12.|| Królewskie leczenie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Muzyka: 【HD】BOOTLEG - 米津玄師 - orion【中日字幕】

Kanał na YouTube: CH Music Channel

Link: https://youtu.be/wkwFCYpP-7c

CZĘŚĆ DODANA DNIA: 14.02.2019

Następnego ranka, (Y/N) postanowiła sama zadbać o odpowiednią opiekę nad królem. Oczywiście została wpuszczona do każdego pomieszczenia dzięki zaprzyjaźnionej kapitan. Zamek wydawał się być przeogromny, nic dziwnego że sprzątanie go zajmowało służącym cały dzień. 

„Naprawdę chcesz sama przygotować mu jedzenie? Przecież możesz po prostu dać polecenie pokojówkom i łatwo je wykonają." Powiedziała kobieta, obserwując jak (h/c) włosa zwinnie kroi różnorakie warzywa.

„Nie tak traktuje się chorą osobę! Recovery Girl zawsze powtarzała mi, że nie można wyleczyć ciała, kiedy cierpi dusza. Myślę, że król potrzebuje kogoś kto może mu pokazać ciepło, którego nie mógł zaznać ze strony innych." Oznajmiła mieszając gotującą się w garnku zupę. Choć znała się na gotowaniu to część składników wydawała się jej zupełnie obca i musiała próbować każdego z nich by wiedzieć gdzie może go użyć. „Czy król ma jakieś ulubione owoce?"

„Nie mam bladego pojęcia, ale możesz spróbować tego." Dziewczyna niezdarnie złapała rzucony w jej stronę czerwony owoc. „Nazywa się granat i ma przepyszne nasiona. Hodujemy je w królewskim ogrodzie, możesz się tam potem wybrać."

„Nasiona...?" Lekarka zmarszczyła brwi przyglądając się niezwykłej roślinie. Kilkukrotnie zapukała w jego skorupę dziwiąc się wydobytym przez to pustym dźwiękiem. „Niesamowite! Nigdy w życiu nie widziałam czegoś takiego. Wasza wyspa jest naprawdę egzotyczna..."

„Mówiłam ci!" Kapitan wzięła jabłko z wiklinowego kosza obok stołu i ruszyła w stronę wyjścia. „Muszę już iść, ale tobie doradzam najpierw go przekroić, a potem uderzać w skórkę drewnianą łyżką, to bardzo efektywny sposób wyjmowania ziarenek." I z tą radą opuściła kuchnię zostawiając dziewczynę samą.

„To dziwaczne... Ale warto spróbować!" (e/c) oka ostrym jak brzytwa nożem przekroiła owoc z zachwytem przyglądając się jego krwiście czerwonemu wnętrzu. Następnie wzięła do ręki drewnianą łyżkę i zaczęła powoli stukać w niezwykłą roślinę tym samym wypełniając wcześniej przygotowaną miskę jej ziarnami.

Przygotowywanie posiłku zajęło jej kilkanaście minut po czym zebrała wszystko na jedną z tac i ruszyła w drogę do komnaty króla. W myślach upewniała się czy niczego nie zapomniała przez co nie zauważyła podejrzliwych spojrzeń kierowanych w jej stronę.

„Chcę się wkupić w łaski króla?"

„Z tak lichym podejściem daleko nie zajdzie!"

„Szuka pochwały w złym miejscu, prosta dziewczyna nie ma czego szukać u boku władcy!"

„Może powinnam dodać jeszcze trochę słodkiej papryki? Ciekawe czy makaron nie będzie za ciężki..." Wymamrotała do siebie otwierając drzwi do komnaty, za którymi leżał król. Gdy ich spojrzenia się spotkały zobaczyła jak bardzo zbledł w porównaniu z poprzednim dniem.

'Ta trucizna nie miała zabić go od razu, tylko miał cierpieć przez długi czas...'

„Znowu ty?" Zapytał znudzony, opierając swoją głowę na jednej z jego dłoni. „Mówiłem, że niczego od ciebie nie potrzebuję."

(h/c) włosa uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do niego odkładając tackę z jedzeniem na szafkę nocną. Przystąpiła do wstępnego badania, a chłopak albo nie miał siły albo ochoty aby ją powstrzymać więc grzecznie czekał na zakończenie badania. Dziewczyna przytaknęła do siebie i po zakończeniu obserwacji wpisała przemyślenia do małego dziennika, który prowadziła. Kątem oka dostrzegła opróżniony flakonik po lekarstwie i w jej klatce piersiowej rozkwitło ciepłe uczucie zadowolenia. Kto by pomyślał, że jej posłucha?

„I po co się tak szczerzysz, hm?" Zapytał beznamiętnie podczas masowania swoich skroni. W odpowiedzi (Y/N) podniosła mały skrawek papieru.

„Bo musisz zjeść to co przygotowałam. To jedyne co będziesz dostawał, królu!"

Fioletowowłosy zmarszczył brwi na tę wypowiedź i przewrócił oczami zastanawiając się co jeszcze może przyjść do głowy tej obcej dziewczynie. Jednak nie potrafił zrozumieć podziwu jakim powoli zaczął ją darzyć. Doskonale wiedział jakie plotki muszą roznosić się po całym zmku, a jednak nieznajoma pozostawała niewzruszona. 

„W każdej chwili mogę zawołać służbę, nie masz żadnego prawa do rozkazywania mi." Parsknął śmiechem na powagę, która zawitała na twarz nieznajomej.

„Posiłki, której jadałeś były zbyt ciężkie i tłuste. Twoja wątroba nie może mieć teraz dodatkowych obciążeń, bo musi skupić się na zwalczaniu toksyn!"

„A co pozwala mi sądzić, że to co przygotowałaś nie zaszkodzi mi bardziej?" Zapytał przyglądając się jak dziewczyna próbuje przygotowanej przez siebie zupy i deseru.

„Nie masz nic do stracenia, królu. Gdybym chciała ci coś zrobić zrobiłabym to już wczoraj!"

„Ciekawe co zrobisz jak skończą ci się kartki papieru." Powiedział jakby sam do siebie przyglądając się temu jak lekarka skrobie na papierze nowe wypowiedzi.

„Mogłabym w ogóle przestać ich używać, gdybyś obiecał mi, że nie wyprowadzisz mnie znowu z pokoju, kiedy próbuję ci pomóc!"

„Obiecać? Nie jesteś zbyt pewna siebie, żeby żądać obietnic od króla?"

„Obietnica na mały palec to nic wielkiego!"

„Czy to nie jest przypadkiem dla dzieci? Jesteś niepoważna." Wymamrotał jednak dziewczyna usiadła na brzegu jego łóżka i wyciągnęła mały palec w jego kierunku wpatrując się w niego z niecierpliwością. „Ty naprawdę chcesz...?"

Dziewczyna przytaknęła i dokładnie obserwowała jego ruchy. Na początku wydawał się skonsternowany jej podejściem jednak po chwili westchną i splotł swój palec z jej obiecując, że nie użyje na niej swojej indywidualności.

„No nareszcie! Trudno jest tak cały czas milczeć wiesz?" Oznajmiła radośnie, kładąc sobie na kolana tacę z posiłkiem. „A teraz czas, żebyś coś zjadł, to przepis mojej sensei."

„Nie jestem inwalidą mogę jeść samodzie-„ Zanim dokończył wypowiedź dziewczyna włożyła do jego ust łyżkę z, na szczęście, ostygniętą zupą. Hitoshi powoli otrząsnął się z nagłego szoku po czym zajął się przeżuwaniem jedzenia. „Jakim cudem jeszcze cię nie zwolniłem."

„Bo wiesz, że nie dałabym się stąd wyprowadzić." Odpowiedziała podając mu kolejną porcję jedzenia. „To lekki wywar na mięsie z odrobiną przypraw i ziół. A na deser zrobiłam coś prostego, czyli ubiłam śmietanę z ziarnami granatu! To bardzo niezwykły owoc!"

„Nie macie u was tego?" Zapytał biorąc kolejny kęs.

„Nie, z tego co pamiętam miałam w ustach jedynie jabłka, śliwki, o raz dostałam od tragarza pomaranke...!" Odpowiedziała plącząc się w nazwie egzotycznego dla niej owocu.

„Pomarańcze? Nie myślałem, że eksport do twojej krainy jest tak ubogi..." Król zmarszczył brwi rozmyślając o kolejnych drogach na wzmocnienie pozycji swojego państwa wśród gigantycznych mocarstw.

„Tak, pomarańcze! Była taka słodka, ale miała kwaskowaty posmak. Chociaż owoce, które widziałam w królewskiej kuchni wydawały mi się nie z tego świata... Chciałabym kiedyś poznać je wszystkie." Oznajmiła z uśmiechem przyglądając się jak chłopak samodzielnie zjada posiłek.

„Trzecia biblioteczka po lewej od drzwi na drugiej półce od dołu, pozycja 6." (e/c) zamrugała kilkukrotnie zastanawiając się o czym mówi. „Spis towarów z naszej wyspy, jest cały dział o płodach rolnych. Tam możesz coś znaleźć."

„Naprawdę mogę?" Kiedy chłopak przytaknął natychmiast skierowała się do odpowiedniej biblioteczki, o której mówił.

Przykucnęła przy mahoniowej biblioteczce, która prawdopodobnie była warta połowę ceny za sprzedaż lecznicy w której pracowała i przyglądała się pięknie oprawionym książkom. Według instrukcji króla wyjęła ciemno fioletową księgę ze srebrnymi wykończeniami.

„Nigdy nie widziałam tyle książek na raz w całym swoim życiu... Pewnie przeczytałeś już ze sto różnych książek!" Usiadła ponownie na brzegu łóżka otwierając delikatnie księgę.

„Sto? Tyle czytałem kiedy skończyłem 5 lat." (Y/N) spojrzała na niego z ogromnym zdziwieniem i podziwem. "Na co sie gapisz?"

„Żartujesz sobie..."

„Wyglądam ci na kogoś kto rzuca żartami na prawo i lewo?"

„Też prawda." Zaśmiała się pod nosem. „Masz jakąś ulubioną?"

„Historia królestwa w 20 tomachy nie była zła..." Zaczął, jednak zatrzymał się gdy zobaczył dezaprobatę w oczach dziewczyny. „No co?"

„Mówię o książkach, które czytasz dla przyjemności! Te które sprawiają, że zaczynasz odczuwać emocje, o których nie miałeś pojęcia. Te, które są w stanie pocieszyć cię w zły dzień!" Oznajmiła, zabawnie gestykulując rękami.

„W życiu króla nie ma miejsca na wiele przyjemności, to same obowiązki." Fioletowowłosy skupił swoje spojrzenie na swojej dłoni, jakby unikając kontaktu wzrokowego z towarzysząca mu dziewczyną.

Jednak ta zrobiła coś, czego nie mógł zrozumieć. Jej delikatna dłoń spoczęła na jego odrobinę większej ręce. Już dawno nie czuł obecności kogoś kto odważyłby się na tak bliski gest, tak dawno temu ktokolwiek odważył się do niego podejść.

„Więc to czas na małe zmiany, z moją pomocą. Czas aby odrobina światła zawitała do tego ciemnego zamku!"

Podniósł wzrok widząc jak uśmiech dziewczyny potrafi dosłownie rozświetlić pomieszczenie i sprawić, że wszystkie zmartwienia odchodzą, choćby na moment. Przyjemne ciepło rozpłynęło się po jego ciele, kiedy dotarło do niego, że dziewczyna w jakiś sposób się o niego troszczy. Kiedy chciały pochłonąć go myśli o tym, że robi to dla nagrody, przypomniał sobie jak wcześniej tego dnia odwiedziła go kapitan straży, mówiąc o tym, że lekarka nie otrzyma niczego w zamian oprócz odwiezienia do swojego kraju.

„Czemu czuję, że obrócisz to miejsce do góry nogami?" Zapytał czując jak powoli zaczyna kręcić mu się w głowie.

Z jakiegoś powodu, nie przeszkadzało mu to. Dziewczyna przed nim naprawdę chciała mu pomóc. Troska o nieznajomą osobę nie jest czymś co w ówczesnym świecie było popularne. Każdy martwił się tylko o swój interes, szukając nowych dróg na polepszenie własnego życia. Jego powieki powoli stawały się coraz cięższe, a ciało odrętwiałe. Jednak delikatny uśmiech zdobił jego suche przez chorobę usta. Nawet gdy pomagał swoim poddanym jak najlepiej mógł, wzmocnił królestwo, nikt nie brał go na poważnie, nikt nie był wdzięczny. A ona... Poznała go ledwie wczoraj, a już była w stanie przekonać do siebie tak wiele osób i powoli wkraść się do jego szczelnie osłoniętego serca. Czy można traktować kogoś jako przyjaciela po tak krótkim czasie? Gdy jego oczy powli szczelnie się zamykały, życzył sobie by mógł nazywać ją swoją przyjaciółką. 

„Uwierz mi to moja specjalność---! Shinsō!" Nawroty głowy i okropny ból mięśni spowodował, ze ciało chłopaka głucho opadło na poduszki, a on sam zaczął mieć problemy z oddychaniem. „Shinsō, nie poddawaj się za łatwo!"

(h/c) włosa nie była w stanie wymyślić niczego. Leczenie objawowe jest bezcelowe, ale na ten moment konieczne. Nie znając trucizny nie jest w stanie przygotować odtrutki. Stres dawał o sobie znać, gdy drżącymi rękami badała niesamowitą gorączkę na jego czole. 

'Został zatruty substancją, której nie znamy w naszej krainie (...)'

'(...) zamachu, który przeprowadził nasz nadworny medyk.'

Nagle wszystkie wątki zaczęły się ze sobą sklejać. Roślina, która była na parapecie w biurze medyka zawierała w swoich nasionach śmiertelną truciznę, rycynę. Jeśli została podana w jedzeniu to śmierć dochodzi od 5 do 7 dni od zatrucia, a objawy są wręcz identyczne. Choć śmiertelność po zatruciu pokarmowym jest mała, król ostatnio był osłabiony co sprawia, że jest w ogromnym zagrożeniu.

'Ale nie ma na to odtrutki! Jedyne co mogę zrobić to zadbać o to, żeby przeżył te noc, trucizna powinna rozłożyć się jutro o ile nie umrze do tego czasu...'

„Spokojnie Hitoshi, nie pozwolę ci umrzeć na moich rękach." (h/c) włosa rozpięła jego koszulę i przyłożyła swoje dłonie do jego nagiego torsu uruchamiając swoją indywidualność. „Wszystko będzie dobrze... Wytrzymamy to razem."

Starała się ograniczyć intensywność swojej mocy, aby być w stanie wytrzymać stróżowanie mu przez całą dobę. Choć czuła jak jej organizm błaga ją o przestanie po kilkunastu godzinach, ona twardo trzymała się swojego i kontynuowała swoje zadanie.

„(Y/N) zrobisz sobie krzywdę, nie możesz tego robić!" Oznajmiła Kapitan, która po kilku godzinach weszła do pomieszczenia i zobaczywszy co się dzieje podniosła alarm na całym dworze. „Jesteś cała blada..."

„Jeszcze 6 godzin..." Wymamrotała mocno zaciskając swoje powieki na siłę starając się utrzymać swoją moc w ryzach.

„Jeśli teraz umrzesz, król nie będzie zadowolony. Odpocznij choć moment!" Oznajmiła kobieta, widząc, ze stan Hitoshiego poprawił się na tyle by dziewczyna mogła zrobić sobie przerwę.

„Ale ja chcę, żeby mógł przeżyć trochę szczęścia..." (Y/N) nie posiadając więcej siły upadła w tył na szczęście została złapana przez starszą kobietę.

„Widzisz, oddycha regularnie, spokojnie." Kapitan widziała jak zmęczone jest ciało lekarki, nawet nie odczuwała już widocznych skurczy swoich mięśni. „Za godzinę spróbujesz jeszcze raz jak będziesz na siłach."

(h/c) włosa wyciągnęła dłoń w stronę kobiety i ta bez wahania przyjęła ten gest, zaplatając razem ich dłonie. Ku zaskoczeniu obu kobiet, zarówno włosy jak i dłonie lekarki ponownie otoczyła zielona aura, która pojawiała się tylko podczas leczenia.

„Co to jest!?" Zapytała przerażona kapitan, jednak nie oderwała swojej dłoni od dziewczyny. „Dlaczego mnie leczysz?"

„Ja nic nie zrobiłam... Ale czuję jak powoli wraca mi siła, jak to w ogóle możliwe?!" Odparła tak samo zdziwiona dziewczyna. „Czyżbym ładowała swoje moce twoją energią..!?"

„Nie wiem jak to działa, ale jeśli tak jest to śmiało korzystaj ze mnie ile chcesz!" Kobieta uśmiechnęła się lekko, starając się skupić na dziwnym połączeniu, które zaszło między nią a dziewczyną.

Po kilku minutach światło samodzielnie zgasło, a zielarka czułą przypływ energii w swoim ciele. Kapitan pomimo utraty swojej siły witalnej nie czuła przytłaczającego wyczerpania jedynie, delikatną senność.

„Trzymaj się Hitoshi, jeszcze tylko parę godzin!" Dziewczyna wróciła do wcześniejszego zajęcia nie przejmując się zaintrygowanym spojrzeniem strażniczki królewskiej za nią.

-------------------------------------------------

https://youtu.be/8SPCUKweF9Y

Muzyka: Stone Walls - Nightcore (We The Kings)

Kanał na YouTube: Nana NightCore

Link: https://youtu.be/8SPCUKweF9Y

Na szczęście (Y/N) udało się podtrzymać funkcje życiowe chłopaka do końca czasu całkowitego rozkładu trucizny. Pomimo braku antidotum, toksyna opuściła na dobre ciało młodego króla, który przez następne dwa dni odzyskiwał siły. Od razu po przebudzeniu chciał zobaczyć się z (h/c) włosą, jednak był odsyłany z kwitkiem przez wszystkich wokół. Kapitan rozkazała nie martwić króla stanem dziewczyny, która w tym samym czasie wypoczywała w pokoju dla gości. Jednak gdy Władca mógł już samodzielnie chodzić i czuł się w pełni sił, nie można było sprzeciwić się jego woli.

„Pamiętaj, że musisz podziękować Królu." Oznajmiła strażniczka, która razem z fioletowowłosym stała przy drzwiach do pokoju dziewczyny.

„Nie musisz mi mówić co mam robić, przecież robię to na każdym biznesowym spotkaniu." Odparł beznamiętnie, przekręcając klamkę od białych drzwi.

„Miej na uwadze, że ona nie jest tu w sprawach biznesowych."

Król wszedł do dobrze znanego mu pokoju. Tu zawsze zamieszkiwali dygnitarze, którzy odwiedzali dwór królewski. Ku jego zdziwieniu dziewczyna nie leżała w jedwabnej pościeli, a siedziała na parapecie ogromnego okna z widokiem na pałacowy ogród. Opierała się na jednej z poduszek z kanapy oraz jej nogi były schowane pod narzutą, którą okrywano łóżko.

„Powinnaś odpoczywać." Głowa dziewczyny obróciła się momentalnie w jego stronę, uśmiechając się szeroko, gdy przywitał ją ten sam znudzony wyraz twarzy co kilka dni wcześniej.

„Nie spodziewałam się, że tak szybko uda ci się stanąć na nogi, królu!" Zaśmiała się cicho, kierując się w stronę chłopaka. „Jak się czujesz?"

„Nic mi nie jest, powiedz mi co działo się z tobą. Przez dwa dni nikt nie chciał mi powiedzieć co się z tobą dzieje. Jedyne co wiedziałem, to to, że nie jesteś martwa." Choć ton jego głosu był beznamiętny, wzrok dokładnie obserwował zmęczenie jej ciała. Blada twarz i suknia, która wcześniej leżała na niej idealnie stała się za duża.

„Ha! Uważasz, że kilka godzin udzielania pomocy jest w stanie mnie złamać? Mylisz się królu, jestem silniejsza niż sądzisz!" (Y/N) zaśmiała się wesoło nie dając po sobie poznać jak wiele wysiłku wymagała od niej akcja ratunkowa tego rodzaju. „Widziałam przez okno drzewo granatu, wygląda niesamowicie!"

„Może chcesz przejść się do ogrodu?" Zaproponował proponując dziewczynie dłoń, którą z uśmiechem przyjęła.

„Oczywiście!"

Każda pokojówka szeptała o królu, który szedł ramię w ramię z dziewczyną z innego kraju. Byli na ustach wszystkich w zamku. Czeladnik, kucharz, ogrodnik czy nawet stajenny wiedzieli, że coś jest na rzeczy. Para powoli spacerowała ogrodem, ich ramiona były splątane, a dziewczyna energicznie opowiadała na bieżąco o swoich wrażeniach na temat roślinności.

„Macie tutaj tyle cudownych roślin! Chociaż widzę też klasyczne róże, one są chyba znane na całym świecie." Dodała dziewczyna przyglądając się roślinom. „A co z tobą maleństwo?" Spojrzała na uschnięty krzak róży, który rósł przy samym murze odcinającym zamek od wioski.

„Rozkażę ogrodnikowi aby go usuną, psuje widok na całą kompozycję." Oznajmił młody król, jednak ku jego zdziwieniu dziewczyna wysunęła się z uścisku i podeszła do rośliny.

„Nie ma takiej konieczności, nawet kogoś w strasznym stanie można zawsze uratować. Nie wspominałam, że moja moc nie ogranicza się tylko do ludzi?" Lekarka uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku po czym ujęła w dłoń jeden z uschniętych kwiatów.

Źrenice fioletowookiego rozszerzyły się w ogromnym zdziwieniu i zachwycie, kiedy dłonie i włosy dziewczyny otoczyła jasnozielona aura. Pod nosem mruczała jakąś nie znaną mu melodię, podczas gdy krzak powoli obrastał w nowe liście oraz cudne kwiaty, wyglądające lepiej niż którakolwiek roślina w królewskim ogrodzie. Obserwując (h/c) włosą czuł dziwne uczucie w swoim brzuchu, nie było ono złe, po prostu irytujące. Chciał móc powiedzieć dziewczynie jak bardzo jest wdzięczny, jak wiele znaczy dla niego jej przyjaźń oraz jak bardzo chciałby być przy jej boku, choć kilka minut dłużej.

„I już nie przeszkadzają! Mają naprawdę śliczny odcień czerwieni!" Obróciła się w jego stronę widząc jak jego spojrzenie skupione jest na jej sylwetce i mimowolnie poczuła się odrobinę zawstydzona. „To nic niezwykłego, nie musisz się tak wpatrywać..."

„Co? Um, wybacz... Po prostu pierwszy raz widzę taką umiejętność." Hitoshi nie mógł określić swoich uczuć, przygniatało go niezrozumienie jego własnych odczuć. „Powinniśmy kierować się do środka, zaraz obiad."

„Masz rację, musisz jeść, żeby w pełni odzyskać siły!" (Y/N) stanęła przy jego boku i powolnym krokiem kierowali się w stronę wejścia do pałacu. „Nie jestem przyzwyczajona do życia w pałacach więc wybacz mi moje ewentualne błędy, królu."

„Nie przejmuj się takimi drobnostkami." (e/c) oka uśmiechnęła się lekko, ciesząc się z wyrozumiałości szlachcica. „Chciałem zapytać o to wcześniej, choć nie było okazji... Skąd pochodzisz?"

„Mieszkałam na początku w Musutafu, wychowywała mnie Recovery Girl i pracowałam pod jej czujnym okiem w naszej lecznicy. Potem wyruszyłam w podróż z grupką moich przyjaciół, a teraz jestem tu z tobą!" Wyjaśniła, poprawiając zagubione pasemka jej włosów. „Niedługo będę musiała do nich wrócić, mam nadzieję, że nic się im nie stanie bez medyka."

„Musisz tam wracać?" Lekarka zamrugała kilkukrotnie, po wypowiedzi swojego towarzysza. „Potrzebujemy nadwornego medyka, kogoś zaufanego. Kogoś takiego jak ty. Jeśli zostaniesz dostaniesz tytuł szlachecki, zamieszkasz na dworze, nigdy niczego ci nie zabraknie."

„Królu..." (Y/N) położyła dłoń na swojej klatce piersiowej w miejscu gdzie znajduje się serca po czym spojrzała mu w prosto w oczy. „Bardzo schlebia mi twoja propozycja, ale obiecałam, że wrócę do moich przyjaciół. Za bardzo mi na nich zależy by pozwolić im kontynuować tę podróż beze mnie."

„Twoi przyjaciele mają w tobie silnego i lojalnego sojusznika..." Subtelnie pochwycił drugą dłoń dziewczyny. „Liczę na to, że będziesz się ze mną kontaktować w trakcie swojej wędrówki i gdy się zakończy dołączysz do mnie na dworze."

„Kontakt mogę ci obiecać, ale nie mogę przewidzieć gdy poprowadzi mnie moje przeznaczenie. Jednak zawsze będę twoją przyjaciółką i gdy będziesz potrzebować mojej pomocy nie zawahaj się mnie wezwać." Odpowiedziała kładąc drugą ze swoich dłoni na środku jego klatki piersiowej.

„Vice versa."

---------------------------------------------------

Następnego wieczoru zakończyły się przygotowania specjalnego okrętu dla (h/c) włosej, którym miała dopłynąć do krainy, a następnie zostać eskortowana pod sam cel swej wędrówki. Lekarka obserwowała jak są prowadzone ostatnie przygotowania statku na którym ma spędzić następne kilkanaście godzin. Ma jechać razem z ładunkiem eksportowanych do innych krain produktów, na szczęście nie były to kosztowne produkty dlatego ryzyko bycia zaatakowanym w celach rabunkowych było praktycznie minimalne.

„Spakowałaś wszystko?" Zapytał król, który siedział obok dziewczyny na drewnianej skrzynce, nadzorując osobiście jej odjazd.

„Mhm, jeszcze raz dziękuję za możliwość uzupełnienia zapasów medykamentów w dworskiej aptece." Odparła z uśmiechem zapinając szczelnie swój podręczny tobołek.

„I tak uparłaś się aby samodzielnie za nie zapłacić, więc to żadna przysługa." Westchnął kręcąc głową szlachcic, gdy w tle rozległy się dzwony i krzyki o odpływaniu okrętu. „To już pora?"

„Na to wygląda!" (Y/N) wstała z drewnianej skrzynki i obróciła się twarzą w stronę chłopaka, który zrobił to samo. „Czas na nasze pożegnanie, obiecuję, że nie na długo! Wyślę ci list gdy tylko będę w jakimś mieście."

„Mam nadzieję." Ku zdziwieniu dziewczyny fioletowowłosy ukląkł na jedno kolano i chwycił jedną z jej dłoni. „Powinienem zrobić to o wiele wcześniej, ale... Chcę ci niezmiernie podziękować za uratowanie mojego życia. Nie tylko sprawiłaś, że przeżyłem zamach na moje życie, ale pokazałaś mi coś czego nigdy nie zaznałem."

„T-to nic takiego! Nie musisz się przede mną kłaniać!" Oznajmiła zarumieniona dziewczyna, która nie spodziewała się takiego aktu ze strony beznamiętnego chłopaka.

„Ależ muszę." Przybliżył dłoń dziewczyny do swoich ust po czym delikatnie ucałował grzbiet jej dłoni, a widząc dorodny rumieniec na jej policzkach uśmiechnął się bardzo subtelnie. „A to prezent, gdybyś kiedyś wpadła w jakieś kłopoty. Mamy wpływy w prawie każdym kraju, pokaż to gdy będziesz w niebezpieczeństwie i powołaj się na mnie."

Włożył do jej dłoni kolczyk, który składał się z pięknego, fioletowego kamienia oszlifowanego na kształt kuli do której przyczepiony był swego rodzaju frędzel z delikatnego materiału. Dziewczyny przyjrzała się prezentowi po czym założyła go na siebie.

„To znak, że jesteś kimś ważnym dla rodziny królewskiej. Jesteś drugą osobą, która taki otrzymała, dbaj o niego."

„Hitoshi-san... Dziękuję ci, niezmiernie. Słowa nie są w stanie wyrazić jak wiele znaczy dla mnie taki gest." Dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem i owinęła ręce wokół jego szyi zamykając go w uścisku. „Będę tęsknić za tobą tak bardzo..."

Po kilku chwilach odsunęła się od niego i złożyła delikatny pocałunek na jego czole. Szlachcic nie spodziewał się tego gestu, a tym bardziej tego, że jego serce przyśpieszy swój rytm. Nie chciał puścić jej dłoni, ale wiedział, że ta powoli wyślizguje się z jego uścisku i jedyne co mu zostało to obserwowanie jak jej sylwetka wchodzi na okręt.

„Niedługo się zobaczymy, królu!" Lekarka wychyliła się zza burty statku i machała do niego krzycząc pozdrowienia. On delikatnie odmachiwał obserwując jak kolczyk dumnie porusza się razem z jej (h/c) włosami.

„Nie mogę uwierzyć, że już odjeżdża..." Wymamrotał obserwując jak statek odbija od brzegu i wypływa w dalekie morze. „Przypomina mi kanarka, który pięknie wyglądałby w złotej klatce, ale najlepiej będzie się czuł latając na wolności..."

'A jednak chciałbym zatrzymać ją w swoim pałacu...' Ostatni raz rzucając spojrzenie w kierunku statku znikającego za horyzontem, skierował się w drogę powrotną do swojego zamku. 'Nie musi wiedzieć, że kolczyk oznacza o samo co pierścionek zaręczynowy, przynajmniej na razie.'


----------------------------------------------------------

Rozdzialik!

Witam wszystkich serdecznie, i życzę wesołych walentynek! Tradycyjnie, moje będą spędzane w samotności. ;-;
Nie zmienia to faktu, że życzę wam aby szybko pojawiła sie obok wasz druga połówka! Może podobna do jakieś postaci z anime~? <3 

=======================

Zapytanka od Yuru: 

Zagdnijcie, kto co i jak! yuru zaczęłą prace nad nową książką z BNHA! Tak, tak to harem, jakże byłoby inaczej. Ale tym razem będzie już w uniwersum z anime! Ha, ha! Nie spodziewaliście sie tego! Brzmi to jak dobry pomysł? Bo ta książka niedługo dobiegnie swojego końca, przewdiując jakieś 20+ rozdziałów & endingi. Chcielibyście ją przeczytać?

=======================

A TOP komentarz poprzedniej części należy do...

SnowingFairy!

Hitoshi to kochany fioletowy stworek. Trzeba chronić go przed złem. 

Mam nadzieję, że się podobało!

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro