Rozdział 1 ( po korekcie)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Natalia

Wracam do domu! Berkeley, jak ja się stęskniłam za tym miastem, za moją rodziną. Odkąd skończyłam 18 lat mieszkałam w Los Angeles, tam poszłam na studia prawnicze i odbyłam 2 letnie praktyki w Fredricks & von der Horst aby zdobyć doświadczenie i zastąpić ojca. Nareszcie mogę zrobić to do czego byłam szkolona, wracam do Devil's MC. Czekałam na ten dzień długie lata, jestem tak niesamowicie podekscytowana, że trzęsą mi się dłonie i nie mogę przestać o tym myśleć. Tak bardzo tęskniłam za ludźmi których tu zostawiłam, ale wszyscy zgodnie stwierdzili że muszę przeżyć kilka lat z daleka od klubu, dlatego nie kontaktowałam się praktycznie z nikim od długich dziewięciu lat i teraz na myśl że zobaczę moich dawnych przyjaciół z twarzy nie schodzi mi głupkowaty uśmiech. To były tortury, zostawić wszystkich na których mi zależało i wynieść się do zupełnie obcego miasta ale wiem że to było konieczne. Potrzebowałam tego, żeby dojrzeć i przekonać się że właśnie takiego życia pragnę. Zabijało mnie to każdego dnia, ale przetrwałam i jestem teraz silniejsza i mądrzejsza o wiele doświadczeń. Wiem że życie z wyjętymi spod prawa motocyklistami to nie jest marzenie każdej dziewczyny, ale ja znam tylko takie życie i je kochałam, nadal kocham dlatego jestem tak niesamowicie szczęśliwa.

Blue dzisiaj znowu go zobaczę, podkochiwałam się w nim od zawsze tyle że miał mnie za dziecko i nigdy nawet na mnie nie spojrzał inaczej niż na przyjaciółkę Casha. Moje nastoletnie serce krwawiło i było permanentnie złamane, ale teraz z perspektywy czasu chce mi się śmiać z mojej miłości. Ten mężczyzna odkąd pamiętam był męską dziwką, ale przecież nastoletnia Natalia nie widziała w tym nic złego, dorosła to już co innego. Jestem 27 letnią wykształconą kobietą i raczej wyleczyłam się z tego zauroczenia, mimo że jak pomyślę o NIM to moje serce bije trochę szybciej i ręce delikatnie drżą.

Została mi jeszcze godzina podróży i będę w swoim nowym mieszkaniu,  2 pokojowy apartament, który wynajęłam w zupełności mi wystarczy, jest tam salon z dużą jasną kuchnią , sypialnia z królewskim łożem i mała łazienka dla mnie raj, od 9 lat mieszkałam w o wiele gorszych warunkach.

Moje rozmyślenia przerywa dźwięk dzwoniącego telefonu, patrzę na wyświetlacz i widząc że to tata, na mojej twarzy wykwita radosny uśmiech.

- Cześć tatusiu, jestem w drodze i tak się cieszę że niedługo się zobaczymy. Jestem taka szczęśliwa!! - mówię nie dając mu dojść do słowa.

- Witaj maleńka- śmieje się cicho ma moją paplaninę-  dzwonię bo musisz od razu przyjechać do klubu, aresztowano jednego z chłopaków a skoro przejmujesz moje stanowisko postanowiłem że nie będę się wtrącał w tą sprawę - mówi, a ja zastanawiam się o którego może się rozchodzić.

- Dobrze będę tam najszybciej jak dam radę, tylko mi powiedz o którego chodzi?

- Lash wpakował się w jakieś kłopoty ale nie wiem o co chodzi, wydaje mi się że załatwisz to szybko, ale nie jestem pewien czy ci na to pozwolą, wiesz jaką policja w mieście ma alergię na Devil'sów - zaczyna się śmiać, na co mu wtóruję.

-Wiem, zawsze tak było nic się tu nie zmienia jak widzę. Nie martw się tato poradzę sobie.

-Masz rację córeczko dasz radę.

-Kończę, chcę być jak najszybciej na miejscu i zająć się wszystkim, muszę się jeszcze rozpakować.

-Okej, a potrzebujesz pomocy przy wnoszeniu walizek?

- Nie ma takiej potrzeby, może poproszę Lasha jak już wyciągnę go z więzienia - mówię z czułością, bo tak bardzo tęskniłam za tym dużym bachorem.

- W razie czego dzwoń, a przyjadę pomóc.

- Nie trzeba tato, widzimy się wieczorem na kolacji.

- Do zobaczenia Nati. Kocham Cię.

- Ja też cię kocham tatusiu.

Kończę rozmowę i uśmiecham się bo mam najwspanialszych rodziców na świecie. Kocham ich tak bardzo, że nie wyobrażam sobie życia bez nich. Czuję uścisk w piersi na myśl o rozwijającej się chorobie serca mamy i momentalnie radość wyparowuje ze mnie, bo myśl że mogłabym ją stracić paraliżuje mnie. Teraz kiedy wróciłam mam nadzieję, że namówię mamę na odejście z pracy w szpitalu, ale tym będę się martwiła później.

Po pół godzinie szybkiej jazdy jestem pod klubem który nic się nie zmienił przez te 9 lat, nadal wygląda tak samo, duży dwu-piętrowy otoczony wysokim płotem i ciężką bramą. Na straży widzę młodego może 20sto letniego chłopaka i na mojej twarzy zagościł krzywy uśmiech. Uwielbiałam zawsze torturować prospektów i mimo że dorosłam ta mała cząstka chyba nadal jest złośliwą nastolatką.

Podjeżdżam, otwieram okno, widząc nie ufny wzrok chłopaka mój szatański charakterek odzywa się. Niedobrze!!

- To teren prywatny, proszę odjechać - mówi do mnie ostro, na co uśmiecham się ukradkiem i całkowicie lodowato odpowiadam.

- Nazywam się mecenas Natalia Sanders i przyjechałam w sprawie Lash'a, dzwoń do prezesa - mówię ostro zachowując powagę na twarzy jednak w duchu śmieję się z przerażonej miny dzieciaka - myślę że możesz mieć kłopoty dzieciaku.

Prospekt nagle się prostuje i widzę jak dzwoni a w tle tylko słyszę krzyki.

-Przepraszam - mówi po chwili - proszę wjeżdżać już otwieram.

Zawstydzony otwiera bramę, a mój plan utarcia mu nosa schodzi na drugi plan, bo dzieciak jest przerażony i uroczy. Chyba się starzeję.

- Dzięki, nie martw się  dobrze sobie poradziłeś. - patrzy na mnie zdumiony.

- Yyyy, no chyba tak... Tylko w czym? - pyta.

- Strzegłeś bramy - odpowiadam - w przeszłości nie zawsze tak było.

Macham mu przyjacielsko, jego mina jest bezcenna i myślę że go polubię. Podjeżdżam pod główne drzwi i moje serce bije szybciej. Tęsknota za tym miejscem była przytłaczająca, ale teraz czuję się znowu w domu, to dobre uczucie. Wysiadam z auta i widzę jak moi uśmiechnięci starzy znajomi wychodzą na zewnątrz  Little Ben i Cash moi ulubieni faceci Devil's.

Czuję że jestem poderwana przez dwie potężne ręce Little Bena. Śmieję się cicho, bo ten wielki mężczyzna jest takim misiem. Kocham go tak jak najlepszego wujka na świecie, w końcu jest ojcem mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa.

- Nat witaj w domu - mówi z uśmiechem na tej swojej brodatej twarzy, jego oczy iskrzą szczęściem gdy mnie widzi. Odpowiadam mu takim samym uśmiechem, nie zdawałam sobie sprawy jak ja za nimi tęskniłam.

-Cześć wujku Benny, jak dobrze cię widzieć stęskniłam się za tymi uściskami - mówię szczerze.

- Nie powinnaś nas opuszczać na tak długo robaczku, to nie sprawiedliwe że nie widzieliśmy się od prawie dekady.

- Ehh, nie ja wymyśliłam te głupie zasady.

- Wiem, ale mimo to powinnaś czasami dzwonić do starego wujka. Ostatnio widziałem cię z daleka na pogrzebie Dragona, a nawet nie miałem okazji z tobą porozmawiać.

- Nie mogłam, musiałam się trzymać planu. Już i tak złamałam zasady pojawiając się na pogrzebie, ale nie potrafiłabym sobie wybaczyć gdybym nie przyjechała go pożegnać - w oczach Bena pojawia się smutek, ale szybko znika gdy patrzy jak z jego objęć wyrywa mnie Cash i przytula jak swoją ulubioną zabawkę.

- Moja ukochana!!! - krzyczy prześmiewczo.

- Ty pacanie! Puść mnie bo cię kopnę w kostkę! - grożę mu palcem przed oczami, a ten bałwan śmieje się ze mnie.

- Jak zawsze porywcza - wypina mi język, jak dziecko w przedszkolu.

- A ty mimo że lat ci przybywa, mentalnie nadal tkwisz w podstawówce. - Napina bicepsy i mówi do mnie przewracając oczami.

- Czy te muskuły wyglądają jak u chłopca? No, powiedz sama że jestem przystojny i nie możesz mi się oprzeć odkąd mnie zobaczyłaś - całuje biceps i szczerzy się do mnie głupkowato.

- Matko, ty tylko rośniesz, a nadal masz 5 lat i ciągniesz mnie za warkoczyki - kręcę głową rozbawiona.

- Ejj, po prostu tęskniłem za tobą i teraz nie wiem jak okazać swoje szczęście - porusza brwiami i cmoka powietrze dookoła mojej głowy.

- Ben - odwracam się do starszego mężczyzny - jak wy z nim wytrzymaliście, beze mnie stopującej jego wariactwo?

- Ledwie - kreci głową zdegustowany zachowaniem syna - tak na prawdę, wiecznie ktoś go bije za jego głupie zachowanie.

- To ja wszystkich biję - Cash wypina pierś, na znak swojej siły.

- Nie prawda synu, Blue zrobił już sztukę z obijania twojej twarzy - na dźwięk imienia którego nie używałam od lat, powietrze uchodzi z moich płuc, a moje myśli odpływają daleko. Nie słyszę już co mówią, teraz jestem zdenerwowana, bo wiem że będę musiała go zaraz spotkać. Jakby wyczuwał moje myśli, pojawia się cały przystojny i mroczny.

- Widzę, że sobie gawędzicie w najlepsze a Lash nadal siedzi w areszcie - jego głęboki głos z lekką chrypką wyrywa mnie z odrętwienia - Natalia myślałem że przyjechałaś w tej spawie, a nie po to żeby obściskiwać się z Cashem i Benem.

Zaciska szczęki, a mięsień drgający na jego policzku tylko mnie rozwściecza.

- Nie widzieliśmy się od lat Blue, może byś przynajmniej powiedział dzień dobry, zamiast od razu pokazywać jakim jesteś dupkiem - zła, warczę na niego.

- Dzień dobry a teraz może przejdziemy do interesów? - wykrzywia twarz w pogardliwym uśmieszku. Moje pięści się zaciskają bo mam ochotę przywalić mu w tą jego przystojną twarz! Stop! Wcale nie jest przystojny. Prawda? To tylko mój zmęczony podróżą umysł płata mi figle.

- Co z Lash'em, w co się tym razem wpakował? - po dłuższej chwili pytam patrząc wprost w te oszałamiające niebieskie oczy. Kurde skąd mi się biorą te porównania? Warczę w duchu na swoją głupotę i to zauroczenie które mi chyba nie przeszło.

- Obił mordę jakiemuś kutasowi, podobno dobierał się do jednej z naszych barmanek w "TABU" , a Lash nie mógł tego puścić płazem jakiemuś wymuskanemu lalusiowi w garniaku i mu przypierdolił kilka razy - odpowiada z dumnym uśmiechem - a ten mały fiut zadzwonił po gliny i zrobiło się nie przyjemnie. Zgarnęli naszego vice a ty kochanie musisz mu uratować to jego porywcze dupsko.

- W sumie to nawet jest zabawne, żeby Lash " mam wszystkich w dupie " Reyes stanął w czyjejś obronie.

- Podoba mu się ta laska - odpowiada Cash - i chyba mu nawet na niej zależy.

- Naprawdę? - jestem zdumiona, bo Lash którego znałam nie wiązał się z kobietą na dłużej niż jeden wieczór.

- Tak, tylko że ona nie chce go nigdzie indziej poza swoim łóżkiem, także ten tego - odchrząkuje zabawnie -  jest troszkę załamany.

- Zakochał się? Serio?

- Chyba... - kręcę głową nie dowierzając, bo zmieniło się chyba więcej niż przypuszczałam.

- Już skończyliście pieprzyć? - pyta wkurzony Blue, chyba nie podoba mu się bycie ignorowanym.

- Jasne - odpowiadam wzruszając ramionami - zaraz pojadę wyciągnę jego dupsko.

Odwracam się chcąc odejść, jednak Blue łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie przez co obijam się o jego twardą jak skała klatę i zgarnia moje usta w zaborczym pocałunku na co otwieram usta z szoku co ten sukinsyn wykorzystuje, wpycha mi język do ust i całuje mnie jakby się ze mną pieprzył. Odrywa się ode mnie i prosto do mojego ucha mówi.

-Od lat chciałem to zrobić - szepcze, zadowolony z siebie a ja mam ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy.

Odpycham go i daję mu z pięści w tą jego obrzydliwie wspaniałą twarz przez co czuję okropny ból w prawej dłoni, jednak nie mogę pokazać po sobie że mnie to ruszyło.

-Nie rób tego więcej ty zarozumiały sukinsynu! Jakim prawem mnie dotykasz? Na mnie trzeba najpierw zasłużyć a ty nie zrobiłeś nic co by mi zaimponowało - warczę mu w twarz wściekła, bo wyprowadził mnie z równowagi tym pocałunkiem. Nasza publika rechocze z tyłu, a ja robię się czerwona ze zdenerwowania.

- Kochanie to się stanie, wiem że też tego chcesz - mówi bezczelnie, a moje pokłady cierpliwości się już wyczerpały.

- Po moim trupie ty arogancki dupku!

Uśmiecha się tylko znacząco, a ja nie mam czasu ani ochoty na jego gierki. Odchodzę wściekła i wsiadam do samochodu, jednak zanim odjeżdżam patrzę po raz ostatni na zadowoloną twarz która ma teraz wściekle czerwony ślad na policzku co mnie delikatnie uspokaja. Jadę po Lasha i mam nadzieję że to co zrobił Blue więcej się nie powtórzy, bo jak Boga kocham zabiję go.

Sprawa Lasha jest prosta więc myślę, że nie zajmie mi to dużo czasu.

Po godzinie na posterunku wychodzę ze szczęśliwym i bardzo wolnym Lash'em. Widzę że przed wejściem na parkingu jakaś śliczna blondynka kręci się w kółko, jak tylko nas zobaczyła podbiega do vice i przytula się do niego jak małpka szepcząc mu coś do ucha, a po rozanielonej minie tego twardego faceta widzę że jest szczęśliwy. Przyciska ją do siebie mocno, ale nie byłby sobą gdyby jej nie pomacał po tyłku na co ta mała wyrywa się i patrzy na niego groźnie

-Przestań się tak zachowywać Lash, nawet nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłam ty wielki idioto! Co ty sobie myślałeś? Musiałeś go bić? Sama dałabym sobie radę, nie takie rzeczy przeszłam w życiu i nie z takimi frajerami miałam do czynienia! Nie jestem małą księżniczką, którą musisz ratować! -mówi a mi się wydaje że ta laska jest twardsza niż na to wygląda.

- Oj przestań kruszynko przecież żaden frajer nie będzie dotykał mojej kobiety jakby miał do tego prawo - stwierdza nonszalancko Lash a mnie zatyka, że ten playboy mówi o tym z takim spokojem.

- Nie jestem twoją kobietą koleś, my się tylko pieprzymy nie zapominaj o tym i nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, bo możesz się bardzo rozczarować - mówi z pustym wzrokiem ale wydaje mi się że widzę gdzieś tam emocje, chyba ta mała jednak coś czuje do tego wielkiego faceta.

- Jesteś moja - ucina Lash jakby nie było już o czym dyskutować, jakby nawet nie chciał myśleć że może być inaczej.

-Hej jestem Natalia prawnik Lash'a i przyjaciółka z dawnych lat - wyciągam rękę i przedstawiam się dziewczynie.

-Blanca - odpowiada ale mierzy mnie podejrzliwym wzrokiem jakbym była dla niej zagrożeniem - jestem barmanką i czasem striptizerką.

Stwierdza zwięźle, jakby chciała mnie sprowokować do potępienia jej. Nie mam oczywiście nic przeciwko zawodowi jaki wykonuje to dla mnie nie jest jakoś bardzo szokujące. Wychowałam się z klubem motocyklowym. Widziałam pieprzących się ludzi zanim skończyłam 15 lat.

- Kochana, nie ma szans żebyś mnie sprowokowała lub zszokowała. Wychowałam się w klubie motocyklowym - mówię krzywo się uśmiechając, a dziewczyna jest lekko zaskoczona.

- Nie powiesz mi że to złe? To znaczy rozbierać się przed facetami?

- Nie Blanco, ja nie mam nic przeciwko temu. Jak chcesz możemy się kiedyś umówić na drinka i lepiej poznać. Dopiero wróciłam do Berkeley po latach i przyda mi się jakaś przyjaciółka. - patrzy na mnie zszokowana, bo chyba nie często ludzie jej nie osądzają.

- Ta yy jasne, możemy się kiedyś spotkać. - kręci głową i patrzy na mnie dziwnie.

- To super!! - uśmiecham się do dziewczyny i odwracam do Lasha który patrzy na mnie z czułością i wdzięcznością za razem.

- Lash nie pakuj już się w żadne kłopoty proszę, chcę dzisiaj zjeść kolację z rodzicami.

- Jasne Nati, mam zamiar wziąć dzisiaj Blancę na randkę - patrzy na blondynkę, a ta kręci głową przecząco.

- Zapomnij wielkoludzie.

Śmieję się bo są uroczy, ale czas już ruszać do domu bo dzisiejszy dzień był pełen wrażeń i mam już tylko ochotę na domowy posiłek mojej mamy.

-Miło cię poznać Blanka, ale muszę lecieć. - odwracam się do motocyklisty - Lash jakbyś czegoś potrzebował dzwoń, tylko nie pakuj się już w żadne kłopoty proszę.

Nareszcie mogę jechać do mojego nowego mieszkania i rozpakować swoje rzeczy, to był cholernie męczący dzień a mam dzisiaj jeszcze kolację to zjedzenia.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro