Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj śniło mi się, że żyję w szczęśliwej rodzinie. Nagle w śnie zaczęło się robić strasznie jasno, wręcz biało. Otworzyłam oczy, czego szybko pożałowałam, ponieważ ktoś odsłonił okno, a tym ktosiem okazała się oczywiście Shadow.

-Śniadanie gotowe.- oznajmiła, po czym wyszła z mojego pokoju i poszła zapewne na dół do kuchni.

Wstałam z łóżka, choć niechętnie i przebrałam się w czarne leginsy, i białą bluzkę z napisem ,,Słodka jak cukier, twarda jak lód". Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół i pokierowałam się do kuchni. Gdy już weszłam do kuchni to powoli usiadłam przy stole, po czym wzięłam dwa tosty przygotowane zapewne przez Shadow i zaczęłam je powoli jeść.

-Co się stało?- zapytała się mnie zmartwiona Shadow.

-Czemu wnioskujesz, że coś się stało?- też zadałam jej pytanie.

-No nie wiem, może dlatego, że masz jakiś nieobecny wzrok i nie rzucasz się na jedzenie, co jest do ciebie nie podobne.- powiedziała coraz bardziej zmartwiona Shadow.

-Ale nic się nie stało.- powiedziałam nie patrząc jej w oczy.

-Kłamiesz.- rzekła szorstko.

-Skąd taki wniosek?- zapytałam się jej zdziwiona jej szorstkim tonem.

-Gdyby nic się nie stało to pałaszowałabyś jedzenie z uśmiechem i mówiąc, że nic się nie stało patrzyłabyś mi w oczy.- przechytrzyła mnie.

-Ech.- westchnęłam z bezradności, ponieważ wiedziałam, że z nią nie wygram.- Najpierw przyśniło mi się, że żyłam w szczęśliwej rodzinie, a teraz stresuję się i boję, że coś spieprzę na tej misji i wszystko się posypie teraz kiedy moje życie zaczyna się powoli układać.- kiedy to mówiłam moje oczy bardzo szybko zaczęły się zapełniać łzami, ponieważ wyrzuciłam wszystko co trapiło mnie od rana.

-Ej nie płacz, wszystko będzie dobrze. Obiecuję ci to, przecież dzisiaj pomogę ci na misji i wszystko będzie dobrze.- obiecała mi Shadow, po czym podeszła do mnie i zaczęła się ocierać o moją nogę.

Zaczęłam ją głaskać i drapać za prawym uszkiem.

-Mrr.- zamruczała słodko Shadow, a ja uśmiechnęłam się.

Głaskanie kotów zawsze pomagało mi na smutki, ponieważ od dziecka uwielbiałam i ciekawiłam się tymi stworzeniami. Może to było przeznaczenie, że zmieniłam się w akurat pół człowieka i pół kota?

-Dobra to teraz dokończ jeść śniadanie, posprzątaj po sobie i przyjdź do salonu, ponieważ tam obmyślimy plan działania na dzisiaj.- poinformowała mnie Shadow.

-Dobrze.- zgodziłam się, a Shadow poszła do salonu.

Kiedy skończyłam jeść wrzuciłam naczynia do zmywarki i poszłam do salonu.

-Dobrze, może zacznijmy od tego czy masz jakiś pomysł jak to zrobić?- zapytała się mnie Shadow jak tylko weszłam do salonu.

-Nie mam. Nawet nie wiem jak się za to zabrać.- przyznałam zawstydzona.

-Spokojnie masz prawo nie wiedzieć, w końcu to twoja pierwsza misja, więc ja wymyślę plan działania.- uspokoiła mnie i dalej mówiła.- O 21:30 wyjdziemy do miasta, żeby na 22 już tam być. Porwiemy pierwszą lepszą nastolatkę. Ty napiszesz krótką wiadomość kto ją zabił. Spalimy jej ciało tak, że nie będzie się dało rozpoznać kto to i zostawimy tam twój plecak z twoimi WSZYSTKIMI rzeczami, żeby pomyśleli, że to właśnie twoje ciało.- Shadow wymyśliła cały plan.

-WSZYSTKIMI?! Nawet telefon?!- właśnie sobie zdałam sprawę z tego, że nie mam mieć już telefonu.

-Tak, nowy telefon dostaniesz po misji. Coś jeszcze?- zapytała się mnie czy mam jeszcze jakieś uwagi, a tak w ogóle to ciekawe skąd weźmie nowy telefon, ale pewnie i tak mi nie powie, więc po co się pytać?

-A jak ją porwiemy?- przypomniało mi się, że nie powiedziała jak niby ją porwiemy.

-Uśpimy ją za pomocą chusteczki nasączonej chloroformem.- oznajmiła Shadow z szatańskim uśmieszkiem.

-Zaczynam się ciebie bać.- zażartowałam.

-Niedługo to ciebie ludzie będą się bali, ale teraz masz trochę czasu dla siebie.- oznajmiła Shadow, po czym poszła na górę.

Ja skoro miałam trochę czasu dla siebie, postanowiłam w końcu zobaczyć ogród. Wiosna powoli się zaczynała, więc ogród też powoli zaczął się budzić do życia. Jak wyszłam do ogrodu to pierwsze co zobaczyłam to była ścieżka wysypana kamyczkami. Z obu jej stron były jakieś krzewy, ale na razie jeszcze nie rozkwitły, więc nie mogłam rozpoznać co to za krzewy. Na końcu ścieżki znajdowała się piękna altanka. Obok niej do drzewa była przymocowana huśtawka. Natomiast za altanką znajdował się staw, w którym z tego co zauważyłam zamieszkały żaby. Najpierw postanowiłam pójść do altanki. W środku znajdował się mały, szklany stoliczek. Za nim stała kanapa, na której było sześć poduszek i dwa futerkowe koce. W kącie altanki stało radyjko, a w drugim kącie skrzypce, do których nawet nie zamierzałam się zbliżać, ponieważ nie umiałam na nich grać, nie to co Paulina, choć zdarzało się jej czasami zagrać fałszywą nutę to i tak umiała pięknie grać. Skoro zobaczyłam już całą altankę to postanowiłam pójść pohuśtać się na huśtawce. Kiedy zaczęłam się huśtać to po prostu odpłynęłam do świata swoich myśli. Ciekawiło mnie skąd Shadow wytrzasnęła ten piękny, zadbany, bogato wyposażony, z pięknym ogrodem, opuszczony dom w środku lasu?

-Widzę, że spodobał ci się ogród.- powiedziała Shadow. Nawet nie zauważyłam kiedy do mnie podeszła ani nawet kiedy w ogóle wyszła do ogrodu.

-T-tak.- zająknęłam się, ponieważ wyrwała mnie z moich rozmyślań, a wtedy jeszcze przez chwilę nie rozumiem co się do mnie mówi.

-A byłaś w środku altanki?- zadała pytanie z uśmiechem.

-Tak, jest cudna.- odpowiedziałam jej także z uśmiechem.

-A umiesz grać na skrzypcach?- znów zadała pytanie.

-Nie, ale moja przyjaciółka Paulina gra cudnie na skrzypcach.- przyznałam.

-A w ogóle umiesz na czymś grać?- znów zapytała się mnie Shadow. No cóż koty ciekawskie stworzenia.

-Tak. Na nerwach.- obydwie wybuchłyśmy śmiechem na moją odpowiedź.

-O tym to przekonałam się już na własnej skórze.- znów się zaśmiałyśmy tylko tym razem na wypowiedź Shadow.

-Za ile obiad?- zapytałam, ponieważ przed chwilą mój brzuch zaburczał przypominając mi o czymś takim jak jedzenie.

-Może ty dzisiaj zrobisz obiad?- zaproponowała Shadow.

-Z chęcią.- odpowiedziałam i ruszyłam do kuchni.

Shadow jak tylko zeszłam z huśtawki wskoczyła czym prędzej na moje miejsce. Zignorowałam to i po drodze do kuchni zaczęłam zastanawiać się co przygotuję. Kiedy doszłam do kuchni w końcu się zdecydowałam. Postawiłam na pieczone ziemniaki i łososia na parze. Za nim zaczęłam gotować zjadłam kanapkę, ponieważ nie wytrzymałabym do obiadu. Obiad był gotowy po godzinie.

-Shadow! Obiad!- zawołałam ją do kuchni.

-Jestem.- powiedziała wchodząc do kuchni.

-Zauważyłaś, że dzisiaj nie oglądałam wiadomości?- powiedziałam nakładając jedzenie.

-Nic nowego. Ciągle cię szukają i nie mają żadnych nowych poszlak.- streściła mi dzisiejsze wiadomości.

Po tej krótkiej wymianie zdań zaczęłyśmy w końcu jeść.

-Mmm.- rozkoszowała się Shadow.- Ten łosoś to niebo w gębie!- pochwaliła moje danie.

-Dzięki.- podziękowałam jej, choć sama dobrze to wiedziałam, że jest to bardzo pyszne.

Po skończonym posiłku rozeszłyśmy się z Shadow, żeby przygotować się do misji. Przygotowałam swój strój, naostrzyłam swoje dwa noże oraz przeładowałam pistolet, a następnie wszystko włożyłam do paska na broń. Kiedy wszystko było przygotowane postanowiłam poczytać creepypasty. W sumie morderców z Sun City i niedługo mnie można porównać do takich creepypast, można powiedzieć, że jesteśmy następnym pokoleniem creepypast albo, że jesteśmy realnymi creepypastami. Czytałam, aż do 20.

Punkt 20 zeszłam na dół do kuchni, żeby zjeść lekką kolację, a mianowicie trzy kanapki z szynką. Miałam jeszcze 45 minut do wyjścia kiedy skończyłam jeść i powoli zaczynałam się znów stresować. Jednak tym razem szybko odgoniłam wszystkie obawy i poszłam jeszcze raz sprawdzić czy na 100% wszystko mam na misję. Gdy już byłam pewna, że wszystko mam, przebrałam się w mój strój. Miałam jeszcze pół godziny do pierwszej misji, po której nie będzie już odwrotu. Skoro miałam jeszcze czas postanowiłam zejść na dół i pooglądać trochę NORMALNEJ telewizji. Pierwsze na co trafiłam to film, w którym grała moja matka, więc naturalnie jak najszybciej przełączyłam kanał. Na drugim kanale natomiast pokazywali jak upiec szarlotkę. Po oglądnięciu tego postanowiłam, że jutro na deser zrobię szarlotkę. Równo o 21 Shadow zeszła na dół ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami, więc wyłączyłam telewizor, założyłam moje czarne szpilki z futerkiem, czyli moje buty na misję i wyszłyśmy razem z domu. Do miasta dotarłyśmy o 21:45. Schowałyśmy się w jakimś ciemnym zaułku i czekałyśmy na jakąś potencjalną ofiarę. O 21:50 usłyszałyśmy krzyk i jak biegną dwie osoby.

-Chodź tu do mnie ślicznotko, zabawimy się!- krzyknął jakiś pijak.

-Nie! Zostaw mnie ty pijaku! Nie chcę się z tobą bawić!- krzyczała jakaś dziewczyna, po czym przyśpieszyła.

Podziwiam ją, bo z tego co słyszałam biegnie w szpilkach. Dla mnie to nie był by wyczyn, bo ja nawet po drzewach bym mogła się wspinać w szpilkach, ale dla jakiś innych dziewczyn to pewnie by było niemożliwe.

Następnie wbiegła w zaułek, w którym siedziałam ukryta razem z Shadow. Dziewczyna ta była rudowłosa, miała mocny makijaż i była ubrana w czarną miniówkę, zapewne wracała z jakiejś imprezy. Odetchnęła z ulgą kiedy usłyszała, że tamten koleś sobie poszedł, ale nie wiedziała, że i tak nie przeżyje tej nocy. Podeszłam do niej od tyłu tak cicho, że mnie nie usłyszała i szybko przyłożyłam jej chusteczkę do twarzy. Próbowała się wyrwać, ale po pierwsze byłam od niej silniejsza, po drugie ona była oszołomiona, bo zaatakowałam ją z zaskoczenia i po trzecie chloroform zaczął działać, przez co zaczęła już powoli zasypiać. Gdy już zasnęła, przerzuciłam ją sobie przez ramię i razem z Shadow poszłyśmy do opuszczonej fabryki fajerwerek. Kiedy tam dotarłyśmy Shadow podała mi coś łatwopalnego i pudełko zapałek. Najpierw rozlałam ten środek łatwopalny po całym ciele nastolatki. Następnie odpaliłam zapałkę i rzuciłam nią w dziewczynę. Zaczęła się pięknie palić. Nie wiem czemu, ale na widok palącego się ciała dziewczyny pojawiał mi się uśmiech na twarzy, ale postanowiłam się tym nie przejmować, ponieważ wszyscy mordercy zapewne tak mają, że cieszy ich zabijanie. Podczas gdy ciało się paliło ja musiałam napisać notkę, którą miałyśmy zostawić przy spalonym ciele. Notka brzmiała tak:

,,Mówiłam, że jeśli znajdziecie Weronikę to martwą. Nazywam się Bloody Cat i to ja zamordowałam Weronikę. Moim znakiem rozpoznawczym będzie rozszarpane gardło ofiary oraz wycięta na prawym policzku kocia łapka. Strzeż się Sun City. Nadchodzę."


Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i zapraszam do gwiazdkowania i komentowania, ponieważ jest to dodatkowa motywacja dla mnie, a dodatkowa motywacja=szybciej kolejna część. Do następnego rozdziału, papa :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro