Rozdział 6 || Opowieść Anakina

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wieczorem, Luna już siedział w swoim pokoju, a Sik próbował poukładać sobie wszystko w głowie.

Kira przyglądał się mężowi przez dłuższą chwilę i w końcu usiadła koło niego.

- Przejdzie jej - powiedziała, całując mężczyznę w policzek.

- Wątpię - odparł Sik. - Luna jest uparta. Teraz będzie święcie przekonana, że Anakin jest jej ojcem i żaden argument do niej nie dotrze. A najgorsze, że szykuje mi się ogrom zleceń z związku z tą konferencją na Alderaan i nie będę miał po prostu czasu.

- Przecież to chyba jasne, że ja z nią pogadam - odparła Kira. - Na szczęście, nie wymyśliła teorii, że Padme jest jej matką, bo teraz to można się spodziewać wszystkiego.

Sik skarcił ją wzrokiem.

- Wybacz - odparła szybko kobieta. - Ale ucieszę cię tym, że mam pewien pomysł...

***

Rankiem następnego dnia, Luna znalazła mamę, gdy ta kończyła robić śniadanie.

- Nie ma go? - spytała dziewczyna.

- Tata ma jakieś zlecenie od senatorów, którzy lecą na konferencję. Wiesz, jak to łowca.

- Mój PRAWDZIWY ojciec jest Jedi - odparła szorstko Luna.

Kira jęknęła w duchu, ale starała się zachować uśmiech.

- Jak tam chcesz. Ale popołudniu jedziemy odwiedzić wujka Anakina, tylko we dwie.

- Tatę Anakina - wtrąciła Luna.

***

W apartamencie, Luna wręcz wparowała do środka i od razu pobiegła do Anakina, gdy tylko go zobaczyła.

- Ojcze! - krzyknęła, przytulając go z całej siły.

Anakin, ku zdziwieniu, nie wyglądał na zaskoczonego. Tylko zerknął na Kirę, po czym spojrzał Lunie w oczy.

- Możemy porozmawiać?

- A, co? Jakieś ,,pogadanki o Mocy"? - zażartowała Luna.

- Bardziej pewna historia.

- To ja może pójdę pogadać z Padme - wtrąciła Kira i szybko gdzieś zniknęła.

Tymczasem Anakin i Luna przeszli do salonu.

- To jaką masz dla mnie opowieść, tato?

- Taką, by ci udowodnić, że to nie ja jestem twoim ojcem, a ktoś inny.

Dziewczyna natychmiast spochmurniała.

- No błagam was! Ja już dobrze wiem, że ON nie może być moim ojcem. Badania były jednoznaczne.

Anakin ciężko westchnął.

- Luna, to prawda. Badania były jednoznaczne, ale to nie jest tak proste jak ci się wydaje.

- A właśnie jest! Skoro on nie może mieć dzieci to postanowiono, że ojcem musi zostać ten, kto jest najbardziej podobny. A, że ty i on jesteście bliźniakami to wybór był oczywisty.

- Faktycznie, był pomysł, żebym to ja zapłodnił Kirę. Padme nawet się na to zgodziła, ale twoja mama za bardzo kochała twojego tatę.

- Co masz na myśli?

***

Parę miesięcy później po ślubie Sika i Kiry

Późno w nocy, Kira powoli weszła do mieszkania. Celowo była ubrana w skąpe ubranie. Anakin czekał na nią w sypialni.

- Myślisz, że powinniśmy? - spytała lekko przerażona kobieta.

- Kira, ja wiem, że ty i Sik marzycie o dziecku. Jeśli ono, wda się w ojca to nie będzie podejrzewać, kto jest prawdziwym ojcem. Najważniejsze będzie, kto to dziecko wychowa.

- Ale czuję, jakby to było wielkie świństwo względem Sika i Padme.

- Pamiętaj, że jak tylko chcesz to przestaniemy - powiedział spokojnie Anakin, ale Kira poczuła, że on również się denerwuję.

Kobieta zacisnęła zęby i ostrożnie zsunęła ramiączko swojej sukienki.

Anakin przysunął się bliżej niej i zaczął delikatnie gryźć jej szyję.

Kira cicho jęczała, ale nie z rozkoszy, a z zażenowania. Może Anakin i Sik byli do siebie podobni wyglądem, ale w sferze łóżkowej różnili się diametralnie. Łowca od razu przeszedłby do konkretów, ale to kobieta w nim kochała.

A, co w tym momencie mężczyzna mógł teraz czuć? Pewnie wstyd, że nie może dać swojej kobiecie ukochanego maleństwa.

Kira przygryzł wargę i szybko wstała z łóżka.

- Nie mogę - powiedziała krótko i wyszła z sypialni.

Od razu zadzwoniła do Sika i ten pojawił się zaledwie kilka minut później.

Kira od razu do niego przylgnęła i wtuliła głowę w zagłębienie w jego szyi.

Tymczasem mężczyzna delikatnie ją głaskał po głowie.

- Kira - szepnął mężczyzna. - Wybacz mi. To wszystko moja wina.

Kobieta delikatnie się uśmiechnęła i przyłożyła mu palec do ust.

- Nie. Oboje jesteśmy winni. Jestem pewna, że w końcu nam się uda, wiem to.

***

Chwila obecna

Luna głośno przełknęła ślinę. Na pewno nie spodziewała się takiej historii.

- Teraz rozumiesz? - spytał Anakin po chwili głuchej ciszy. - Twoja mama kocha twojego tatę nad życie. Nigdy, by nie poszła do łóżka z innym. Wierzysz mi?

- Tak, wierzę... wujku. Ale, skąd się wzięłam? Może jestem zrodzona z Mocy, jak ty?

Anakin uśmiechnął się i przytulił dziewczynę.

- Spokojnie, nie jesteś. Moc nie ma z tobą nic wspólnego.

Luna nieznacznie odetchnęła z ulgą. Dobrze znała Sika i wujka Anakina i nie zazdrościła im tego, że zostali poczęci przez ,,mistyczną energię".

- Dobrze, rozumiem - powiedziała dziewczyna. - Ale nadal nie wiem, co było potem? Jak się w końcu urodziłam? Skąd wzięły się te badania, chociaż nie lubi lekarzy?

- Myślę, że tą część historii ktoś opowie ci o wiele lepiej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Więc obie teorie @general_vader_77 zostały obalone. Wybacz!

Lecz następne rozdziały przybliżą nas do finału i odkrycia tajemnicy narodzin naszej Luny.

Do następnego!

*Spojler: w następnym rozdziale będzie sporo Obi Wana.*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro