*Four*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Be carefull
Don't look back

Dwunastoletnia dziewczyna w spokoju siedziała w spokoju w swoim pokoju i czytała książkę.

Nagle do pokoju wbiegła jej siostra- Paige.

- Nie zgadniesz co!- krzyknęła.- Derek zaprosił mnie na randkę. Mamy się spotkać w szkole.

- Wow- mruknęła Astra.- Strasznie romantyczne.

- Nie znasz się.

- No jasne, że nie- odpowiedziała.- Uważaj na niego. Ugryzienie wilkołaka zabija wampira.

- Przecież wiem- powiedziała, ale później spojrzała na nią morderczym wzrokiem.- Chyba nie myślisz, że chcę mnie zmienić w wilkołaka.

Młodsza wzruszyła ramionami.- Przypominam, że jeśli zginiesz i Klaus się o tym dowie, to miasto zmieni się w jeden wielki pożar.

- Raczej nie. Jesteśmy tylko jego przyrodnimi siostrami- mruknęła Paige. Zawsze czuła, że Mikaelson traktuje ją bardziej jako siostrę z obowiązku. Za to Astrę traktował jak swój skarb.

Przez chwilę stały w ciszy.

- Muszę się zbierać- powiedziała Paige.

- Uważaj na siebie.

Astra była bardzo niespokojna. Jej siostra nie wracała już od kilkunastu godzin. Jej rodzice zgłosili sprawę na policję, ponieważ bali się szukać jej na własną rękę. Macocha wychodziła ze zmysłów, bo pokochała dziewczynę jak swoją własną córkę. Dziewczyny były córkami Esther Mikaelson, która po raz kolejny popełniła ten sam błąd i zmieniła córki w wampiry, a następnie zniknęła.

Astra szybko włożyła buty, kurtkę i wyskoczyła przez okno. Nie chciała dłużej czekać. W wampirzym tempie obiegła szkołę w dłuż i w szerz, ale nigdzie nie znalazła ani jej siostry ani chociażby Dereka. Kiedy wbiegła do pobliskiego lasu, poczuła zapach rozkładającego się ciała.

Szybko pobiegła za zapachem i znalazła się pod Nemetonem. Weszła do środka i o mało nie spadła ze schodów. Zobaczyła swoją siostrę całą w czarnej krwi, martwą, leżącą u korzeni Nemetonu. Wrzasnęła z bólu.

A następnego dnia była już w drodze do Nowego Orleanu...

*** siedem lat później***

Cora, Isaac, Astra i Chris od dwóch miesięcy przebywali u Pierwotnych. Rebekah korzystała z sytuacji i bardzo dużo rozmawiała z Astrą, której nie widziała od siedmiu lat. Cora leżała na kanapie i próbowała wyleczyć rany, po walce z Marcelem. Podszedł do niej Kol.

- Krew Klausa. Pomoże ci na te rany od wampirów- ostrożnie podał dziewczynie kieliszek od swojego brata.

- Dziękuję.

Lecz nie wiedzieli, że w kieliszku była też krew Eleny Gilbert...

Trzy godziny później znów napadły ich wampiry Gerarda. Natasha Marshall oraz jej siostra Hayley walczyły w salonie, próbując ochronić od ran najbardziej bezbronne osoby. Ranną Corę oraz małą Hope. Pierwsze wampiry walczyły na parterze. Pod nieuwagę Hayley jeden z wampirów skręcił Hale kark. Natasha wrzasnęła wściekła i wyrwała mu serce.

Kilka godzin później, gdy wszyscy siedzieli przygnębieni przy stole, na którym leżało ciało Cory, ta nagle się obudziła rycząc przeraźliwie. Na jej twarzy pojawiły się czarne żyły. Stała się hybrydą.

To był plan Klausa.

***

Po zakończonej opowieści Cory spojrzenia wszystkich były skierowane na nią i Natashe.

- Są pytania?- spytała Marshall, jakby była w szkole.

Liam podniósł rękę, doprowadzając hybrydy oraz Malię i Theo do śmiechu.

- Kim jest Hayley dla Pierwotnych?

- Matką dziecka Klausa, czyli małej Hope. A Nat jest siostrą Hayley- odpowiedziała za nią Cora.

- Umiem mówić, wiesz?- powiedziała Nat.

- Na głowę Silasa, nie wiedziałam!- zawołała ironicznie Hale.

Wszyscy się zaśmiali. Tylko Derek siedział z boku i nie reagował na otoczenie. Nie wyczuł, że Paige jest wampirem. Nie znał ich zapachu. Nie rozumiał też postępowania Paige. Jej siostra czuła co on chcę zrobić. Ale przyszła.

Ale powinien był skupić się na czarownicach, które stały się teraz największym zagrożeniem dla Beacon Hills...

*** miesiąc później***

Stado McCalla było bardzo zaniepokojone tym, że już od miesiące czarownice nie zrobiły nic. Bali się, że to cisza przed burzą. Albo huraganem.

Jednak coś innego zaczęło zaprzątać ich głowy. Ludzie posyłali im nieufne spojrzenia, bali się ich. Próbowali ich atakować.

I była jeszcze jedna rzecz, którą zauważyła też Astra, Cora, Isaac czy nawet Malia i Scott. Mianowicie Natasha i Liam mocno zbliżyli się do siebie. Często razem trenowali. Lacrosse jak i też wilkołacze zdolności. Dziewczyna pomagała mu z nauką, a on z przystosowaniem się do życia w Beacon Hills.

Natasha zbiegła ze schodów i dołączyła do swoich przyjaciół jedzących śniadanie.

- Jest sałatka grecka- powiedział Chris.

- Super- powiedziała zadowolona i usiadła przy stole.

- Jak się czujesz po miesiącu w śnieżnym Beacon Hills?- spytał Lahey.

- Świetnie, tylko sprawa z wiedźmami mnie męczy. Nigdy nie widziałam, żeby tak długo nie atakowały- hybryda nałożyła sobie jedzenie.- To się źle skończy. Mam złe przeczucia.

- Chodzi ci o wiedźmy, czy o polujących na nas ludzi?

- O oba- odpowiedziała krótko. Śniadanie dokończyli w ciszy.

- Podwiozę was dziś do szkoły- powiedział Chris.- Twarze macie poważne, jakby królowa Brytyjska umarła.

Isaac prychnął. Porównanie znalazł idealne.

- Męczy nas ta sprawa- powiedziała Astra, uśmiechając się.- To tyle. A Natasha ma dziś egzamin i tym powinna się zająć.

- Nie musiałam się uczyć- zapewniła.- Miałam wiarygodne źródło informacji w postaci Klausa.

- Dobra, zbieramy się, bo się spóźnimy- oznajmiła Cora, a wszyscy wstali od stołu.

Przy wejściu do szkoły przywitali się ze Scottem i Liamem.

- Cześć - powiedział beta i przybił piątkę z Isaaciem. - Co teraz macie?

- Biologię- odpowiedziała Malia. - O ile wiem wy macie teraz egzamin z historii?

- Dokładnie- potwierdziła Natasha. - I już na niego idziemy - złapała Dunbara i Masona za uszy i zaczęła prowadzić ich w stronę sali.

Wszyscy wybuchli śmiechem.

-Matko, kto robi egzamin dzień przed świętami? - zaśmiał się Liam.

- Tylko wredny facet od historii- Marshall oparła się o Dunbara.

Nagle otoczyła ich spora grupa chłopaków. Przed nimi stał Nolan. Liam zacisnął pięść.
Chłopak sypnął w ich twarze białym proszkiem.
Ktoś ich popchnął, a następnie złapał hybrydę w pasie i zaczął ją podduszać. Dziewczyna ledwo utrzymywała przemianę na wodzy.
- Otwórz oczy! - wrzasnął Nolan do Liama, a następnie uderzył go w twarz.
Natasha zaczęła się wyrywać, ale poczuła ukłucie w szyi i ból. Mieszanka werbeny i tojadu. Wiedzą kim jest.
Wrzasnęła z bólu, a beta spojrzał w jej kierunku i spróbował wstać. Ktoś kopnął go w brzuch.

- Liam! Nat! - usłyszała wrzask Masona.- Niech pani coś zrobi!
Krzyknął do nauczycielki, lecz ta nie ruszyła palcem.

Żyły hybrydy stały się czarne. Ktoś kto ją trzymał, ewidentnie się wystraszył, bo rzucił ją obok Liama. Poczuła kopnięcie w brzuch.
Dunbar splunął krwią.

- Co tu się dzieje?! - Liam usłyszał krzyk trenera. - Do dyrektora! Natychmiast!!! A wy co tak stoicie? Won! Nie chcę oglądać waszych twarzy!

Podszedł powoli do dwójki i spojrzał na nich ze współczuciem. Szczególnie na Liama, bo wyglądał gorzej niż Nat.

Dziewczyna powoli wstała. Beta spojrzał na nią lekko zaskoczony.
-Jako hybryda jestem bardziej bardziej wytrzymała niż wilkołak-szepnęła i razem z Masonem pomogła mu wstać.

Trener zaprowadził ich do swojego gabinetu, gdzie położyli Liama na kanapie, a Natasha usiadła ciężko obok niego.

- Macie kogoś kto może odwieźć was do domu?

-Malia i Theo- sapnął wilkołak.-Mają samochód. Są na biologii.

- Pójdę po nich- mruknął Finstock.

Wyszedł z pomieszczenia.

- Już o was wiedzą i nie dadzą wam spokoju- mruknął Mason.- O co chodziło z tymi czarnymi żyłami?

- Reakcja mojego organizmu na mieszankę żółtego tojadu i werbeny- sapnęła ciężko Natasha, łapiąc się za brzuch.

- Bardzo cię boli?- spytał po cichu Liam.

- Nic mi nie będzie- położyła swoją rękę na jego ramieniu.

Do pomieszczenia wpadli Theo i Malia. Popatrzyli w szoku na zmasakrowanych Dunbara i Marshall.

- Co oni wam zrobili?- wykrzyknęła blondynka i podbiegła do Nat. W czasie tego miesiąca bardzo się zaprzyjaźniły.

- Później- chrząknęła hybryda.

Liam siedział cicho.

- Chodź- Theo podszedł do Liama i pomógł mu wstać.- Szczęście, że mój samochód jest blisko wejścia.

Malia pomogła wstać Natashy, następnie cała czwórka skinęła trenerowi i wyszła z pomieszczenia.

Pierwsza odezwała się Malia, dopiero w samochodzie.

-Mówcie co się wydarzyło.

- Szliśmy na egzamin, gdy otoczyła nas jakaś grupka. Nolan sypnął nam biały...

- Nolan?- dopytał Raeken.- Ten boidudek?

Nat skinęła głową.- Dostaliśmy białych proszkiem w twarz. Ktoś złapał mnie w pasie i zaczął podduszać. Zobaczyłam jak Nolan uderza Liama i zaczęłam się wyrywać. Ktoś wstrzyknął mi mieszankę żółtego tojadu i werbeny...

- Żółtego?!- krzyknął z szokiem Theo.- Powinnaś wąchać kwiatki od spodu.

- Wiem, ale przypominam ci, że jestem hybrydą- zakaszlała krwią.- Ledwo widziałam na oczy. Moje żyły zrobiły się czarne, więc zostałam rzucona obok Liama i kopnięta w brzuch. Ale, mimo, że ta mieszanka źle na mnie działała, to... - spojrzała na betę.- Nie broniłeś. Wiesz dlaczego? Bo myślisz, że na to zasłużyłeś. Ale tak nie jest. To ja za swoje zbrodnie zasługiwałam na coś takiego. Ale nie ty.

Liam uparcie patrzył za okno, nie chcąc na nią spojrzeć.

- A ja powinienem leżeć tam zamiast Liama- stwierdził Theo, a Malia popatrzyła na niego zaniepokojonym wzrokiem.- Zasłużyłem na taki los.

Resztę drogi przejechali w ciszy. Nat dopiero po przyjeździe zorientowała się, że są w domu Chrisa. A on został dzisiaj w domu.

Jest źle.

Natasha, podtrzymywana przez Malię, zapukała do drzwi, gdyż jej plecak zaginął gdzieś podczas gdy dostawała po mordzie.

- Już...- Chris gwałtownie urwał, gdy zobaczył pobitą dwójkę.- Co wyście znowu zrobili?

- Nie my, tylko ci "łowcy"- mruknęła dziewczyna. Malia położyła ją i Liama na kanapie.- Dzięki M., dzięki Theo. Odwdzięczę wam się.

-Nie trzeba- Theo poklepał ją po ramieniu.- Naprawiajcie się.

Chris, Nat, Malia i Theo zaśmiali się. Tylko Liam dalej siedział cicho.

Kiedy tamta dwójka wyszła, brunetka spytała- Chris, masz antidotum na mieszankę werbeny i żółtego tojadu?

Mężczyzna oparł się ciężko o ścianę.- Przecież dobrze wiesz, że nie mam krwi Klausa. Jeśli nie dostaniesz jej w ciągu dwóch dni, umrzesz.

- Wiem- sapnęła. Liam położył swoją dłoń na ręce dziewczyny.- Nie ma czasu na półśrodki. Daj mi telefon. Muszę zadzwonić do siostrzyczki.

<ZbawcaOlimpu>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro