trish x reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

casual au
modern au

Od dłuższego czasu przyglądałaś się ślicznym butom, które przykuły twoją uwagę zaraz po wejściu do sklepu. Ich gatunek, styl oraz zdobienia były dokładnie w twoim typie i na pewno stanowiłyby wisienkę na torcie w twojej kolekcji obuwia. Badając je dokładnie, na moment zapomniałaś o twojej dziewczynie, Trish, która zatrzymała się nieopodal, krytycznym wzrokiem oceniając oferowane przez sklep (do którego sama zaproponowała wejście) produkty. Wyglądało na to, że nic nie zaciekawiło wyczulonej na dobrej jakości artykuły różowowłosej, dlatego przeniosła swoją uwagę na ciebie. Nie mogłaś tego zobaczyć, i nie dlatego, że skupiłaś swoją uwagę na czymś innym, ale Trish momentalnie spowiła mgiełka radości. Działo się tak zawsze, kiedy przekierowywała na ciebie oczy, które momentalnie roztapiały oziębłość, ogrzane jej bezgraniczną miłością do ciebie.

— Spodobały ci się? — zapytała delikatnie, przysuwając się jeszcze bliżej ciebie. Grube różowe futro jej kurtki przyjemnie łaskotało twoje ucho.

— Jak najbardziej, ale... — zawahałaś się, smętnie wskazując na cenę — Są bardzo drogie, nie mam przy sobie tylu pieniędzy. W zasadzie to  w ogóle nie mam tylu pieniędzy. — westchnęłaś — No nic, znajdę tańsze, może nam się poszczęści i trafimy na jakąś przecenę — posłałaś ukochanej luźny uśmiech, po czym już zaczęłaś rozglądać się za nową zdobyczą.

Żelazny uścisk na twoim nadgarstku uniemożliwił ci jednak ulotnienie się z tej sekcji obuwia. Nie byłaś w stanie postawić nawet kroku, Trish złapała cię w swoje sidła i wyglądało na to, że nie zamierzała puścić. Rozluźniła jedynie chwyt, patrząc ci prosto w oczy z nieodczytywalną ekspresją.

— Kupię je dla ciebie — oznajmiła głosem nieuznającym sprzeciwu.

Momentalnie sięgnęła do torby, szukając karty kredytowej ojca. Po znalezieniu przepustki do świata drogich ubrań, Trish chwyciła ją między palce, z dumą prezentując plastikową żyłę złota tobie. Jej policzki przyprószył subtelny odcień czerwieni.

— Mój ojciec ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić ci, co tylko zapragniesz. Wystarczy słowo, a ja spełnię twoje życzenie, niezależnie od poniesionych kosztów.

— Trish, ja... Ja nie mogę tego zaakceptować. Wiem, że Diavolo nie zasługuje nawet na miano twojego ojca, ale nie mogę żerować na jego pieniądzach, to nie byłoby w porządku. Poradzę sobię bez tych butów, a może znajdę jeszcze lepsze. — wyjaśniłaś pogodnym tonem, lecz zaniepokoił cię fakt, że zdeterminowany wyraz twarzy Trish nie zelżał, a nawet uintensywnił się.

— Jesteś pewna? — zapytała, nieco ostrzej, a znacznie zaczepniej niż zazwyczaj. Zachowała jednak jedną cechę wspólną ze swoją „normalną” wersją: umiała postawić na swoim. — Chcę kupić ci te buty, bo ci się spodobały. Myślę, że tak zachowałaby się każda kochająca partnerka wobec swej ukochanej.

Bez zapowiedzi przytuliła się do ciebie. Okryłaś ją niepewnie jedną ręką, wspomnieniami wracając do podobnych sytuacji. Typ produktu nie miał znaczenia, jeżeli tylko wykazałaś zainteresowanie wyrobem, Trish była gotowa zakupić go dla ciebie. W większości przypadków kończyło się na zwycięstwie Trish, wydojeniu konta Diavolo oraz masowych atakach pocałunków przeprowadzanych na twojej twarzy, kiedy uległaś i pozwoliłaś się rozpieszczać.

Bo tego właśnie pragnęła Trish: twojego szczęścia oraz twojej miłości. A jednym ze sposobów na zdobycie tych rzeczy było obsypywanie cię podarunkami, abyś nawet przez chwilę nie myślała nad zerwaniem z różowowłosą. Gdyby kiedykolwiek do tego doszło, Trish nigdy nie byłaby w stanie poradzić sobie ze stratą najważniejszej osoby w swoim życiu, bez której funkcjonowanie na ziemskim padole traciło jakikolwiek sens.

— Tak, kochanie, jestem pewna — odpowiedziałaś na jej wcześniejsze pytanie. Cmonęłaś ją dodatkowo w policzek, notując w głowie, że powinnaś odbyć z nią bardzo poważną rozmowę na temat jej zamiłowania do wyręczania cię z płacenia przy każdej możliwej okazji. — Chodź, zajrzymy do innego sklepu — zaproponowałaś.

W odpowiedzi otrzymałaś urocze kiwnięcie głową.

Chwyciłaś więc dziewczynę za rękę i zaprowadziłaś do wyjścia, zastanawiając się, gdzie powinnyście udać się teraz.

Nie zauważyłaś tylko, że Trish ostatni raz rzuciła wzrokiem na twoje wymarzone buty, dokładnie zapamiętując ich nazwę. Zamierzała sprawić ci niezwykle drogi prezent.

Bez żadnej okazji, zasługiwałaś jedynie na najlepszej jakości produkty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro