Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Już od trzynastu dni przebywam w Storm City, a sześć dni temu przedłużyłam mój pobyt w hotelu o kolejny tydzień. Codziennie piszę wieczorami z Pauliną. Szczerze bez niej mi się nudzi. Lucy nie spotkałam na razie ani razu więcej. Nie wiem, co dzisiaj będę robić, może po śniadaniu wpadnie mi jakiś pomysł.

*Perspektywa Bad Angel*

Wchodzę na stołówkę i zajmuję miejsce przy stole mojej drużyny. Fire Cat już tu jest i je. Tak samo Black Dog, który je jak świnia. Zabawnie wygląda. OHYDNIE WYGLĄDA! Posiadanie dwóch osobowości bywa męczące. Zajmuję swoje miejsce i nakładam sobie coś do jedzenia. Po chwili na stołówkę przychodzi Megalodon i siada obok mnie, a ławka ugina się. Po chwili dołącza do nas Dead Bunny szurając nogami po ziemi. Biedna nie ma siły podnieść nóg. JAKIE TO DENERWUJĄCE! JEŚLI ZARAZ NIE PRZESTANIE, PRZYWALĘ JEJ! Po kwadransie jak zawsze, jako ostatni przychodzi Handsome Vampire. Jeśli nie przestanie ciągle przeglądać się w tym specjalnym lusterko w końcu przewróci się. O TAK! CHCĘ ZOBACZYĆ JAK UPADA I ROZWALA SOBIE TĄ TWARZYCZKĘ! Ta, na pewno jesteśmy najbardziej dziwaczną drużyną w akademii. Jem spokojnie śniadanie i staram się nie zwracać uwagi na tych dziwaków, gdy nagle słyszę głos Mistrza w głowie:

-Drużynę zbierz po śniadaniu i do gabinetu mojego przyjdźcie.

-Kochani, przepraszam jeśli macie jakieś plany na później, ale Mistrz wzywa nas do siebie.- informuję łagodnym i słodziutkim głosikiem.

Wszyscy zgodnie kiwają głowami i szybko kończą swoje jedzenie. W krótkim czasie docieramy pod gabinet Mistrza. Delikatnie, dwukrotnie pukam do drzwi.

-Wejść.- odzywa się głos w mojej głowie.

Wchodzimy i każdy poza Megalodonem siada na fotelach.

-Na grupowe zabójstwo przyszedł dla was czas. Zabicie Eryka Electronic zadaniem waszym będzie. Wierzę, że podołacie zadaniu i cali wrócicie.

-Wiadomo Mistrzu!- krzyczy Meg i salutuje.

-Nareszcie napiję się normalnej krwi.- oznajmia szczęśliwy Handsome.

-Ech.- wzdycha wiecznie zmęczona Dead.

-Nareszcie dostaliśmy misję!- ekscytuje się Fire.

-Zabić! Zabić!- powtarza Black.

-Dziękujemy Mistrzu, damy z siebie tysiąc procent na tej misji.- zapewniam z nie zdrowie szerokim uśmiechem.

Opuszczamy pomieszczenie i od razu kierujemy się na poziom minus trzy, gdzie znajdują się portale. Wchodzimy do tego z napisem Storm City. Lekkie szarpnięcie w żołądku i po chwili znajdujemy się w pracowni zapewne Eryka. Znajduje się tutaj parę monitorów, przed którymi na krześle obrotowym siedzi chuderlawy chłopaczek z słuchawkami na uszach. Podchodzę do drzwi i przekręcam klucz, a Dead w tym czasie zombie tempem podchodzi do chłopaka. Uderzeniem w tył głowy zrzuca mu słuchawki. Chłopak natychmiast okręca się na krześle, wstaje oraz próbuje krzyknąć, jednak Dead odbiera mu spojrzeniem głos. Pierwszy atakuje Handsome. Kładzie dłonie na policzkach chłopaka i namiętnie oraz brutalnie zaczyna go całować w usta. Po trzydziestu sekundach przenosi się na jego szyję, gdzie robi malinkę, a następnie wbija w nią kły i zaczyna pić. Wypija mu około połowy krwi, przez co chłopak strasznie blednie i gdyby nie Black upadłby. Handsome odsuwa się pod ścianę z szerokim uśmiechem i pozwala działać Blackowi, który podnosi prawą dłoń Erika i odgryza po kolei każdego palca. Nie wypluwa ich. Po skończonym „posiłku" beka i oddaje biedaka w ręce Megalodona. Meg bierze najpierw prawą rękę. Chwyta ją w nadgarstku i łokciu, po czym z łatwością łamie ją, jakby to była zapałka. Kość przebija skórę i jest teraz na naszym widoku. Gdybyśmy nie odebrali chłopakowi głosu zapewne już by nas ogłuszył swoim krzykiem. Meg powtarza czynność najpierw z drugą ręką, a później z prawą i lewą nogą. Wyobraźcie to sobie, chorobliwie blady chłopak z opuchniętymi ustami, malinką na szyi i dwoma dziurkami jak po ukłuciu na niej, bez palców u prawej dłoni oraz wystającymi czterema złamanymi kośćmi i wiecie co? Będzie jeszcze gorzej. Teraz przychodzi czas na Fire. Z tylnej kieszeni wyjmuje zwykłą zapalniczkę, a następnie podpala jeden kosmyk włosów na głowie Erika. Ogień powoli przechodzi dalej. W końcu nadchodzi mój czas. Wykorzystam ostre, długie, czarne pazury, które mam u lewej dłoni. Pazury palca wskazującego i środkowego wbijam w oczy ofiary. Po chwili wyjmuję je z nadzianymi na nich gałkami ocznymi.

-Black głodny?- pytam podnosząc pazury.

-Zawsze.- odpowiada z uśmiechem, po czym otwiera szeroko buzię.

Zdejmuję gałki, a następnie wrzucam je do jamy ustnej Blacka. Po chwili są już w jego żołądku. Zostaje już tylko Dead, która zakończy jego cierpienia. Kładziemy ledwo żywego chłopaka na ziemi i podnosimy jego koszulkę, żeby było widać brzuch. Dead kuca przy nim i za pomocą swojego scyzoryka robi dwa, duże i głębokie cięcia, które układają się w X. Przez rozcięcia wyjmuje po kolei każdy narząd, a potem oddaje je Blackowi, który w kilka sekund zjada je wszystkie. Chłopak na pewno już nie żyje, dlatego każdy z nas zostawia swój znak rozpoznawczy. Meg wycina płetwę rekina, Black kość, Fire płomień, Dead literki Ś i P, a ja aureolkę, Handsome'owi wystarczają ślady kłów. Robota skończona, dlatego naciskamy przyciski na naszych zegarkach i teleportujemy się do akademii.

*Perspektywa Bloody Cat*

Przed chwilą skończyłyśmy jeść obiad. Shadow zdążyła już zasnąć, a ja postanowiłam przejść się na plażę. Z tej okazji zakładam czarną, obcisłą koszulkę odsłaniającą brzuch, czarne, bardzo krótkie, dżinsowe spodenki oraz czarne sandałki. Zakładam soczewki, a włosy związuję w wysokiego kitka oraz ubieram czarną czapkę z daszkiem. Zabieram mój plecaczek i klucze, a następnie wychodzę z pokoju oraz zakluczam drzwi. Ponownie zjeżdżam windą na dół, a następnie wychodzę z hotelu. Cały czas idę w dół ulicy, aż w końcu po dwudziestu minutach docieram na plażę. Zdejmuję sandałki i od razu wchodzę na nagrzany piasek. Czuję na sobie czyjś wzrok, więc od razu szukam tej osoby. W cieniu drzewa zauważam bardzo przystojnego blondyna bez koszulki. Uśmiecha się do mnie i puszcza oczko, po czym pokazuje, żebym do niego podeszła. Bez zastanowienia to robię.

-Dosiądziesz się?- pyta, robiąc miejsce na ręczniku.

-W cieniu raczej się opalę.- odpowiadam i krzyżuję ramiona.

-Daj spokój, od słońca boli tylko głowa.- oznajmia i krzywi się.

Nie wiem, dlaczego ale czuję silną potrzebę zgodzenia się z nim we wszystkim, dlatego siadam na ręczniku obok niego. Blondyn uśmiecha się na to czarująco, a po chwili jego ręka owija się wokół moich ramion.

-Jak masz na imię piękna?

Rumienię się i odpowiadam cicho:

-B-beatrice.

-Imię równie piękne jak dziewczyna, która je nosi. Ja jestem Lucas.

Cały czas się rumienię. Ostatni raz takie przyciąganie czułam do tamtego czarnowłosego chłopaka z imprezy.

-Miejscowa, czy turystka?

-Turystka.

-Na ile zostajesz?

-Nie wiem.

Lucas spogląda na mnie zdziwiony, ale po chwili kiwa głową.

-Chciałabyś pójść jutro ze mną na randkę?- pyta wyluzowany.

Moje serce dosłownie zatrzymuje swoją pracę na chwilę. Spokojnie, odpowiedz normalnie.

-Jasne.- posyłam mu szczery uśmiech.

Przez resztę czasu rozmawiamy o całkowicie nieważnych rzeczach. O dziewiętnastej delikatnie wyswobadzam się z jego uścisku.

-Idziesz już?- pyta.

-Tak, wolę uniknąć okropnego wiatru.

-Rozumiem. Odbiorę cię z hotelu jutro o piętnastej.

Tak, podczas rozmowy podałam mu nazwę mojego hotelu.

-Do jutra.- mówię, po czym odchodzę.

Pięć minut przed dwudziestą wchodzę do hotelu. Po kolejnych pięciu minutach jestem już w pokoju. Shadow leży na łóżku w pełni rozbudzona i przygląda się swoim pazurom.

-Co chcesz na kolację?- pytam trzymając kartę dań.

-Mogę zjeść kanapkę z serem i pomidorem.- odpowiada, przenosząc wzrok na mnie.

Kiwam głową, po czym podnoszę słuchawkę. Zamawiam jedzenie dla Shadow oraz jogurt jabłkowo-gruszkowy dla siebie. Po kolacji idę do łazienki, gdzie przebieram się w piżamę, zdejmuję soczewki, myję zęby i twarz oraz rozczesuję włosy. Następnie wracam do pokoju, gaszę światło i wślizguję się do łóżka. Zasypiam jak codziennie, czyli głaszcząc Shadow.

(1172 słów)

Te osoby, które chcą, żeby powstała grupka na facebooku dla fanów tej książki i chcą się w niej znaleźć niech piszą w komentarzach swoje nazwy na facebooku  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro