22.||Ci, których najtrudniej pokochać, potrzebują tego najbardziej.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MUZYKA: Kenshi Yonezu (米津玄師) - Lemon ┃Cover by Raon Lee

KANAŁ NA YOUTUBE: Raon Lee

LINK: https://youtu.be/7JH0me5eaf0

06/08/2019

================

"Even though you were by my side
It's almost like a lie."

Bez trudu odsłoniła grube odkrycie by spotkać się z widokiem krwawiącego boku kobiety. Pierwszym założeniem jakie wpadło do głowy zielarki była zatruta broń, jednak patrząc na objawy i długość utrzymywania się takiego stanu, wygląda to raczej na zakażenie. Młoda lekarka wzięła głęboki wdech przykładając dłonie do zranionego miejsca, skupiając całą swoją energię na wyleczeniu paskudnego urazu. (h/c) włosy plątały się wśród znajomej, jasnej aury jaka je opatulała.

„Więźniarka uciekła! Przeszukać cały pałac, nie mogła się wydostać z wnętrza!"

Z korytarza dochodziły stłumione krzyki strażników mieszające się z szybkimi krokami jakie wykonywali. Szkarłatnooki kliknął językiem w poirytowaniu spoglądając na swoją znajomą. Zupełnie ignorowała ostrzeżenie, które dawał jej wzrokiem. To była obca dla niego chwila, wszystko zależało od kogoś innego. Mógł tylko wierzyć, że zielarka poradzi sobie z tym zadaniem, ponieważ nie miał zamiaru nigdzie się wybierać bez tej nieznośnej dziewczyny obok.

„Po co w ogóle się tym przejmujesz, przeklęta kobieto?" Nie mógł powstrzymać pytania, które zadał bardziej sobie niż jej.

„Wbrew pozorom, ludzie tutaj to moi przyjaciele i zobowiązałam się pomóc im w każdej potrzebie." Odpowiedziała nie odrywając swojego spojrzenia od pacjentki, której stan powoli wracał do normy o czym świadczył spokojny wyraz twarzy zranionej.

„Huh!? Zamykanie w więzieniu to jakaś wasza gierka?" Prychnął pod nosem, nie mogąc uwierzyć w niedorzeczność słów swojej towarzyszki.

„Ty za to chciałeś zabić mnie przy pierwszym spotkaniu. Przyzwyczaiłam się do takiego sposobu poznawanie przyjaciół, Bakugō." Zaśmiała się cicho, nadal nie odrywając wzroku od starszej kobiety. Mimo wzmocnienia swojego ciała, wiedziała, że jej limit jest bliżej niż sądziła. A pomimo tego Kapitan wciąż się nie wybudziła. „Hitoshi naprawdę nie jest złym człowiekiem, po prostu spotkało go w życiu tak wiele niesprawiedliwości... Przez to sam zaczął rygorystycznie przestrzegać prawa, nie dziwi mnie jego decyzja. Ja wymazałam czyjąś moc."

„I obwinił cię za coś na co nie miałaś wpływu. Bardzo kurwa sprawiedliwe." Jasnowłosy warknął pod nosem wiązankę przekleństw skierowaną w stronę fioletowłosego szlachcica. Podszedł do lekarki obserwując nagłe zmęczenie, które zawitało na jej twarzy. „Oi, zaraz coś sobie zrobisz."

„To nie jest chwila na przejmowanie się moim zmęczeniem, muszę ją obudzić by wytłumaczyć wszystko... Muszę ją przeprosić..." Dopiero z bliska był w stanie zobaczyć desperację krążącą w (e/c) tęczówkach. Taką samą jak niegdyś jego własna. Obwinianie się za rzeczy, na które nie ma się wpływu. Tworzenie problemów, które nie sposób naprawić.

Pogromca smoków otworzył usta aby odpowiedzieć na jej sentencje, jednak przerwał mu głośny trzask otwierających się drzwi. Instynktownie stanął przed (e/c) oką, ustawiając się w pozycji do ataku najbliższego wroga, gdy do pomieszczenia wtargnęli umundurowani strażnicy z wyciągniętą bronią domagając się od nich odstąpienia od rannej kobiety.

„Jej rana jest zakażona! Jeśli tego nie zrobię, umrze w cierpieniach!" Tłumaczenia zielarki obijały się o ściany pomieszczenia, nie odnosząc większych skutków.

Zanim jednak doszło do krwawego starcia między żandarmerią a rozwścieczonym blondynem, stanowczy ruch dłoni wprawił wszystkich w osłupienie. Kapitan z trudem podniosła się z łóżka, kładąc jedną ze swoich dłoni na ramieniu (h/c) włosej, a drugą zasygnalizowała swoim podwładnym wstrzymanie się.

„W tej chwili idźcie po króla! Ręce precz od (Y/N)!" Lekarka odetchnęła z ulgą widząc jak część strażników opuściła pomieszczenie w celu sprowadzenia ich władcy. Jednak tym co cieszyło ją najbardziej była pobudka starszej od niej kobiety, która uśmiechała się pogodnie w jej kierunku. „Przysporzyłam ci kłopotu, wybacz mi ten stan akurat kiedy przyjechałaś."

„Na pewno dobrze się czujesz? Nic nie boli? Nie masz gorączki?" (h/c) włosa nie dając za wygraną sprawdzała wszystkie możliwe aspekty dotyczące zdrowia swojej pacjentki.

„Nie, twoja zdolność jest niesamowita jak zawsze! Czuję się jak nowonarodzona!" Dopiero teraz skierowała swoje spojrzenie na towarzyszącego dziewczynie jasnowłosego, lustrując go wzrokiem od stóp do głów. „To jeden z twoich przyjaciół, jeśli się nie mylę?"

„Tak, dzięki niemu tu dotarłam." Blondyn przewrócił oczami na rozmowę na jego temat, w którą wdały się dwie kobiety. Nie rozumiał jak mogły plotkować w takim momencie?

Nie było im dane rozwinąć swojej konwersacji, ponieważ w drzwiach pojawił się skonfundowany fioletowłosy. Zmarszczył brwi na widok sceny przed nim, zwłaszcza dostrzegając znajomego jasnowłosego chłopaka klnącego pod nosem na jego widok. Mierzył się spojrzeniami ze szkarłatnookim, który ukrył za sobą (e/c) oką odcinając jakikolwiek dostęp do jej osoby.

„Straże, wyjść." Żołnierze ukłonili się przed wyjściem z pomieszczenia i zamknięciem za sobą drzwi, pozostawiając czwórkę osób samym sobie. „Lepiej żebyś miała jakieś dobre wyjaśnienie tego wszystkiego."

„Nie mogłam siedzieć w celi wiedząc, że moja przyjaciółka umiera." Po odepchnięciu na bok strachu lekarka wyjaśniła swoje pobudki z dumnie podniesioną głowa.

„Celi? O czym mowa?" Zdezorientowana Kapitan wędrowała wzrokiem od swojego władcy do zdenerwowanej (Y/N), którzy toczyli bitwę na spojrzenia.

„(Y/N) odebrała ci moc przez co wylądowałaś w tej sytuacji, nie mogła odejść bez kary." Wytłumaczył znudzonym jak zawsze tonem, jednak gdzieś między jego monotonnością przebijała się ogromna doza niepewności oraz żalu. „Odeszła nie mówiąc ci nic o tym, że zabrała twój dar. Nie wiedziałaś, ze go straciłaś dlatego nie byłaś w stanie się bronić."

„Ale ja-„

„Wiedziałam." Przerwała w połowie wypowiedzi (h/c) włosej, przyglądając się swoim pięściom zaciśniętym na śnieżnobiałej pościeli. „Kilka godzin po twoim wyleczeniu nie mogłam jej użyć. Nie jestem pewna jak dokładnie działa dar (Y/N), ale odebrała moją moc by móc uratować ciebie. Była na skraju wyczerpania, więc kiedy odkryłyśmy, że odzyskuje siły musiałam to zrobić. Na pewno nie wiedziała o tym co zrobiła, przecież dobrze wiesz, że nie skrzywdziłaby nikogo."

W pomieszczeniu pojawiała się znajoma, niezręczna cisza. Młody król spuścił wzrok czując jak jego ogromne wyrzuty sumienia wypływają na wierzch. Miał przeczucia co do tego! Ufała mu, a teraz... Kątem oka widział jak (e/c) tęczówki wpatrują się w podłogę beznamiętnym wzrokiem. Jak mógł tak szybko ją skreślić, a do tego tak mocno skrzywdzić? Był zbyt impulsywny, zaślepiony zazdrością o jej znajomych. Teraz, patrząc na blondyna widział dlaczego chciała wrócić. Bakugō mierzył go wzrokiem pokazując swoje niezadowolenie i złość, a pomimo tego chronił ją. Stał dumnie przed sylwetką zielarki pilnując by nie spotkała jej żadna szkoda. Opiekował się nią. Robił coś czego Hitoshi nie umiał osiągnąć. Czy tak wygląda popełnienie błędu? To rozrywające uczucie było wyrzutami sumienia? Czy może fakt tego, że jego była przyjaciółka nie mogła nawet spojrzeć mu w twarz okazał się zbyt przytłaczający?

„Skoro tak, możecie odejść. Zrekompensuję te niefortunną pomyłkę." Jak miał ubrać w słowa tak skomplikowane emocje, które odczuwał? Nigdy nie potrafił wyjaśniać swoich zamiarów, ale teraz czuł się kompletnie zagubiony. „Wybaczcie."

„Oi, myślisz, że takie pierdolenie coś wyjaśni?!" Warknięcie jasnowłosego na pewno przebijało się przez ściany pomieszczenia wypełniając uszy wszystkich po drugiej stronie. „Wrzucasz niewinną osobę do lochu, a potem chcesz odkupić to jakimiś cholernymi prezentami!? Wkurwiasz mnie, lalusiu!"

„Nic więcej nie mogę dla was zrobić, proszę zachowuj się. Liczę tylko na to, że reszta waszej grupy nie jest tak wulgarna jak ty." Młody król otworzył drzwi do pomieszczenia, stając w progu zwracając się plecami do swoich rozmówców. „Jutro wszystko będzie przygotowane."

„Nie skończyłem jeszcz-„ Szkarłatnooki zamilkł czując znajomy dotyk na swoich plecach osłoniętych jedynie czerwoną peleryną. Westchnął ciężko przeczesując dłonią swoje rozmierzwione włosy.

Zielarka zamilkła, opierając swoje czoło o kark wyższego chłopaka. Zamknęła oczy próbując uspokoić nagromadzone w ciele zdenerwowanie. Nie potrafiła spojrzeć mu w twarz bez poczucia winy! Chciała do niego podejść, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze oraz że nie jest zła... Ale nie mogła patrzeć na jego twarz. Ceniła go, nadal uważała go za przyjaciela, więc czemu?

„(Y/N), nie wiem co stało się wcześniej, nie wiem co musiał zrobić by tak bardzo cię przestraszyć... Ale jestem pewna, że żałuje tego co się stało. Na pewno ma ogromne wyrzuty sumienia. Nie chcę żebyś go znienawidzi-„

„Nie znienawidziłam go. Po prostu... Nie wiem co powiedzieć, wtedy był na mnie tak zły. Po raz pierwszy czułam jak bardzo kogoś zawiodłam...! Przeze mnie straciłaś moc, to niewybaczalne. Jego reakcja była odpowiednia... Cały czas wplątuję się w rzeczy, które psuję nie ważne jak bardzo chcę pomóc. Wiecznie krzywdzę ludzi obok mnie." Wyszeptała stanowczym, lecz zasmuconym tonem, który rozrywał na kawałki serce szkarłatnookiego w pomieszczeniu. Jak mogła tak mówić? „Tak bardzo mi przykro... Odebrałam Ci moc i nie potrafię jej zwrócić."

„Spójrz na mnie."

Starsza kobieta wypowiadała wszystkie słowa, które tak bardzo chciał przekazać Katsuki. Pragnął obrócić się do (e/c) okiej i wpoić jej jak bardzo się myli. Naprawdę nie dostrzegała niczego co robiła? Tego jak potrafiła spoić całą grupę razem pomimo różnicy charakterów? Bez trudu wkupywała się w łaski każdego swoim nieskazitelnym charakterem? Nic nie doprowadzało go do większej furii niż biczowanie się złymi, bezsensownymi oskarżeniami. Zwłaszcza, jeśli robiła to ta dziewczyna.

„Zgodziłam się zajmować tę pozycję, wiedząc, że zobowiązuję się poświęcić swe życie w obronie władcy. I to, że mogłam ocalić go przed śmiercią oddając ci moją moc było jedynym co mogłam zrobić. (Y/N), cieszę się, że dzięki mnie go ocaliłaś." Starsza kobieta, powolnym ruchem zmierzwiła (h/c) czuprynę uśmiechając się przy tym pogodnie. „Przepraszanie nie ma sensu, nie widzisz jak wiele robisz dla ludzi wokół. Chciałabym aby więcej osób twojego pokroju otaczało Shinsō."

'Twoi przyjaciele mają w tobie silnego i lojalnego sojusznika...'

Kiedy wypowiedział te słowa przy ich ostatnim spotkaniu nie widziała kryjących się za nimi emocji. Nie dostrzegała samotności, tęsknoty oraz zdrady jaką w sobie nosiły. Traktowała je jako komplement, ale w tej chwili rozumiała każdy z subtelnych przekazów tamtego dnia. Młody władca zapewne teraz zamęczał się poczuciem winy. Instynktownie dotknęła swojego ucha by utwierdzić się w przekonaniu o braku fioletowej ozdoby. Nie mogła go zostawić, nie potrafiła. Nie było to spowodowane jakąś litością czy poczuciem odpowiedzialności. Ona szczerze ceniła tego chłopaka w swoim sercu i uważała za swojego bliskiego przyjaciela. I nie podda się na nim bez walki.

„Gdzie ty się wybierasz!?"

Dłoń chłopaka zacisnęła się na nadgarstku zielarki gdy chciała opuścić pomieszczenie w poszukiwaniu fioletowłosego. Z trudem utrzymywała kontakt wzrokowy z intensywnymi tęczówkami swojego towarzysza, gdy skutecznie uniemożliwiał jej wyjście. Dlaczego był tak zły? Przecież zaraz odjadą, musi tylko dostać się do Hitoshi'ego i porozmawiać z nim.

„Muszę z nim porozmawiać, Katsuki. Nie chcę-„

„Jesteś tępa czy co!? Mamy ważniejsze rzeczy na głowie niż twój pierdolony znajomy!" Wręcz desperacko nie chciał dopuścić do wyjścia (h/c) włosej. Co go ugryzło? „Zostaw go."

„Bakugō..." Westchnęła ciężko, patrząc na agresywnego blondyna przed nią. Jego oczy były mieszanką wielu kontrastujących ze sobą emocji rozpalających nawzajem coraz więcej gniewu. „Hitoshi jest dla mnie tak samo ważnym przyjacielem jak ty czy reszta. Nie mogę go zostawić, ciebie też nie dałabym rady sobie odpuścić. Nie siedzę w miejscu gdy mam możliwość naprawienia czegoś."

Podeszła kilka kroków do przodu, subtelnie ujmując jego policzek swoją mniejszą dłonią. Miała nadzieję, że zrozumie ten drobny akt i uspokoi swoje rozjuszone nerwy. Na szczęście nietypowe metody podziałały, a nadgarstek dziewczyny był wolny od stanowczego uścisku.

„Lepiej, żeby nie próbował żadnych sztuczek."

„Dziękuję. Obiecuję Ci, że wszystko będzie dobrze." Z tymi słowami powoli odsunęła się od jego sylwetki kierując się w drogę do komnaty króla.

Zostawiła w tyle kłębek emocji w postaci jasnowłosego pogromcy smoków. Zacisnął swoje pięści, przeklinając pod nosem swoją podatność na działanie zielarki. Nie chciał jej wypuścić, więc dlaczego to zrobił? Może to przez ten wzrok, może przez ton głosu... Ale nie mógł znaleźć w sobie siły by ją powstrzymać. Nie ważne jak bardzo chciał przerzucić ją sobie przez ramię i wrócić do tej pieprzonej gromady nieudaczników, nie potrafił tego zrobić. Wykazywałby się naprawdę małym ilorazem inteligencji, gdyby nie rozumiał swoich uczuć. Oczywiście, że ją lubił. Ale nigdy nie sądził, że to mistyczne uczucie jest tak okropnie irytujące. Wszystko się mieszało, złość, strach, zazdrość... A każde z nich było zanurzone w motylach w brzuchu, ciepło na policzkach i zawroty głowy.

„Skomplikowane co?" Jego głowa mimowolnie skierowała się w stronę starszej kobiety w pomieszczeniu. „Jesteś tak oczywistym przypadkiem..."

„Huh?! Chcesz coś zacząć starucho!?" Zirytowany jasnowłosy zacisnął swoje pięści w niebezpiecznym geście, który spowodował, że kobieta w pomieszczeniu przewróciła oczami.

„Nie, nie. Po prostu zastanawia mnie jak ta historia się skończy. (Y/N) pewnie nie może odpędzić się od adoratorów o których nie ma pojęcia, to może być ciekawe." Zaśmiała się cicho, siadając w wygodny sposób na jednym z łóżek. Po kilku sekundach ciszy ponownie spojrzała na blondyna, notując jego sylwetkę od stóp do głów. „Wiem co myślisz. Nie mam zamiaru skłaniać jej w stronę Hitoshi'ego, decyzja należy do niej. Ciekawi mnie tylko jaki czynnik wpłynie na wybór (L/N)..."

'Nie tylko ciebie.'

------------------------------------------------

https://youtu.be/GyYUZMEE0x8

MUZYKA: Vancouver Sleep Clinic - Lung

KANAŁ NA YOUTUBE: Vancouver Sleep Clinic 

LINK: https://youtu.be/GyYUZMEE0x8

"I'm losing in the crowd Because
 I, can't breathe"

Z każdym krokiem wzrastał niepokój. Mijając znajome już ozdoby, przypatrywała się zbliżającym się w oddali mahoniowym drzwiom otwierającym się na komnatę głównego władcy tego pałacu. Stanęła przed ogromnymi wrotami rozmyślając nad tym czy powinna zapukać czy też nie. W ostateczności postanowiła kilkukrotnie uderzyć w potężne drzwi tworząc przy tym pusty dźwięk. Oczywiście nie otrzymała odpowiedzi. Niewiele myśląc weszła do środka, orientując się, że pomieszczenie jest puste. Kiedy miała obrócić się na pięcie i poszukać w innym miejscu, dostrzegła w oknie czyjąś sylwetkę poruszającą się po ogrodzie.

'Miłe wspomnienia, co...?'

Popchnęła dłonią oszklone drzwi prowadzące do ogrodu, po cichu kierując się w stronę zamyślonego chłopaka. Nieustannie wpatrywał się w znajomy krzak róż, jakby czekając na magiczne rozwiązanie swoich problemów. Zawsze wszystko komplikował, psuł. Tak wiele rzeczy w jego życiu przybrało zły obrót, że nie powinien już na to reagować. Lecz chciał cofnąć czas, wiedzieć o rzeczach, które objawiły mu się dopiero teraz. Spojrzeć na nią ze współczuciem i zrozumieniem, a nie chłodem oraz rozczarowaniem.

„Shinsō..." Momentalnie zesztywniał na dźwięk znajomego głosu za swoimi plecami. Nie miał odwagi spojrzeć jej w twarz nie po tym wszystkim co się wydarzyło. „Proszę, porozmawiajmy."

„O czym? To co zrobiłem było okropne, nawet nie chciałem wysłuchać cię do końca, (Y/N). Czy jest tu coś jeszcze do powiedzenia?" Nadal nie ruszył się z miejsca wpatrując się w kwitnące róże przed nim. Słowa zielarki z tamtego dnia wciąż dzwoniły w jego uszach, jakby wypowiedziała je chwilę temu. „Nie jesteś w stanie uratować każdego. Niektórzy są w zbyt złym stanie, jedyne co możesz zrobić to pozwolić im odejść bez większego bólu."

„Zrobiłeś co uważałeś na stosowne, chciałeś dobrze-„

„Powiedz mi, jak bardzo bałaś się w tamtym momencie? Dosłownie upadłaś na kolana z przerażenia. Jak to może być w jakikolwiek sposób dobre?" Głos fioletowookiego załamywał się z każdym kolejnym słowem, odtwarzał w głowie tak niedawny widok jej zdruzgotanej twarzy. „Skrzywdziłem cię za twoją niewinność, bo byłem zaślepiony swoimi 'faktami'. Nie musisz udawać, że mnie nie nienawidzisz. Masz do tego pełne prawo. Nic nie jest w stanie usprawiedliwić tego co się stało... Nie ważne jak wiele razy chciałbym to naprawić. Najlepiej będzie jeśli odsuniesz się ode mnie, wróć do przyjaciół, zapomnij o tym miejscu i o mnie. Zobaczyłaś moje prawdziwe oblicze, w końcu jestem urodzony do bycia złoczyńcą."

Wokół jego torsu owinęły się ciepłe ramiona dziewczyny. Docisnęła swoją sylwetkę do jego pleców, tylko zacieśniając uścisk swoich rąk. Dawno nie czuł znajomego uczucia łez spływających po jego bladych policzkach, a jednak tym razem nie był w stanie powstrzymać swojego szlochu. Był jak dziecko, które pomimo wybryku nie otrzymało kary. Usta dziewczyny złożyły delikatny pocałunek na tyle jego szyi dając mu znak, że to nic złego. Okazywanie słabości należy się nawet jemu. Może odpocząć od swoich obowiązków. Więc stał tam, łkając owinięty ramionami (e/c) okiej.

„To ty decydujesz o tym kim staniesz się w przyszłości, a błędy są normalną koleją rzeczy po drodze ku zmianie na lepsze. Na nich uczymy się poprawnego postępowania, nikt nie jest idealny. Absolutnie nikt." Wyszeptała uspokajająco, starając się pokazać mu, że za ten mały akt nie spotka go żadna kara. „Nie mam ci tego za złe. Wybaczam ci to, naprawdę. Proszę, jestem twoją przyjaciółką, nieważne czy nadal mnie za nią masz. Hitoshi, nawet jeśli nie będzie mnie w pobliżu zawsze będę twoim sojusznikiem. Nic tego nie zmieni, masz prawo popełniać błędy."

Momentalnie cały ciężar, gorzki smak i uporczywy ból zniknął dzięki jej słowom. Melodyjny głos dzwonił w uszach młodego władcy, który wciąż nie mógł opanować swojego płaczu. Nie mógł zrozumieć jakim cudem tak cudowna osoba postanowiła zostać po jego stronie. Jednak fakt tego, że zielarce zależało na jego osobie był onieśmielający. Chciał powiedzieć jak wiele znaczył każdy jej gest, jak bardzo doceniał wszystko co robiła. Niestety, nie potrafił ubrać tego w słowa. Przynajmniej nie w tym momencie.

„To zaszczyt jeśli ty nazywasz mnie swoim przyjacielem, (Y/N)." Resztkami sił obrócił się twarzą do swojej wybawicielki, podziwiając jej oblicze z tak bliska. „Choć nie rozumiem jak możesz tak łatwo wybaczyć mi ten czyn, gardzenie twoim sojuszem tylko bardziej pogorszyłoby moją sytuację. Dlatego mam nadzieję, że przyjmiesz to z powrotem."

Lekko drżącymi rękami założył fioletową ozdobę, podziwiając jak na twarzy lekarki zamieszkuje szeroki uśmiech. Tak bardzo tęsknił za tym widokiem. Chciał widzieć ją codziennie, sprawiać, że będzie się uśmiechać. (e/c) tęczówki wpatrywały się w niego lekko zamglonym spojrzeniem jakby rozmyślała nad czymś przyjemnym. Nie mogąc kontrolować swojej dłoni, ujął nią zaróżowiony policzek zielarki by następnie pochylić się w kierunku jej twarzy. Cień dzisiejszych zdarzeń nadal plątał się wśród myśli młodego władcy, dlatego ograniczył się do pocałunku w czoło. I tak sprawił tym, że twarz jego towarzyszki zamieniła się w istny pomidor.

„Cieszę się, że cię spotkałem."

Po chwili przyjemnej ciszy i napawaniu się swoją obecnością nawzajem, fioletowłosy zaproponował wejście do środka nie chcąc zaryzykować złapania przez dziewczynę jakiejś choroby. Ku ich niewiedzy całą sytuację obserwowały żarzące się od gniewu czerwone ślepia, a ich właściciel z trudem powstrzymywał się przed wybuchem eksplozji w zamku. Bakugō opierał się o jedną ze ścian zaciskając swoje zęby na widok dwójki wchodzącej do środka wejściem obok.

„Oi, przeklęta kobieto." Zawarczał zwracając na siebie uwagę dwójki przed nim. Jedno spojrzenie patrzyło na niego z ciekawością, a drugie ze znudzeniem oraz lekką irytacją. „To najwyższy czas, nie zapominaj co musimy zrobić. Masz gwizdek, ten jaszczur powinien szybko przylecieć."

„Mhm." Przytaknęła wyjmując z pod koszuli czerwony fragment biżuterii by po chwili zagwizdać, rozprowadzając piskliwy dźwięk po okolicznych pokojach. „Czy usłyszy...?"

„Co jak co, ale słuch ma dobry." Jasnowłosy odepchnął się od ściany, nie odrywając spojrzenia od fioletowowłosego stojącego zaraz za dziewczyną. Kompletnie umknęło to uwadze (Y/N), ponieważ była zbyt zajęta przyglądaniu się czerwonemu amuletowi na sznureczku.

Obaj młodzieńcy mierzyli się oceniającym wzrokiem, pokazując swoje niezadowolenie z obecności swojego rywala. Szkarłatnooki lustrował szlachcica w niemałym zdegustowaniu, czując gotującą się w jego żyłach krew. Sam widok tego lalusia w pobliżu (e/c) okiej był wręcz obrzydliwy. Najpierw traktuje ją jak pospolitego przestępcę, a potem wypłakuje sobie wybaczenie? Stąpał po cienkim lodzie.

Zwykle znudzone, fioletowe tęczówki nabrały odrobiny charakteru, gdy przyglądały się blondynowi naprzeciw nich. Wyglądał jak skończony dzikus, tak jak go zapamiętał. Do tego jego charakter ani trochę się nie polepszył, wciąż patrzył na ludzi z piedestału. Jego irytację pogłębiał fakt poświęcenia jasnowłosego. Chciało mu się aż tak walczyć w jej obronie? Od kiedy ten egoistyczny narcyz przejmował się czymś innym niż swoim zwycięstwem oraz potęgą? A do tego ten wzrok, pełen bólu zmieszanego z odrobiną złości oraz... opieką? Niemożliwe, żeby TEN Bakugō Katsuki martwił się o inną osobę. To po prostu nierealne.

„Kirishima!" Rozmyślania obu mężczyzn przerwał radosny głos jedynej kobiety w pomieszczeniu, która z uśmiechem otworzyła drzwi do ogrodu. Wokół rozległ się trzepot ogromnych skrzydeł, nim silny powiew wiatru zapowiedział mistyczne stworzenie lądujące w ogrodzie.

„(Y/N)! Nic Ci nie jest, dzięki Bogu! Bakugō też jest cały!?" Dziewczyna od razu owinęła swoje ramiona wokół pyska łuskowanego przyjaciela. „Wszyscy tak bardzo się martwiliśmy, jako jedyna tak często znikasz!"

„Wszystko już jest w porządku, możemy wrócić na statek i dotrzeć do stolicy!" Oznajmiła z uśmiechem wypuszczając smoka ze swojego uścisku.

„Tsk, po prostu się stąd zabierzmy." Jasnowłosy bez problemu wskoczył na grzbiet mistycznego stworzenia, wzrokiem informując zielarkę o swoim zniecierpliwieniu.

Ta, jednak uśmiechnęła się nikle, nim wróciła spojrzeniem do szlachcica stojącego niedaleko. Wyglądał tak jak zawsze, a mimo to mogła odczytać ulgę w jego beznamiętnym spojrzeniu. Bez wahania przybliżyła się do jego sylwetki by sekundę potem mocno go uściskać. Jej gest nie pozostał nieodwzajemniony, a wręcz król wydawał się wciągnięty w czuły akt.

„Pisz do mnie gdy tylko będziesz miał ochotę, Hitoshi. Odpiszę jak najszybciej." Wyszeptała delikatnie, powoli kończąc przyjemny dla młodzieńca gest.

Przez krótki moment studiował jej twarz, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów. W końcu nie wiadomo kiedy ponownie się spotkają, może za tydzień, może miesiąc. Wiedział, że będzie odliczał dni do momentu, w którym ich drogi zejdą się ponownie. Nie zrażał go przeszywający wzrok wypalający dziury w jego głowie. Jedynym co liczyło się w tamtym momencie była (Y/N). Tylko (Y/N).

„Wróć gdy tylko to wszystko się skończy, pozycja nadwornego medyka będzie na ciebie czekać." Odpowiedział, czując jak sylwetka zielarki wymyka się z jego ramion. Nie ważne jak bardzo chciał ją tu zatrzymać, wiedział jak wiele szczęścia dostaje podróżując z innymi. A teraz jej szczęście było najwyższym z priorytetów młodego władcy.

„Na pewno poważnie przemyślę twoją ofertę. Odwiedzę cię gdy tylko sytuacja się ustabilizuje, zobaczysz nie pozbędziesz się mnie tak łatwo!" Z uśmiechem skierowała się w stronę czekających na nią przyjaciół by następnie, z drobną pomocą blondyna, wskoczyć na grzbiet smoka. „Niedługo się zobaczymy, Hitoshi!"

„Mam nadzieję..." Nawet porywisty wiatr nie był w stanie zepsuć tego momentu, gdy ze szczerym uśmiechem pomachała mu na pożegnanie. Wzdychając obserwował jak powoli odlatują ku celowi swojej podróży. Pożegnanie (e/c) okiej brzmiało bardziej jak obietnica niż rzeczywiste odejście, co nie dawało mu spokoju.

Miłość nie przychodziła łatwo do osób jego pokroju. Chłodnych, wycofanych, stanowczych i bezwzględnych. A jednak i u jego progów zawitało to legendarne uczucie będące fenomenem wśród codzienności. Potrzebował jedynie osoby, która będzie w stanie przebić się przez grubą warstwę lodu jakim do tej pory się otaczał. Kogoś o tak ciepłym sercu, które roztapia wszystkie bariery i pułapki jakie zastawiał na potencjalnych bliskich. Kogoś, kto otworzy mu oczy. I tą osobą była (Y/N). Zwykła, pospolita zielarka, nie pochodząca z żadnej szlacheckiej rodziny. Była w stanie spojrzeć na niego jak na człowieka, a nie króla. Może to przez tę prostolinijność, a może przez odwagę, którą się wsławiała... Ale nie mógł przestać o niej myśleć. Nie ważne ile razy wypierał swoje uczucia, nie był w stanie usunąć jej sylwetki z głowy. Gdzieś, na końcu myśli, pytał się: 'Co teraz robi?' albo gdy miał dylemat: 'Ciekawe, co zrobiłabyś w tej sytuacji?'. Patrzenie jak odjeżdża bolało najbardziej, a mimo tego był w stanie oddać się temu bólowi. Bo ona zrobiłaby to samo dla niego. To dzięki niej zrozumiał jak wiele można uzyskać przyglądając się drobnym szczegółom i wykorzystując je by rozjaśnić dzień innych. Bo to robią prawdziwi bohaterowie, rozjaśniają dni innych. 

Kolejny rozdzialik z naszego mini maratoniku! Ogólnie postanowiłam wstawiać do książki cytaty z piosenek w mediach, żeby pokazać dlaczego w ogóle tam są! ^^

===============

ZAPYTANKA OD YURU:

Skoro mamy okres wakacyjny, to pomyślałam, że zapytam was o wasze wypady! Gdzie spędzacie te wolne chwilę, ananaski? 

===============

A TOP komentarz poprzedniej części należy do...

Shi_Hatake

Trochę spóźnione, ale sto lat kochanie! Niech wszystko czego sobie zażyczyłaś, spełni się! <3

Mam nadzieję, że się podobało!

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro