diego brando x manipulative!reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

zawiera spoilery do steel ball run

bazowałam się nieco na fanon!diego


Po całym dniu jazdy konnej nie marzyłaś o niczym innym, jak odpoczynku przy ognisku i napełnieniu pustego żołądka, który coraz mocniej dawał znać o głodzie. Pogładziłaś brzuch i dorzuciłaś drewna do ognia. Pieczony królik nabierał kolorów, zdjęcie go z rożna stanowiło kwestię kilku minut, co niezwykle cię cieszyło. Miałaś za sobą męczący dzień, który szczególnie dał ci w kość ze względu na skrajne humorki twojego partnera, Diego. Blondyn ułożył głowę na twoich kolanach, jego ogon delikatnie oplatał twoje nogi uniemożliwiając ucieczkę.

Pojęcie „partner" było dla niego chyba zbyt przychylne. Pewnego dnia dołączył do ciebie, uznając, że twoje umiejętności przydadzą się do wypełnienia jego misji i z czasem przywiązał się do ciebie. Może nawet trochę zbyt mocno. Z początku nie potrafiłaś zdzierżyć jego sposobu wypowiadania się na temat ludzkości, to w jaki sposób mówił o sobie i o swych ambicjach, ale z czasem wytworzyłaś z nim pewną nić porozumienia. Pragnęłaś jedynie zgarnąć główną nagrodę za wygrany wyścig, a współpraca z Diego znacznie ci to ułatwiała. Jego niespodziewany wykwit uczuć był bonusem i niespodzianką, ale po wielu dniach współpracy odkryłaś, że darzysz go sympatią. Nie miałaś jednak pojęcia, że jego miłość wykracza poza poziom normalności, naginając normy i pragnienia zwykłych zakochanych.

Pogłaskałaś go po blond lokach, zyskując w ten sposób krótki pomruk zadowolenia. Opltół się mocniej wokół ciebie, niczym wąż duszący ofiarę. Szkoda, że po wygranym wyścigu już nigdy go nie zobaczysz. Planowałaś wyjechać, podróżować po świecie, próbować i smakować nowości wraz ze swoją przyjaciółką, która czekała na ciebie cierpliwie w Nowym Jorku. Oczywiście Diego nie miał pojęcia o twoich planach, co zresztą było ci na rękę. Nie miałaś pewności jak zareaguje na te „druzgocące" wieści, bazując na jego zachowaniu oraz zaborczych tendencjach. Wariat myślał zapewne, że czeka was wspólna przyszłość, że będzie trwać u jego boku już zawsze, posłuszna i wierna.

- Powiedz mi, [Imię] - odezwał się nagle, przerywając przyjemną ciszę - Z kim rozmawiałaś dzisiaj przez telefon w barze? - zapytał.

Twoje oczy rozszerzyły się delikatnie, ale zachowałaś względny spokój. Diego poznałby, że jesteś zestresowana i coś kombinujesz. Jeszcze raz przeczesałaś burzę jasnych włosów. Uśmiechnęłaś się delikatnie, w zasadzie do nikogo.

- Słyszałeś.

- Owszem. I jestem rozczarowany. Jesteś moją partnerką, [Imię], tylko moją, nie zamierzam się tobą z nikim dzielić. Myślałem, że jesteś tego świadoma.

Odwrócił twarz w twoją stronę. Jego usta wytworzyły szeroki uśmiech, osłaniający dwa rzędy ostrych, zwierzęcych zębów. Skóra na policzkach zaczęła pękać, plasterek, który nosił dla bezpieczeństwa i zachowania pozorów człowieczeństwa nie dawał już rady ciągnąć tej iluzji do przodu. Dostrzegłaś złość oraz poczucie zdrady w niebieskich oczach, dlatego dla własnego spokoju docisnęłaś brzegi przylepca, głaszcząc go jednocześnie po szorstkim policzku.

Przeżywał wewnętrzny konflikt, w przeciwieństwie do ciebie nigdy nie krył się ze szczerymi emocjami. Płaszcz różu okrył jego policzki, a oczy wpatrywały się w ciebie intensywnie, oczekując dalszych pieszczot. Masywny ogon obijał się o twoje nogi, zdradzając, że był zadowolony. Ta druga natura, odbicie lustrzane opanowanego człowieka, który dąży po trupach do celu, wypłynęła na powierzchnię w najlepszym dla ciebie momencie. Miałaś nadzieję, że zwykłym głaskaniem odwrócisz jego uwagę od tematu kontaktu z kimś innym niż on, ale było to co najwyżej marzenie ściętej głowy.

Diego szybko opamiętał się. Warknął gardłowo, niebezpieczny odgłos spłoszył cię, ale cofnęłaś jedynie dłoń. Blondyn w zatrważającym tempie przypiął cię do ziemi, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Ucieczka była niemożliwa, wpadłaś prosto w jego sidła.

- Nie próbuj mydlić mi oczu czułościami - zasyczał. Zbliżył twarz do twojej, przerwa wynosiła jedynie kilka centymetrów. - Z kim rozmawiałaś i o czym, gadaj!

- Z przyjaciółką - odpowiedziałaś spokojnie - Powspominałyśmy stare czasy, kiedy byłyśmy jeszcze sąsiadkami. Zaprosiła mnie do siebie po wyścigu, ale odmówiłam - kłamstwa lały się z twoich ust, niczym woda, ale zdążyłaś zaznajomić się z obłudą. Dla wygodnego życia byłaś w stanie wiele zaryzykować.

Zmrużył powieki, dodatkowo szczerząc nieprzyjaźnie zęby, ale oprócz tych dwóch reakcji zdawał się nie zwierzyć kłamstw. W mgnieniu oka całkowicie przeobraził swoją postawę na pasywną. Bezceremanialnie opadł na ciebie, układając głowę na twoim brzuchu. Zmaruczał zadowolony, iż mógł porzucić złowrogą maskę. Wtulił się mocniej w twoje ciało, ignorując ciche pomruki twojego głodnego brzucha.

- Nie zawaham się zabić każdego, kto stanie między nami - przestrzegł sennym tonem - Tyczy się to również twoich przyjaciół, [Imię], dlatego od dzisiaj masz przestać kontaktować się ze swoją przyjaciółką. We dwójkę w zupełności damy sobie radę.

Ziewnął przeciągle. Wydawało ci się, że uśnie na tobie i będziesz zmuszona iść spać o głodzie, ale na szczęście dźwignął się i usiadł po turecku obok, wpatrując się w ciebie wyczekująco. Doskonale wiedziałaś czego potrzebował.

- Przepraszam, Diego, od dzisiaj nasz związek będzie dla mnie priorytetem.

- Lepiej późno niż wcale - nie mógł się powstrzymać przed wrednym komentarzem.

Zignorowałaś odzywkę i rozpoczęłaś własny posiłek, rzucając Brando kamienie jako przekąskę.

Groźba Diego nie zrobiła na tobie żadnego wrażenia. Byłaś zbyt pewna siebie, aby dostrzec jak głęboko sięgało jego przywiązanie. Obsesyjna miłość sprowadziła twojego partnera do krwawych rozwiązań, które zabarwiły twoją przyszłość na kolor szkarłatu, wymieszaną z niebieskim odcieniem oczu Diego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro