#garnitur

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Nieźle wyglądasz – stwierdziła Maya.

Posłał jej czarujący uśmiech. Coś w spojrzeniu stalowoszarych tęczówek sprawiło, że poczuła się dziwnie, choć przecież widziała je wielokrotnie wcześniej. Z drugiej strony, tego wieczoru w Adamie było coś takiego...

Uciekła wzrokiem w bok, spoglądając na zaparkowany samochód.

– Stella nie idzie? – W pośpiechu zmieniła temat.

– Dzisiaj... raczej nie da rady. Migrena – rzucił lakonicznie Adam, przemykając tuż obok niej. Nerwowo wygładził marynarkę. – Idziemy?

Nie zaprotestowała. Jedynie na moment obejrzała się w kierunku bloku, by przekonać się, że w oknach mieszkania na trzecim piętrze nie paliło się światło.

Trudno. Może przy innej okazji...

– Naprawdę nieźle wyglądasz – powtórzyła, potrząsając z niedowierzaniem głową.

W odpowiedzi znów poprawił marynarkę. Uświadomiła sobie, że pierwszy raz widziała go w garniturze. I chociaż naprawdę uważała, że wyjątkowo mu pasował, wciąż nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś było nie tak.

Kątem oka obserwowała go, kiedy zaczął majstrować przy mankietach koszuli. W ciemnościach nie widziała zbyt dobrze, ale – zaledwie przez chwilę – była gotowa przysiąc, że na jasnym materiale dostrzegła... coś. Wyglądało jak zanieczyszczenie; drobna plama, ciemna jak atrament albo...

Adam zatrzymał się tuż przed nią. Otworzył drzwiczki po stronie pasażera, po czym zachęcająco skinął na samochód.

– Zapraszam.

Odrzucając od siebie niechciane myśli, weszła do środka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro