9.|| Smocza wybranka.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Muzyka: Nightcore - Kings And Queens (Remix) - (Lyrics) [Thirty Seconds To Mars  (Anki Bootleg Remix)]

Kanał na YouTube: Syrex

Link: 

-------------------

CZĘŚĆ DODANA DNIA: 09.12.2018

„Nie możesz mnie odstawić?! Po co ci ja?!" (h/c) włosa dziewczyna krzyczała donośnie słowa swojego sprzeciwu, obserwując jak jej stopy bezwładnie unoszą się w powietrzu.

„Mam cię puścić? Zobaczysz, nie będzie tak źle! Na pewno polubisz się z moim panem!" oznajmił smok, który z dumą uprowadzał młodą zielarkę w tylko jemu znanym kierunku. „Jest bardzo specyficzny, ale na pewno go polubisz! Obserwowałam cię już od jakiegoś czasu panienko!"

Dziewczyna przygryzła dolną wargę rozmyślając nad swoją strategią. Jakim cudem tak łatwo dała się porwać tej przerośniętej jaszczurce? Jedynym co jej pozostało jest poczekanie na przybycie do celu i dopiero wtedy ewentualna próba ucieczki. Jednak w głębi duszy miała nadzieję, że właściciel mistycznej istoty jest przyjemną osobowością, tak jak sama mówiła. Sam smok był wielkości kilku domów jednorodzinnych, a całe jego ciało było pokryte czerwonymi łuskami twardymi jak stal. Gdy dziewczyna spojrzała na wielkość jego szponów prawie zamarła i z trudem przełknęła ślinę.

„Spodoba ci się u nas! Gejzery z gorącą lawą dają takie przyjemne ciepło!" Zielarka poczuła jak zimny pot zalewa jej ciało na same słowa 'gejzery z lawą'. „Jeśli dobrze pójdzie to nie wylądujesz w żadnym z nich!"

„Jeśli dobrze pójdzie?!" Pisnęła głośno, spoglądając z przerażeniem na czerwono łuskie stworzenie z pokaźnymi skrzydłami.

„Bakugō bywa zbyt nerwowy i może mu się nie spodobać, że cię przyniosłem..." Wyznało mityczne stworzenie wlatując na górzysty teren.

„To po co w ogóle mnie porwałeś!? Chcesz żebym umarła na miejscu z jego ręki?!" Ponowna próba wyrwania się z uścisku gada zakończyła się tak samo jak kilka poprzednich. Żadnych efektów, tylko mocniejszy uścisk.

„Nie zabije cię przecież! Tak myślę... Wybrałem cię, żeby wreszcie przestał się tak rządzić i popatrzył na świat z innej perspektywy. Obserwuję cię od jakiegoś czasu i udało ci się uratować tyle osób i skłonić do przyłączenia się do ciebie, może Katsuki też się przyłączy!"

„Bakugō Katsuki? I tak mieliśmy go o to poprosić!" Oznajmiła dziewczyna marszcząc przy tym brwi.

„Wiem! Ale to by nie zadziałało! Katsuki jest zbyt dumny by zgodzić się pomóc Midoriyi, mieli trochę zatargów w przeszłości. Dlatego to ty musisz go przekonać! W końcu Z Tokoyami'm i Shōto ci się udało!" Wyjaśnił smok, a dziewczyna obserwowała jak górzysta kraina zamienia się w teren pełen aktywnych wulkanów, cieknącej lawy i bijącego od tego wszystkiego gorąca.

„Od jakiego czasu mnie szpiegujesz?" Zapytała dziewczyna obserwując niesamowity teren, który widziała po raz pierwszy w swoim życiu. Bijący żar powodował, że na jej czole pojawiały się drobne kropelki potu.

„Spotkałem was w lesie, kiedy rozmawiałaś z tą brązowowłosą dziewczyną! Ona podczas festiwalu walczyła z Bakugō, dlatego od razu wyczułem, że możesz być ciekawym egzemplarzem, a z tego co zaobserwowałem, raczej na pewno się nie pomyliłem!" Ogromny gad zaczął nurkować w powietrzu kierując się do jaskini wykutej w zboczu wygasłego wulkanu.

--------------------------------------

Mistyczne stworzenie wypuściło dziewczynę ze swoich szponów, gdy tylko jej podeszwy stykały się z ziemią by następnie wylądować z gracją obok swojej 'zdobyczy'. (h/c) włosa lekko niezdarnie stanęła na nogach, delikatnie kasłając przez unoszący się w powietrzu pył. Smok od razu zaczął wchodzić do oświetlonej pochodniami jaskini, zostawiając z tyłu skołowaną zielarkę.

'Nie dam rady wrócić sama, nie mam pojęcia jak działają te gejzery lawy. Jeden krok za szybko lub za wolno i może być po mnie...' Rozmyślała, rozglądając się za sobą.

Przełknęła ślinę i niepewnym krokiem ruszyła za łuskowata bestią w głąb jaskini. Przez dłuższą chwilę spacerowała skalistym korytarzem oświetlonym jedynie przez nieliczne pochodnie przyczepione metalowymi zatrzaskami do nierównych ścian. Na końcu przejścia znajdowało się ogromne pomieszczenie. Wnętrze było urządzone jak zwykły dom mieszkalny, oprócz tego, że każdy mebel wykuty był w skale. Pomieszczenie wydawało się być o wiele chłodniejsze niż zewnętrzne otoczenie, dlatego po plecach zielarki przeszedł malutki lecz wyczuwalny dreszcz. Nieprzyjazny mrok gromadził się w centrum komnaty. Jedynym co można było przez niego zobaczyć był kontur swego rodzaju tronu oraz błyszczące czerwone ślepia skupione na sylwetce nieproszonego gościa. Do uszu zielarki dotarło gardłowe warknięcie, a coś zaczęło powoli kierować się w jej stronę wypełzając z ciemności. Była pewna, że to kolejna bestia, jednak jakie było jej zdziwienie gdy jej spojrzenie spotkało się z mężczyzną o jasnej czuprynie.

„Mówiłem, żebyś nie przynosił tu swojej cholernej kolacji, jaszczurze!" Krzyknął agresywnie, obracając swoją głowę w stronę stworzenia dzwoniąc przy tym biżuterią na swojej szyi.

„Kolację!?" Przerażony wzrok (e/c) okiej skierował się na smoka, który jedynie ziewną i ułożył się w wygodnej pozycji na podłodze.

„Ona nie jest moją kolacją, Bakugō!" Tylko tyle opuściło paszczę stworzenia, które opuściło swój masywny łeb na podłoże.

„Hę?! To po jaką cholerę ją tu przywlokłeś?! Wystarczy mi, że musze się zajmować bachorami twoich znajomków, a ty teraz sprowadzasz sobie zwierzaka!?" Niebezpieczny, a wręcz zabójczy wzrok z jego strony sprawił, iż po plecach (Y/N) przeszły ciarki.

„Ona podróżowała razem z Deku, więc pomyślałem, że możesz chcieć mieć ją przy sobie! Wydaje się być przydatna!" Momentalnie atmosfera wydawała się zagęścić, a niepokorny blondyn wydawał się jeszcze bardziej rozłoszczony niż wcześniej.

(L/N) przełknęła ślinę przyglądając się dokładniej chłopakowi. Jego szkarłatne tęczówki idealnie współgrały z czupryną szpiczastych, blond włosów na czubku jego głowy. Na jego ramionach spoczywała peleryna z czerwonego materiału, zakończona białym futrem na jego barkach. W blasku pochodni mieniła się rozmaita biżuteria zdobiąca jego nagi tors oraz kolczyki przebijające jego uszy. Wszystkie elementy wyglądały na zrobione ze smoczych zębów oraz pazurów. Nie mogła zaprzeczyć, że miał bardzo dobrze wyrzeźbione mięśnie, choć najbardziej zaintrygowały ją tatuaże pokrywające obie jego ręce. Do tego nosił jedynie zwykłe niebieskie spodnie z grubym brązowym pasem ze złotą klamrą, a jego stopy chroniły grube, wysokie po kolana, siwe buty na sznurówki. Do jego pasa była przypięta szabla, której ostrze było pięknie zdobione.

'Jakim cudem człowiek zawędrował do tej krainy? I zapanował nad smokiem!?' Im więcej o tym myślała, tym bardziej przerażona była potęgą chłopaka.

„Tym bardziej! Nie obchodzi mnie ten cholerny szczyl i gromadka debili, którzy za nim łażą!" Wysyczał przez zęby zbliżając się do zielarki. „Ta popieprzona miernota nie potrafi nic zrobić samemu, nic dziwnego, że załatwił sobie tak słabych pomagierów."

„N-nie mów tak o Izuku!" Pomimo swojego strachu, (h/c) włosa nie mogła słuchać gdy ten obraża osobę, której ta tak wiele zawdzięcza. „Na pewno jest silniejszy od ciebie i z łatwością by cię pokonał!"

Gdyby tylko wiedziała po jak cienkim lodzie stąpa. Blondyna opanowała niesamowita furia, gdy widział jak desperacko dziewczyna wierzy w to, że jego rywal jest lepszy. Katsuki zaśmiał się głośno, formując na swojej otwartej dłoni małe eksplozję, które wystarczająco dobrze wystraszyły dziewczynę.

„Deku to, Deku tamto... A może sama pokażesz na co cię stać, zamiast pieprzyć o tym nieudaczniku, co?!" Szaleństwo, które wyrażały jego intensywnie czerwone tęczówki było zarówno przerażające jak i interesujące dla zielarki.

Opanowując strach jaki przepływał przez jej każdy zmysł, spojrzała na niego z dumnie podniesioną głową. Nawet jeśli ten psychopata zabije ją na miejscu, pokaże mu, że zielonowłosy jest wart więcej niż to. Starała się przypomnieć sobie każdą radę Izuku, by przygotować się na piekło jakie sama sobie zafundowała.

„Jeśli tego chcesz." Wypuściła z ust powietrze, które przez kilka minut tkwiło w jej płucach, jakby zapomniała je wypuścić. Szkarłatnooki zmarszczył brwi by następnie uśmiechnąć się pod nosem w szyderczy sposób.

„W takim razie szykuj się na piekło."

Gdy tylko te słowa opuściły jego usta natychmiast zamachnął się w jej stronę prawą ręką. Jednak dla niej czas jakby zwolnił.

'Pamiętaj, (Y/N)-chan, jeśli nie masz dość siły by powalić przeciwnika, wykorzystaj jego własne ataki by sam się pokonał.'

Słowa oraz instrukcje zielonowłosego momentalnie wypełniły jej głowę. Gdy tylko wymyśliła plan działania, chwyciła za nadgarstek swojego przeciwnika i wykorzystując jego zamach, podcięła mu nogi i przerzuciła sobie przez ramię. Oczy blondyna rozszerzyły się gdy dziewczyna zastosowała to samo posunięcie co Deku, efektownie uderzając nim o podłogę.

„Ten cholerny Deku cię uczył, prawda...?" Chwila wiktorii, szybko rozpłynęła się gdy tylko chłopak znów był na nogach nie poruszony atakiem. „Jest zbyt łatwy do przewidzenia, ten nieudacznik niczego się nie nauczył."

Zanim zdążyła mrugnąć, otrzymała solidne kopnięcie w brzuch, lądując przy pobliskiej ścianie. Jej głowa wydawała się pulsować z bólu, jednak opierając na trzęsących dłoniach ponownie spotkała wzrok swojego oprawcy.

„Midoriya nie jest nieudacznikiem...!" Wysyczała przez zaciśnięte zęby, gdy blondyn przydeptał swoją twardą podeszwą jedną z jej dłoni, co poskutkowało natychmiastowym upadkiem.

„Pfff~! Gdyby nim nie był, może nauczyłby cię czegoś lepszego niż to!" Zaciskając ciasno oczy, próbowała przez to zapomnieć o promieniującym bólu z jej jamy brzusznej.

„I-izuku to najlepszy bohater jaki istnieje!" Ignorując ból, skorzystała z chwili jego nieuwagi i jednym szybkim ruchem dłoni uderzyła go pięścią w prawy policzek. „Uratował już tyle osób... Nie wiem kim jesteś, ani dlaczego tak go nienawidzisz, ale nie pozwolę ci go obrażać!"

„Ty mała..." Na jego dłoni zaczęły się formować coraz większe eksplozję, kiedy zbliżał się do obolałej sylwetki swojej przeciwniczki.

(Y/N) chwiejnie próbowała stanąć na nogach, jednak pojedynek przerwał długi, czerwono łuski ogon, gdy wśliznął się między przeciwników w starciu. Blondyn kliknął językiem w niezadowoleniu, dając smokowi do zrozumienia, że nie życzy sobie wtrącania się w jego walkę.

„Katsuki, wystarczy." Młodzieniec zawarczał lekko, ostatni raz spoglądając z pogardą na obolałą dziewczynę po czym obrócił się plecami i ruszył w stronę wyjścia z jaskini.

„Kiedy wrócę ma cię tu nie być." I z tym zdaniem zniknął w korytarzu prowadzącym do wulkanicznej krainy.

--------------------------------------

(h/c) włosa odetchnęła z ulgą, jednak gdy tylko zalała ją fala ogromnego bólu, nie mogła się powstrzymać przed małym jękiem agonii. Złote ślepia smoczyska obserwowały każdy ruch dziewczyny potwierdzając swoją teorię o niezwykłości tego egzemplarza. Dawno nie widział tylu emocji na twarzy Bakugō.

„Przepraszam za niego, nie umie odpuścić nawet-„

„Słabej dziewczynie, prawda?" Stworzenie zamrugało kilku krotnie wsłuchując się w ponury śmiech dziewczyny. „Nawet jeśli teraz mnie pokonał, kiedyś stłukę go na kwaśne jabłko. Potraktował mnie jak godnego przeciwnika, nawet jeśli wiedział, że wygra."

(Y/N) wyciągnęła z torby małą fiolkę z ciemnozielonym specyfikiem, który po odkorkowaniu od razu wypiła, mlaskając przez nieprzyjemny smak cieczy. Oparła się o ścianę jaskini czekając na efekt lekarstwa, oddychając przy tym głęboko.

„Ale jednak nie użył całej swojej siły. Inaczej już by mnie tu nie było." Coś w jego ekspresji sprawiło, że poczuła odrobinę współczucia do swojego oprawcy. Niektórzy nazwaliby to syndromem sztokholmskim, a jednak to nie to. Ten sam ból bycia niewystarczająco dobrym, który towarzyszy jej znajduje się także w tym chłopaku.

„Wybrałem dobrą osobę." Mistyczna istota odetchnęła z ulgą owijając swój ogon wokół sylwetki dziewczyny jakby starając się ocieplić jej ciało. „Jestem Kirishima Eijirō."

„(Y/N) (L/N)." Odparła zielarka opierając się o twardy lecz ciepły ogon stworzenia. „Powinnam się stąd zabierać on zaraz wróci, prawda?"

„Teoretycznie zakazał ci być w jaskini, ale nic nie wspominał o przestrzeni przed nią." (e/c) oka uśmiechnęła się porozumiewawczo i z asekuracją smoka dostała się przed wejście do komnaty smoczego króla.

Gdy lekarstwo zaczęło działać ból stał się na tyle znośny by dziewczyna mogła zamienić kilka ciekawych rozmów z czerwonym smokiem. Istota opowiedziała jej o tym od kiedy się nią zainteresowała i wyjaśniła jak nie udało im się zauważyć tak wielkiego stworzenia, które wszędzie za nimi kroczy. Zielarka poczuła nić sympatii do Kirishimy, który wydawał się przyjazną postacią, w przeciwieństwie do opryskliwego chłopaka z którym żyje.

„Co do jasnej cholery ona jeszcze tu robi!?" Głos blondyna wyrwał je z konwersacji, gdy jego czerwone ślepia skupiały się na bladej z wycieńczenia twarzy (e/c) okiej.

„Powiedziałeś, że nie może być w jaskini, ale w końcu ma całą przestrzeń poza nią!" Oznajmił Ejirō, widząc jak na czole Katsukigo zaczyna pulsować żyłka zdenerwowania.

I w tym momencie oboje zaczęli się wykłócać o to jak sprecyzowane było jego polecenie. Młoda zielarka cicho westchnęła, jednak jej uwagę zwróciło zaczerwienienie na jego policzku oraz kilka zadrapań na ramionach oraz torsie.

„Tch, baw się w niańkę, ale nie pokazuj mi jej na oczy!" Krzyknął by następnie wrócić do swojej jaskini.

„Prześpi się z tym i wszystko będzie dobrze, (Y/N)." Odpowiedział smok, bardziej otaczając sylwetkę dziewczyny swoją, jakby starając się uchronić ją przed żarem bijącym z wulkanów oraz gejzerów. „Ty też powinnaś chociaż spróbować się zdrzemnąć, pierwsza noc na pewno będzie dla ciebie ciężka, ale myślę że sobie poradzisz."

Dziewczyna przytaknęła starając się wtulić w twarde, lecz dające uczucie bezpieczeństwa łuski. Mijały sekundy, minuty i godziny, a dziewczyna wciąż nie mogła zmrużyć oka. Jej myśli wciąż krążyły wokół obrażeń szkarłatnookiego. Nie powinno jej to obchodzić, ba, powinna się cieszyć, że choć odrobinę go poobijała, a jednak uczucie niedosytu nadal ją dręczyło. Chciała się nim zająć i pomóc jego ranom się zagoić.

'Tylko ten jeden raz...' Pomyślała wstając na tyle delikatnie by nie obudzić śpiącego obok stworzenia, nie zdając sobie sprawy, że jedno z jego złotych ślepi już obserwuje jej działania.

Wyjęła ze swojej torby wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyła do środka jaskini, modląc się, aby wybuchowy blondyn już dawno odpłyną do krainy Morfeusza. Gdy dotarła do komnaty odetchnęła z ulgą widząc poranione plecy chłopaka gdy ten spał spokojnie na łóżku przy którym leżała jego czerwona peleryna. Podeszła do ogromnego łoża na palcach, starając się wydawać przy tym jak najmniej dźwięków mogła by następnie uklęknąć przy jego sylwetce.

'Teraz wygląda tak spokojnie, dlaczego nie może być taki cały czas?' Obserwowała jego spokojną twarz gdy rozsmarowywała lekarstwo na jego plecach starając się roić to jak najbardziej delikatnie. 'Szlag!'

Jej serce przyśpieszyło w napływie adrenaliny, kiedy jego sylwetka obróciła się w jej stronę. Już myślała, że chłopak się obudził, a ona sama będzie miała niezłe tarapaty. Jednak uspokoiła się kiedy szkarłatnooki nadal spokojnie spał. Uśmiechnęła się delikatnie przykładając dłoń do jego policzka, gładząc go delikatnie. Jego skóra była szorstka, choć bez żadnej skazy. W pewnym momencie jedna z jego dłoni powędrowała na jej kolano odrobinę się zaciskając, jakby pokazywał, że podoba mu się ten dotyk.

„Może nie jesteś taki zły..." Wymamrotała, przymrużając oczy, które były skupione na jego twarzy. „Po prostu potrzebujesz kogoś kto może ci trochę pomóc."

Jej oczy otworzyły się szeroko, kiedy śpiący Bakugō pociągnął ją za dłoń tym samym sprawiając, że leżała tuż obok niego. Uścisk na jej nadgarstku nie pozwolił jej nawet na próbę wyzwolenia się z tej pozycji. Jedyne na co teraz liczyła to na to, że nie zabije jej od razu jak się obudzi.

--------------------------------------

https://youtu.be/Vpqc5_VKAHI

Muzyka: 【Nightcore】→ Red Lights (cover) || Lyrics [Tiësto (Cover: Taryn Southern)] 

Kanał na YouTube: RubyChan's Nightcore

 Link: https://youtu.be/Vpqc5_VKAHI

Jakież było zaskoczenie blondwłosego bohatera, kiedy zobaczył spokojnie śpiącą (e/c) oką tuż obok niego. Na początku opanowała go niesamowita złość, w końcu złamała zakaz i weszła do jego jaskini. Jednak po chwili zdał sobie sprawę, że uporczywe pieczenie na jego plecach oraz twarzy ustąpiło, zamieniając się w lekkie mrowienie. Jego wzrok powędrował na jej nadgarstek, który nadal trzymał w silnym uścisku, jakby starając się ją tu zatrzymać. Zmarszczył brwi puszczając jej rękę. Usiadł na krańcu łóżka, zwrócony plecami do dziewczyny, zastanawiając się dlaczego to zrobiła. Uznała go za tak słabego, że nie poradziłby sobie z takimi ranami?! Jednak cała złość opuściła jego zmysły, gdy spojrzał na jej spokojną twarz. Była zadowolona z tego, że mu pomogła.

'Cholerna dziewczyna...' Niewiele myśląc przykrył ją swoją peleryną obserwując jak ta wtula się w miękkie futro u szczytu materiału.

Prychnął śmiechem na jej reakcję by następnie wrócić do swoich spraw. Wciąż jednak męczyły go słowa wypowiedziane przez zielarkę podczas walki. Po raz kolejny Deku przekonał jakąś osobę ile jest wart, a on? Siedział tutaj, starając się trenować tym samym nie zdobywając nic. Docierały do niego pogłoski o atakach Ligii Złoczyńców, jednak nigdy jakoś nie rozmyślał nad podjęciem działania w tej sprawie. Ale może to jest to co powinien robić?

„Co się...?" Obrócił głowę w stronę rozbudzającej się dziewczyny, która rozglądała się po pomieszczeniu. Na jego usta wkradł się sadystyczny uśmiech, gdy w jej oczach malował się strach, ponieważ spostrzegła jego brak obok niej.

„Zapomniałaś o czym mówiłem?" Jej ciało widocznie zesztywniało na dźwięk jego głosu, przez co ochryple się zaśmiał.

„J-ja... Pomyślałam, że może cię boleć..." Oznajmiła, obracając głowę w jego stronę, jakby chowając się pod ciemnoczerwonym materiałem jego peleryny.

„Tch." Tylko to opuściło jego usta, zanim wrócił do przygotowywania mięsa, które zaczął wcześniej.

Czuł jak na każdy jego ruch spoglądały niepewnie (e/c) ślepia, jakby zastanawiając się co zamierza. Dziewczyna była dla niego jak otwarta księga, nie był przecież głupi. Każdy jej gest w jego kierunku wydawał się nieprzemyślany i ryzykowny, a jednak irytował go jej strach w stosunku do niego. Był wręcz paniczny. Zawarczał pod nosem by następnie wgryźć się w jeden z kawałków surowego mięsiwa.

„Nie powinieneś jeść surowego mięsa! Skąd wiesz czy nie jest zakażone jakąś chorobą?!" Obrócił swoje spojrzenie w jej kierunku nadal przeżuwając posiłek. „To niebezpieczne!"

„I?" Dziewczyna wstała z łoża, odkładając na bok o dziwo ciężką pelerynę i podeszła do niego na tyle blisko by dzieliły ich tylko centymetry.

„Chcesz się rozchorować? A nawet umrzeć?" Bezwzględność w jej tonie oraz zdeterminowane spojrzenie sprawiło, że blondyn w jakiejś, bardzo małej, części zaczął admirować jej zachowanie.

„To nie twój pierdolony interes." Zmarszczył brwi, kiedy ta wyrwała kawałek jedzenia z jego dłoni i wrzuciła do reszty.

Kiedy tylko otworzyła usta, aby ponownie próbować wpoić mu zasady poprawnego przygotowywania posiłku, w korytarzu rozległy się lekko piskliwe ryki oraz stukot pazurów uderzających o podłogę. (Y/N) zwróciła swoją głowę w kierunku wejścia do jaskini by ujrzeć gromadkę bliźniaczo podobnych do Kirishimy smoczątek. Każde z nich było zarówno urocze jak i wygłodniałe.

„Tch, wreszcie przyszłyście jaszczury!" Wykrzyknął szkarłatnooki by po chwili zostać otoczonym przez gadzie rodzeństwo.

Katsuki brał do ust po kawałku mięsiwa, aby to za chwilę zostało wyrwane z uścisku jego szczęk przez jedno ze smoczątek. (h/c) włosa nie mogła się napatrzeć na zadziwiający akt opieki, który rozgrywał się tuż przed jej oczami.

„Na co ty do cholery czekasz? Ruszaj się, brzydulo."

Ignorując jego przezwisko stanęła obok by chwile potem być obleganą przez część ze zwierzaków. Sięgnęła do naczynia wyjmując z niego kawałek mięsiwa. Jednak nawet gdy przysuwała je pod sam pyszczek smoczątka to, nie chciało go zjeść i patrzyło na dziewczynę z nutą konsternacji.

„Nie wezmą do ust nic czego nie weźmiesz ty. Nie odróżniają jeszcze co mogą, a czego nie." Wyjaśnił blondyn karmiąc kolejne stworzenie. „Nie mów mi, że nie włożysz do ust czegoś co nie jest trzy razy przegotowane, księżnisiu?"

Gardłowy śmiech jaki wydobył się z jego gardła, sprawił, że policzki (e/c) pokrył delikatny róż zawstydzenia i determinacji. Czuła, że musi mu pokazać ile jest warta.

„Nie jestem żadną księżnisią!" Odparła, wgryzając się w kawałek pożywienia, lekko wzdrygając się na jego smak oraz strukturę co wywołało prychnięcie ze strony jej ludzkiego towarzysza.

Zielarka uklęknęła na twardej podłodze, odgarniając zagubione kosmyki swoich włosów zanim w pełni pochyliła się do młodych smoczątek, teraz, zawzięcie walczących o posiłek z jej ust. Bakugō nie mógł oderwać swojego spojrzenia od jej uradowanej twarzy, gdy ta obserwowała i bawiła się z jego podopiecznymi. (h/c) włosy idealnie podkreślały jej różowe od promieniującej z niej radości policzki. Po raz pierwszy miał tak bliski oraz długi kontakt z osobą płci przeciwnej w jego wieku oraz z jego gatunku. Nie wiedział co to za dziwaczne ciepłe uczucie w jego klatce piersiowej. Całe to zdezorientowało wzmagało w nim coraz więcej frustracji, której nie mógł się pozbyć. Coś w nim mówiło aby trzymał ją blisko siebie, ale przecież zna ją góra dwa dni, jak to ma być w jakikolwiek sposób racjonalne?

Wystarczył jeden impuls, spojrzenie jej rozbawionych oczu i widok ciepłego uśmiechu na jej twarzy, aby ten złapał ją za nadgarstki przygwożdżając do ziemi. Zmarszczył brwi, intensywnie wpatrując się w jej zdziwione spojrzenie. Miękkie (h/c) włosy łaskotały jego ręce gdy pochylał się nad jej znieruchomiałem ciałem. Mimowolnie zapamiętywał widok jej sylwetki w tak poddanej mu pozycji oraz szkarłatny odcień jej zawstydzonych policzków.

„Co ty tu jeszcze robisz do jasnej cholery?" Zapytał nie odrywając wzroku od jej ślepi, które wpatrywały się w niego z ciekawością jak i zdenerwowaniem. „Przecież już dobrze się czujesz, możesz stąd uciekać." Małe smoczątka widząc przebieg sytuacji szybko wybiegły z jaskini.

„Dołącz do naszej grupy, Bakugō." Prostolinijność jej wypowiedzi solidnie zbiła go z tropu. „Ale najpierw naucz mnie walczyć."

„Hę!? Co ty sobie myślisz?! Rozkazywać MI?! Chyba naprawdę masz ochotę zdechnąć, brzydulo!" Wiązanka wyzwisk w jej stronę pozostawiła ją nieporuszoną co jeszcze bardziej go zirytowało.

„Masz niesamowity instynkt w walce, na pewno nauczyłbyś mnie wiele nowych rzeczy!" Pochwały (e/c) okiej karmiły jego nigdy nie nasycone ego, jednak nadal czuł, że dziewczyna sobie z nim pogrywa.

„Huh?! I mam dołączyć do waszej kolorowej gromadki? To nie jest jakaś bajeczka, psia krew!" Oznajmił odsuwając się od zielarki, która natychmiast podniosła się na swoje łokcie, spoglądając na niego pewna siebie.

„A chcesz, żeby Izuku zdobył całą chwałę za rozbicie gangu najgroźniejszych złoczyńców w krainie? Na pewno przyda ci się trening poza tym terenem!" Oh, wiedziała jak uderzyć w czuły punkt. Tak bardzo jak nie znosił wizji przebywania z Deku każdego dnia tym bardziej nie mógłby przeżyć gdyby jego przyjaciel z dzieciństwa osiągnął tak wiele kiedy on cały czas siedzi w jednym miejscu.

Choć na jego czole pulsowała ta sama żyłka zdenerwowania co wcześniej, podniósł się do pozycji stojącej i zgrzytając zębami skierował swój wzrok na powoli podnoszącą się dziewczynę. Z jakiegoś powodu stanął mu przed oczami obraz wczorajszej walki, gdy nie musiał się nawet starać, żeby doprowadzić ją do takiego stanu. I z jakiegoś powodu... Irytowało go to. Denerwowała go jej bezsilność i to, że nie potrafi o siebie zadbać. Wygląda na kogoś kto łatwo wpakowuje się w wydarzenia, których nie musi być świadkiem, a nie potrafi zrobić nic.

„Wstawaj i wyprostuj się do cholery." Wysyczał przez zęby, obserwując jak ta przytakuje i robi co jej rozkazał. „Nie wiem czego uczył cię Deku, ale ja zrobię to lepiej. Spróbuj mnie uderzyć."

Dziewczyna bez większego wahania, zamachnęła się w jego kierunku próbując go uderzyć. Blondyn przytaknął w myślach analizując jej posunięcie po czym potwierdził, że coś wie. Jednak z łatwością przerzucił ją sobie przez ramię zanim zdążyła nawet pomyśleć o uniku lub kontrataku.

„Znając życie nie masz ofensywnej indywidualności i próbujesz nadrobić to walką wręcz. Jeśli chcesz pokonać silniejszego przeciwnika musisz go czymś zaskoczyć, wykorzystać swoje otoczenie i zawsze mieć w rękawie plan B." Wyjaśnił przeczesując prawą ręką swoje blond włosy. „Jeszcze raz."

=============================================

Rozdzialik! 

Wiem, wiem, dawno mnie tu nie było, ale co poradzisz! Liceum nie jest tak proste jak myślałam ;-; Dlatego wattpad musiał spaść na trochę dalszy plan, przepraszam za to ^^"

===================

Zapytanka od Yuru:

Czy macie jakieś pomysły jak może rozwinąć sie dalsza fabuła? Ukryłam w poprzednich częściach kilka smaczków i wskazówek, wiec jestem ciekawa czy ktoś je rozszyfrował! A może wasze pomysły wpłyną na dalsze wydarzenia, kto wie~?

===================

Mam nadzieję, że się podobało! 

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro