[2] Od miłości do krwi ✝yandere✝

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

»»————- ★ ————-««

Głośny deszcz rytmicznie bębnił za oknem młodej dziewczyny, która leniwie odkładała zarysowane kartki papieru na jeden, pokaźny stos. Nastolatka uwielbiała rysować, szczególnie mężczyzn, których proporcje potrafiła odwzorować niemalże idealnie. Nie bardzo wychodziły jej kobiety, tak więc niezbyt fatygowała się, by tworzyć je na swoim cennym papierze.Po przeliczeniu wszystkich rysunków odłożyła je w przygotowane wcześniej miejsce, wyjęła kolejną kartkę i swoim ulubionym ołówkiem zaczęła szkicować - jak zwykle - męską sylwetkę. Pracowała w ciszy, nie lubiła, gdy rozpraszały ją dźwięki dochodzące z sąsiednich pokoi ani, gdy grała w pobliżu głośna, rozpraszająca muzyka. Jedynie co mogła znieść to krople deszczu, które bębniły o podłoże za jej oknem.


Wydawała się być skupiona na czynności, którą wykonywała, lecz w jej głowie wyglądało to zupełnie inaczej. Dziewczęce myśli od pewnego czasu krążyły wokół konkretnego chłopaka, którego przypadkiem zaczęła rysować. Nie potrafiła zapomnieć jego szczerego uśmiechu, który zagościł na jego twarzy tamtego dnia, kiedy o mały włos, a zostałaby potrącona przez motocyklistę. Ten szczery, przepiękny uśmiech - przynajmniej na taki wyglądał.

Rysując kolejne detale, oparła głowę o lewą rękę, patrząc na kartkę lekko rozmarzona i posuwała kredką delikatnie, tworząc niewidoczny ślad. Oczy tak niezwykle czerwone, a włosy w brąz owiane...


Wsłuchując się w rytm uderzeń kropli deszczu, niemal natychmiast zmieniła kolor kredki, dorysowując postaci wygodne, szybkie ubranie, o którym praktycznie zapomniała. Wnet za oknem zagrzmiało, a dziewczyna pod wpływem lekkiego szoku, złamała rysik, który zrobił brzydki ślad na obrazku. Westchnąwszy, sięgnęła po gumkę aby zamazać niedoskonałości, lecz tym samym potrąciła leżący nieopodal kubek z herbatą, który przewrócił się i rozlał swą zawartość na biurko, mocząc i brudząc miejsce pracy niewiasty.


Nastolatka w chwilowym osłupieniu wpatrywała się w lejącą na kartkę plamę, po czym szybko sięgnęła po chusteczkę i wytarła to, co rozlała, lecz bardzo duża plama zdążyła już osiadnąć na jej prawie-idealnym obrazku. Westchnęła ponownie i już chciała włożyć portret do obrazków "nieudanych", gdy nagle ją olśniło. Chwyciła kartkę w obie dłonie, obracając ją i przyglądając się jej z każdej strony, wypinając i przypatrując się pod każdym kątem, zmieniając położenie światła padający na przemokły już papier.


- Dodać tutaj parę konturów, wymieszać z mazakiem i mogłoby wyglądać to całkiem ciekawie... Nie, bez mieszania... Lepiej odstawię to, aby wyschło. - Pomyślała, po czym zrobiła to co postanowiła. Nie schodząc nawet z krzesła, odepchnęła się lekko nogami i pojechała na krześle do grzejącego kaloryfera i położyła na nim obrazek.


- Nie. Bo kartka nie będzie wtedy zbyt prosta! - Położyła pod portret cienką, lecz sztywną tekturę i wróciła do biurka, aby posprzątać bałagan, który narobiła w tym czasie. Wytarła dokładnie mokre biurko, pozbierała rysiki, a także wiórki z temperówki i inne przedmioty, które można uznać za zbędne na jej miejscu pracy.


Zerknęła ostatni raz na obrazki, które powiesiła na tablicy korkowej, po czym rzuciła się na łóżko, przyciągając poduszkę do piersi.



- Tetsu... - Pomyślała i zamknęła oczy. Dalej nie potrafi uwierzyć w to, że ten starszy o rok młodzieniec, który wcześniej rozmawiał z nią parę razy, uratował jej - Narumi - życie. Aż w końcu zasnęła w pokoju, w którym dominował fiolet.


Narumi Hyuga była o rok młodsza od Tetsukiego Akirishi, lecz to nie mogło przeszkodzić w uczuciu, które wkrótce miało nadejść...


»»————- ★ ————-««


Młody, siedemnastoletni Tetsuki, który w ten deszczowy dzień siedział na szarawym murku niedaleko domu młodej dziewczyny, zakrył głowę kapturem bluzy i wpatrywał się w okno, które było mu doskonale znajome. Okno Narumi. Dziewczyny, która tamtego dnia od razu zamąciła mu w głowie...


Byli wtedy w szkole, a on sam, będąc jedynie ze swym marnym brudnopisem, przemierzał beztrosko korytarze, wpatrując się w lekko poniszczone od rozlanego atramentu stronnice. Na każdej z nich było coś o niej. Jej zdjęcie do dokumentów, zapach perfum, którymi psikała się na co dzień, skrawek jej włosów, który udało mu się zabrać z jej szczotki, informacje o niej... Była dla niego obsesją już od samego początku, kiedy ją po raz pierwszy zobaczył.



Kiedy przechodził korytarzem, wybiegła prosto na niego grupka biegnących uczniów, którzy w nieuwadze popchnęli go z impetem na twardą ścianę i pobiegli dalej jak gdyby nigdy nic z okrzykami radości. Tetsu upuścił swój zeszyt, który zamknął się na podłodze, skrywając tajemnicze bazgroły przed zewnętrzną częścią świata. Chłopak nigdy nie dzielił się swymi rękopisami z ludźmi postronnymi, nigdy nikomu nie mówił o swej obsesji, wszystko to zostało szczelnie zamknięte w starym brudnopisie, którego bałyby się otworzyć nawet najbardziej wścibskie dzieci.


- Co za idioci... - mruknął i schylił się po zeszyt, lecz w momencie, w którym sięgnął po jeden z najcenniejszych przedmiotów, dostrzegł na nim bladą, drobną dłoń z paznokciami pomalowanymi w niezwykle znajomy sposób. Gdy tylko młodzieniec podniósł swój wzrok, dostrzegł istnego anioła.


Mocno zabiło mu serce na widok tych jasno perłowych oczu... Czuł się tak, jakby mógł się w nie wpatrywać bez przerwy, całe dnie i noce. Sekundy mijały, a on dalej nie potrafił oderwać od niej wzroku. Taka piękna, zgrabna, olśniewająca... Aż nie mógł znaleźć w swoim umyśle słów, które odzwierciedlał by by piękno niewiasty kucającej tuż przed nim.


- Hahah, tak... Nigdy nie patrzą gdzie biegną - Jej głos... Był taki cichy i uroczy zarazem, pełen delikatności i wdzięcznej nuty. A także jej krótki, słodki śmiech rozbrzmiewał w jego uszach. Wstali niemalże równocześnie, spoglądając sobie prosto w oczy.


Tetsu prawie zanieruchomiał. Jej wygląd przewyższał wszelkie inne piękna na ziemi...

- Oh, upuściłeś to. - dodała z radosnym uśmiechem na ustach i podała mu jego zeszyt. W tym momencie nie była to dla niego ważna rzecz. Przed nim stał anioł.


- Ja... Dziękuję... - Jego głos ugrzązł mu w gardle. Dlaczego nie był w stanie wypowiedzieć jej imienia? Czy jej osoba go przytłaczała? Nie, na pewno nie. To było coś innego, coś znacznie poważniejszego... Coś zdecydowanie głębszego... Przyjął przedmiot od niewiasty i zręcznie schował go za plecami, aby uniknąć jakichkolwiek pytań z nim związanym.


- Narumi. Hyuga Narumi - Odparła swoim miłym głosem, którego można było słuchać godzinami. Tetsuki uśmiechnął się, słysząc jak granatowo włosa wypowiada swoje imię.

- Narumi... - Szepnął najciszej jak się da, by dziewczyna go nie usłyszała i uśmiechnął się... Doskonale wiedział jak ma na imię, lecz i kolejny raz mógłby to usłyszeć. Chciał ją poznać lepiej, chciał ją mieć przy sobie. Chciał, aby cała należała do niego...

Wziął od niej zeszyt, delikatnie przejeżdżając palcami swej ręki po jej drobnej, delikatnej dłoni... Skóra jest taka miękka...

Przeklnął w myślach dzwonek, który rozebrzmiał chwilę potem. Dlaczego to przeklęte urządzenie musiało przerwać im tę niezapomnianą chwilę? Dlaczego?!


- Na mnie już czas, mam teraz plastykę na wyższym piętrze. - Posłała mu uśmiech i prędko udała się w stronę swojej sali lekcyjnej. Młodzieniec wziął głęboki oddech i szybko wypalił, nim ta zdążyła zniknąć z jego oczu.


-Tetsuki. ­- Odparł głośno, zatrzymując tym samym uciekające dziewczę, które przystanęło na kilka chwil. - Na imię mam Tetsuki.


Narumi spojrzała przez ramię na chłopaczynę, którego oczy przybierały barwę krwi i powtórnie uśmiechnęła się, nie ukrywając delikatnego rumieńca na bladej karnacji, która pasowała do jej urody wręcz idealnie.


- Miło mi cię poznać Tetsuki! - I po tych słowach zniknęła za zakrętem wśród uczniów, którzy również uciekali do swoich klas, aby zdążyć przed spóźniającym się nauczycielem.


Od tamtego czasu Tetsu zaczął interesować się jej osobą jeszcze bardziej niż dotychczas. Wiedział z kim spędza przerwy, co je, co pije, gdzie jest jej ulubione miejsce, gdzie i z kim chodzi po szkole, gdzie mieszka, a także które okno należy do niej. Zapamiętał całą rutynę dziewczyny, obserwował każdy jej krok, każdy ruch, zupełnie jakby pilnował, aby żadna krzywda się jej nie wyrządziła.


Pragnął być pewny, iż Narumi była bezpieczna w taki sposób, aby ciemnowłosa nawet nie zauważyła, że krwiste tęczówki bacznie obserwują jej osobę z drugiego końca ulicy. Rutynowa kontrola młodzieńca wręcz okazała się być szczęśliwym zbiegiem okoliczności ruchliwego dnia, kiedy to obiekt jego westchnień omal nie został potrącony przez pijanego motocyklistę, który z ogromną prędkością poruszał się przed siebie po jezdni, omijając wolniej jadące samochody.

W ostatniej chwili, kiedy pojazd niemalże tknął drobnej dziewczyny, Tetsuki chwycił ją w pasie i szarpnął z powrotem na chodnik, unikając tym samym kuriozalnego zderzenia.

Chłopak przytulił do siebie drżące dziewczę, z morderczym spojrzeniem śledząc uciekającego na motorze mężczyznę, a tuż za nim kilka radiowozów policyjnych, które na sygnale mknęły slalomem między innymi środkami transportu.


- Wszystko w porządku? - Zapytał ze szczerą troską siedemnastolatek, przekierowując swój wzrok na jej osobę. Dziewczę przytaknęło głową. - Całe szczęście, że akurat byłem w pobliżu, bo inaczej mogłoby się to skończyć tragicznie. Uważaj następnym razem jak przechodzisz przez jezdnię, dobrze?


Narumi zamrugała szybko, będąc wciąż w ramionach starszego znajomego z jej szkoły, który to chwilę wcześniej niemal uratował jej kruche życie. Serce niczym kowadło było w jej piersi z powodu adrenaliny, która nazbierała się w jej organiźmie przez stresującą sytuację.

- D-dziękuję... - Wychrypiłała drżącym głosem i zerknęła w stronę pościgu, który zdawał się nie mieć końca. Wzięła głęboki oddech. - Obiecuję, że będę bardziej ostrożna. Jestem teraz twoją dłużniczką, Tetsuki. - Odparła, na jej bladą, wciąż przerażoną twarz powrócił znajomy uśmiech. Nie minęło zbyt wiele czasu, a już oboje szli w kierunku jej domu i opowiadali po drodze co nieco o sobie. Naru nie musiała nic mówić, ponieważ Tetsu wiedział o niej bardzo dużo, lecz słuchał jej z uwagą.


Gdy tylko dotarli pod dość duży i bogaty dom, pożegnali się krótko i chłopak nie spuścił dziewczyny z oczu, dopóki nie zniknęła w drzwiach.


»»————- ★ ————-««


Narumi wybudziła się z krótkiego snu, czując jak bardzo obolałe były jej plecy od krzywego siedzenia. Odrzuciła poduszkę na bok i natychmiast wstała, aby zobaczyć w jakim stanie był rysunek, który jakiś czas temu zaliczył herbacianą kąpiel. Podeszła do kaloryfera i wzięła w dłonie kartkę, która troszkę się zwinęła, lecz wyprostowała ją, gdy położyła ją na biurku. Obrazek przedstawiał pozującego Tetsu z ogromną plamą po herbacie w tle, a także sporym herbacianym śladem na koszulce i spodniach.

Jak na zawołanie chwyciła cienkopis i zaczęła dorysowywać kontury i przeróżne kółka i ciekawe szlaczki, aby dodać tej ilustracji kontrastu. Młoda Hyuga nie zdawała sobie nawet sprawy, że tego deszczowego dnia ktoś obserwował ją przez okno. Jej tajemniczy wielbiciel, który śledził każdy jej ruch, aby się upewnić, że ponownie nie stanie się jej nic złego.


W końcu perłowo oka dokończyła rysunek w pełni zadowolona z efektu. Podpisała się w rogu kartki, dopisując datę i odłożyła na stos udanych prac, po czym przeciągnęła się i zastukała parę razy palcami w blat biurka zastanawiając się, na co mogłaby poświęcić swój cenny czas. Wnet, jej uwagę przykuł migający ekran jej telefonu, na którym wyświetlała się wiadomość od jej bliskiego przyjaciela, z którym to chodziła razem do klasy. Chwyciwszy sprzęt w drobne dłonie, rozpoczęła długą konwersację, finalnie zapraszając przyjaciela do siebie.


Mijały minuty, a Tetsuki nie miał zamiaru opuszczać swojego stanowiska, więc dalej siedział na chłodnym, mokrym murku, patrząc w to samo okno. Po chwili dostrzegł samochód, który zatrzymał się przed rezydencją Hyuga. Brunet natychmiast zmarszczył brwi. Kto śmiał przyjechać i zakłócać spokój jego kochanej Narumi? Kim jesteś ty przebrzydła istoto, która właśnie weszła do jej domu?


Tetsuki czując ogromną zazdrość, zacisnął lewą dłoń w pięść. Nie zależnie kim jesteś droga osobo, nie odbijesz mi Narumi, nawet, jeżeli jesteś kimś z jej rodziny lub bliskiego otoczenia... Obrócił się na pięcie i wrócił się do domu po raz pierwszy.

»»————- ★ ————-««

Będąc w szkole Tetsuki uważnie obserwował nie tylko jego obiekt westchnień, ale również osoby, z którymi się ona zadaje. Nie było mu łatwo, ponieważ musiał sprawiać wrażenie zwykłego chłopaka, czytającego brudnopis z świętymi rzeczami o Naru, starając się nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń osób postronnych.


Czerwonooki zerkał co jakiś czas na Colina, który nie odstępował Narumi na krok... Czyżby ona... Nie. Na pewno nie. To on miał być tym, który miał prawo jej dotykać. Tylko on, Tetsu, mógł czuć jej słodki, uzależniający zapach... Tylko on musiał zasmakować jej słodkich, ślicznych ust. Chłopak przysiągł sobie, że nie ważne co, pozbędzie się przeszkód, które staną mu na drodze, nie ważne ile krwi miałoby się polać, dla Narumi byłby w stanie rozczłonkować swego wroga, aby otworzyć furtkę do wiecznej, nie kończącej się miłości.

Nie miał okazji nawet podejść do Narumi, gdyż ten dziwny twór cały czas chodził za nią jak cień... Ale przecież to on, Tetsuki, miał być jej skromnym cieniem, będącym z nią zawsze i na zawsze.


Cieniem, który chodzi łw blasku radosnej twarzy granatowo włosej. Cieniem, który byłby w stanie pozbyć się każdego kto stanąłby na drodze do ich miłości, niczym samochód, który rozjeżdża pieszego, który nie przechodzi przez pasy tylko przez ruchliwą drogę...


Tetsu nie potrafił się pozbyć niekontrolowanego uczucia zazdrości, wypełniającego jego kruche serce. Nie rozumiał, dlaczego dziewczyna śmiała się z żartów Colina, które to nawet nie zawierały w sobie za krzty humoru. Brunet zaczął się bać, że piękna istota zostanie mu odebrana, zatem musiał zacząć działać już teraz.

Na drugiej przerwie, jak to Colin miał w zwyczaju, rozmawiał z Narumi przy stołówce o pierdołach, które trwały w ich konwersacji za każdym razem, gdy mieli okazję porozmawiać na osobności, a w między czasie Tetsuki napisał krótką wiadomość, podrabiając pismo Narumi i włożył do plecaka chłopaka. Była to prośba o spotkanie, zważywszy na to, że nie posiadał do niego żadnego numeru telefonu, musiał zadowolić się staromodnym, aczkolwiek wciąż działającym sposobem.


Tetsuki ten kolejny raz musiał zostawić perłowo oką samą. Lecz nie na długo, to wszystko było tylko dla jej dobra. Zwolnił się z czterech ostatnich lekcji i udał się na ustalone miejsce spotkania, aby przygotować cały plan zlikwidowania celu, który odbierał mu szansę na cudowne życie.

»»————- ★ ————-««

Colin wróciwszy do domu, szybko rozpakował plecak i zorientował się, że w jego zeszycie znajdowała się dodatkowa, nie potrzebna kartka, która definitywnie nie należała. Rozwinął ją i odczytał liścik od "Tajemniczej Wielbicielki". Czyżby Narumi bała mu się powiedzieć o tym wprost, dlatego zaprasza go wieczorem na randkę koło stu letniej wiśni? W dodatku o godzinie dwudziestej pierwszej?


Chłopak uznał, że było to bardziej niż prawdopodobne i zrobi jej niespodziankę, przychodząc odrobinę wcześniej. Podszedł do ogromnej szafy, w której mieściło się kilkanaście przeróżnych koszul i marynarek, a zarazem kurtek, ułożonych kolorystycznie i markowo jednocześnie. Colin był bardzo podekscytowany, cieszył się, że to ona wykonała pierwszy ruch, on sam nigdy by się na to nie odważył. Spędził długie minuty wybierając perfumy, którymi mógłby się popsikać, aby jeszcze bardziej jej się spodobać, w końcu będzie to jego randka życia.


- I tak jestem już piękny, po co mi więcej? - Odłożył buteleczkę z perfumem, którą chwilę wcześniej opróżnił i wziął głęboki oddech wpatrując się w wielkie, pokaźne lustro, obserwując swoją personę z uwagą, próbując wykonać seksowne miny, z marnym skutkiem.
Blondyn nie spodziewał się nawet, że był to jedynie przekręt i pułapka na niego, aby pozbyć się jego osoby z życia Narumi.


W końcu, kiedy zostało jeszcze dwadzieścia minut do spotkania, chłopak wyszedł ze swojego domu i udał się pod stu letnią wiśnię, której kwiaty późną wiosną wyglądały niesamowicie, kiedy padał na nie blask wieczornego księżyca. Szedł dość żwawym krokiem, jeszcze po drodze sprawdzając swój oddech i poprawiając włosy, aby wypaść jak najlepiej.

Dotarł na miejsce spotkania i usiadł na ławce, patrząc co chwilę na srebrny zegarek, oczekując na dziewczynę z niecierpliwością, kompletnie nieświadomy tego, że został oszukany... I że nie jest tam sam.


Tetsuki spodziewał się, że młody przyjdzie wcześniej niż zaplanował, dlatego był na miejscu od razu wróciwszy ze szkoły, aby przygotować wszystko co było mu potrzebne, aby wyzwolić jego ukochaną od tego śmiecia. Posiadał nawet alibi na wypadek, gdyby go przyuważono.


- Ah, Naru, Naru, Naru... Gdzie ty się podziewasz kochanie? - Mruknął Coli z niecierpliwością. Tetsu wykrzywił twarz ze złości, słysząc takie słowa z plugawych ust. Nie miał prawa, jak on śmiał...?


- Narumi nie przyjdzie. - Odparł czerwonooki, wychodząc z ukrycia. Zakpił w myślach ze zdziwienia Colina, gdy ten go zobaczył.


- Jak to nie przyjdzie? Umówiliśmy się tutaj - Uśmiechnął się. Dla Tetsu było to obrzydliwe. Dlaczego Narumi spędzała czas z takim obrzydliwym gburem, którego brązowe oczy przyprawiały o mdłości? Dlaczego nie potrafiła zainteresować się bardziej nim, tylko dziwolągiem, który całe dnie myśli tylko i wyłącznie o samym sobie?


- Po prostu. Nie przyjdzie. - Powtórzył Tetsu ze spokojem i podszedł do siedzącego na ławce chłopaka. Blondyn za nic nie rozumiał o co chodzi. Jak to Narumi nie przyjdzie? Skąd on wiedział, że ona nie przyjdzie? Przecież mogła napisać do chłopaka z którym się umówiła, niż dawać mu nadzieje... Jej koślawe pismo wyraźnie napisało, że... Zaraz... Koślawe? Narumi nie ma koślawego pisma. Przyjrzał się uważnie twarzy czerwonookiego.


- Woow, jesteś tym chłopakiem z jej rysunków! - Wypalił nawet nie myśląc o tym co mówi. Tetsu nie zmienił wyrazu twarzy ani na trochę, po mimo delikatnego drżenia serca na te słowa. Chłopak z rysunków? Niemalże natychmiast myśli młodzieńca zostały wypełnione scenariuszami jego pozowania przed dziewczyną, której talent artystyczny wykracza poza skalę cudotwórstwa.


- Odwal się od niej, szczurze. - Podszedł do Colina jeszcze bliżej tak, że gdyby Tetsu kucnął, to stykaliby się nosami. Colin spojrzał na niego z niezrozumieniem, przekrzywiając delikatnie głowę ze znużenia.

- Jak to mam się odwalić? To moja przyjaciółka, którą kocham nad życie, koleś. I taki skurwysyn jak ty nie będzie mi mówił co mam robić... - w tym momencie czerwonooki przywalił blondynowi w nos, szpecąc przy okazji jego twarz.


- Ty nie możesz jej kochać. - Zęby zazgrzytały Tetsuki'emu ze złości - Moja miłość do niej jest jak ta wiśnia, która z każdym dniem rozkwita i staje się coraz piękniejsza.

Na te słowa brązowooki parsknął. Wyraźnie kpił sobie z uczuć starszego chłopaka i nie zdaje sobie sprawy, że w ten sposób popełnia ogromny błąd. Błąd, któremu przypłaci wkrótce swoim własnym życiem.


Tetsu uderzył go ponownie i tym razem z nosa blondyna wypłynęła strużka krwi. Colin krzyknął z bólu, łapiąc się za obolałe miejsce i próbując uciec od rozwścieczonego napastnika, który to zdawał się być napalony na szpecenie twarzy blondyna.


- Zostaw mnie ty idioto jeden!!


Tetsu nie miał zamiaru odpuszczać. Młody nie chciał zostawić Narumi w spokoju? W takim razie będzie gnić teraz w piekle. Z całej siły zacisnął ręce na szyi Colina, przyciskając go do twardej, drewnianej ławki. Chłopak szarpał się, kopał, trząsł, próbował wszystkiego aby uwolnić się spod ucisku brunetka, lecz bez jakichkolwiek rezultatów...


Po długich minutach ciało Colina upadło bezwładnie na posadzkę, tuż przy nogach jego mordercy, którego wyraz twarzy nie zmienił się ani trochę, nawet jeżeli w sercu czuł ogromne zadowolenie. Brunet rozejrzał się uważnie, aby upewnić się, że nie ma ani jednej żywej duszy prócz jego samego i chwyciwszy ciało blondyna za nogi, wywlókł go do wykopanego wcześniej dołu. Poczuł ulgę, gdy udało mu się go zasypać, nie wzbudzając podejrzeń osób trzecich.

Przeniósł swój wzrok na drzewo stu letniej wiśni i zdjął ubłocone rękawiczki. Nie czuł w ogóle wyrzutów sumienia po tym co zrobił, wręcz można by rzec iż był całkowicie dumny ze swojego czynu.


- Nasza miłość rozkwitnie tak jak to drzewo, Narumi - Pomyślał i udał się do swojego domu z lekkim uśmiechem na ustach, aby móc zmyć z siebie brud jego ofiary. Pierwsze morderstwo... To wszystko dla ciebie Naru... Jednakże, żeby świat nie dowiedział się o tej zbrodni, musiał załatwić jeszcze coś z rodziną chłopaka...

»»————- ★ ————-««

Narumi nie miała pojęcia co się stało z jej przyjacielem. Razem z rodziną dzwoniła, pisała SMS, nawet była kilka razy pod jego domem. Nikt nie odebrał... Nikt nie odpisał... Nikt nie otworzył. Najprawdopodobniej może znowu gdzieś wyjechali jak to mieli w zwyczaju, ale... Żeby nie dawać później znaku życia? Dziewczyna nie chciała myśleć o najgorszym.


Siedząc samotnie przy ścianie i żując powoli kanapkę, którą zrobiła sobie na drugie śniadanie, czuła się trochę dziwnie ze świadomością, że jej najlepszy przyjaciel tak po prostu urwał z nią kontakt. Nie chodzi do szkoły, nie ma go w domu. Zaczęła się martwić, przez co miała zatroskaną minę przez całe dnie. Nie spodobało się to Tetsu.


Chłopak patrzył na jej twarz dyskretnie. Dlaczego się nie uśmiechasz Narumi? W końcu jesteś wolna, nie potrzebujesz kogoś takiego jak Colin... Możesz mieć mnie całego dla siebie, tylko proszę... Chcę zobaczyć twój uśmiech, w końcu zrobiłem to specjalnie dla ciebie...
Mijały dni, a Tetsu zaczął się zbliżać do Naru jeszcze bardziej. Chciał, by mogła na niego liczyć, by nikt nie mógł się do niej zbliżyć prócz niego samego.

To on tworzy zasady i nikt nie ma prawa ich złamać, chyba że oczekują takiego samego losu jak w przypadku Colina, którego zwłoki od wielu tygodni spoczywają głęboko pod ziemią, tuż przy stu letniej wiśni. Dzięki jego cierpliwiej pracy, dziewczyna wkrótce zapomniała o swoim dawnym przyjacielu.


Narumi nie była już dla niego jedynie obsesją. Stała się dla niego inspiracją, muzą, dzięki której zaczął pisać wiersze, a także i inne niezwykle poetyckie twory. Robił to dla niej, chciał, aby go zauważyła, chciał poczuć jej zadowolenie z jego pracy. Dwa razy w tygodniu wrzucał krótkie liściki do jej szafki i obserwował jak czyta.


Podpisywał się jedynie jako "Ktoś Tajemniczy", ponieważ nie był w stanie napisać tam swojego imienia. Czy to był stres? Dlaczego miałby się stresować? Przecież... To Narumi... Ona nie skrytykowała by źle czyjejś pracy, która jest skierowana do niej nawet jeżeli jest to wiersz o miłości.


- Oczy niczym perły, a włosy jak atrament nieba... - Pisał Akirishi w pełnym skupieniu, patrząc z determinacją na zdjęcie Narumi w swoim brudnopisie. Jej poważna twarz sprawiała, że brał się do roboty jak nigdy. Chciał, aby ten wiersz był wyjątkowy. Tak jak ona.


- Wiatr, który... Nie... Woda, która szumi nad... Ugh... Narumi, dodaj by inspiracji - Patrzył się na kartkę lekko zdezorientowany. To musi być wyjątkowe... Tak samo jak ty... Zasługujesz właśnie na szacunek...


Odłożył długopis na moment i wlepił wzrok w rozgwieżdżone niebo. Wyobraził sobie siebie tańczącego wraz z Narumi przy blasku księżyca. Przymknął jedynie oczy, z uśmiechem na ustach poczym udał się do krainy snów, gdzie - jak zwykle zresztą - Śnił o Narumi Hyuga.

»»————- ★ ————-««

Nikt nie mógł go powstrzymać. Czuł, że jest to ten moment, w którym powie... Nie... Pokaże Narumi co do niej czuje i nikt mu w tym nie przeszkodzi. Dopilnuje tego. Błądząc po korytarzach, szukał odpowiedniego momentu, a także odpowiednich słów, aby wyrazić pragnienie swojego serca. Tyle dla Narumi poświęcił, więc nie może tego zepsuć... Ale czy słowa wystarczą?

Po długich namysłach, dotarł do sali, w której Narumi miała mieć następną lekcję. Bał się. Bał się, że piękna niewiasta nie odwzajemni jego uczuć. Bał się, że zrobi lub powie coś nie tak przez co dziewczyna o perłowych oczach znienawidzi go... Nie może na to pozwolić. Nie może stracić swojej muzy, jego obsesji...


Zastał ją czytającą list, który znalazła w swojej szafce tego ranka. Była uśmiechnięta, a blade policzki pokryły się natychmiast uroczą plamą różu. Czyżby jego praca opłaciła się?


Dziewczyna zgięła liścik w pół i włożyła do plecaka, a szczery uśmiech nie zniknął z jej twarzy ani na moment. Tetsu wziął głęboki oddech i podszedł do niej, pomimo iż serce biło mu jak szalone, gdy granatowo włosa była blisko.

- Dzień dobry Narumi - Przywitał się ciepło, nie spuszczając wzroku jej pięknych perłowych oczu, w które mógł patrzeć godzinami... A nawet i przez całą wieczność.
Chłopak nawet nie słuchał o czym mówiła dziewczyna. Dam sobie radę... Muszę to zrobić... Jak nie teraz, to...


- Tetsu, wszystko gra? - Narumi wyraźnie się zaniepokoiła, gdy zobaczyła jego minę, która była bez wyrazu. Chłopak natychmiast się otrząsnął i wziął się w garść.


- Wiesz Narumi... Jest pewna rzecz, która od bardzo dawna siedzi mi w głowie i nie daje spokoju... Nie, nie, to nic złego - dodał, gdy zobaczył troskę na jej twarzy - Ja... Po prostu...


- Tetsu? Co się stało? - położyła mu dłoń na ramieniu - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?


Ten uśmiech... Nigdy nie widział piękniejszego uśmiechu niż ten tutaj...


Czerwonooki spojrzał na moment na jej usta poczym wrócił do przyglądania się jej oczom, które świeciły tak jak perły w oceanie. Uniósł delikatnie jej podbródek i nie czekając na jakąkolwiek reakcję, pocałował delikatnie jej wargi.


Te słodkie usta... Mogłyby należeć tylko do mnie...

Narumi była w szoku, gdy poczuła jego usta na swoich, a serce zaczęło jej bić jak oszalałe. To się nie dzieje naprawdę... A może jednak?! Tetsu... Chłopak nie przerwał pocałunku ani na moment, jakby na coś cierpliwie czekał. Czy ja tego chcę? Myśli dziewczyny kłębiły się w jednym miejscu... Po raz pierwszy ktoś ją pocałował... Czy chyba też pokochał... Ja... Chcę... Instynktownie oddała pocałunek, opłatając rękoma szyję chłopaka. Poczuła dziwne, lecz przyjemne uczucie w okolicach pępka.


- A więc Narumi... Będziemy razem. Na zawsze...

The end.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro