12. Drugie spotkanie
Shoto Todoroki
- Cześć! Jestem ( T.I )( T.N ) Miło mi was poznać!
- Od dzisiaj chodzi do waszej klasy - mruknął twój nowy wychowawca - Poznajcie się czy coś.
Ten mężczyzna ewidentnie wygląda jakby nie spał przez całe życie i teraz próbował to nadrobić. Nagle otoczyła mnie spora grupka przekrzykujących się ludzi. Zaczęli się chaotycznie przedstawiać i zadawać pytania.
- Spokojnie! - krzyknęłaś lekko zdezorientowana . Nastolatkowie lekko się odsunęli dając ci odetchnąć.
- Więc to miałaś na myśli - usłyszałaś za sobą głos Todorokiego.
- Znacie się? - zadała pytanie zaciekawiona dziewczyna z czarnym kucykiem.
- Ach, no tak! Przecież to ty uratowałaś kilka dni temu Todorokiego, prawda? - zielonowłosy chłopak podekscytowany z rumieńcami na twarzy przybliżył się do ciebie.
- Emm..tak - powiedziałaś nieśmiało.
- Opowiesz mi o tym? - chłopakowi zabłysły oczy - Proszę!
- Jasne, czemu nie. Może po szkole gdzieś wyjdziemy to ci opowiem. - uśmiechnęłaś się do niego miło, szukając już sprzymierzeńców w klasie.
Porozmawiałaś jeszcze z paroma osobami, poznając ich imiona. Czułaś się jednak trochę nieswojo, bo Todoroki bacznie cię obserwował. Podeszłaś do niego.
- Zjemy razem na stołówce?
( najlepszy podryw na jaki mnie w tej chwili stać )
Katsuki Bakugo
- Kurwa! - przekleństwo wyrwało się z twoich ust, gdy po raz kolejny tego dnia potknęłaś się o jakiś kamień. W ostatniej chwili podparłaś się dłońmi, ratując swą twarz przed spotkaniem z glebą. Opadłaś na kolana, czując jak drobne drobinki żwiru, wbijają ci się w skórę. Usłyszałaś jakieś brzęczenie koło ucha, pewnie komara i zirytowana machnęłaś na niego ręką.Nagle zobaczyłaś jakiegoś chłopaka w oddali...zaraz, zaraz...czy to nie jest Kacchan?
Wstałaś z ziemi i otrzepałaś kolana, a na twojej twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. Podeszłaś jak najciszej do blondyna, zagapionego w telefon.(I mającego słuchawki w uszach, bo to niemożliwe żeby nie usłyszał takiego słonia).
Przyczaiłaś się w krzakach, jak tygrys polujący na swą ofiarę i skoczyłaś. Wylądowałaś na plecach chłopaka , chwytając się jego szyi. Bakugo opuścił telefon, a z jego gardła wydobył się dziwny dźwięk. Coś pomiędzy piskiem a krzykiem. Chwyciłaś jego brodę i przekręciłaś twarz w swoją stronę.Jego lekko rozszerzone rubinowe oczy wpatrywały się w ciebie ze złością i powoli zanikającym zaskoczeniem.
- Złaź ze mnie - powoli wywarczał Katsuki. W tych trzech słowach była zawarta taka chęć mordu, że niemal natychmiast go puściłaś.
- No już, już Katsuś...
- Eeee!!!? Jak ty mnie nazwałaś!?
Powiem krótko. Czas spierdalać.
Ja żyję!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro