4.|| Stawianie zamków na lodzie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Muzyka: 【君の名は。】 スパークル / RADWIMPS(cover) by天月

Kanał na YouTube: 天月-あまつき- YouTube Official Channel

Link:  

--------------------------------

CZĘŚĆ DODANO DNIA: 31.08.2018r

„Nadal trudno mi uwierzyć, że postanowiłeś jednak do nas dołączyć, Tokoyami-kun. Wydawałeś się być nieprzekonany za każdym razem kiedy cię o to prosiliśmy." Brązowowłosa obróciła się w stronę szkarłatnookiego, który szedł zaraz za nią i Deku.

Minęło dwa dni od pamiętnych wydarzeń w mrocznym sadzie jabłoni. (Y/N) była bardzo spanikowana kiedy dowiedziała się o urazie Iidy, dlatego też zobowiązała się do zostania jego prywatną pielęgniarką na czas wyleczenia się wszystkich obrażeń. Dziewczyna została w obozie razem z rannym ciemnowłosym, podczas gdy reszta drużyny poszła się zorientować ile jeszcze brakuje do ich następnego celu, zamku rodu Todoroki'ch.

„(L/N)-san po prostu mnie przekonała. Pozwoliła mi na to spojrzeć z zupełnie innej perspektywy." Odpowiedział prosto wzruszając przy tym ramionami gdy wspinali się na wzniesienie, z którego będą mogli zobaczyć okolicę. „Chociaż nadal uważam, że to, iż udała się do lasu sama było niezwykle idiotyczne..."

„Nie ty jeden tak uważasz, Tokoyami..." Dodał zielonoowłosy, uśmiechając się nerwowo w stronę swojego towarzysza. „Ale nikt z nas nie mógł tego przewidzieć."

„Chociaż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, prawda?" Odparła Uraraka po czym użyła swojej laski by usunąć z drobi kilka przeszkadzających gałęzi, dzięki czemu odsłoniła widok z samego szczytu wzniesienia. „Niesamowite..."

U podnóży wzgórza roztaczał się widok przeogromnej wioski, większej niż którekolwiek z nich kiedykolwiek widziało. Na ulicach krzątały się setki, nie... Tysiące ludzi. Każdy budynek był podobny, jedno lub dwupiętrowy, a jego ściany wybielane były wapnem. Z tej odległości mogli usłyszeć stukot końskich podków o brukowe drogi oraz krzyki sprzedawców o różnorakich towarach. Jednak największe wrażenie na bohaterach zrobił ogromny zamek, który swoim cieniem okrywał większość zabudowań z wioski. Na każdej ścianie wisiały ogromne flagi, a na czubku każdej z wież dumnie powiewały chorągwie.

„Tam żyje Todoroki...?!" Zdumiona szatynka, nadal niedowierzając, wskazywała palcem na ogromne dzieło architektury. „I mają nas tam od tak wpuścić?!"

„Przynajmniej w teorii..." Odparł równie oszołomiony zielonooki rozmyślając jak mają pokonać samą drogę do zamku bez większych trudności. Co dopiero można powiedzieć o dostaniu się do tej fortecy... „Ale przynajmniej dotarliśmy na miejsce."

-----------

W tym samym czasie, (Y/N) ściskała w dłoni jałowy materiał by następnie przyłożyć go do rany ciemnowłosego i upewnić się, że zatamuje jego krwawienie. Chłopak cicho sykną z powodu nagłego zbliżenia, jednak jego ciało pozostawało nieruchome. (h/c) włosa po dokładnym oczyszczeniu urazu zaczęła wsmarowywać w uszkodzenie ciemnozieloną, lekko woskowatą maść by następnie odpowiednio opatrzeć ranę.

„Skończone!" Oznajmiła z uśmiechem obserwując dokładnie swoje dzieło. Czuła niewyobrażalną ulgę, że wilk oszczędził ścięgna w ramieniu chłopaka.

„Dziękuję za pomoc, (L/N)-san! Obiecuję, że więcej nie będziesz musiała mnie kurować!" Odparł ciemnooki donośnym głosem salutując lekko zdezorientowanej zielarce.

„To żaden problem, od tego tu jestem, Iida-kun. Mam nadzieję, że nie będę musiała cię już łatać, bo nie stanie ci się żadna krzywda." Posłała w jego stronę ciepły uśmiech, po czyn odgarnęła pasemko swoich włosów za ucho i przystąpiła do pakowania z powrotem do torby medykamentów. „Gdybym była tam z wami mogłabym to wyleczyć od razu..." Tenya od razu dostrzegł poczucie winy, które wkradło się na twarz dziewczyny.

„To nie twoja wina! Nie byłem wystarczająco ostrożny, a teraz musze ponieść konsekwencję swoich lekkomyślnych czynów!" Zielarka obróciła się w jego stronę, nie spodziewając się takich zdań wypływających z jego ust. Od samego początku wydawał się być zdystansowany co do niej.

„Wydajesz się być bardzo rozważnym człowiekiem... Nie to co ja... Ale po prostu poczułam, że nie mogę was tak zostawić. Bałam się, że komuś z was stanie się coś poważnego, a mnie tam nie będzie... I miałam rację." Westchnęła ciężko po czym spojrzała na bandaż wokół górnej kończyny swojego pacjenta.

„Masz instynkt podobny do tego Midoriyi, (L/N)-san." Dziewczyna spojrzała na jego twarz z podniesioną brwią, nie do końca rozumiejąc co ma na myśli. „Nawet jeśli doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że nie masz najmniejszych szans z przeciwnikiem i tak biegniesz na pomoc każdemu kto tego potrzebuje. To cecha prawdziwego bohatera!"

Młoda zielarka zamrugała kilka razy przetwarzając słowa, które dotarły do jej uszu. Faktycznie, długo nie zastanawiała się nad ruszeniem do ciemnego lasu, ale jednak...

'Czy to podchodzi już pod bycie bohaterem?' Uśmiechnęła się lekko na słowa ciemnowłosego, chociaż w myślach i tak nie uznawała swojego zachowania za iście heroiczne.

„Pójdę poszukać w okolicy jakiś przydatnych ziół. Czuję, że koszty specyfików w mieście będą strasznie wygórowane." Oznajmiła gdy podniosła się ziemi otrzepując swoją sukienkę z resztek ciemnej gleby oraz zielonej trawy. „Powiedz reszcie, że powinnam wrócić przed południem."

„Uważaj na siebie, (L/N)-san!" Ciemnowłosy obserwował jak sylwetka dziewczyny po kilku minutach znika za drzewami oraz krzewami.

-----------

https://youtu.be/llwXki0lfmE

Muzyka: 「Nightcore」→ Roller Coaster (NEFFEX)

Kanał na YouTube: ღ NightcoreGalaxy ღ

Link: https://youtu.be/llwXki0lfmE

Ku niewiedzy grupki przyjaciół ich cel był dużo bliżej niż kiedykolwiek mogliby pomyśleć. Młody książę Shōto postanowił oderwać się od zamkowych 'rytuałów' i udał się na konną wycieczkę po okolicznych ziemiach jego królestwa. Aktualnie znajdował się na niewielkiej polanie z małym jeziorkiem, które postanowił zamrozić w ramach treningu swojej indywidualności. Podziwiał cienką warstwę lodu na tafli wody podczas gdy pod spodem nadal tętniło podwodne życie różnych stworzeń. Zanim się zorientował jego powieki zaczęły powoli się kleić gdy podziwiał zbiornik wody spod rozłożystego dębu. Od kilku dni śniła mu się jedna i ta sama dziewczyna. Nie wydawała się być specjalna w żaden sposób jednak w głębi czuł, że jest kimś wyjątkowym. Zawsze tylko uśmiechała się w jego kierunku, kiedy ręką przeczesywała (h/c) włosy, a (e/c) oczy patrzyły na niego z rozbawieniem. I tak wyglądał każdy jego sen od wielu dni. Nie wiedział skąd zna jej twarz i dlaczego akurat ona nawiedza go w krainie Morfeusza. Gdy młodzieniec zasnął w końcu oparty o kore drzewa na polanę przybyła dwójka bawiących się w berka dzieci.

„Popatrz! Zamarznięte jezioro, możemy jeździć na łyżwach jak w zimie!" Powiedziała mała dziewczynka z kręconymi, ciemnymi lokami do swojego towarzysza, który nie wydawał się tak przekonany co do tego pomysłu.

„Ale nie mamy zimy! To na pewno niebezpieczne! Jeziora nie zamarzają sobie od tak w ciepłych temperaturach!" Młody chłopaczek o blond włosach desperacko próbował przekonać swoją przyjaciółkę do odejścia od zamarzniętej tafli lodu, jednak ta już była w połowie drogi do jej środka. „Ona może w każdej chwili pęknąć!"

„Nie psuj dobrej zabawy! Gdyby miał pęknąć to nie byłby tutaj o tej porze!" Dziewczynka beztrosko ślizgała się po, o wiele cieńszej niż sądziła, pokrywie lodowej, nie słuchając słusznych ostrzeżeń swojego przyjaciela.

Los chciał, aby młoda zielarka w poszukiwaniu upragnionego krwawnika pospolitego zaplątała się w odmęty tego terenu by trafić na wcześniej rzeczoną polanę. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to śnieżnobiały koń spokojnie jedzący trawę obok ogromnego dębu, jednak momentalnie jej uwaga zwróciła się w stronę dwójki małych dzieci i oblodzonego jeziora. A dokładniej gdy usłyszała trzask pękającego lodu i pisk młodej dziewczynki.

„Trzymaj się!" Krzyknął młody chłopiec widząc jak dziewczynka stoi w samym centrum pęknięć, wyglądając na mocno przerażoną.

(Y/N) nie myśląc wiele podbiegła do granicy jeziora, próbując wymyślić na szybko jakiś plan ratunku dziewczynki. Na początku myślała o podaniu jej jakiejś liny jednak nie miała przy sobie czegoś takiego, a podróż do obozu może być za długa by zrobić cokolwiek. Jedyne co jej pozostało to spróbować uspokoić dziecko i spróbować się do niej przedostać.

„Spokojnie, już po ciebie idę. Staraj się nie ruszać." (h/c) włosa zaczęła powoli wchodzić na taflę lodu kierując się w stronę przerażonej ciemnowłosej. „Chłopczyku dasz radę szybko kogoś sprowadzić?"

„W-wioska jest kilkanaście kilometrów stąd!" Zielarka przygryzła dolną wargę przytakując i skupiając się na każdym swoim kroku. Wysyłanie dziecka w takim stanie, na taki dystans przyniosłoby więcej szkody niż pożytku.

Udało jej się pokonać dość spory dystans, na tyle spory by od przerażonej dziewczynki dzieliło ją kilka metrów. Teraz pozostawało jedno pytanie, jak ma ją zdjąć. Gdyby spróbowała podejść bliżej lód zawalił by się pod nimi obiema jednak gdyby spróbowała odepchnąć dziewczynkę wystarczająco na bok... Przytaknęła do siebie i wystawiła rękę w stronę ciemnowłosej.

„Podaj mi rękę, obiecuję ci, że wyjdziesz z tego w jednym kawałku!" Dziewczynka przytaknęła i wyciągnęła swoją, dużo mniejszą rękę i zacisnęła swoją dłoń na dłoni (h/c) włosej.

(Y/N) jednym mocnym pociągnięciem wyciągnęła dziewczynkę z zagrożonej strefy i popchnęła na tyle mocno aby udało jej się dotrzeć do grubszej warstwy lodu oraz bezpiecznie zejść. Jednak z powodu tak gwałtownego ruchu cienki lód rozbił się jak lustro. Na miliony kawałeczków. Jednak zanim dziewczyna mogła nawet pomyśleć o próbie uratowania się, ktoś ją z tego wyręczył. Młody chłopak, z czerwono-białymi włosami i blizną na lewym oku stworzył swego rodzaju lodową ślizgawkę pod swoimi stopami i w idealnym momencie złapał za nadgarstek (e/c) oką, przyciągając do siebie jej sylwetkę by chwilę później dostali się na stały grunt. Serce dziewczyny biło niemiłosiernie szybko z powodu ogromnej dawki adrenaliny podróżującej przez jej naczynia krwionośne.

„Nic ci nie jest?" Podniosła wzrok na chłopaka, aby zobaczyć jak dwukolorowe tęczówki wpatrują się w jej twarz z wyraźnym szokiem pomieszanym ze zdezorientowaniem. „Ty...?"

„Ja...?" Odparła patrząc na niego z podniesioną brwią, nie do końca rozumiejąc o co może mu przez to chodzić. Była pewna na tysiąc procent, że nie mogła znać tego młodzieńca.

„Nieważne... Jak się nazywasz?" Chłopak wydawał się niewzruszony bliskością między nimi, jednak (h/c) włosa była odrobinkę poirytowana jego śmiałością pomimo jej ocalenia.

„Nie odpowiem na żadne pytanie póki mnie nie puścisz, paniczu." Różnobarwne ślepia spojrzały na prawą rękę swojego właściciela zaciśniętą na nadgarstku dziewczyny, gdy prawa kończyna szczelnie otaczała jej talię.

„Tak, oczywiście..." Wymamrotał od razu wypuszczając tajemniczą (h/c) włosą ze swojego uścisku by wrócić do przyglądania się jej twarzy. Nadal nie mógł uwierzyć, że spotkał ją od tak. A może takie było przeznaczenie, w końcu nie śniłaby mu się od tak. „Więc? Jak się nazywasz?"

„(L/N) (Y/N), a ty?" Lekko zdziwił się tym pytaniem. Wszyscy w okolicy doskonale wiedzieli, że jest księciem i kłaniali by się w pas gdyby tylko na nich spojrzał, a ta dziewczyna traktowała go na równi ze sobą.

'Musi nie być stąd...' Pomyślał odnajdując się zagubionego w delikatnym choć zarazem delikatnie natarczywym spojrzeniu (e/c) okiej, które mu posyłała.

„Na pewno dobrze się czujesz, jesteś jakiś powolny..." Podeszła do niego i stając na palcach przyłożyła swoją jedwabną dłoń do czoła młodzieńca. Jakież było jej zdziwienie gdy poczuła iż jedna połowa jest chłodna a z drugiej bije lekki, lecz odczuwalny żar. „To ty zamroziłeś jezioro, prawda?"

„Mhm..." Przytaknął, poddając się dotykowi jej dłoni na swojej skórze. Każde miejsce, o które chociaż musnęła, zdawało się zostawiać mu przyjemne odczucie mrowienia, które do tej pory było mu kompletnie nieznane.

„Dziękuję, proszę pani!" Głowa dziewczyny obróciła się w stronę dwójki dzieci machających w ich kierunku z drugiej strony jeziora. Dziewczynka starała się wytrzeć łzy, które cały czas spływały po jej policzkach a drugą ze swoich drobnych dłoni miała zaciśniętą na rękawie energicznie machającego blondyna.

„Uważajcie na siebie!" Okrzyknęła z uśmiechem, także machając prawą dłonią w stronę dwójki przyjaznych urwisów, które po chwili uciekły w stronę lasu. „Nie możesz tak robić! Co jeśli tym dzieciom coś by się stało?"

Nagła zmiana w zachowaniu dziewki po raz kolejny zbiła go z tropu. Najpierw jest miła, potem się troszczy, a teraz chyba chciałaby wydrapać mu oczy.

„Uratowałbym je przecież." Odparł beztrosko wzruszając przy tym ramionami, nie do końca rozumiejąc dlaczego dziewczyna tak bardzo się irytuje.

„Pewnie chcesz zostać bohaterem, prawda? Może cię to zdziwi, ale ich pracą nie jest tylko ratowanie ludzi z opresji, ale także zapobieganie wszelkiemu niebezpieczeństwu. Przez to jezioro wiele osób mogło zostać rannych! Mógłbyś być bardziej odpowiedzialny." Shōto obserwował z uwagą jak (h/c) włosy podskakują przez agresywną gestykulację ich właścicielki. Zwykła dziewczyna, zapewne nie pochodząca nawet ze szlachty zgania go, a on nie czuł się nawet odrobinę poirytowany.

Choć wydawał się słuchać każdego słowa jakie opuszczało jej malinowe usta, nadal skupiał się na przyglądaniu się jej aparycji. Sam fakt spotkania jej czy śnienia o niej wydawał mu się niezwykle głupi, choć jednak przypatrując się jej dokładniej zrozumiał, iż nie może to być ktoś inny. To na pewno ta, która nawiedzała go przez kilka nocy.

„Czy jest szansa, że kiedyś się spotkaliśmy?" Nagłe pytanie chłopaka wydarło ją zupełnie z rytmu jej monologu i spojrzała na niego jak na jakiegoś głupca.

„Nie, zapamiętałabym cię, jesteś dość charakterystyczny..." Powiedziała przyglądając się młodzieńcowi od stóp do głów.

Wszystko w tym chłopaku było wyjątkowe. Czupryna gęstych włosów miała dwa kolory tak samo jak jego tęczówki. Prawa strona była biała, a jego oko miało odcień czekoladowego brązu. Lewa zaś była przyozdobiona krwiście czerwonymi włosami oraz błękitną jak ocean tęczówką, jedyną niezwykłą anomalią była blizna po gorącej wodzie, którą (Y/N) od razu rozpoznała. Na torsie nosił kontuszopodobną kamizelkę w odcieniu szafirowym wyszywaną złotymi nićmi, zapinaną na zdobione klamry oraz z wysokim kołnierzem na którego końcu znajdowały się śnieżnobiałe falbany. Spod kamizelki wystawały bufiaste rękawy białej koszuli oraz najzwyklejsze beżowe spodnie. Na nogach zaś nosił wysokie po kolana buty w tym samym kolorze co kontusz oraz z podobnymi złotymi ozdobami.

'Kolejny szlachcic...?' Nawzajem, dokładnie skanowali się wzrokiem. Dziewczyna z ciekawości, a chłopak z chęci zapamiętania jej sylwetki.

„Powinienem traktować to jako komplement czy obrazę?" Pytanie niezwykłego młodzieńca wyrwało ją z rozmyślań, a na jej lico wkradł się lekki, choć dostrzegalny rumieniec.

„Można uznać, że jako zwykłe stwierdzenie." Odpowiedziała (Y/N) wkładając pasemko swoich rozmierzwionych włosów za ucho. Gdy podniosłą wzrok dostrzegła pozycję słońca na horyzoncie i przypomniała sobie o obietnicy, którą złożyła Iidzie. „Muszę już wracać, obiecałam, że wrócę przed południem." Gdy tylko odwróciła się na pięcie i postawiła jeden krok do przodu, poczuła uścisk na jej ramieniu.

„Mogłabyś... Przyjść tu jutro?" Zmarszczyła brwi na pytanie specyficznego młodzieńca, gdy ten rozluźnił swój uścisk nie chcąc speszyć (e/c) okiej swoim śmiałym zachowaniem.

Nie mógł wyjaśnić dlaczego tego chciał. Po prostu w środku czuł niepohamowaną potrzebę poznania (h/c) włosej dziewczyny stojącej tuż przed nim. Zdawał sobie sprawę z jej bardzo prawdopodobnej odmowy, jednak musiał ją jeszcze raz zobaczyć, zamienić z nią kilka zdań, w najlepszym wypadku poznać ją odrobinę.

„W południe może być?" Spojrzał, szczerze zdziwiony, prosto w jej oczy, próbując doszukać się jakiejkolwiek poszlaki wskazującej na żart.

„Jak najbardziej."

Gdy tylko kąciki jej ust podniosły się w górę, przyjemne ciepło rozpłynęło się po całym jego ciele, a serce na chwilę zmieniła rytm bicia. (Y/N) obróciła się z powrotem i ruszyła w stronę swojego obozowiska pozostawiając tak niezwykle osłupiałego księcia, który co chwila przypominał sobie jej niebiański uśmiech.

'Zupełnie jak we śnie...'

Tym czasem młoda zielarka także miała przed oczami obraz chłopaka, którego nie mogła wymazać ze swoich myśli. Musiała do siebie przyznać, że wydawał jej się niezwykle atrakcyjny jednak gdy tylko zaczynała ponownie o nim rozmyślać, szybko otrząsała się z tych niedorzecznych wyobrażeń. Nawet przygotowując kolację dla swoich towarzyszy uciekała myślami do spotkania z młodzieńcem następnego dnia.

„Jutro razem z Uraraką pójdziemy do wioski, żeby zobaczyć czy uda nam się dostać do zamku." Powiedział Midoriya polerując swój miecz kremowym kawałkiem materiału. „Todoroki-kun na pewno jest tam w środku."

„Ja znowu pójdę na poszukiwania ziół, dzisiaj nie udało mi się nic zaleźć, a zapasy mam coraz skromniejsze..." Wymamrotała zamyślona (h/c) włosa podając miskę z jedzeniem szkarłatnookiemu, który przyjął ją z podziękowaniem.

„Może mógłbym ci pomóc?" Zapytał mroczny bohater obserwując jak dziewczyna rozdawała każdemu z ich towarzyszy pożywienie.

„Byłabym wdzięczna gdybyś pod moją nieobecność zajął się Iidą, wystarczy że raz na kilka godzin wetrzesz w ranę maść." Odpowiedziała z uśmiechem po czym zamknęła szczelnie żeliwny garnek z resztą kolacji.

„Rozumiem." Choć zgodził się na polecenie dziewczyny, miał jednak nadzieję, że będzie mógł pomóc jej w szukaniu różnych gatunków rośli, spędzając przy tym więcej czasu. Jednak szybko otrząsnął się z tej samolubnej myśli.

„A co wasz przyjaciel robi w zamku? Jest jakimś czeladnikiem, który pracuje na dworze?" Śmiech Uraraki delikatnie zbił młodą zielarkę z tropu jednak pozostawała niewzruszona.

„Todoroki-san jest księciem, (L/N)-san!" Oznajmiła brązowowłosa, która po zobaczeniu zszokowanej miny swojej towarzyszki wróciła do fali śmiechu.

„K-księciem!? Jakie wy macie znajomości, co!?" 

-------------------------

https://youtu.be/cl2Gc2pCwcI

Muzyka: 「Nightcore」→ Love [Nathan Wagner]

Kanał na YouTube: ღ NightcoreGalaxy ღ

Link: https://youtu.be/cl2Gc2pCwcI

Następnego poranka, tak jak to ustalili, dwójka z przyjaciół udała się do zamku by sprawdzić możliwość dostania się do swojego kolegi. Po dokładnym poinstruowaniu Tokoyami'ego razem z pokazaniem wszystkiego dokładnie na ciemnowłosym pacjencie dziewczyna spakowała swoją torbę i wyruszyła w drogę. Rozglądała się po lesie znajdując kilka przydatnych ziół, które na pewno przydadzą jej się przy kuracji jej przyjaciela. Nim się obejrzała, słońce już znajdowało się w zenicie, więc czym prędzej skierowała się na miejsce spotkania ze specyficznym młodzieńcem. Tym razem jednak nie przywitał jej widok zamarzniętego jeziorka, a tafla, błękitnej czystej wody, w której odbijały się promienie słońca.

„Myślałem, że już nie przyjdziesz." Gdy obróciła swoją głowę, momentalnie spotkała się z widokiem znajomego chłopaka. W ręku trzymał wodzę, a za nim stał majestatyczny, biały rumak, którego zdążyła zauważyć już poprzedniego dnia.

„Skoro sama wyznaczyłam czas, niegrzecznie byłoby się nie pojawić." Odparła zbliżając się do różnookiego, którego wzrok nigdy nie opuszczał jej sylwetki przez co czuła się odrobinę onieśmielona. „Lecz mam jeden warunek, jeśli chcesz abym z tobą została."

„Jakiż to?" Dziewczyna spojrzała na niego i delikatnie dźgnęła go palcem w sam środek torsu. Chłopak stał tam, beznamiętnie obserwując jej akcje.

„Mógłbyś zdradzić mi swoje imię. To niegrzeczne, pytać o czyjeś nazwisko zanim samemu się nie przedstawisz." (e/c) oczy rozbłysnęły w ekscytacji oraz ciekawości. Przystojny młodzieniec skrywał w sobie więcej tajemnic niż myślała. „Byłabym wdzięczna także za imię tego uroczego wierzchowca obok."

„Jestem Shōto, a to Seppen (雪片-płatek/płatki śniegu)." Wyjaśnił, delikatnie głaszcząc zwierzę po głowie. Ogier od razu poddał się pieszczocie i zarżał. Chłopak zauważył chęć dziewczyny do dotknięcia zwierzęcia, dlatego zabrał rękę. „Śmiało, nie zrobi ci krzywdy."

„Nazywam się (Y/N), miło mi cię poznać Seppen." (h/c) włosa przyłożyła dłoń do głowy konia, delikatnie głaszcząc jego niezwykle miękkie futro starając się nie wystraszyć zwierzęcia. Ku jej uciesze ogier polubił jej dotyk i zamknął oczy lekko uderzając kopytem o ziemię.

„Polubił cię." Tylko tyle opuściło usta młodego księcia, gdy obserwował delikatny uśmiech na twarzy swojej znajomej.

„Skoro podróżujesz konno, jesteś z daleka?" Zapytała (Y/N) obracając głowę w stronę przyszłego spadkobiercy tronu, jednak ani na moment nie przerwała głaskania śnieżnobiałego stworzenia.

„Tak właściwie to nie, mieszkam w zamku niedaleko." Todoroki skarcił się w myślach, obiecał sobie, że na razie nie powie jej o swoim szlacheckim pochodzeniu, a jednak... Kiedy otworzył usta by przyznać się do swojego rodu, przerwała mu dziewczyna.

„Woah... Jesteś czeladnikiem, który uczy się jakiegoś zawodu na dworze? To niesamowite! Chciałabym kiedyś znaleźć ciepłą posadkę w tak bajecznym miejscu. Czego się uczysz?" Chłopak zamrugał kilka razy próbując rozszyfrować sytuację. Dziewczyna sama dała mu doskonałą wymówkę z tej sytuacji.

„Mój ojciec dobrze zna się z królem, więc można powiedzieć, że jestem swego rodzaju przyszłym doradcą..." Wyjaśnił, gdy dziewczyna obróciła się kompletnie w jego stronę, pozostawiając niepocieszonego konia, który od razu zaczął ocierać się łbem o młodą zielarkę. „A jak jest z tobą?"

„Jestem zielarką!" Odparła wesoło, śmiejąc się delikatnie z zachowania zwierzęcia, które ewidentnie domagało się więcej jej uwagi.

Po chwili, krótkiej rozmowy usiedli pod drzewem, aby oddać się dłuższej pogawędce. Słuchali się nawzajem, zadając sobie pytania by dowiedzieć się o sobie więcej. Chłopak opowiedział jej o tym czego 'uczy' się w zamku, a ona wyjaśniła mu, że podróżuje z grupą osób w celu stworzenia grupy herosów walczących ze złem. Opowiedziała mu także o swoim marzeniu by zostać światowej sławy lekarką/zielarką i móc pomóc każdemu kto tego potrzebuje, tłumacząc przy okazji działanie swojej indywidualności. Żadne z nich nie potrafiło tego wyjaśnić, ale będąc przy sobie czuli swego rodzaju wewnętrzny spokój i spełnienie. A gdy dłoń dziewczyny ocierała się przypadkiem o jego, znajome ciepło znowu ogarniało jego ciało.

„Macie może w mieście jakąś bibliotekę? Chciałabym znaleźć coś podobnego do mojej ulubionej książki." Zapytała (e/c) oka by po chwili wyciągnąć ze swojej torby grubą książkę z czerwoną okładkę i złotymi zdobieniami na grzbiecie.

'Kobieta Bard'? Nie sądziłem, że tak szybko znowu zobaczę tę książkę." Wziął do ręki papierowe źródło rozrywki i przekartkował je kilkukrotnie w poszukiwaniu jednego fragmentu. „'Nieważne jak daleko będziecie-'"

„Zawsze was odnajdę, bo wy jesteście moją ostoją." „Zawsze was odnajdę, bo wy jesteście moją ostoją."

Popatrzeli na siebie zszokowani. Nie mogli uwierzyć, że ich ulubiony fragment był taki sam.

„No, musze przyznać, że masz całkiem niezły gust, jeśli chodzi o literaturę, Shōto. Czy to nie jest zbyt 'dziewczęca' książka, jak na ciebie?' Dziewczyna uśmiechnęła się chytrze, delikatnie dźgając swojego towarzysza w bok łokciem.

„Haremy męskie nie należą do moich ulubionych... Ale jednak ta książka ma coś w sobie, zakończenie jest-„

„LALALALALALA!" (Y/N) momentalnie przysłoniła sobie uszy i zaczęła na cały głos krzyczeć niezwykle dziecinną, w opinii Shōto, frazę póki ten nie przestał mówić.

„Myślałem, że przeczytałaś tę książkę?" Młoda lekarka spojrzała na niego spod oka, upewniając się że na pewno nie ma zamiaru zdradzić jej zakończenia.

„Bo przeczytałam! Ale każdy z tych mężczyzn był świetny na swój sposób i nie mogłabym przeżyć zakończenia tylko z jednym z nich! Ich smutek byłby moim!" Wyjaśniła lekko naburmuszona (h/c) włosa zabierając swoją własność.

„Hm? To będziesz miała niespodziankę, kiedy wreszcie się za nie zabierzesz." Na sam dźwięk słowa 'niespodzianka' jej głowa momentalnie zwróciła się w jego kierunku.

„Co masz na myśli?" Jej towarzysz ani drgnął, po prostu założył ręce za głowę i zamknął oczy udając że śpi, przez co dziewka zmarszczyła brwi i nachyliła się nad młodzieńcem. „Shōto, powiedz mi! Shōto!"

„Nie powiedziałaś przypadkiem, że nie chcesz nic wiedzieć o zakończeniu póki sama go nie przeczytasz?" Nawet się nie poruszył, choć bliskość (h/c) włosej była dla niego odrobinę zawstydzająca.

„Ale co to za 'niespodzianka'?" Nie zdawała sobie sprawy, że nachyliła się do niego tak bardzo, iż ich nosy dzieliły jedynie milimetry, tak samo jak usta.

„Jeśli ci powiem, to nie będzie już niespodzianka." Momentalnie jego oczy otworzyły się, a (Y/N) mimowolnie zatopiła się w ich niezwykłym spojrzeniu.

Przez moment dla tej dwójki nic co działo się wokół nie miało znaczenia. Świat jakby stanął w miejscu, a pojęcie upływu czasu brzmiało jak bajeczka dla dzieci. Po prostu wpatrywali się w swoje oczy, jednak zanim chłopak podjął decyzję o zbliżeniu się jeszcze bardziej, młoda zielarka wycofała głowę, przepraszając przy okazji kilka razy.

„Nic się nie stało, (Y/N)." Z jakiegoś powodu kiedy wypowiedział jej imię, dziwne ciepło napłynęło do jej twarzy, powodując lekkie zaczerwienienie na policzkach oraz nosie.

Jakby wyczuwając skrępowanie dziewczyny Seppen od razu podszedł do jej sylwetki i zaczął ocierać się pyskiem o jej ramiona i szyję. (e/c) oka zaśmiała się lekko i znowu postanowiła poświęcić zwierzęciu cześć swojej uwagi co w jakiś sposób irytowało młodego panicza siedzącego tuż obok. Młodzieniec wstał po czym złapał konia za uzdę by następnie wyciągnąć rękę w stronę młodej zielarki.

„Może chcesz się przejechać?" (Y/N) nieśmiało przyjęła ofertę pomocy z jego strony i wstała na równe nogi.

„Ale ja nigdy nie jeździłam konno..." Odparła z lekkim zawstydzeniem myśląc, że różnooki od razu zacznie się nabijać z jej braku tak podstawowej umiejętności.

„W takim razie, pozwól, że cię nauczę." Jego ręka nigdy nie odłączyła się od dłoni dziewczyny, przyciągając ją lekko w swoim kierunku.

„Zrobiłbyś to dla mnie..?" Taka propozycja wydawała jej się naprawdę niesamowita, zważając na fakt długości ich znajomości.

„To będzie czysta przyjemność."

Koń wydawał się bardziej niż zadowolony możliwością przejażdżki z (h/c) włosą, więc bez większych problemów, oczywiście z pomocą Shōto, dziewczyna siedziała już na koniu. Chłopak podał jej wodze po czym usiadł tuż za nią, aby w razie kryzysowej sytuacji mógł zapanować nad zwierzęciem. Różnowłosy wytłumaczył jej wszystko, jednak mimo tego (Y/N) nadal wydawała się nieprzekonana i odrobinę wystraszona prowadzeniem tak dużego stworzenia.

„Tak powinno być ci lepiej." Powiedział, zanim sięgnął swoimi rękami do wódz by okryć swoimi dłońmi, mniejsze odpowiedniki swojej towarzyszki i zacisnąć jej uścisk. „Spokojnie, Seppen wie co robić, po prostu musisz mu pokazać gdzie ma iść."

Ciepły oddech młodzieńca delikatnie łaskotał jej małżowinę uszną, a ramiona opiekuńczo otaczały jej obręcz barkową jakby próbując uchronić ją przed jakąkolwiek możliwością urazu. Na swoich plecach czuła wyraźny zarys jego umięśnionego torsu, przez co odrobina różu mimowolnie wpłynęła na jej policzki. Gdy tylko poruszyła wodzami, koń ruszył do przodu, przez co jeszcze bardziej zbliżyła się do sylwetki chłopaka.

„Widzisz? Idzie bardzo gładko." Spokojny ton głosu Shōto powodował lekkie ciarki na jej plecach, jednak dzięki niemu czuła swego rodzaj spokój wewnętrzny i była w stanie rozluźnić swoje mięśnie opierając się o jego sylwetkę. Nie żeby młodzieniec miał coś przeciwko temu.

„Miałeś rację! Ale może to dlatego, że masz tak posłusznego konia." Odpowiedziała (Y/N) delikatnie uśmiechając się w stronę zwierzęcia.

„Nie taki posłuszny, ma też krnąbrną stronę..." Ciężkie westchnienie opuściło jego usta na wspomnienie pierwszej przejażdżki na rumaku, podczas której więcej razy lądował na ziemi niż faktycznie ujeżdżał konia. „Teraz, puść wodzę i trzymaj się mocno."

Dziewczyna posłusznie wypełniła jego polecenie i oddała mu wodzę, jednak nie do końca rozumiała dlaczego ma to zrobić. W tym samym czasie uścisk młodego następcy tronu zacisnął się na skórzanym pasku i jednym ruchem sprawił, że koń ze spojonego truchtu zaczął pędzić szybkim galopem wzdłuż polany.

„W-woah!" (h/c) włosa nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń i podświadomie wtuliła się w tors siedzącego za nią chłopaka obserwując polanę z zupełnie nowej perspektywy.

„Przejedziemy się trochę inną trasą." Tylko to opuściło usta chłopak zanim ponownie wskazał swojemu ogierowi trasę, którą mają się poruszać.

(Y/N) nie wiedziała o co mu chodzi, jednak nie miała zamiaru protestować. Towarzystwo tego chłopaka było dla niej niezwykle przyjemne. Opierając się o niego czuła jak delikatny materiał z jego niby kontusza był jednym z najdroższych materiałów jakie kiedykolwiek przyjdzie jej dotknąć. Gdyby nie szaleńczy bieg ogiera na którym siedzieli nie miałaby większych problemów, żeby zasnąć. W tym samym czasie, wyższy od niej książę napawał się kwiatowym zapachem jej włosów, który przypominał mu miłą oraz subtelną woń róż rosnących w pałacowym ogrodzie. Spojrzał na spokojną twarz swojej towarzyszki, która z zamkniętymi oczami wtuliła się w jego ciało. Jego wzrok mimowolnie zjechał na jej malinowe usta, które wydawały się prosić o złożenie na nich namiętnego pocałunku. Momentalnie otrząsną się z tych myśli i skupił na planie, który opracował wczoraj wieczorem. Miał zamiar zaprosić ją jako honorowego gościa na bal maskowy, który ma odbyć się w zamku.

„Gdzie jedziemy Shōto?" Melodyjny głos wyrwał go z przemyśleń i zobaczył jak (e/c) oczy wpatrują się w niego z ciekawością.

„Zobaczysz jak dojedziemy na miejsce." Odpowiedział prosto, widząc jak na twarz dziewczyny wpływa niezadowolony wyraz, który on sam uważał za dość uroczy.

„Jesteś zbyt tajemniczy!" Przewrócił oczami na jej słowa by następnie uśmiechnąć się ledwo widocznie w jej stronę.

„Da się być zbyt tajemniczym?" Gdy zadał to pytanie dotarli już na miejsce, które tak bardzo chciał jej pokazać.

Znajdowali się na skarpie, z której młody książę nie raz obserwował panoramę miasta. Zatrzymał konia obok rozłożystego drzewa wiśni, które kwitło w pełnej obfitości. Kilkanaście delikatnych różowych kwiatów leżało na ziemi, jednak nie było ich na tyle dużo by tworzyć rozścielony dywan. Shōto zszedł pierwszy, pomagając dziewczynie przy zejściu na dół poprzez podanie dłoni i asekurowanie jej skoku przez delikatny uścisk na jej tali.

„To wioska, a w tamtym zamku żyję." Powiedział wskazując na majestatyczną budowlę. Dziewczyna z zachwytem przyglądała się monumentalnej budowli, póki nie spostrzegła herbu dumnie widniejącego na chorągwiach.

'To zamek Endeavor'a...!? To tu Midoriya chciał się dostać? Ten książę... Nie, to nie może być ta sama osoba!' (Y/N) skleiła w głowie wszystkie fakty i z przerażeniem stwierdziła, że jej niedoszły mąż jest osobą, którą poszukuje zielonowłosy.

„Coś nie tak?" Młody książę od razu dostrzegł zaniepokojenie dziewczyny, gdy obserwowała ogromny dwór oraz stojącą u jego podnóży wioskę.

„Nie, nie... Po prostu jest o wiele większy niż myślałam!" Odparła uśmiechając się nerwowo w stronę swojego towarzysza, który pomimo, iż zauważył jej próbę przykrycia swojego dyskomfortu, postanowił nie brnąć dalej w ten temat. „Jak to jest żyć na dworze? Pewnie masz tam ciężką pracę."

„Szczerze mówiąc to myślę, że przez mojego ojca jestem traktowany lepiej niż powinienem być." Przyszły spadkobierca tronu usiadł pod rozłożystym drzewem by chwilę potem dołączyła do niego dziewczyna.

„Skoro ma dobry kontakt z królem to chyba oczywiste. Nawet jeśli tak jest, to i tak musisz ciężko pracować, prawda? Ktoś kto jest bliski księciu musi mieć górę ciężkiej pracy." Chłopak w odpowiedzi jedynie przytaknął i skupił swój wzrok na panoramie miasteczka, która aż buzowała od ilości kolorów.

„Może chciałabyś zobaczyć zamek? Nie wpuszczają nikogo bez żadnego zaproszenie, jednak..." Wyciągnął ze swojej kieszeni zapieczętowany list i podał go w stronę (h/c) włosej. „Jutro ma być bal maskowy i bardzo chciałbym, żebyś tam przyszła."

(Y/N) popatrzyła na niego ze zdziwieniem, a jej spojrzenie krążyło między twarzą różnookiego, a listem z identyczną pieczęcią co na wcześniejszej korespondencji o małżeństwie. Przygryzła delikatnie dolną wargę zastanawiając się nad swoją decyzją. Jeśli pójdzie do zamku spotka Endeavor'a, który jeśli ją rozpozna może zmusić ją do małżeństwa, jednak to jedyna opcja aby jej przyjaciele dostali się do zamku.

„Z miłą chęcią tam przyjdę, Shōto. Ale musiałabym wziąć ze sobą swoich towarzyszy, to nie będzie problem?" Zapytała przyjmując kopertę, dokładniej przyglądając się pieczęci.

„Możesz śmiało ich przyprowadzić, skoro to twoi towarzysze to na pewno będą tam mile widziani." Odpowiedział czując w środku wewnętrzną ulgę, gdy dziewczyna się zgodziła.

„W takim razie do zobaczenia na balu!" 

-----------------------------------------------------------------------

Kolejny rodział~! 

Następne część będzie kontynuacją wątku z tego rozdziału~! Co będzie kiedy (Y/N) spotka Endeavora i dowie się o prawdziwej tożasamości nowego przyjaciela? 

==================

Zapytanka od Yuru:

Mam wrażenie, że czasem postaci drugoplanowe w anime są o wiele ciekawsze niż główni protagoniści! Macie jakieś przykłady postaci, które nie nalezały do 'głównych', a skradły wasze serduszko~?

==================

Mam nadzieję, że się podobało!

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro