Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czym prędzej ruszyłam biegiem za tym chłopakiem. Muszę go dogonić i zabić. To jedyna myśl, która teraz krąży mi po głowie. Jestem już blisko niego, ale ciągle nie mogę go dogonić. Postanawiam zaryzykować, wykonuję skok. Na szczęście doskakuje do niego. Popycham go, a on się przewraca. Ląduję na nim i wysuwam pazury. Już mam mu rozciąć gardło, gdy on zdejmuje czapkę, a moim oczom ukazują się psie uszy. Zdziwiona chowam pazury i wstaję.

-Przepraszam, myślałam że jesteś zwykłym człowiekiem.- przepraszam ze skruchą.

-Nic nie szkodzi. Zareagowałaś prawidłowo.- oznajmia, podnosząc się z ziemi.

-Skoro też jesteś mordercą, to dlaczego uciekałeś?- pytam.

-Ponieważ tam mógł przypałętać się zwykły człowiek, a tutaj jest mała na to szansa.- tłumaczy.

Rozglądam się dookoła. Byłam tak zajęta pościgiem, że nie zauważyłam, kiedy wbiegliśmy do lasu. Już miałam coś powiedzieć, ale chłopak mnie ubiegł.

-Do zobaczenia Bloody Cat.

Po tych słowach rusza biegiem w głąb lasu. Tym razem nie mam zamiaru go gonić. Wkurza mnie to, że chyba wszyscy mordercy mnie poznają, a ja większości nie kojarzę. Po krótkiej chwili postanawiam wracać już do domu. Po dziesięciu minutkach energicznego marszu docieram do domu. Dom, jak zawsze skąpany jest w ciemnościach, więc nie mogę stwierdzić, czy Shadow już śpi. Otwieram drzwi i wchodzę do środka. Zapewne jest już po północy. Zamykam za sobą drzwi i obracam się w stronę schodów. Na ich szczycie zauważam Shadow.

-Nie śpisz jeszcze?- pytam, wchodząc powoli po schodach.

-Nie poszłabym spać dopóki nie byłabym pewna, że bezpiecznie wróciłaś do domu.- odpowiada.

-Jak widzisz nic mi nie jest. Dobranoc.- oznajmiam.

-Dobranoc.- mówi, po czym każda idzie do swojego pokoju.

Zabieram piżamę z łóżka i idę do łazienki. Strój wrzucam do kosza na pranie, a następnie wchodzę pod prysznic. Po prysznicu ubieram się w piżamę i myję zęby oraz rozczesuję włosy. Zmęczona wracam do pokoju i padam na łóżko. Po kilku sekundach zasypiam. Tydzień mija mi na treningach z Shadow i czytaniu książek. Przez dłuższy czas nie miałam wizji i mam nadzieję, że szybko to się nie zmieni.

Ostatnio na plastyce dostaliśmy zadanie namalowania portretu naszego najlepszego przyjaciela lub przyjaciółki. W piątek spotkałyśmy się z Pauliną u niej i malowałyśmy portret tej drugiej. Następnie dwa dni weekendu spędziłam na wprowadzaniu poprawek i dopracowywaniu detali. W końcu byłam zadowolona z mojej pracy, wszystko było symetryczne i realistyczne. W poniedziałek, gdy oddawaliśmy swoje prace Wiktoria, która miała krzywy i niesymetryczny portret dostała szóstkę, a ja z idealnym portretem dostałam dwóję, ponieważ pani stwierdziła, że nie namalowałam tego sama. Niby, kto miałby mi pomóc? Matka? Jakby jej się chciało coś zrobić z córką lub dla córki. Ojciec? Cały czas w pracy albo z matką. Paulina? Bez urazy ona ma mniej starannie namalowane. Więc pytam się kto?! Za każdym razem tak mówiła ta jędza i zawsze stawiała mi dwóje. Kiedyś się doigra.

Jak ja nienawidzę poniedziałków. Nie dość, że mamy na ósmą, to na dodatek pierwszą lekcją jest godzina wychowawcza. Równo o ósmej weszliśmy do sali i wszyscy zajęli swoje miejsca. Pani, jak zawsze przyszła pięć minut po dzwonku.

-Witam państwa!- przywitała się z szerokim uśmiechem.

Oczywiście, jak zawsze ten sam tekst na przywitanie. Rozumiem, że jest też nauczycielką geografii, ale ten tekst jest już nudny! Pół lekcji minęło na chwaleniu rodzeństwa Cold i ich znajomych, a drugie na krzyczeniu na osoby, które podpadły tamtej grupie w tym mnie.

-Przynosicie wstyd naszej szkole! Dlaczego dokuczacie innym? Czujecie się wtedy lepsi? Hm? No słucham, co macie do powiedzenia? Nic! Świetnie! Zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie zostaliście wyrzuceni z tej szkoły!- zdzierała sobie idiotka gardło.

Kiedyś zapłaci za wierzenie stuprocentowe tym debilom.

Obecnie siedzę w gabinecie dyrektora z rozciętym policzkiem, a obok mnie siedzi idealnie wyglądająca Wiktoria. Znajdujemy się tutaj, ponieważ na przerwie Wiktoria zaczęła mnie wyzywać, ja powiedziałam tylko jedno wyzwisko w jej stronę, a ona swoimi szponami podrapała mnie w policzek. W końcu do gabinetu wchodzi dyrektor.

-Znowu razem was tu widzę.- oznajmia i siada za biurkiem.- Wiktoria wytłumacz, co się stało?

-Na przerwie podeszła do mnie Weronika. Najpierw sama rozcięła sobie policzek, a później zaczęła mnie wyzywać. Pewnie chciała mnie wrobić.- kłamie, było całkowicie na odwrót.

-Weroniko wzywam twoich rodziców. Nie rozumiesz, że takim zachowaniem przynosisz wstyd szkole, rodzicom i sobie?- pyta.

Nawet nie dał mi opowiedzieć mojej wersji wydarzeń, tylko od razu postawił zarzuty. To niesprawiedliwe! Kiedyś zapłaci za swoje czyny.

Znów budzą mnie te wredne promienie słońca. O tyle dobrze, że te trzy sny nie były trzema wizjami. Tylko, dlaczego śniły mi się akurat te wydarzenia z przeszłości? Może znaczyło to, że mam dzisiaj zabić te trzy osoby, a może rozumiem to, tak jak chcę rozumieć te sny? Zresztą nieważne. Postanowiłam, dzisiaj zabiję nauczycielkę plastyki, wychowawczynię i dyrektora. To będzie trudna misja, ale bez ryzyka nie ma zabawy. Jednak najpierw powinnam wstać z łóżka. Leniwie podnoszę się z mięciutkiego materaca, który przyciąga mnie, jak magnes pinezki. W końcu udaje mi się wydostać z sideł łóżka. W piżamie i z szopą na głowie wychodzę z pokoju, po czym schodzę schodami. Wchodzę do kuchni, a tam jak zawsze czeka na mnie Shadow z pysznym śniadaniem.

-Jeśli chcesz oglądnąć wiadomości to bierz śniadanie i chodź do salonu.- oznajmia Shadow.

Chcę być na bieżąco z tym, co się dzieje w mieście, więc zabieram ze stołu talerz i idę za Shadow do salonu. Siadamy na kanapie. Zaczynam jeść śniadanie, a Shadow włącza telewizor. Od razu w pomieszczeniu rozbrzmiewa głos reporterki.

-Witaj Sun City. Niestety dzisiaj nie mam dla was dobrych wieści. Wczoraj zabito kolejne pięć osób w naszym mieście. Odpowiedzialni za to są White Dog, Aquaman, Night Killer oraz Sweet Bunny i Bloody Nightmare. Przesyłam wyrazy współczucia dla bliskich osób, ofiar. Miejmy nadzieję, że spoczywają w spokoju. Uważajcie na siebie i swoich bliskich, do widzenia.

-Masz, jakieś plany na dzisiaj?- pyta Shadow.

-Mam zamiar zabić trzy osoby z mojej szkoły, ale to po obiedzie.- odpowiadam.

-Dobrze, a co masz zamiar robić przed obiadem?

-Chyba pooglądam serial.

-W takim razie nie zatrzymuję.- oznajmia, po czym z naczyniami idzie do kuchni.

Natomiast ja idę do swojego pokoju. Z laptopem rozkładam się na łóżku i włączam serial. Kończę oglądać dwie godziny przed porą obiadową. Oglądnęłam cały sezon, z czego jestem zadowolona, tylko co teraz mam robić? Wiem! Jeśli Shadow się zgodzi, to ja dzisiaj zrobię obiad. W takim razie muszę ją znaleźć. Podchodzę pod jej pokój i pukam do drzwi. Może jest najzwyczajniej w swoim pokoju? Drzwi się otwierają, a w progu staje Shadow.

-Coś się stało Bloody?- pyta.

-Chciałam się zapytać, czy mogłabym zrobić obiad?

-A zrobisz na deser szarlotkę?

-Tak.

-W takim razie nie widzę żadnych przeszkód.- zgadza się.

-To ja idę już do kuchni. Zawołam cię, gdy będzie gotowe.- oznajmiam, po czym kieruję się do schodów.

Schodzę na dół i idę do kuchni. Od razu zaczynam szukać składników. Najpierw zabieram się za przygotowanie szarlotki. Mam nadzieję, że dobrze pamiętam przepis. Gdy ciasto jest gotowe, wstawiam je do rozgrzanego piekarnika. Teraz biorę makaron i ser. Tak, przygotuję makaron z serem. Wiem bardzo ciężkie danie, ale nie chce mi się wysilać nad bardziej skomplikowanymi daniami. Po około dwudziestu minutach danie główne jest gotowe. Nakładam makaron na talerz. Tak dwa, Shadow choć jest kotem to je też takie jedzenie i nic jej się nie dzieje.

-Shadow!- wołam ją.

W międzyczasie, gdy ona schodzi, wyjmuję szarlotkę z piekarnika.

-Pachnie cudownie.- oznajmia Shadow, wchodząc do kuchni.

-Pytanie, czy tak samo smakuje.- mówię.

Siadamy do stołu i zaczynamy jeść makaron.

-Gratulacje Bloody, nie przesoliłaś.- chwali mnie rozbawiona.

Dla mnie to jest ulga, że jest zjadliwe, ponieważ bałam się ośmieszenia przed, tak dobrą kucharką, jak Shadow. Po makaronie przychodzi czas na szarlotkę.

-Mmm.- mruczy Shadow.

Widać, że jej smakuje. Nie dziwię się jej, naprawdę to smakuje bosko.

-Ty przygotowałaś smaczny obiad, a ja posprzątam.- oznajmia Shadow.

-Okej, w takim razie ja idę przebrać się w mój strój i ruszam na misję.- informuję, po czym idę do swojego pokoju.

Przebieram się w mój strój, a następnie sprawdzam, czy niczego mi nie brakuje. Gotowa wychodzę z pokoju i schodzę.

-Wychodzę!- informuję, po czym opuszczam dom.

Jest środek dnia, więc pójście gdziekolwiek będzie nie lada wyzwaniem. W dodatku mam jeszcze dostać się do szkoły! Co ja sobie myślałam? Chyba oszalałam. Dobra, spokojnie. Najpierw muszę w ogóle podejść do miasta. Zaczynam biec. Zatrzymuję się dopiero na krańcu lasu. Wskakuję na pierwsze drzewo w mieście i za pomocą kolejnych, przemieszczam się nad głowami zabieganych ludzi. Nie wiem jakim cudem, ale nikt mnie nie zauważył. Do szkoły wskakuję przez otwarte okno na pierwszym piętrze. Przed sobą zauważam wózek sprzątaczki, czyli sprząta, gdzieś na tym piętrze. Muszę pamiętać, żeby na nią uważać. Najpierw zabiję nauczycielkę plastyki, czyli kierunek trzecie piętro. Po cichu i zwinnie przemieszczam się schodami do góry i uważam, żeby nie zrobić hałasu obcasami. Sala plastyczna jest na końcu piętra, więc tam też się kieruję. Po cichu otwieram drzwi i wchodzę do sali. Nauczycielka siedzi pochylona nad pracami i nie zwraca na nic innego uwagi. Podchodzę do niej od tyłu i spoglądam jej przez ramię.

-Słyszałam, że zna się pani na sztuce.- szepczę jej do ucha.

Przestraszona podskakuje.

-K-kim jesteś?- jąka.

-Powinnaś mnie znać. Najnowszy terrorysta Sun City.- odpowiadam.

-Bloody Cat.- szepcze i cała blednie.

-Dokładnie. Zobaczymy, czy spodoba ci się moje nowe dzieło.- mówię i wysuwam pazury.

-J-jakie dzieło?- pyta.

Nie odpowiadam jej, zamiast tego rozcinam jej gardło. Przenoszę ją z krzesła na ziemię i nabieram krwi na palce. Podchodzę do tablicy, gdzie za pomocą krwi maluję kwiatek, a obok piszę krwią „6+". Uśmiecham się na widok mojego dzieła. Z powrotem kucam przy nauczycielce.

-Dziękuję za użyczenie farby, a oto twoja nagroda.- mówię, po czym wycinam jej na prawym policzku kocią łapkę.

Jedna trzecia misji wykonana. Kto następny? Może wychowawczyni. Wychodzę z sali, po czym schodzę piętro niżej i idę do sali 209, gdzie zazwyczaj przebywa. Nie myliłam się i tym razem. Właśnie chowa różne mapy. Nie mam żadnego pomysłu, co jej powiedzieć, więc po prostu podchodzę do niej z wysuniętymi pazurami. Jednym sprawnym ruchem przecinam jej gardło, a krew znów zaczyna szybko uciekać z organizmu. Wychowawczyni przewraca się na ziemię i wykrwawia. Wycinam jej mój znak rozpoznawczy, po czym jakby nic się nie stało opuszczam salę. Mam ochotę zaśmiać się głośno i psychopatycznie, ale wiem, że wtedy zostałabym wykryta, więc się powstrzymuję. Zamiast tego chichoczę cicho pod nosem. Zanim zejdę na piętro niżej, rozglądam się nad położeniem sprzątaczki. Nie ma jej na korytarzu, więc szybko z biegam na pierwsze piętro, a później na parter. Wchodzę do sekretariatu. Spoglądam w róg pomieszczenia, gdzie zamontowana jest kamera. Uśmiecham się do niej i macham. Wchodzę do gabinetu dyrektora, a on co? Śpi na biurku. Staję za jego krzesłem i podnoszę mu głowę. Zatykam mu usta i nos, dzięki czemu szybko się budzi. Dalej nie daję mu dopływu tlenu, a on zaczyna się rzucać. Wysuwam pazury prawej dłoni.

-Tym razem przyszłam tutaj bez Wiktorii.- oznajmiam, po czym rozcinam mu gardło.

Odkładam jego głowę na biurko. Na koniec wycinam mu kocią łapkę i opuszczam jego gabinet. Wracam na pierwsze piętro. Nie zauważam wózka sprzątaczki, co oznacza, że poszła na inne piętro. Zaraz może odkryć zwłoki, więc muszę się szybko stąd zmywać. Wyskakuję przez okno na drzewo i tą samą drogą, co przybyłam, wracam do domu. W lesie już bezpiecznie wracam do domu. Jestem cała przesiąknięta krwią i czuć ją ode mnie z daleka. Po cichu wchodzę do domu.

-Co tak śmierdzi? To ty Bloody? Trupa przyniosłaś?- pyta Shadow z kuchni.

-Nie.- odpowiadam.

Shadow wychodzi z kuchni i patrzy na mnie z wytrzeszczonymi oczami.

-Mam nadzieję, że to nie twoja krew.- mówi.

-Spokojnie, to nie moja.- odpowiadam.

-W takim razie niezłą rzeź musiałaś urządzić.- oznajmia z pół uśmieszkiem.

-Zabiłam trzy osoby.

-Trzy? No nieźle, jestem dumna z Ciebie, ale teraz idź się umyć, bo cuchniesz, jak rozkładające się ciało.- mówi i zatyka nos.

-Dobrze, a ty szykuj kolację.- wtrącam, po czym idę na piętro.

Najpierw z pokoju zabieram piżamę, a później idę do łazienki. W niektórych miejscach strój przykleił mi się do ciała przez krew, ale w końcu udało mi się go zdjąć. Pachnie gorzej niż zombie. Wchodzę do kabiny i chwytam najmocniej pachnący żel pod prysznic. Po godzinie szorowania całego ciała i włosów, wychodzę spod prysznica. Ubieram się, a następnie rozczesuję włosy. Od razu lepiej się czuję, choć jeszcze przydałoby się wrzucić coś na ząb. Mój brzuch się ze mną zgadza, ponieważ przed chwilą zaryczał, jak wkurzony niedźwiedź. Wychodzę z łazienki i po schodach zbiegam na dół. W kuchni czeka już na mnie jajecznica z boczkiem.

-Dziękuję Shadow, jesteś najlepsza.- oznajmiam i zabieram się za jedzenie.

Shadow nic nie mówi, tylko szeroko się uśmiecha. Po kolacji razem sprzątamy, a później rozchodzimy się do swoich pokojów.

-Dobranoc.- mówimy równocześnie, po czym wchodzimy do pokojów.

Układam się wygodnie na łóżku i po chwili zasypiam.

(2026 słów)

2 marca minął rok odkąd piszę tą książkę, dziękuję wszystkim, którzy to czytają! ;*

(Jaki chcecie specjał?)

W ciągu tego roku osiągnęliśmy:

1.2k wyświetleń! ;*

190 gwiazdek! <3

188 komentarzy! ;)

Oraz wiele razy byłam w rankingu, za co dziękuję wam z całego serca! <3 ;*

--------------------------

A w międzyczasie proszę, żebyście zerknęli na opowiadanie mojej przyjaciółki:

Canbemyfriend (autor)- We'll be together to over (tytuł)

Nie martwcie się, opowiadanie jest po polsku. A jeśli nie chce się wam szukać to dam wam linka do niego w linku zewnętrznym ;)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro