Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jungkook

Dość długo czekałem na pojazd, który miał mnie zabrać prosto do wytwórni. Spojrzałem na rozkład jazdy.
Miałem szczęście gdyż autobus powinien przyjechać za 3 minuty.
Czas mijał, a tu nic.
5 minut...10 minut, a ja nadal czekałem.

Włączyłem internet zamierzając sprawdzić czy na rozkładzie podana jest dobra godzina.
Wszystko się zgadzało.
Hmm...to dziwne- pomyślałem
W oczy rzucił mi się jeden link.
Szybko na niego kliknąłem i zacząłem uważnie czytać.

Dowiedziałem się, że dzisiejszego dnia wszystkie kursy autobusów zostały wstrzymane z powodu protestów spowodowanych małymi zarobkami pracowników.

Czy tylko ja mam takiego pecha?
Dlaczego to musiało się zdarzyć akurat dzisiaj?!
Jeśli przez nich nie zdążę to ich ukatrupię!
Muszę pomóc Jiminowi dostać się do tego zespołu choćby nie wiem co.
Od tego zależy jego jak i moja przyszłość.
Nie mogę go zawieść.

Spojrzałem na zegarek, była 9:50.
Że która jest godzina?!!
Teraz to już napewno nie zdążę!!
Rzuciłem się do biegu.
Przecież nie mogę się spóźnić już pierwszego dnia!

Mijałem po drodze wiele bloków, domków jednorodzinnych, sklepów oraz zakładów pracy aż wreszcie znalazłem się na miejscu.
Wytwórnia mieściła się w dość dużym budynku.
Gdy wszedłem do środka od razu powitali mnie ochroniarze.
A mówiąc powitali mam na myśli przyparcie mnie do ściany i proszenie o dokumenty.
Cały wystraszony nagłym ruchem u ochroniarzy posłusznie podałem swój dowód.
Facet odebrał ode mnie moją własność i przyjrzał się jej.

Ochroniarz: Pan Jeon Jeongguk? Zapraszamy do sali numer 132 znajdującej się na 3 piętrze.

Kookie: D-dobrze, dziękuję.

Opuściłem tych "przemiłych" pracowników Big Hit i udałem się do windy.
Wsiadłem do niej i wyciągnąłem telefon.

Godzina 10:12, mam nadzieję, że mnie za to nie zabiją.
Hehe, i tak tego nie zrobią, nie mogą się przecież pozbyć tak utalentowanej osoby jaką jestem ja.
A tak, zapomniałem dodać, że jestem również bardzo skromny.
Dobra, koniec Jeon, bo za chwilę dostaniesz głupawki z powodu swojej głupoty.
Serio za bardzo mi się nudzi.

Po chwili winda zatrzymała się na 3 piętrze.
Wysiadłem z niej i...O MATKO BOSKA CZĘSTOCHOWSKA!!!
Ile tu jest tych korytarzy!!
Uduszę osobę, która projektowała ten budynek!!
No ja nie wierzę!!!
Najpierw Jimin się przeze mnie potyka, potem autobus nie przyjeżdża na przystanek, a teraz jeszcze ten labirynt!!
Co będzie następne?
Nagle potknąłem się o coś twardego...No i wykrakałem.

Kookie: Ał...

Ktoś: Och...przepraszam. Nie zauważyłem cię, a jestem już spóźniony  i się spieszę.

Kookie: Nic się nie stało, rozumiem. Ja też się spieszę.

Chłopak pomógł mi wstać. Spojrzałem mu prosto w oczy.

Ktoś i Kookie: TO TY?!!

Jak myślicie kto to mógł być?
Chętnie poczytam wasze teorie ^^

Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania gdyż to bardzo motywuje i uwielbiam czytać co myślicie o tej książce :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro