Kłamstwo Czwarte

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mabel wcale nie manipuluje, a Bill już tylko zwykły kawałek skały.

.......

- Wow, serio? - Powiedział zaskoczony Dipper, słysząc, że Cuksa jest na studiach weterynaryjnych. - Co cię do tego skłoniło? - zapytał, spoglądając na brunetkę.

- No wiesz, lubię zwierzaki, właściwie to nie brzydzi mnie krew, ani zastrzyki. Myślałam najpierw o medycynie, ale ostatecznie uznałam, że wolę zwierzaki od ludzi. - odpowiedziała, kończąc warkocz Grendy.

- Nooo, a wiesz, że Grenada jest trenerem na siłowni. - powiedziała Mabel, wesoło zaczynając kolejny warkocz Cuksy.

-No to akurat mogłem sam zgadnąć. - powiedziałem nieco rozbawiony - Swoją drogą, Grenada, podziwiam cię. Serio, mi się rano nie chce otworzyć oczu, bo to za duży wysiłek. - zażartowałem. Dziewczyny zachichotały cicho.

   Później rozmowa zeszła bardziej na ciuchy, Dipper w tych sprawach był na tyle obyty, by wtrącić jakieś: "Mhm."," Jasne. ", "No tak, ta jest ładna... Fajny ma... Kolor. "

   Dziewczyny z kolei rzucały nazwami marek i nazwiskami projektantów, których chłopak ani trochę nie kojarzył. Jednak nie przeszkadzało mu to. Słuchanie jak dziewczyny o tym gadają, z jaką pasją to robią, było dla niego wystarczającą rozrywką. Cieszył się, że jego siostra ma zainteresowania i je rozwija. Więc wtulony w pluszaka, prawie tak wielkiego, jak on, z warkoczem wijącym się po jego głowie jak wąż i w piżamie we wzory matematyczne, przysłuchiwał się z uśmiechem dyskusji dziewczyn.

   Nie mogło też zabraknąć ploteczek i przede wszystkim rozmowy o chłopakach.

- Ten z mojej pracy jest mega uroczy! - od razu wypaliła Mabel.

- To ten Axel z różowymi włosami? - zapytała Cuksa, na co Mabel przytaknęła energicznie.

- No jest niczego sobie. Ale musisz zobaczyć nowego ratownika na basenie. - powiedziała Grenada - Jaki on ma brzuch~ i bicki ~. -dodała rozmarzona.

- To kiedy idziemy na ten basen? - zagadnął Dipper, poruszając sugestywnie brwiami, dziewczyny spojrzały na niego i zachichotały.

   Później temat zszedł na byłych. Najwięcej do opowiadania oczywiście miała Mabel. Opowiadała o Benie, który był cukiernikiem i robił świetne babeczki, ale przesadnie słuchał się matki, która jej nie polubiła i z nią zerwał, o Nathanielu, który grał na gitarze, ale miał problemy z agresją, o Nicku, który chodził z nią, tylko po to, by wzbudzić zazdrość w byłej i o Marku, który jak się okazało, oprócz niej miał pięć dziewczyn.

   Dipper słuchał z lekkim grymasem niezadowolenia. Pamiętał ich wszystkich i wszystkich ich nienawidził. Nie znał ich bliżej, nie znał ich historii, czy innych pierdół, którymi zwykle usprawiedliwiają się ludzie. Do nienawiści wystarczyła mu jedna łza, jedna uroniona przez jego siostrę łza. Niby niewiele, czym jest jedna łza, kiedy poprzedniego dnia świetnie się im gadało na spacerze lub śmiali się głośno przy jakiejś komedii. Oczywiście Dipper wiedział, że związki mają swoje próby, wzloty i upadki. To normalne i on to rozumiał. Mimo to nie potrafił spojrzeć już tak samo na chociażby Nathaniel'a, z którym Mabel schodziła się już trzy razy...

-A ty Dipper? - głos Cuksy wyrwał go z posępnego zamyślenia.

-Co? - zapytał niezbyt inteligentnie, jak każdy, kto zamyślił się podczas konwersacji i zgubił wątek.

-No jakieś historie? Miałeś, masz kogoś? - zapytała przewracając się na plecy i kładąc głowę na kolanie Mabel.

- Uhm. - zarumienił się lekko speszony, a fakt, że obie koleżanki jego siostry właśnie wlepiały w niego oczy, wcale mu nie pomagał. Dipper, od czasu kiedy przeszło mu zauroczenie Wendy skupił się na nauce. Całkowicie. - Nie. - Powiedział w końcu, a Cuksa i Grenada westchnęły niezbyt usatysfakcjonowane.

- A wy dziewczyny? - zagadnęła Mabs, wybawiając tym samym wszystkich od niezręcznej ciszy, która na chwilę zapadła.

- Ja jestem zaręczona. - powiedziała Grenada i pokazała pierścionek z wyraźnym zadowoleniem.

- Jaki śliczny! - pisnęła Mabs, biorąc jej dłoń w swoją - Opowiadaj! Jak się nazywa? Przystojny? Masz jakieś zdjęcie? Ma może brata? - oglądała pierścionek z gwiazdkami w oczach.

-Mabs, ale ty już go znasz. - zachichotała Cuksa. Szatynka spojrzała na nią zaskoczona.

-Znam..? - zamyśliła się - Dalej jesteś z Marcusem?! - powiedziała z gwiazdkami w oczach.

-Mariusem. - poprawiła ją Grenada, chichocząc cicho.

-Sorki. - uśmiechnęła się zakłopotana - Gratuluję. - wesoło przytuliła przyjaciółkę.

°


  Dipper obudził się ostatni. Ziewnął, przeciągnął się i poszedł wziąć krótki prysznic na przebudzenie. Spojrzał w lustro i już wiedział, że pierwszą rzeczą, którą dziś zrobi jest zamordowanie siostry.

   Westchnął nieco rozbawiony i zaczął zmywać makijaż z twarzy. Cienie zeszły dość łatwo, jednak po szmince został jeszcze lekki róż. Wziął więc prysznic i zszedł na dół.

- Hej Dippy~. -powiedziała Mabel, podśmiechując się pod nosem.

   Dipper złapał ją w talii i zaczął wbijać między jej żebra palce. Pisnęła i lekko podskoczyła. Zaczęła się śmiać. Łaskotki zdecydowanie były dla niej jedną z najgorszych tortur.

- Ha ha, D...dipper! Ha ha Prz... Przestań! Ha, ha. - dziewczyna próbowała się oswobodzić.

- Trzeba było mnie nie malować. - Powiedział rozbawiony i dalej niemiłosiernie gilgotał siostrę.

- Oh, więc widziałeś tylko twarz ~. -uśmiechnęła się przebiegle, tym samym wywołując u brata niepokój.

- Co masz na myśli? - zapytał niepewnie i przestał ją łaskotać.

-Och~. - uśmiechnęła się figlarnie i spojrzała na swoje kolorowe, pastelowe paznokcie - Powiedzmy, że zrobiłam ci manicure... - zaczęła z dozą tajemnicy w głosie - Bo właściwie dokładnie to zrobiłam. - zachichotała. Dipper spojrzał na swoje paznokcie, były pomalowane w kosmiczne wzorki. Na obu kciukach było nawet namalowane jego „gwiezdne" znamię. — Kiedy ona to zrobiła..? I dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej?! — pomyślał.

- Woah, ładne. - powiedział, nagle patrząc na pazurki - Jak to zrobiłaś? - zapytał, karcąc się w myślach za swoją ślepotę.

- Nie złościsz się? - zdziwiła się nieco Mabs.

- Nie, są bardzo ładne. - oglądał zaciekawiony paznokcie - Fajne wzorki. - stwierdził spokojnie, na co siostra zachichotała.

- Chciałam pokazać dziewczynom swoje skile~. - uśmiechnęła się dumnie - A, jako że zasnąłeś pierwszy, to padło na ciebie. - wróciła do robienia naleśników. Chłopak westchnął z rozbawieniem i usiadł przy stole.

- Dzień dobry, dzieciaki. - powiedział Ford, wchodząc do pomieszczenia i uśmiechnął się lekko. Dipper dostrzegł w jego oku błysk, jakby coś go cieszyło, mimo to minę miał spokojną. — On coś ukrywa... — Pomyślał student i minimalnie zmarszczył brwi.

-Dzień dobry Wujku ~- odpowiedziała radośnie Mabel, dekorując naleśniki.

- Cześć Wujku. - młody chłopak uśmiechnął się lekko.

- Pięknie pachnie. - na ustach siwego naukowca dało się dostrzec lekki uśmiech.

- Wujku, jako że nie mam dziś pracy, caaały dzień spędzimy razem ~. - powiedziała wesoło rozkładając na stole naleśniki - Dipper idzie na uczelnie zapoznać się dokładnie z planem zajęć i budynkiem. Więęc, ja i ty zrobimy sobie maraton filmowy ~! - powiedziała z gwiazdkami w oczach, a starzec aż zakrztusił się kawałkiem słodkiego ciasta, które przyozdobione było ciemną, gęstą polewą, puszystą, bitą śmietaną i tęczową posypką.

    Dipper spojrzał na siostrę ukradkiem, spokojnie pochłaniając swoją porcję pyszności. Nie kłamała. Nie umiała. Może fizycznie tak, ale psychicznie nie była do tego zdolna. To nie znaczyło jednak, że nie umiała kogoś oszukać. Mabel, kiedy nie chciała komuś czegoś powiedzieć, by nie skłamać, mówiła jedynie fragment prawdy i rozgadywała się o wszystkim i niczym. Wujek tego nie wiedział. Rzecz jasna. Jedynym kto znał jej taktyki, był jej bliźniak. Uśmiechnął się pod nosem. Zaraz po ogarnięciu studiów, będzie miał dobre parę godzin na spacer po lesie, co niezmiernie go cieszyło.

- Mabel, co ty na to, by obejrzeć coś po obiedzie... Przed wolałbym jeszcze trochę popracować. - Powiedział nieco zakłopotany wujek i uciekł wzrokiem gdzieś w bok - Wtedy Dipper też do nas dołączy. - dodał, a chłopak zdębiał. Przecież nie wmówi wujkowi, że przez następne sześć godzin nie zdąży zapoznać się ze studiami.

- Dobra, ale nie wiem, czy Dipp zdąży... - powiedziała Mabel z westchnieniem. Wujek Zmarszczył brwi i spojrzał na niego.

-A to dlaczego? - zapytał, starając się ukryć podejrzliwy ton.

- Nie wiem, o której wrócę. - Powiedział spokojnie Dipper - Udało mi się internetowo znaleźć parę osób, które też będą uczęszczać na te same zajęcia. Jestem z nimi umówiony na spotkanie. - dodał, ale środku nieco przeraziło go to, z jaką łatwością przychodziło mu kłamać. Ale przecież nie powie, że idzie do lasu szukać przygód.

     To nie tak, że Dipper nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie kryło się w otaczających lasach. Oj, on to doskonale wiedział! I w tym cały problem. Kiedy wyjechał tamtego lata z Wodogrzmotów Małych, zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo brakuje mu tej adrenaliny. Jak nie potrafi się odnaleźć wśród ludzi, bo są tacy... Przeciętni. A on potrzebował wrażeń, jakiejś tajemnicy do rozwiązania, czy rozmowy z czymś nieludzkim i spróbowania zrozumienia jego światopoglądu, punktu widzenia. Fascynowało go wszystko, co nadnaturalne i nieludzkie.

-Oh, rozumiem. - łyknął to Ford i dokończył naleśnika - Cóż, w takim razie baw się dobrze. - poczochrał go po jeszcze lekko wilgotnych włosach - Do zobaczenia dzieciaki. - skierował się do automatu z przekąskami, by po chwili zniknąć znów w swojej pracowni.

   Bliźniaki spojrzały po sobie porozumiewawczo.

-On coś kombinuje tam na dole... - powiedziała zmartwiona Mabel.

- Bez wątpienia. - przytaknął chłopak i schował talerze do zmywarki - Mam nadzieję, że to nic poważnego. Ale jeśli wyjdą z tego kłopoty, będziemy tu by to odkręcić. - uśmiechnął się pokrzepiająco i poklepał siostrę po ramieniu - Dobra, ja lecę na uniwerek. Do zobaczenia wieczorem ~. - Zgarnął z wieszaka swoją torbę i wyszedł z chaty pospiesznie w niezwykle dobrym humorze.

- Do potem bro bro ~! - zawołała za nim Mabel i poszła do pokoju z planem pofarbowania końcówek na wściekły róż.

°

   Dipper po szybkim zapoznaniu się z planem wykładów i rozmieszczeniem sal, udał się prosto w las.

   Przez pierwsze parę godzin jego entuzjazm opadał. W lesie było cicho i spokojnie. Nic nadzwyczajnego, co jakiś czas widział parę przelatujących ptaków i tyle. Przysiadł na zamszonym kamieniu i wyjął z torby kanapkę. Było już po porze obiadowej, więc nieco zgłodniał. Westchnął cicho i spojrzał w coraz bardziej zachmurzone niebo.

Będzie padać. — pomyślał z westchnieniem i wyjął z plecaka niewielką, składaną parasolkę. Nim ruszył z powrotem do chaty, zjadł jeszcze jedną kanapkę. Szedł powoli, dookoła zdążyło się już trochę ściemnić. Westchnął cicho, przerywając tym panującą ciszę.

Tak cicho... — Zmarszczył brwi — Za cicho. — rozejrzał się, zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Nie zwrócił na początku na to uwagi, ale las faktycznie milczał nienaturalnie. Poza tym zawsze było tu pełno zwierząt, które nie bały się jakoś specjalnie ludzi, a teraz... Było całkiem pusto.

   Trzasnęły gałązki, serce podeszło mu do gardła, po czym rozejrzał się zaciskając dłonie na parasolce, jak na jakimś mieczu. Kiedy jednak zorientował się, że sam nastąpił na suchy patyk, pokręcił głową z zażenowaniem. Powoli lekki deszczyk, zmieniał się w ulewę. Chłopak przyspieszył kroku.

Powinienem już wyjść z lasu. — zmarszczył brwi, czuł się jakby chodził w kółko — Nie mijałem już czasem tego drzewa..? — i nagle stanął jak wryty.

   Dipper'a przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a mięśnie zesztywniały. Całe ciało w jednej chwili odmówiło posłuszeństwa. Na niewielkiej polanie, przyozdobionej masą przeróżnych, pięknych, kolorowych kwiatów, zaraz przy zwalonym drzewie, już nieco wygryzionym w środku, rękę wyciągał do niego kamienny, już nieco omszały Bill.

Parasolka upadła na ziemię...

^^^^^^^

(*1694 słów *)

Witaj!

Jak się trzymasz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro