3.|| Mroczny bohater o dobrych intencjach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Muzyka: Nightcore - Hollow [Tori Kelly]

Kanał na YouTube: DreamingXitje

Link: https://youtu.be/_wZKZp4z2Io

-------------------

CZĘŚĆ DODANA DNIA: 25.08.2018r

Grupka przyjaciół spędziła jeszcze kilka godzin na pogawędkach i delektowaniu się przysmakami. Gdy tylko spakowali swoje bagaże wszyscy ruszyli w stronę niewielkiej wioski znanej ze swojego położenia niedaleko mrocznej puszczy. Nieposkromiony las, w którym dominowały najdorodniejsze w całej krainie jabłonie był postrachem każdego podróżnego, handlarza a nawet mieszkańca owej miejscowości. Wszyscy śmiałkowie, którzy zapuszczali się w jej odmęty wracali do wioski kilka godzin po wyruszeniu w swoją 'mężną' podróż. W karczmie opowiadali cuda jakie widzieli w odmętach dżungli. Historie, które sklecali były najróżniejsze. Niektórzy widzieli watahy wilków inni wyzywali na pojedynek ogromnego na 200 metrów smoka, który chował się pod rozłożystymi gałęziami drzew. Jednak wszystkie opowieści miały jeden wspólny element, przytłaczającą ciemność i mroczną siłę, która dosłownie wypychała każdego z lasu.

„Ten potwór był ogromny! Dwadzieścia, nie... Trzydzieści metrów wysokości! Długie szpony twarde jak stal, gęste futro pachnące siarką i ostre jak sztylety zęby! Prawie udało mi się go pokonać, ale w ostatnim momencie wbił jeden ze swoich pazurów w moją nogę i wypchnął mnie z puszczy. Musiał być przerażony!" Jeden z okolicznych wojowników opowiadał o sowich przeżyciach na środku karczmy. Jego historii przysłuchiwali się wszyscy w pomieszczeniu, a w szczególności grupa młodych bohaterów, która zatrzymała się tu by odpocząć po męczącej przeprawie przez bagno

„I my mamy się tam udać, tak Midoriya...?" zapytała (Y/N) cicho sącząc sok ze świeżych leśnych owoców by następnie wgryźć się w kawałek lekko czerstwego pieczywa. „Do ogromnego potwora ze stalowymi szponami..."

„T-to nie tak, (L/N)-san! Jestem pewny, że znajdziemy tam Tokoyami'ego..." Zielonowłosy zaczął nerwowo bawić się swoim kubkiem z ciemnym napojem. „Mówił, że kiedy będę go potrzebować powinienem się tam udać..."

„Tokoyami-san nie jest złym potworem, jestem pewna, że będzie chciał wam pomóc tak jak ja i Iida." Dodała Ochako poprawiając przyłbicę na czole ciemnowłosego kompana.

„Kiedy byłem w samym środku tej gęstwiny udało mi się dorwać to cudeńko! Najdorodniejszy owoc jaki widziałem w życiu!" Każdy z grupki przyjaciół obrócił głowę w stronę mężczyzny, który chwilę wcześniej opowiadał im swoją wersję historii. Mężczyzna wyjął z torby pokaźne zawiniątko kremowego koloru by po chwili rozwinąć rąbek materiału ukazując wszystkim zebranym duży, dorodny, szkarłatny owoc jabłoni. „Drugi zjadłem po drodze i daje wam słowo, to najsłodsze owoce jakie kiedykolwiek miałem w ustach! Ciasto z nich byłoby godne podawania na dworze samego króla!"

„Wszyscy pragnął tylko i jedynie tych jabłek... To trochę samolubne." Wymamrotała (h/c) włosa wpatrując się w swój kubek wypełniony ciemno czerwoną cieczą.

„Nie do końca panienko!" Dziewczyna obróciła głowę w stronę starszej karczmarki, która zawczasu zadbała, aby jej kubek znowu napełniony był do samego brzegu. „Na skraju lasu też rosną wyśmienite owoce, co prawda mniejsze i kwaśniejsze, ale jednak nigdy nam ich nie brakowało. Problemem jest puszcza sama w sobie. Zabrała życie wielu mężów, synów, matek i córek. Nie wszyscy wracają stamtąd cali i zdrowi. Dlatego za bestię z tego lasu wyznaczono nagrodę w postaci 35 000 jenów! [¥]"

Na sam dźwięk tak sowitej sumy, brązowowłosa czarownica wypluła zawartość swoich ust prosto na ciemnowłosego rycerza, podczas gdy jej oczy mogły wyskoczyć z orbit. Starsza kobieta cicho się zaśmiała i rzuciła uzbrojonemu chłopakowi w miarę czystą ścierkę na twarz mówiąc przy okazji, aby zwrócił ją gdy tylko skończy wycierać się z owocowego wywaru. Młodzieniec cicho podziękował i zaczął dokładnie wycierać zalane metalowe części słuchając przeprosin młodej czarownicy.

„Sama nie wiem czy chcę tam iść... Moja indywidualność jest bezużyteczna w walce, a do tego nie umiem się odpowiednio posługiwać bronią czy walczyć wręcz. Jeśli tam pójdę będę tylko waszym obciążeniem..." Wyszeptała (e/c) oka wpatrując się w drewniana podłogę pod jej stopami. Czuła się zawstydzona swoją bezużytecznością w obliczu potężnych bohaterów.

„(L/N)-san nie będziesz obciążeniem! Twoje umiejętności lecznicze naprawdę nam się przydadzą!" zaprotestował Izuku, widząc rezygnację na twarzy dziewczyny, która przypominała mu jego własną desperację sprzed wielu miesięcy, nim otrzymał dar od All Might'a.

Dziewczyna podniosła lekko głowę, a na jej twarzy malował się nikły uśmiech. Naprawdę doceniała słowa jej towarzysza, ale nie wiedziała czy jest gotowa rzucić się na tak głęboką wodę bez żadnego treningu czy broni. Westchnęła ciężko gdy czuła na sobie wręcz przeszywające spojrzenie jednego ze swoich towarzyszy. Iida patrzył na nią niezwykle surowym spojrzeniem, jakby nie doceniając wartości dziewczyny, tak jak robili to jego towarzysze.

„Dziękuję, Midoriya, ale zostanę tutaj kiedy wy będziecie w puszczy. Przygotuje wam medykamenty i resztę ekwipunku. Potem może rozejrzę się po mieście..." Odparła obracając głowę by nie musieć więcej patrzeć na oczy ciemnowłosego, choć nadal czuła jak wypalają jej dziurę w czaszce.

„Jesteś pewna, (L/N)-san?" Zapytała z troską brązowowłosa, gdy zauważyła nagłą zmianę w zachowaniu (h/c) włosej.

„Tak, tak! Pójdę zacząć pakować rzeczy do naszego pokoju!" Oznajmiła wstając od stołu przesuwając przy tym swoje krzesło z cichym piskiem.

Wszyscy jej towarzysze i kilku innych gości karczmy obserwowało jak dziewka przechodziła między drewnianymi ławami i weszła na górę lekko skrzypiącymi schodami. Całą drogę obserwowała jak jej nogi swawolnie sunął po płaskiej powierzchni po nimi. Przed oczami stanął jej obraz z ciemnej uliczki, gdzie pierwszy raz spotkała niesamowitego zielonowłosego. Z taką łatwością pokonał tyle razy większego, a do tego pewnie uzbrojonego, przeciwnika. (Y/N) zacisnęła swój uściska na klamce, czując okropny ścisk w klatce piersiowej.

'Czyli tak to jest czuć się bezużyteczną...' Westchnęła cicho w końcu wchodząc do sporej wielkości pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi. 'Nawet jeśli moja indywidualność może dobrze leczyć, to zemdleję po uzdrowieniu pierwszej osoby.'

Młoda lekarka usiadła obok ich bagaży i zaczęła przygotowywanie rzeczy. Już wcześniej została upoważniona przez resztę jej towarzyszy do dotykania ich rzeczy, jeśli ma to służyć pakowaniu potrzebnych na mniejsze wyprawy rzeczy. Zaczęła od toreb młodej wiedźmy, ponieważ czuła się przy tym o wiele pewniej niż przy dotykaniu przedmiotów należących do męskich członków jej grupy. Do jednego z mniejszych tobołków spakowała zapasowe ubranie, wodę, trochę jedzenia oraz jakiejś niezbędne przedmioty. W zależności dla kogo, każdy dobór rzeczy był inny. Uraraka miała spakowaną swoją księgę zaklęć, Midoriyi naszykowała jego notes oraz pióro, a Iida w kieszeni miał schowany kamień do ostrzenia swojego miecza.

„Teraz lekarstwa..." Wymamrotała pod nosem, obracając się w stronę swojej torby, wyjmując z niech różne fiolki, pudełeczka i koperty. „Na pewno przyda się coś na rany cięte i siniaki. Do tego jakiś dobry odkażacz oraz bandaże.."

Przytaknęła sama do siebie mieszając w drewnianej misce odpowiednie, sproszkowane zioła oraz wywary, tworząc z ich połączenia łatwe do aplikacji mazidła. Efekty swojej pracy spakowała w większe słoiki i razem z kilkoma innymi opatrunkami stworzonymi ze starych ubrań, włożyła je do torby Uraraki. Zadowolona ze swojej pracy odłożyła gotowe pakunki na bok by spakować swoje materiały z powrotem do torby. Z lekkim skrzypnięciem materaca położyła się na swoim łóżku by następnie wpatrywać się w ciemne belki podpierające sufit. Niestety jej uwadze umknęły bandaże, które zostawiła obok jednego z posłań.

'Wykorzystałam Deku, żeby uciec przed tym idiotycznym małżeństwem z jakimś rozpieczonym księciuniem, a nawet nie potrafię mu pomóc... Jak egoistycznie z mojej strony.' Myśli tego typu wypełniały jej głowę, gdy wpatrywała się w masywne belki licząc słoje, które się na nich znajdowały.

Jej głowa w ułamku sekundy skierowała się w stronę drzwi, gdy tylko do jej uszu dotarł znajomy dźwięk ich otwierania. W progu stał zielonowłosy, lekko niepewnie wchodząc do środka pomieszczenia.

„B-będziemy już wyruszać (L/N)-san... Jesteś pewna, że nie idziesz z nami?" Zapytał, zamykając za sobą drzwi by chwile potem wrócić swoim spojrzeniem na (h/c) włosą.

„Jestem, jestem. Kiedy macie plan wrócić do wioski?" Dziewczyna wstała z posłania i skierowała się w stronę pakunków, które następnie podała młodzieńcowi.

„Jeśli do wieczora nie znajdziemy Tokoyami'ego, to wrócimy i zaczniemy nasze poszukiwania od nowa następnego dnia." Oświadczył chłopak zakładając na siebie swoją torbę, a resztę trzymał w mocno zaciśniętej pięści.

„Spakowałam wszystko co będzie wam potrzebne. Pamiętaj o swoim bezpieczeństwie, Midoriya. Jeśli znowu złamiesz sobie choćby jedną kostkę to dopilnuję, żebyś leżał sześć stóp pod ziemią!" Powiedziała (e/c) oka wypychając swojego towarzysza za próg, już otwartych, drzwi. „Powodzenia, mam nadzieję, że szybko znajdziecie tego przyjaciela!"

„D-do zobaczenia, (L/N)-san!" Odpowiedział zielonooki lekko potykając się na swoich słowach by chwilę potem schodzić w dół klatki schodowej.

Na samą myśl o mrocznej puszczy na plecach dziewczyny pojawiały się ciarki. Nigdy wcześniej nie wychylała się poza bezpieczne mury swojego miasta, a teraz była rzucona na głęboką wode bez żadnego przygotowania. Zza otwartego na oścież okna przez które do pomieszczenia dostawały się pomarańczowo fioletowe promienie wschodzącego słońca, słyszała głosy jej towarzyszy, którzy wdali się w energiczną pogawędkę. Wyjrzała przez framugę, aby zobaczyć jak powoli znikają za gęsto usianymi liśćmi gałęziami nienaturalnie mrocznych drzew.

'Przynajmniej wiem, w którą stronę poszli...' Przytaknęła sobie w duchu obserwując jak znikają z pola jej widzenia.

-----------

https://youtu.be/L_yk4gW_6gM

Muzyka:「Nightcore」→ Keep On Doing What You Do (Lyrics) [Loving Caliber feat. Nikki Holguin]

Kanał na YouTube: UnReality

Link: 

Postanowiła rozejrzeć się po małym miasteczku, tak jak powiedziała zielonowłosemu. Gdy tylko wyszła z karczmy na ulicy powitał ją dźwięk kopyt stukających o brukową drogę oraz pogodne rozmowy mieszkańców. Każdy z miejscowych, spostrzegając nowa twarz uśmiechał się szeroko i witał się z nią delikatnie przytakując swoją głową. Dziewczyna nie spodziewała się takiej życzliwości z ich strony. To zupełny kontrast w stosunku do tego co otacza ich wioskę, mrok oraz strach. Przechadzając się uliczkami do jej nozdrzy dotarł smakowity zapach. Kierując się swoim instynktem dostała się tuż pod drzwi miejscowej piekarni. Znajdowała się ona na paterze dwupiętrowego budynku, którego ściany były wybielane wapnem. Z otwartego okna wypływał aromat cynamonu, wanilii oraz świeżych owoców. (Y/N) nie wiele myśląc weszła do środka, dzwoniąc przy tym dzwonkiem umieszczonym przy drzwiach. Za ladą stał starszy pan, o dość puszystej budowie i siwym wąsie ze śmiesznym zakończeniem. Mężczyzna właśnie wyjmował z pieca jakiś placek kiedy spostrzegł obecność nowej klientki.

„Witam panienkę serdecznie! Twarz wydaje mi się nieznajoma, czyżbyś była w mieście nowa?" (e/c) oka zaśmiała się lekko na wyjątkowo miłe powitanie piekarza, który zajął się krojeniem jeszcze ciepłego placka.

„Zgadza się, jestem tylko przejazdem z przyjaciółmi." Odparła przyglądając się jak kruche ciasto dosłownie pęka pod leciuteńkim naciskiem precyzyjnych cięć ostrza. „Co to za wypiek?"

„Cieszę się, że panienka pyta! Moja specjalność, szarlotka z naszych rodzimych jabłek. Lepszej nie znajdzie panienka w żadnym zakątku świata!" Dziewczyna czuła jak cieknie jej ślinka na sam widok oraz zapach niesamowicie zachęcającego ciasta. Mężczyzna uśmiechną się szeroko na ten widok i wręczył jej kawałek słodkości. „Darmowa próbka, skoro pierwszy raz jest dziewka w mieście!"

„Dziękuję..." Wyszeptała oblizując usta by chwilę potem wgryźć się w wypiek. Normalnie, sprzeciwiałaby się takiemu podarunkowi za darmo i chciała zapłacić, jednak w tym momencie liczyło się dla niej tylko ciasto przed nią. Gdy tylko zjadła pierwszy kęs, jej oczy rozświetliły się, a na policzkach pojawił się rumieniec uznania. „To przepyszne! Musi mieć pan jakiś niezwykły przepis!"

„Mąka, jajka, masło, cukier, swojskie jabłka i cynamon dla smaku! Przepis jest zwyczajny panienko, ale w każde ciasto wkładam całe moje serce, aby zasmakowało nawet najzagorzalszym wrogom słodkości." Wyjaśnił mężczyzna wracając do wałkowania nowego ciasta podczas gdy (h/c) włosa kończyła słodkość. „Zdradzę w sekrecie, że na początku moje wypieki były zwęglone i twarde jak głaz, ale z czasem wyrobiłem się w ich robieniu i teraz z zamkniętym oczami mogę robić wszystko czego dusza zapragnie!"

„Hm? Musiał pan naprawdę mieć ogromną wolę walki, żeby kontynuować to mimo tylu porażek..." Wymamrotała (Y/N) wkładając do ust ostatni kawałek ciasta, delektując się jego smakiem.

„Można nazwać to wolą walki, ale tak naprawdę chciałem wyżywić rodzinę. Chciałem jakoś pomóc, a to jedyny sposób w jaki umiałem zrobić cokolwiek." Dziewczyna podniosła wzrok na uprzejmego staruszka, który uśmiechał się w jej kierunku.

'Jedyny sposób w jaki mogę pomóc...' Pogodny wyraz twarzy emeryta skłonił ją do przemyśleń nad swoją postawą. Ona przecież chciała im się przydać, chciała ich wspierać.

„Nie tylko ci na polu walki są bohaterowie. Zawsze można pomagać w inny sposób." Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, patrząc na emeryta, który wrócił do wyrabiania słodkości.

Skromy piekarz wydawał się czytać jej myśli i jednym zdaniem rozwiał jej wszystkie wątpliwości. Poczuła jak każda zła myśl znika jej z pola widzenia i nie ma prawa wrócić. Kiedy otworzyła usta aby podziękować mężczyźnie, rozległ się ogromnie głośny dźwięk uderzenia by sekundę potem wszystko w piekarni podskoczyło kilka centymetrów do góry, łącznie z ludźmi w środku. Kiedy wszystko upadło na ziemie, dziewczyna chwiejnym krokiem wybiegła z budynku by zobaczyć mnóstwo zebranych tam ludzi. Wszyscy patrzyli w stronę puszczy nad którą unosiła się chmura pyłu i dymu.

„Co to było!?"

„To na pewno coś z tego przeklętego lasu!"

'Czy to był Detroit Smash Midoriyi!?' Pomyślała czując jak powoli znów wzbiera w niej strach. 'Co takiego musi się tam dziać, że postanowił tego użyć...'

Przełknęła ślinę w gardle i bez następnego zastanowienie ruszyła biegiem w stronę karczmy, w której się zatrzymali. Z hukiem wparowała do środka by po krótki przeglądzie czy nie ma nikogo rannego, ruszyła do swojego pokoju. Uklęknęła przy swoich torbach i wzięła kilka niezbędnych rzeczy. Związała swoje włosy i w odbiciu lustra dostrzegła pozostawione bandaże, więc bez dłuższego namysłu wzięła je ze sobą i wybiegła z budynku kierując się w stronę puszczy.

'Może i nie mam żadnej mocy do walki ofensywnej...' Przedzierając się przez gęste krzewy już na samym starcie swojej podróży nie przejmowała się drobnymi ranami, które pojawiały się na jej skórze z każdym krokiem w przód. 'Ale nie mogę patrzeć jak Midoriya i reszta walczą sami z ty czymś co czyha w tej puszczy!'

Przez praktycznie nieprzepuszczalną koronę jabłoni przebijały się ciemno pomarańczowe promienie słońca, sygnalizujące powoli nadchodzącą noc. (Y/N) przyśpieszyła swojego tempa wymijając jedno drzewo po drugim starając się iść w stronę źródła unoszącego się dymu. Pomimo swojej determinacji i dość dobrej orientacji w terenie nie mogła zrozumieć jak po raz kolejny mogła mijać ten sam pień drzewa. Odgłosy walki ustały przez co jej niepokój wzrastał z każdą sekundą, obawiając się porażki swoich towarzyszy.

-----------

Ku jej niewiedzy walka jej przyjaciół nie była przeciwko 'potworowi' z mrocznej puszczy, a jedynie watasze dość sporych wilków, które zaatakowały wędrowców. Zielonoowłosy użył swojego ruchu specjalnego nie krzywdząc się, dzięki czemu udało mu się skutecznie odstraszyć dzikie zwierzęta, jednak wywołał tym spore zamieszanie nie tylko w lesie, ale i w wiosce.

„Myślicie, że znajdziemy tu gdzieś Tokoyamiego?" Zapytała Uraraka, rozglądając się wokół puszczy. Ich mroczny przyjaciel nigdy nie lubił przebywania w świetle dnia, ale to otoczenie wydawało się jej wręcz przerażające.

„Powiedział, że uda mi się go tu znaleźć... Może trzeba było zacząć od drugiego końca..." Odparł Midoriya, uciekając do swoich myśli, jak to miał w zwyczaju, odrobinę przerażając swoich towarzyszy.

„Powinniśmy już wracać, robi się cie- Iida-kun?!" krzyknęła dziewczyna zwracając uwagę zielonookiego, który odszukał wzrokiem sylwetkę młodocianego rycerza.

Ciemnowłosy był oparty plecami o drzewo, a jego płytki oddech i spocona twarz zaniepokoiły brązowowłosą. Prawą dłoń zaciskał na przerwie między swoim naramiennikiem a napierśnikiem. Drogi, ciemno kobaltowy materiał nasiąkał powoli ciemnoczerwoną cieczą, która nie chciała przestać wypływać.

„J-jak mogłem dać się tak łatwo z-zranić..." wymamrotał słabym głosem osuwając się na trawę, spotykając się z asystą Ochako.

„Szybko, rzeczy od (Y/N)!" powiedziała sama do siebie, wyjmując ze swojej torby specyfiki które przygotowała dla nich (h/c) włosa. „Rany mocno krwawiące...!"

Otworzyła buteleczkę z charakterystycznym dźwiękiem, po czym odłożyła ją na bok by rozerwać materiał bardziej niż był do tej pory. Zielonoowłosy w tym czasie zdjął zbroję chłopaka odkładając ją na bok. Dziewczyna nie znajdując żadnych bandaży w torbie robiła co w jej mocy, aby zatamować krwawienie skrawkiem materiału zerwanego z ramienia Tenyi. Ciemnowłosy już dawno stracił przytomność, a krwotok, powoli, ale jednak malał. Zarówno Ochako jak i Izuku odetchnęli z ulga kiedy krwawienie ustało, a brązowowłosa mogła w spokoju zaaplikować na ranę specyfik przygotowany przez ich towarzyszkę.

„Przydałaby się nam wiedza (L/N)-san..." Powiedziała, kończąc zawiązywanie opatrunku na nieprzytomnym chłopaku.

„W tej sytuacji najlepiej będzie jak tu zostaniemy, (Y/N) na pewno zacznie się martwić jeśli nie wrócimy na noc, ale w ciemnościach nic nie zrobimy w tym lesie. Narażanie się na kolejny atak wilków z rannym w drużynie nie wydaje się być rozsądne." Deku wyjaśnił swojej towarzyszce opracowany na szybko plan, który opierał się na systemie zmian. „Mam nadzieję, że (L/N)-san nie wpadnie do głowy pomysł, aby przychodzić nas tu szukać..."

-----------

https://youtu.be/TRQ3c2dZnkM

Muzyka: ★Nightcore - Here Tonight [ Paris & Simo X Jakko ft. Paul Aiden]

Kanał na YouTube: TONightCore™

Link: 

W drugiej części puszczy kręciła się (h/c) włosa, która po krótkiej debacie sama ze sobą o tym jak bardzo trzeba postradać zmysły by udać się tu samemu bez broni i doświadczenia w walce, usiadła pod drzewem i zrezygnowana zaczęła wpatrywać się w księżyc będący tej nocy w pełni. Istniała możliwość, że jej towarzysze pokonali bestię i już dawno byli w wiosce, a miejscowi wystawili przyjęcie na cześć ich bohaterstwa. Ale kłujące uczucie niepokoju nadal dręczyło (e/c) oką.

'Co jeśli coś im się stało? Gdybym poszła z nimi od razu może mogłabym temu zapobiec...' Pomyślała przyciągając do siebie kolana i opierając na nich swoją głowę.

Nagle do jej uszu dotarł dźwięk cichy, prawie niesłyszalny szelest liści. Podniosła głowę i gdy tylko dostrzegła świecące zza krzaków ślepia, przeszedł ją dreszcz. Szybko podniosła się do pozycji stojącej szukając wzrokiem możliwej drogi ucieczki, jednak z której strony by nie popatrzyła wszędzie widziała te same zwierzęce ślepia. Po chwili kroki oraz warczenie stawały się coraz głośniejsze, póki zza krzewu nie wyłonił się jeden ogromny wilk, a zaraz po nim na pole widzenia dziewczyny dostała się cała wataha. Powoli cofnęła się jak najdalej mogła, póki nie opierała się plecami o pień drzewa przy którym chwilę temu siedziała. Nie wiele myśląc (Y/N) złapała się za najniższą gałąź i zaczęła wspinać się na drzewo, jednak w ostatniej chwili jeden z większych wilków, złapał za jej ubranie, agresywnie ściągając ją w dół przez co uderzyła plecami o twardą ziemię.

'To zdecydowanie nie był dobry pomysł (Y/N)...' Przeklinała pod nosem swój los czując, że jest skazana na bycie pożartą przez wygłodniałe wilki.

Była niezwykle zdziwiona kiedy przed nią pojawiła się postać w ciemnym płaszczu, który odbijał promienie księżyca w niesamowity sposób. Nie mogła dostrzec nic szczególnego w sylwetce przed nią, nie mogła nawet stwierdzić płci osoby.

„DARK SHADOW!" krzyknęła postać, męskim, głębokim głosem, a ciemny ptakopodobny stwór który wyszedł z jej ciała zaczął walczyć z wilkami, które rzucały się na niego jeden po drugim.

'Dark Shadow...' powtórzyła w myślach przyglądając się plecom niezwykłej osoby, która w tej chwili pokonywała dla niej stado wygłodniałych wilków.

Pod wpływem prądu powietrze wytwarzanego przez niezwykle szybkie ruchy ciemnej siły, czarny kaptur opadł z głowy jej wybawiciela. Postać była bardzo niezwykła, ponieważ posiadała ptasią głowę oraz czerwone oczy, które posyłały ostre spojrzenie w stronę swojego przeciwnika. Z jakiegoś powodu całe przerażenie jakie jeszcze przed chwilą ją przytłaczała zniknęło po jednym spojrzeniu w te szkarłatne tęczówki. Determinacja w jego oczach pokazywała jej, że może czuć się bezpieczna. Chłopak przez ułamek sekundy zamknął swoje spojrzenie na (h/c) włosej. Błysk w jej (e/c) oczach gdy obserwowała jego walkę, rozproszył go na tyle by ocknąć się z zmyślenia dopiero przez zaciskające się na jego ramieniu żelazne szczęki, przez co syknął z bólu. Dark Shadow jednak szybko zareagował i po chwili wilk, który zaatakował Fumikage leżał nieruchomo pod pniem drzewa. Walka nie trwała długo, większość zwierząt wycofała się z podkulonymi ogonami, a nieliczne truchła ich towarzyszy leżały wokół drzewa. Wybawca (Y/N) zaciskał jedną dłoń na intensywnie krwawiącej ranie, a jego 'moc' dopytywała się czy wszystko dobrze.

„Nic ci nie jest?!" Dziewczyna poderwała się do góry szybko podchodząc do nietypowego chłopaka, który uratował jej życie. „Jestem zielarką, proszę daj mi pomóc."

Przeszywające spojrzenie wypalało dziurę w jej czaszce, jednak dziewczyna nie miała najmniejszego zamiaru odwrócić wzroku i wpatrywała się w jego oczy z taką sama intensywnością, póki ten nie przytaknął i pozwolił jej działać. (h/c) włosa miała teraz trochę czasu by dokładniej przyjrzeć się swojemu bohaterowi. Choć posiadał ptasią głowę jego ciało było ludzkie. Intensywnie szkarłatne tęczówki dokładnie przyglądały się każdemu ruchowi dziewczyny, a do tego mogła wyczuć jak mroczny stwór przygląda się wszystkiemu zza jej ramienia. Chłopka nosił ciemną pelerynę z kapturem, a pod nią posiadał skórzaną kamizelkę zapinaną na metalowe guziki. Zaraz pod tym bezrękawnikiem nosił, podobną do Midoriyi, beżową koszulę. Przyodziany była także w spodnie tego samego koloru co koszula, przepasane skórzanym pasem ze sporej wielkości sprzączką. Do tego na nogach nosił długie po łydki, wiązane na sznurówki, skórzane buty z grubymi podeszwami, które musiały idealnie nadawać się do przemieszczania po drzewach.

'Czy to ten przyjaciel, o którym mówił? Nie jest zbyt rozmowny...' Pomyślała wyciągając z torby wszystkie medykamenty jakie wzięła. Niestety ostatnie zioła, które mogły by się przydać oddała swoim towarzyszom. 'Czyli musze użyć indywidualności...'

„Bądź przygotowany na noszenie mnie." Odsłoniła zranienie chłopaka przykładając do niego swoje dłonie czując ciepłą, ciemnoczerwoną ciecz pod swoimi palcami.

„Huh?" Zmarszczył brwi obserwując jak wokół jedwabnych w dotyku dłoni dziewczyny pojawia się swego rodzaju zielona aura, a jej spięte włosy także stają się otoczone podobnym światłem do tego unosząc się w górę.

Jego głowa w ułamku sekundy zwróciła się w kierunku rany, czując jak z każdą sekundą ból przestaje mu doskwierać. Zdziwienie rozszerzyło szkarłatne ślepia, gdy obserwował jak ślad po ugryzieniu powoli znika, a jedynym co po nim zostało były resztki gęstej krwi. Kiedy otworzył swój dziób by zapytać o jej niezwykłe umiejętności, zorientował się, że nieprzytomne ciało dziewczyny opadło na jego tors. Tokoyami sprawdził jej oddech czując ogromną ulgę kiedy wyczuł jej funkcje życiowe.

„Czyli o to jej chodziło..." Wymamrotał, podnosząc dziewczynę w stylu panny młodej, upewniając się, że nic więcej jej nie dolega. „Co robi tutaj sama bez żadnej broni... Nie powinna tak łatwo ufać obcym."

„Musi ci ufać! Pewnie odłączyła się od Midoriyi, Uraraki i Iidy!" Odparł Dark Shadow, przyglądając się dziewczynie, która w jego opinii wyglądała niezwykle spokojnie podczas swojego snu. „Może powinieneś z nimi porozmawiać, Tokoyami? Słyszeliśmy tylko część ich rozmowy o utworzeniu tej grupy, bo potem zerwałeś się, żeby jej pomóc."

„W wiosce uchodzę za potwora, chociaż tylko staram się odciągnąć tych ludzi od niebezpieczeństwa, które się tu czai. Jak mógłbym dołączyć do grupy bohaterów? Wszyscy byli by przerażeni, gdy chciałbym im pomóc." Szkarłatnooki bez problemu wskoczył na drzewo i skacząc z gałęzi na gałąź powoli kierował się w kierunku swojej kryjówki w mrocznej puszczy.

„Ona się nie bała, ba, nawet patrzyła na ciebie z podziwem jakbyś był samym All Might'em!" Chłopak kliknął językiem w poirytowaniu zachowaniem swojego towarzysza by chwilę potem jego oczy i tak mimowolnie skierowały się na twarz dziewczyny. Ten błysk w jej oczach... Był tak... Niezwykły, sam napędzał go do dalszej walki. Pierwszy raz czuł jakby ktoś był mu wdzięczny za to co robi. „Może ją tutaj zatrzymamy? Ta sikorka mogłaby dotrzymać nam towarzystwa!"

„Dark Shadow, jutro rano odprowadzimy ją do wioski, zrozumiałeś?" Cienisty stwór lekko posmutniał jednak przytaknął na słowa swojego sprzymierzeńca by po chwili wrócić do jego ciała. Tokoyami westchnął ciężko i przyśpieszył swojego kroku zwinnie wymijając rozłożyste gałęzie jabłoni.

-----------

https://youtu.be/UA0NJo50Hg0

Muzyka: 「Nightcore」→ Shine A Light - (Lyrics) [Kenn Colt & Luciana (feat. Andros)]

Kanał na YouTube: ღ NightcoreGalaxy ღ

Link: https://youtu.be/UA0NJo50Hg0

Klika minut później stał już pod małym domkiem zbudowanym z bali ciemnego drewna. Z prawej strony budynku wznosił się komin z czerwonej cegły, a u jego szczytu unosił się siwy, gęsty dym. We wszystkich oknach świeciło jasno żółte światło odstraszając mroczne stworzenia z puszczy, które chciały zagłębić się w tym terenie. Dach zrobiony ze stalowej blachy oplatały winoroślą tworząc na nim gęstą sieć swoimi łodygami. Fumikage otworzył drzwi poprzez dość mocne kopnięcie w dębowe wejście, które zaraz po uderzeniu stanęło otworem. Bez dłuższego namysłu położył nieruchome ciało dziewczyny na swoim posłaniu i przykrył kocem. Nieświadomie, przez jeden moment, podziwiał delikatne rysy jej twarzy i lśniące (h/c) włosy opadające na jej twarz w niedbały, ale w jego opinii, uroczy sposób. Z trudem odrywając wzrok od młodej zielarki skierował się w stronę paleniska by wrzucić do niego kilka kawałków suchego drewna sprawiając tym samym, że ogień zagorzał.

'Skoro wiedziała, że zemdleje, może ma na to jakieś zioła...' Pomyślał przyglądając się dokładnie torbie należącej do młodej dziewczyny.

Spoglądając jeszcze raz na jej śpiącą sylwetkę upewnił się, że (e/c) oka nadal smacznie drzemie. Następnie usiadł obok jej torby, niepewnie wkładając rękę do środka i wyjmując wszystko co wydawało mu się przydatne. Wszystkie fiolki, pudełeczka i koperty leżały na podłodze. Młodzieniec westchnął po czym zaczął przeszukiwać wszystkie pojemniki w poszukiwaniu tego jedynego, miał szczęście, że dziewczyna zadbała o to aby każda była podpisana.

'Kaszel, gorączka, ból głowy...' Przyglądał się dokładnie każdemu z pakunków, adorując staranie dziewczyny w przygotowaniu tak dokładnych opisów.

Ku jego nie wiedzy (Y/N) zaczęła powoli otwierać oczy by zauważyć wokół siebie nieznane do tej pory wnętrze. Podniosła się do pozycji siedzącej rozglądając się wokół by po chwili zauważyć jak jej wybawca właśnie grzebie w jej torbie. Lekko oburzona faktem, że grzebie w jej prywatnych rzeczach, zmarszczyła brwi i jednym zwinnym ruchem rzuciła poduszkę, którą miała chwilę wcześniej pod głową i uderzyła młodzieńca prosto w głowę.

„To, że mi pomogłeś nie znaczy, że możesz grzebać w moich rzeczach!" Krzyknęła lekko chwiejnie wstając z posłania i zaserwowała szkarłatnookiemu surowe spojrzenie.

„Szkoda, że nie zastosowałaś tej metody na wilkach..." Wymamrotał chłopak, czując lekki wstrząs po niewiarygodnie solidnym przyłożeniu puchową poduchą. „Chciałem znaleźć jakieś zioła na wzmocnienie, pewnie masz coś takiego skoro powiedziałaś mi o tym, że zasłabniesz."

„Mam takowe..." Odparła odrobinę żałując, że najpierw nie zapytała, a od razu pokusiła się o ręko czyny. Podeszła do kupki specyfików rozsypanych na podłodze by po przeszukaniu jej wyciągnąć grubszą kopertę z napisem 'OMDLENIA'.

Przygryzła dolną wargę czując się zbyt niezręcznie by poprosić miłego chłopaka o gorącą wodę. Jednak, młodzieniec jakby czytając jej myśli wstał i zaczął przygotowywać gorącą wodę na kaflowym piecu w środku pomieszczenia. Dziewczyna miała chwilę aby dokładniej się rozejrzeć po nowym wnętrzu. Domek był jednoizbowy. Ściany oraz podłoga były zrobione z ciemnego drewna, a we wnętrzu prawej ściany znajdował się wbudowany kominek, dający ciepło. W środku znajdowała się jeszcze mała kuchnia, stół z trzema krzesłami oraz posłanie, na którym spała.

„Jutro rano odprowadzę cię do wioski." Chłopak stał odwrócony do niej plecami, robiąc coś przy kuchni. Ze swojej perspektywy nie mogła stwierdzić jednak co. „Zaraz wychodzę na nocny parol, ty rozgość się tutaj. Możesz przygotować sobie coś do jedzenia, teraz na pewno przyda ci się energia."

„Dziękuję..." Odpowiedziała obserwując przez krótki moment plecy szkarłatnookiego z zadziwieniem. Wpuścił obcą mu osobę do domu i ufa jej na tyle, aby ją tu zostawić. „Ale musze wracać na poszukiwania moich przyjaciół. Nie wiem czy te wilki ich nie dopadły, może ktoś jest ranny."

„W takim razie powodzenia. Po zmroku pojawia się tutaj więcej mrocznych stworów niż za dnia. Idę na patrol sprawdzić czy ta grupka już opuściła las, więc nie musisz się o to martwić." Nie mogła powstrzymać małego uśmiechu, który malował się na jej twarzy pomimo jej strachu o swoich towarzyszy. Ten chłopak był stróżem tego lasu, stara się ratować ludzi przed niebezpieczeństwami, które tu czyhają. Czyżby ta mroczna siła o której mówili podróżni to właśnie Dark Shadow?

„Jak masz na imię, sikorko?" Dziewczyna zamrugała dwa razy nim wróciła do rzeczywistości. Przed nią pojawił się mroczny stwór, który uśmiechał się do niej przyjaźnie.

„(L/N) (Y/N)..." Powiedziała przyglądając się dokładniej tajemniczej Indywidualności, która niesamowicie ją fascynowała. Jasne ślepia wydawały się być tak wesołe.

„Miło nam cię poznać! Ja to Dark Shadow, a ten tam to mój towarzysz Tokoyami Fumikage!" (h/c) włosa przytaknęła do siebie potwierdzając swoje wiadomości o tożsamości jej wybawiciela. „Mam nadzieję, że cię nie wystraszyliśmy!"

„Nie, nie... Czyli to was szuka Midoriya..." Tokoyami obrócił się w jej stronę i wręczył jej kubek z ziołami zalanymi gorącą wodą by następnie wgryźć się w jeden z kawałków jabłka, które przygotował.

„Na to wygląda, ale niestety będę musiał odrzucić jego propozycję. Moje miejsce jest w tym lesie." Dziewczyna wzięła łyk gorącego wywaru o dość gorzkawym smaku by następnie spojrzeć na jej towarzysza.

„Dlaczego tak myślisz?" Nie spodziewał się takiego pytania, wypływającego z ust młodej dziewczyny. Poznali się dopiero kilka chwil temu, a ona ma do niego aż takie zaufanie by pytać go o takie rzeczy. „Nie chcesz zostać bohaterem?"

„To nie kwestia tego czy chcę czy nie. Po prostu nie jest mi to przeznaczone." Odpowiedział, wgryzając się w słodki owoc, napawając się jego smakiem oraz aromatem.

„Przeznaczenia da się zmienić, jeśli chcesz zostać bohaterem to w czym tkwi problem?" Zdanie jakie otrzymał w odpowiedzi nie tylko zbiło go z tropu, ale zmusiło do skupienia wzroku na (h/c) włosej, która patrzyła na niego z tym samym błyskiem w oku co podczas walki z wilkami. „Według mnie nadajesz się do tej roli."

„Ludzie baliby się mnie i mojej umiejętno-„

„Ja się jej nie bałam. Byłam zachwycona tym jak bez zawahania ruszyłeś mi na pomoc i wyciągnąłeś mnie z opałów. Tokoyami jeśli nie spróbujesz, nie dowiesz się czy ludzie będą się bać." Dziewczyna zachowywała się o wiele śmielej niż powinna, nie żeby chłopak miał coś przeciwko nagłemu aktowi pewności siebie.

Ich spojrzenia były zamknięte w intensywnej bitwie, którą przerwał szkarłatnooki. Chłopak przeszedł obok (h/c) włosej i zarzucił na swoje ramiona ciemną pelerynę która odbijała od siebie wszelkie światło. Dziewczyna wpatrywała się w jego sylwetkę, kiedy zacisnął swoją dłoń na klamce wpatrując się w drewniane drzwi.

„Wrócę za góra dwie godziny, spróbuj odpocząć i coś zjeść, jutro czeka nas długa podróż do wioski." Z tymi słowami zatrzasnął za sobą drzwi pozostawiając w budynku lekko skonfundowaną zielarkę.

Westchnęła ciężko dopijając jeszcze ciepły ziołowy wywar, który jej przygotował. Rozmyślała o tym czy nie była może zbyt bezpośrednia i w jakiś sposób nie uraziła jego uczuć. Nie chciałaby być nie miła dla osoby, której tyle zawdzięcza. Odłożyła kubek na bok by ułamek sekundy potem w oczy rzucił jej się inny przedmiot. Mianowicie kosz wypełniony po brzegi soczyście czerwonymi jabłkami, podobnymi do tego, które przyniósł tamten mężczyzna w karczmie, jednak te wydawały się być o wiele dorodniejsze.

'Powiedział, że mogę zrobić coś do jedzenia, prawda?' W jednej chwili do jej głowy wpadł genialny pomysł, który miała zamiar zrealizować, najlepiej od razu.

Wzięła kilka najdorodniejszych owoców z koszyka i po obmyciu ich w wodzie, wzięła do ręki mały nożyk i zaczęła obierać z nich szkarłatną skórkę oraz wycinać nasiona. Zajrzała do szafek przy skromnej kuchni w poszukiwaniu wszystkich potrzebnych składników, uśmiechając się do siebie kiedy udało jej się wszystko odnaleźć. Pokroiła jabłka na mniejsze kawałki i odstawiła je na bok zajmując się ciastem.

„Mąka, cukier, masło, jaja... Chyba wszystko co potrzebne do ciasta." Wysypała mąkę na stolnice po czym dodała do niej odrobinę cukru, klika jaj i kostkę masła, ugniatając je na zbitą, elastyczną masę, która nie przylepiała się do rąk. „Teraz tylko foremka..."

Po odrobinę dłuższych poszukiwaniach znalazła metalowe naczynie, które idealnie nada się na formę do placka. Nasmarowała ją resztką masła i zaczęła rozwałkowywać ciasto by następnie ułożyć je w rzeczonej formie po czym odcięła nożykiem zbędne brzegi. Wsypała przygotowane wcześniej owoce na przygotowane ciasto dodając do nich cukru oraz cynamonu, który znalazła w szufladzie zaraz obok sztućców. Zmieszała farsz i na górze, z resztek ciasta, stworzyła charakterystyczną kratkę do ozdoby. Zadowolona ze swojego dzieła włożyła je do piekarnika sprzątając następnie swoje stanowisko pracy. Mimowolnie przypomniała sobie melodię piosenki, więc nawet nie zauważyła kiedy ze zwykłego nucenia podczas ogarniania przestrzeni wokół siebie, przeszła w głośne śpiewanie utworu.

https://youtu.be/eWEHJSruhmE

Muzyka: Honeydew | Singto Conley ft. Hikaru Station (Original)

Kanał na YouTube: Hikaru Station

Link: 

-----------

https://youtu.be/Qo_JKLNU13s

Muzyka: Selena Gomez X Marshmello - Wolves (Said The Sky Remix) | Electronic

Kanał na YouTube: Arctic Empire

Link: 

Ku jej nie wiedzy przed drzwiami stał młodociany właściciel małego domku, przysłuchując się melodyjnemu głosowi dziewczyny i obserwując przez okno jej posunięcia. Spotkał się z Midoriyą oraz resztą grupy, jednak tak jak powiedział (h/c) włosej, odmówił im. Choć czuł, że dziewczyna będzie zawiedziona, a na samą myśl o tym coś powodowało u niego dyskomfort.

„Ta sikorka zachowuje się jakby była twoją żoną!" Oznajmił Dark Shadow przyglądając się przez okno, jak (h/c) włosa sprząta i zajmuje się domem. „Mówiłem, że zatrzymanie jej tu nie jest złym pomysłem!"

„Dark Shadow, ucisz się bo nas zauważy." Skarcił go Tokoyami, tak samo jak on przyglądając oraz przysłuchując się młodej zielarce. W głębi czuł, że wizja przebywania dłużej z (Y/N) wcale nie była taka zła.

„Jestem pewien, że byłaby w niebo wzięta gdybyśmy do nich dołączyli!" Szkarłatnooki nie odrywał swojego spojrzenia od jej twarzy na której gościł szeroki uśmiech. „Przemyśl to jeszcze Tokoyami!"

Gdy dźwięk piosenki wykonywanej przez dziewczynę ucichł, postanowił wejść do środka. Otworzył drzwi z lekkim skrzypnięciem zwracając uwagę (h/c) włosej, która spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem. Młodzieniec zdjął pelerynę z ramion i trzymał ją w jednej ręce, a jego nozdrza pieścił słodki zapach wypieku, który unosił się z piecyka.

„Tokoyami, pozwoliłam sobie zrobić ciasto." Oznajmiła nie będąc pewną czy mogła sobie pozwolić na aż tak wiele jak pałętanie się po jego domu i grzebanie w jego szafkach. „Mam nadzieję, że nie pozwoliłam sobie na zbyt wiele." Dodała po czym owinęła swoje dłonie grubym materiałem aby móc wyjąć gotowy wypiek z piekarnika.

„Nie, nie pozwoliłaś." Powiedział czując jak do jego dziobu napływa ślinka tylko na sam widok ciasta.

(Y/N), dostrzegając jego rozmarzoną ekspresję uśmiechnęła się do siebie i przystąpiła do krojenia przysmaku. Jeden kawałek dla niej, jeden dla Tokoyami'ego oraz jeden dla Dark Shadow'a. Już po pierwszym kęsie mroczny strażnik lasu nie mógł powstrzymać się przed kolejnym. Ciasto dosłownie rozpływało się w jego ustach, a tak umiłowane przez niego jabłka w tej odsłonie miały niebiański smak.

„Spotkałeś się z Midoriyą, prawda?" Podniósł wzrok na dziewczynę, która w przeciwieństwie do niego nie odrywała swojego spojrzenia od kawałka ciasta na talerzyku. „A do tego pewnie odmówiłeś."

Z jakiegoś powodu intonacja jej głosu i wyraz twarzy jaki przybrała spowodowały jak dziwne uczucie dosłownie chce rozedrzeć jego klatkę piersiową. Nie wiedział dlaczego, nie wiedział jak, ale ta zielarka wywierała na nim tak ogromny wpływ. Lśniące (h/c) włosy podkreślały rysy jej twarzy i idealnie współgrały z (e/c) oczami, które wyrażały na raz tyle emocji, iż biedny Tokoyami nie mógł nadążyć za odczytaniem ich wszystkich. Ta dziewczyna była po prostu wyjątkowa.

„Odmówiłem." Tylko tyle był w stanie z siebie wydusić. Choć chciał powiedzieć jej dużo więcej każde zdanie, które udało mu się sklecić tkwiło mu w gardle.

„Tokoyami, ja naprawdę widzę w tobie bohatera i jestem pewna, że inni ludzie też zobaczą. Nigdy nie będziesz nikim więcej niż 'potworem' z tego lasu, jeśli nie pokażesz się ludziom z innej strony." Jej słowa docierały do jego uszu i dzwoniły w nich jeszcze dobre kilka minut po ich wypowiedzeniu. „Ale wiem też, że nie mam prawa cię do niczego zmuszać i możesz poczuć się urażony moją bezpośredniością za co przepraszam."

(h/c) włosa odłożyła pusty już talerz na stół po czym w ciszy zajęła miejsce przed kominkiem, w którym wciąż płoną żywy ogień. Chłopak nie zrobił żadnego ruchu, po prostu dokończył swoją porcję i odłożył brudne naczynie w tym samym miejscu co dziewczyna. Dark Shadow wrócił do jego ciała kiedy tylko skończył swój kawałek, co zajęło mu góra pięć sekund. Po krótszej walce z własnymi myślami, zajął miejsce obok dziewczyny.

„Dołączę, ale pod warunkiem, że w każdym momencie będę mógł wrócić tutaj." Oczy młodej lekarki od razu się rozjaśniły a na twarz wpłynął uśmiech ekscytacji na jego słowa.

'Aż tak jej na tym zależało?' Pomyślał, lekko zdziwiony jej reakcją. Nikt wcześniej nie był tak... Szczęśliwy w jego towarzystwie. Na palcach jednej ręki mógł policzyć osoby, które lubiły spędzać z nim czas.

„Nie będziesz nawet myślał o powrocie, gwarantuję ci to." (Y/N) sama nie wiedziała dlaczego, ale z jakiegoś powodu czuła ulgę kiedy chłopak przystał na jej propozycję. Uznała, że będzie wartościowym przyjacielem, który posiada zarówno dobre serce jak i honor.

Następne godziny minęły im na rozmowie. Głównie gawędzili o tajemniczym lesie, niezwykłych jabłkach oraz niebezpieczeństwach, które czyhały za każdym rogiem. Jednak udało im się także porozmawiać o wielu innych rzeczach. Dziewczyna pokazała mu swoją ulubioną książkę i przeczytała kilka swoich ulubionych fragmentów, które Tokoyami słuchał z pełną uwagą. W pewnym momencie przyłączył się do nich nawet Dark Shadow, od czasu do czasu wtrącając swoje trzy grosze. Kiedy nastała dłuższa cisza, zaniepokojony chłopak poczuł dziwny ciężar na swoim ramieniu, a gdy zwrócił ku niemu swój wzrok zobaczył śpiącą sylwetkę (e/c) okiej opierającą się o niego.

„Nasza sikorka zasnęła!" Oznajmił mroczny stwór, aby od razu po tym zostać skarconym przez szkarłatnookiego za bycie zbyt głośnym i przeszkadzaniu dziewczynie w zasłużonym odpoczynku.

'Nadal trudno mi uwierzyć, że przez ciebie się zgodziłem...' Delikatnie okrył ciało (h/c) włosej swoją peleryną, dbając o to, aby na pewno była całkowicie okryta ciemnym materiałem. 'Chociaż jeśli będziemy mieć więcej czasu spędzonego razem...'

Spojrzał na ciemnoczerwoną okładkę grubej książki, leżącej na drewnianej podłodze. Bez większego namysłu wziął ją do ręki i zaczął czytać jej zawartość by zrozumieć dlaczego młoda zielarka tak bardzo za nią przepada. 


---------------------------------------

Rozdzialik trzeci~! 

 Postanowiłam wstawiać piosenki trochę inaczej niż tylko w mediach na samej górze, bo w niektórych fragmentach wcześniejsze piosenki po prostu nie pasują, więc postaram się dopasowywać utwory do momentów w historii! Tak samo postanowiłam zrobić rozdzielniki, żeby jakoś bardziej odznaczyć zmiany w prowadzeniu opowieści ^^  

===================

Zapytanka od Yuru:

Kto jest waszym ulubionym bohaterem z BNHA, moje ananaski? Ja osobiście sama nie wiem... Ale Fumikage, Bakugou, Shouto oraz Dabi są moim życiem <3 A i tak czekam na metrową poduszkę z Midoriyą, co nie? XD

===================

Mam nadzieję, że się podobało!

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro