19.|| Czasem mrok jest najlepszą drogą ku światłu.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MUZYKAZAYN, Zhavia Ward - A Whole New World (Lyrics) (End Title) (From "Aladdin")

KANAŁ NA YOUTUBE: Shadow Music

LINKhttps://youtu.be/79wsDarelbI

CZĘŚĆ DODANA DNIA: 20/06/2019

============

Mała wioska stała w cieniu ogromnej świątyni znajdującej się na wysokim wzgórzu. Miasteczko w porównaniu do niej wydawało się mało egzotycznym miejscem. Na sama myśl o wspięciu się po tysiącach kamiennych schodów na szczyt wzniesienia, (e/c) oka czuła ból swoich nóg. Jednak jej uwagę odciągały radosne śmiech dzieci i energiczne rozmowy mieszkańców, którzy przygotowywali festiwal.

„Szkoda, że to dopiero południe. Już chciałabym zobaczyć świecące lampiony nocą!" Oznajmiła uśmiechnięta szatynka, przyglądając się zawieszonym na drodze ozdobom. „Naprawdę chcę dziś jakiś zapalić."

„Aż tak lubisz to święto, Ochaco?" Młoda wiedźma obróciła głowę w stronę zielarki energicznie przytakując na jej słowa.

„Rodzice zabierali mnie na nie co roku! Zawsze świetnie się bawiłam. Ciekawe czy będą mieli też ciepłe amazake*!" Odparła wspominając przyjemne czasy dzieciństwa. Po mimo ich problemów, nigdy nie brakowało jej niczego. Jej rodzice zawsze starali się, żeby miała bardzo dobre wspomnienia. „Naprawdę nigdy nie byłaś na żadnym festiwalu?"

„Zawsze chodziłam tylko na święto fajerwerków. Uwielbiałam patrzeć na te kolorowe wybuchy na niebie." Szatynka zaśmiała się radośnie na zabawną gestykulację towarzyszki, która uznała za sprawę honoru pokazanie jej wyglądu wybuchów. „Teraz jak o tym myślę... Też nigdy nie miałam okazji spróbować amazake."

„W takim razie to będzie dla ciebie owocny wieczór, (Y/N). Musimy to wszystko nadrobić!"

(e/c) oka uśmiechnęła się lekko na słowa jej przyjaciółki. Kiedy wyruszyła w tę podróż nie sądziła, że będzie się tak dobrze bawić. Poznała mnóstwo nowych osób, jedna milsza od drugiej. Zwiedziała więcej zakątków świata niż planowała. Ale najpiękniejsze z tego była przyjaźń, którą otrzymała niczym cudowny prezent.

„Powinniśmy popytać mieszkańców kiedy wszystko się zaczyna, kero?" Zapytała zielonowłosa zwracając się w stronę Midoriyi, który przytaknął na jej słowa.

„Ja muszę odwiedzić targ, ale wy możecie szukać swobodnie. Spotkamy się tutaj za kilka godzin?" Zielarka jednym ruchem dłoni odgarnęła zbłąkane pasemka swoich włosów by nie przeszkadzały jej podczas misji zdobycia suplementów.

Zanim jednak zdążyła ruszyć w stronę stoisk ktoś złapał ją za ramię. Obróciła głowę by zobaczyć Tokoyami'ego, który nie był w stanie zmierzyć z nią wzroku. Nie rozumiała o co może chodzić, jednak zrezygnowała ze swojego planu samodzielnej ucieczki. Kiedy chłopak poczuł, że dziewczyna nie ma zamiaru się ruszyć odetchną z ulgą.

„Pójdę z tobą, nie powinniśmy się tak bardzo rozdzielać w nowym mieście." Oznajmił, otrzymując zgodę od reszty grupy poprzez ich przytaknięcie. Wreszcie puścił ramię dziewczyny, nadal nie zwracając się do niej twarzą w twarz. „Zgadzasz się Midoriya?"

„Dobrze, tylko uważajcie na siebie." Zielonowłosy bohater ufał szkarłatnookiemu towarzyszowi, był jednym z nielicznych osób, które wykazywały się ogromnym zaufaniem i honorem.

(Y/N) przytaknęła z lekkim uśmiechem, jednak nadal zastanawiało ją dlaczego Fumikage nie jest w stanie spojrzeć jej prosto w oczy. Chciałaby myśleć, że po prostu nie ma nastroju, jednak coś podpowiadało jej, że przyczyna jego zachowania jest o wiele bardziej skomplikowana niż się wydaje. Otrząsnęła się z martwiących myśli i ruszyła w stronę stoisk, oczywiście zaraz za nią podążał nietypowy bohater.

„To stoisko wygląda dobrze!" Oznajmiła wesoło kierując się do jednego z kupców, z którym wdała się w ciekawą i zażartą dyskusję na temat ziołowych składników.

Zaraz za nią stał Fumikage. Łagodnym spojrzeniem obserwował jak wesoła jest dziewczyna. Chciał, żeby zawsze taka była jednak nic nie jest tak piękne. Po porwaniu jej i Bakugō zaczął zdawać sobie sprawę jak ciężko było się z nią rozstać. Brakowało mu tego melodyjnego głosu, który wieczorami opowiadał mu o tym co wydarzyło się danego dnia. Choć nigdy nie odpowiadał na jej opowieści, wsłuchiwanie się w nie sprawiało mu czystą przyjemność. A kiedy tak nagle zniknęła... Stracił ochotę na jakiekolwiek rozmowy. Nie był w stanie wypowiedzieć z siebie słowa. Gdyby tamtego wieczora był w stanie opanować swoją moc, mógłby ją uratować. Z przerażeniem obserwował jak poparzony złoczyńca zabiera ze sobą jej nieprzytomną sylwetkę, jednak nie był w stanie nic zrobić. Mógł się tylko przyglądać.

„Tokoyami-kun?" Wybudził się z zamyślenia dopiero gdy przed jego oczami stanęła (h/c) włosa delikatnie machając ręką tuż przed jego dziobem. „Wszystko w porządku?"

Otworzył usta, żeby odpowiedzieć na jej pytanie jednak w ostatniej chwili zrezygnował z tego planu. Jedynie przytaknął na jej słowa, skupiając swoje spojrzenie na wszystkim poza swoją rozmówczynią. (Y/N) była skonfundowana jego zachowaniem, jednak pomyślała, że może w jakiś sposób go zirytowała. Spuszczając wzrok na swoje buty kontynuowała zakupy, nie zadając więcej pytań.

'Muszę jeszcze znaleźć pocztę. Hitoshi na pewno martwi się, że nie dostał jeszcze żadnego listu.'

Zielarka skręciła w małą uliczkę, gdzie zauważyła znak poczty. Z dźwiękiem dzwonka weszła do sklepu widząc kilka osób, które tak jak ona chciały wysłać listy swoim znajomym czy rodzinie. Za ladą stała miło wyglądająca kobieta, która objaśniła jej gdzie powinna podpisać wcześniej przygotowaną kopertę, nawet użyczyła jej pióro by mogła to zrobić. (e/c) oka usiadła przy jednym ze stołów i wyjęła swój mały notesik. Między jego kartkami trzymała kopertę, którą przygotowała już podczas obozu treningowego, jednak nie miała możliwości jej wysłać. W pośpiechu przeczytała zawartość wiadomości dodając do niej jeszcze kilka zdań. Oczywiście nie chciała wspominać nic o ataku złoczyńców, martwienie władcy takimi błahostkami byłoby wręcz niestosowne. Gdy skończyła dopełnianie informacji włożyła wiadomość z powrotem do koperty. Następnie wzięła zapaloną na stole czerwoną świecę i wylała odrobinę wosku na otwarcie koperty, by potem szybko zapieczętować list drewnianym stemplem.

'Gdzieś tu miałam zapisany adres...' Przekopywała się przez swoje notatki i specyfiki by w końcu znaleźć drobny kawałek papieru. 'Mam cię!'

Dokładnie przepisała podany adres, chcąc się upewnić, że nie trafi on przypadkiem do kogoś innego. Przez chwilę kontemplowała ze sobą, po czym postanowiła także poperfumować kopertę, w końcu nie jest ona do byle kogo. Wyjęła ze swojej podręcznej torebki mały flakonik, który otrzymała od miłej inżynier Hatsune i subtelnie nałożyła esencję na papier uważając aby nie przesadzić z ilością. W całym pomieszczeniu unosił się przyjemny zapach róż, który pieścił nozdrza wszystkich w środku.

„Gotowe?" Kobieta pracująca za ladą uśmiechnęła się radośnie gdy zielarka przytaknęła podając jej przygotowaną wcześniej kopertę. „Hę, to strasznie daleko stąd! Musisz naprawdę kochać swojego partnera, skoro dajecie radę w relacji na odległość!"

„H-huh?!" Momentalnie twarz (e/c) okiej zalała się intensywnym szkarłatem. Ona? I Hitoshi? Parą? Nie, nie, nie. Jej głowa nie była w stanie przetwarzać tylu myśli na raz. „To do mojego przyjaciela!"

„Naprawdę? Myślałam, że perfumuje się tylko listy do ukochanego." Odparła kobieta, przyglądając się dokładnie kopercie. „A do tego wybrałaś naprawdę śliczny zapach! Uważaj, bo ten chłopak może się w tobie zakochać."

(Y/N) czuła jak ogromna czerwień na jej twarzy zwiększa swoją intensywność o kilka odcieni. Hitoshi, król egzotycznego królestwa, miałby się w niej zakochać? Ten scenariusz był nierealny. Jednak mimowolnie zaczęła myśleć o kolczyku, który wciąż dumnie spoczywał na jej uchu. Co jeśli on traktował to poważnie...? Nie, niemożliwe! Zaplątana w swoich myślach, nawet nie zauważyła, że blokuje kolejkę do lady, póki ktoś z tyłu nie dotknął jej w ramię.

„Skoro skończyłaś, mogłabyś się przesunąć?" Zawstydzona zielarka jak oparzona ustąpiła miejsca innym w kolejce, przepraszając ich kilkunastokrotnie.

'Nie mogłam zrobić sobie większego wstydu w nowym mieście... Już nie mogę się doczekać co stanie się na festiwalu.'

-------------------------------------

Kiedy zielarka zajmowała się wysyłaniem listu nie zauważyła nawet zniknięcia swojego towarzysza. Tokoyami opierał się o ścianę pobliskiego budynku będąc święcie przekonanym, że zielarka jest przy stoisku naprzeciw niego. Myślał o swoich dalszych poczynaniach. Gdyby tylko było to takie łatwe. Od kilku dni rozważał jedną z najbardziej skrajnych opcji, czyli odejście z grupy. W końcu jedynym warunkiem jaki postawił na początku wyprawy było to, żeby w każdej chwili mógł z niej zrezygnować. A teraz, wiedząc, że Liga Złoczyńców ma na niego oko mógł sprowadzić na siebie i swoich przyjaciół kolejne niebezpieczeństwo. Jednak... Nie chciał wracać do mrocznego lasu, przynajmniej nie sam. Pomimo jego niechęci, bardzo zżył się z grupą swoich towarzyszy. A najbardziej z (h/c) włosą dziewczyną. Sam nie rozumiał jakim cudem zdołał mieć tak dobrą więź z niesamowitą lekarką. Co krok zaskakiwała go swoją wiedzą i czynami, które bywały czasem genialne w swojej niekonwencjonalności. Znalazł się w sytuacji gdzie chciał nawet zapytać ją czy mógłby pomagać jej w zbieraniu suplementów do leków, jednak nie był w stanie tego zrobić. Sama jej obecność onieśmielała go. Był wdzięczy, że pióra na jego głowie są w stanie zakryć niewinny rumieniec, który pojawiał się za każdym razem gdy zerkał na dziewczynę. Uwielbiał obserwować jej pracę, notował w głowie jej małe zwyczaje. Na przykład to, że zawsze liczyła zapisane strony w swoim dzienniku. Z każdym dniem zapisywała coraz większe liczby. Albo jej zamiłowanie do kwiatów. Uwielbiała przynosić różne rodzaje roślin razem ze swoimi medykamentami. Takie chwile cenił najbardziej, bo te najprostsze rzeczy pokazywały jak cudowną osobą jest naprawdę.

„Fumikage, gdzie jest sikorka...?!" Chłopak natychmiast otworzył oczy rozglądając się wokół. Nigdzie nie było po niej śladu. Dark Shadow także chciał pomóc w rozglądaniu się, jednak wiedział, że przykuje tym zbyt wiele uwagi.

Dobrze znał to ściskające uczucie w klatce piersiowej. Ponownie wymsknęła mu się z rąk, bo nie potrafił jej przypilnować. Od razu ruszył na poszukiwania, plątając się między straganami i uliczkami. Z każdą chwilą jego strach wzrastał coraz bardziej. Wizja tego, że coś mogło jej się stać stawał się nie do wytrzymania. Bardzo chciał, żeby to był jakiś żart. Żeby za chwilę wyszła zza rogu i uśmiechnęła się do niego pogodnie. Jednak czas płynął nieubłaganie. Każda minuta wydawał się wiecznością, kiedy szukał jej w każdym zakamarku. Sam nie rozumiał co się z nim dzieje, ale pomimo utraty tchu nie chciał zaprzestać swoich poszukiwań.

'Jakim cudem zniknęła?!'

Ktoś mógł wykorzystać jej łatwowierność i bez trudu ją porwać. Była zbyt dobra żeby odmówić komukolwiek kto chciałby uzyskać pomoc. Wiedział o tym doskonale. Przeklinał się pod nosem, że nie potrafił skupić swojej uwagi na tym co stało się dla niego najważniejsze. Najważniejsze... Przez chwilę zwolnił kroku, wpatrując się w kamienny deptak pod jego nogami. Racja, od kiedy stała się dla niego tak istotna? Od kiedy potrafił rzucić wszystko i biec by ją odnaleźć? Dopiero w tym momencie dochodziła do niego realizacje jego własnych uczuć. Przytłaczała go jednak świadomość tego, że nie ma jej obok. Że kiedy zwracała się do niego unikał jej wzroku i nie odpowiadał na pytania. To mogły być przecież ostatnie chwile z nią.

'Muszę ją znaleźć.'

Wrócił do swojego maratonu, nie zwracając uwagi na ciekawskie oraz zdziwione spojrzenia ludzi, których mijał na ulicach miasteczka. Miał tylko jedno zadanie, znaleźć ją. Gdy kompletnie opadł z sił, oparł się jedną ręką o kamienną ścianę obok, ciężko dysząc. Już chciał ruszyć by kontynuować swoje poszukiwania gdy zobaczył uśmiechniętą (e/c) oką, która wychodziła z jakiegoś sklepu na tej ulicy. Nic nie mogło powstrzymać jego radości.

„Tokoyami...? Co się stało!?" Dziewczyna szybko do niego podbiegła, jednak zanim zdążyła cokolwiek zrobić lub zapytać, została zamknięta w mocnym uścisku. „Huh...?"

„Nigdy więcej tak nie znikaj. Rozumiesz, (Y/N)?" Dziewczyna ostrożnie przytaknęła, czując jak delikatny rumieniec ponownie wita na jej policzkach. To pierwszy raz kiedy szkarłatnooki mówił do niej po imieniu. „Dlaczego odeszłaś nic nie mówiąc?"

„Myślałam, że cały czas jesteś za mną..." Słyszała oczywistą frustrację w tonie chłopaka. Czyżby cały ten czas, kiedy ona załatwiała sprawy związane z listem, biegał i szukał jej po całym mieście? Nie mogła zrozumieć dlaczego tak się stresował jej zniknięciem. „Na pewno wszystko w porządku?"

„Teraz już tak..." Odetchnął z ulgą, odsuwając się od dziewczyny gdy zorientował się, że trzymał ją w zawstydzającym uścisku. Sam nie rozumiał co go uderzyło, ale zobaczenie jej ponownie było tak miłe, że jego ciało działało bez jego zgody.

„Przepraszam, że cię zmartwiłam. Musiałam tylko wysłać list, a narobiłam ci tylu problemów." Dopiero teraz zauważył, że nie tylko on nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Spojrzenie (h/c) włosej skupione było na jej butach, jakby bała się, że powie coś nie tak. „Nie chciałam cię zdenerw-„

„Nie zrobiłaś nic co mogłoby mnie zdenerwować. Po prostu... Zmartwiłem się, że gdzieś zniknęłaś. To nic takiego." Niepewnie położył swoją dłoń na głowie niższej dziewczyny, chcąc pokazać, że to nic takiego. Po chwili zauważył jak na jej policzki wkrada się dość mocny rumieniec.

'Faktycznie, nigdy nie robiłem takich rzeczy...'

Po chwili odsunął swoją dłoń, a zielarka już spojrzała w jego oczy. (e/c) tęczówki pokazywały mu wiele radości, jakby ten drobny gest pokazał jej, że nie musi bać się rozmowy z nim. Bardzo ucieszyło go, że tak ważna dla niego osoba ponownie czuje się swobodnie rozmawiając z nim. Ku jego zdziwieniu, dziewczyna złapała go za rękę i ponownie zaczęła ciągnąć w stronę miasta.

„Musimy jeszcze kupić parę rzeczy, prawda?" Przytaknął na jej słowa dając się ciągnąć w stronę gdzie chciała zmierzać. Nie sądził, że taki drobny akt jak złapanie go za dłoń będzie w stanie pobudzić kołatanie jego serca, a jednak ponownie się mylił.

-------------------------------------

https://youtu.be/1kehqCLudyg

MUZYKASHAUN feat. Conor Maynard - Way Back Home (Lyrics) Sam Feldt Edit

KANAŁ NA YOUTUBE: WaveMusic

LINK: https://youtu.be/1kehqCLudyg 

Podróżowali od stoiska do stoisk przeglądając różnego rodzaju materiały. Oczywiście to zielarka w większości zajmowała czas rozmową, jednak tym razem otrzymała za to krótkie odpowiedzi i skupiony na niej wzrok. Bo kto mógłby go oderwać? Tokoyami znalazł się w sytuacji gdzie widział tylko ją. Nie zwracał uwagi na otoczenie, tylko na nią. Obserwował jej uśmiech, jej wypełnione tajemniczym błyskiem oczy i (h/c) włosy, które zgrabnie przeczesywała co jakiś czas ręką. Powoli zaczynał dochodzić do konkluzji, która z jednej strony go przerażała, a z drugiej przynosiła ukojenie. Czy on darzył ją głębszym uczuciem?

„Popatrz na te kwiaty, Tokoyami! Mają taki intensywny kolor, jakby przed chwilą były zebrane." Nawet czerwone róże nie były w stanie przyćmić tej energicznej dziewczyny, gdy delikatnie gładziła je dłonią. „Ciekawe jak osiągają ten efekt. Myślisz, że to może być jakiś specyfik? Jeśli tak, to musi być niesamowicie drogi!"

Szkarłatnooki przytaknął na jej słowa. Niestety dopiero teraz zauważył jak słońce jest już w połowie schowane za horyzontem. Wszyscy sklepikarze powoli pakowali swoje dobytki, żeby móc przygotować się do festiwalu. Na szczęście udało im się zdobyć wszystkie potrzebne suplementy nawet przed zamknięciem ostatniego stoiska.

„(Y/N), Tokoyami!" Oboje obrócili się w stronę machającej szatynki, która wskazywała im by poszli w jej stronę. Gdy dotarli do niej zastali całą grupę ich znajomych. „Już się martwiliśmy, festiwal zacznie się dosłownie za chwilę."

„Naprawdę!? Chciałam się jeszcze przygotować..." (e/c) oka westchnęła ciężko. Nie chciała przegapić ani jednej rzeczy, ale z drugiej strony chciała zmienić ubranie na bardziej wygodne.

„Wy idźcie, ja z (Y/N) dołączymy za jakiś czas." Podniosła wzrok na Tokoyami'ego, który obrócił swoją głowę w jej stronę. Nadal czuła się lekko zawstydzona tym, że nagle zaczął mówić do niej po imieniu, jednak nie miała mu tego za złe. „Na początku nie będzie nic ciekawego. Dopiero po zmroku zaczyna się prawdziwy festiwal."

„Dziękuję, Tokoyami!"

Oboje wycofali się w kierunku ich noclegu. Szkarłatnooki ignorował intensywne spojrzenia skierowane w jego kierunku. Domyślał się kto posyłał mu ostry wzrok, jednak skupiał się na dziewczynie obok niego, która wesoło opowiadała o festiwalu.

'Od kiedy mówi do niej po imieniu?'

Po dotarciu do karczmy, w której byli zakwaterowani Fumikage dał dziewczynie przygotować się w pokoju, kiedy on sam czekał za drzwiami pomieszczenia, mówiąc, że nie ma potrzeby specjalnego przygotowania się na ten wieczór. Po kilku minutach (h/c) włosa wyszła z pomieszczenia ubrana w beżową koszulę, długą do kolan spódnicę oraz swoje buty zasłaniające łydki. Jej włosy były spięty w niedbały, ale uroczy dla szkarłatnookiego sposób.

„Możemy już iść!" Przytaknął na jej słowa i razem ruszyli wzdłuż głównej ulicy wokół której działo się całe to zamieszanie.

Drogę oświetlały lampiony rozwieszone na sznurze wzdłuż całej drogi do świątyni. Pod nimi znajdowały się różnorakie stoiska z różnymi zabawkami, maskami i innymi drobiazgami, które tradycyjnie występują na festiwalach. Tokoyami kilkukrotnie widział takie wydarzenia w wiosce obok mrocznej puszczy, jednak nigdy nie mógł w nich uczestniczyć. Nie czuł, że coś traci. Wiedział, że odstraszył by tylko ludzi ze swojej wioski. Bo kto chciałby świętować z kimś takim jak on?

„Musimy kupić lampion!" Opanowało go przyjemne ciepło kiedy po raz kolejny dłoń dziewczyny chwyciła za jego. Zielarka na pewno nie traktowała tego jako poważny gest, jednak wciąż, nie bała się go dotknąć. Nie bała się z nim rozmawiać. Chciała to robić. „Myślisz, że damy radę wejść na sam szczyt? Boję się, że nie dam rady... Moje nogi bolą na sam widok tych schodów!"

Uśmiechnął się delikatnie słysząc melodyjny głos (e/c) okiej, która prowadziła go powoli wśród straganów. Pomarańczowo żółte światło wydobywające się z lampionów subtelnie rozświetlało jej sylwetkę i odbijało się w jej oczach. Gdyby tylko był w stanie przekazać to co myśli w postaci słów. Stała przed nim osoba, która swoim dobrym sercem była w stanie skraść serca tylu osób. Doskonale zdawał sobie sprawę z uczuć innych członków grupy. Nie był przecież głupi.

'Nigdy nie miałem nawet ułamka szansy...' Spojrzał na swoje odbicie w lustrze wody w wiaderku przy jednym ze stoisk. Jak (Y/N) mogłaby w ogóle myśleć o nim w ten sposób? Zasługiwała na księcia z bajki, nie na potwora.

Pomimo tego, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę, wciąż tlił się w nim ten ostatni opałek nadziei, że kiedyś będzie w stanie spojrzeć na niego w ten sam sposób, w jaki on widzi ją. Gdyby tylko mógł w jakiś sposób pokazać jej jak wiele dla niego znaczy. Prosty, ale nie oczywisty. Jego wzrok mimowolnie skierował się w stronę stoiska z kwiatami. Od razu rzuciły mu się w oczy białe kwiaty. Delikatne, niewinne i przepiękne.

„Chyba nie znajdziemy reszty w tym tłumie... Wszędzie jest pełno ludzi!" (Y/N) stanęła na palcach, próbując dostrzec choć jedną znajomą twarz wśród natłoku różnorakich osób. „Może po prostu są już na szczycie..."

„Myślę, że zobaczymy ich dopiero po uwolnieniu lampionów. Nie powinnaś się spieszyć, to twój pierwszy festiwal." Położył rękę na ramieniu dziewczyny, jakby chcąc odciągnąć ją od pomysłu znalezienia reszty ich towarzyszy. Nie dość, że byłoby to bezowocne, to zmarnowaliby czas. A do tego wizja spędzenia tego wieczoru z (h/c) włosą sam na sam była myślą, która przyprawiała chłopaka o lekką gorączkę.

„Chyba masz rację, Tokoyami." Westchnęła cicho delikatnie pocierając swoje ramiona. Szkarłatnooki wyczuł dreszcz i gęsią skórkę dziewczyny. „Nie spodziewałam się, że będzie tak chłodno- Tokoyami?"

Chłopak zdjął z siebie ciemną pelerynę po czym szczelnie owiną nią sylwetkę dziewczyny. Ku jego zdziwieniu na policzkach dziewczyny pojawił się delikatny rumieniec, nim wtuliła się w czarny materiał. Czy ona właśnie...? Nie, niemożliwe. Światło lampionów musiało płatać figle jego oczom. Ale z drugiej strony...

„Nie musiałeś tego robić! Teraz ty będziesz zamarzać!" Oznajmiła, wpatrując się w swoje buty. Jednak tym razem nie było to spowodowane strachem przed powiedzeniem czegoś nie tak, a zawstydzeniem.

„Nic mi nie będzie. Chciałaś spróbować amazake, racja?" Sam nie rozumiał dlaczego, ale czuł się w jakiś sposób ośmielony. Złapał za delikatną dłoń dziewczyny i powoli zaczęli spacerować wzdłuż ulicy oświetlonej różnymi lampionami w poszukiwaniu stoiska amazake.

'Ta peleryna pachnie jak Tokoyami-kun... Jak cynamon i wanilia...' Zielarka nieśmiało podążała za swoim przyjacielem, napawając się ciepłem materiałowej peleryny, którą otrzymała. 'Naprawdę się stara, żebym dobrze się bawiła, prawda?'

Mimowolny uśmiech wkradł się na jej usta, kiedy zrozumiała, że w ten sposób pokazuje jej swoją troskę. Zrozumiała jak wiele musi dla niego znaczyć skoro tak bardzo się dla niej poświęca. Szukał jej przez całe popołudnie, potem wrócił z nią żeby mogła się spokojnie przebrać, a teraz dodatkowo oddał jej swoją pelerynę! Miłe ciepło powoli rozlewało się po całym jej ciele. Było to niewinne, ale bardzo przyjemne uczucie.

„Fumikage-kun, chyba tutaj możemy je kupić!" Oznajmiła z uśmiechem wskazując na budkę z jasnym napojem.

Jednak nie zwróciła uwagi na to, że jej towarzysz jakby na chwilę stanął w miejscu. Zszokowany tym, co się właśnie stało. Zamrugał kilkukrotnie by potem zawiesić swoje spojrzenie na dziewczynie, która zdawała się nie rozumieć co wywołało zmianę w jego zachowaniu.

'Pierwszy raz... Mówi do mnie po imieniu...'

„Ah! Przepraszam! Nie chciałam, żebyś to źle odebrał!" Przez ułamek sekundy jej zawstydzona twarz wpatrywała się prosto w jego twarz, jednak szybko skierowała swój wzrok na kamienny chodnik pod nimi. „P-pomyślałam, że skoro ty mówisz do mnie (Y/N) to może mogłabym..."

„Śmiało. Możesz mówić do mnie po imieniu." Momentalnie jej mimika się rozpromieniła. Spojrzała na swojego przyjaciela z tak radosną ekspresją, aż bał się, że też może zdradzić swoją radość uśmiechem. „Staniesz w kolejce? Musze jeszcze coś zrobić."

„Oczywiście, tylko niech nie zejdzie ci za długo." Przytaknął na słowa dziewczyny z żalem zostawiając ją w dość długiej kolejce.

Czekał na moment, w którym bez problemu będzie mógł wrócić i niezauważenie podejść do stoiska z kwiatami. Gdy tylko podszedł do straganu, przywitał go piękny zapach zmieszanych ze sobą roślin. Jednak nie miał czasu na podziwianie ich, chciał jak najszybciej wybrać prezent dla (e/c) okiej.

„W czym mogę pomóc?" Zapytała starsza kobieta, która pilnowała straganu. W odpowiedzi szkarłatnooki wskazał na białe kwiaty, które od razu przykuły jego uwagę. „Ah, tak. Kwiat akacji? Rzeczywiście jest przepiękny."

Kobieta wyjęła jeden osobnik z wody po czym zawiązała przy jego łodydze ciemnoczerwoną wstążkę. Podała ją chłopakowi, który od razu uiścił zapłatę za kwiat. Jednak kiedy miał odchodzić słowa kwiaciarki zatrzymały o w miejscu.

„Symbolizuje skrytą miłość. Niektórzy odczytują to także jako niespełnione uczucie. A ty, które wybierasz chłopcze?" Uśmiechnęła się przyjaźnie nim wróciła do obsługiwania innego klienta, który po chwili podszedł do stoiska.

'Skryta miłość...?'

Dokładnie przyglądał się ślicznej roślinie w swojej dłoni. Uczucie, którym darzył (h/c) włosą dziewczynę było dla niego specjalne. Zdarzyło mu się pierwszy raz w życiu. Czy to właśnie była ta bajkowa miłość? Jednak w jakiej bajce ktoś taki jak (L/N) mógłby zakochać się w kimś takim jak on. Ukrył kwiat w swojej torbie, upewniając się, że nie ulegnie żadnemu zniszczeniu nim ruszył z powrotem do straganu z ciepłym napojem. Na miejscu zastał dziewczynę z dwoma kubkami dymiącego napoju w dłoniach.

„Wybacz, że musiałaś czekać." Oznajmił, przejmując od zielarki jeden kubek z gorącym napojem.

„Nic się nie stało, dopiero wyszłam z kolejki." Odparła, delikatnie dmuchając na ciepły napitek, który pieścił jej nozdrza swoim słodkim zapachem. „Ciekawe jak bardzo jest słodkie..."

„Nie próbowałaś jeszcze?" Zapytał z wyraźnym zdziwieniem gdy pokręciła głowa na nie.

„Nie, przecież poczekałam na ciebie! To żadna zabawa jeśli robi się takie rzeczy samemu. Chciałabym mieć z tobą mnóstwo dobrych wspomnień." Zanurzyła swoje usta w ciepłym napoju biorąc kilka drobnych łyków. „Jest przepyszne!"

Jej słowa wciąż obijały się w głowie chłopaka. Chciała mieć z nim miłe wspomnienia, czyli chciała spędzać z nim czas. Poczekała na niego, bo zależało jej na tym by był z nią przy tej błahej, ale miłej chwili. Także spróbował amazake, napawając się jego słodkim smakiem, jednak nic nie mogło przewyższyć tego przyjemnego uczucia, które towarzyszyło mu od pierwszego spotkania dziewczyny.

„Musimy znaleźć dobre miejsce do oglądania lampionów." Szkarłatnooki zauważył, że coraz mniej ludzi chodzi po ulicy co oznacza, że wszyscy udają się do świątyni by stamtąd oglądać specjalne wydarzenie. Jednak oni nie mieli czasu by się tam dostać, a wbieganie na sam szczyt, wydawało się dość niemiłym zajęciem. „Tu chyba będzie dobrze."

Ostrożnie złapał dziewczynę za nadgarstek upewniając się, że nie upuści naczynia z napojem nim ruszył w stronę małej kapliczki tuż za stoiskami. Nikogo tam nie było, ponieważ wszyscy albo zajmowali miejsca na schodach prowadzących do świątyni lub po prostu na samym szczycie wzgórza. (Y/N) zajęła miejsce na trawie obok swojego towarzysza, widząc stamtąd prześlicznie oświetlone ulice miasteczka. Byli na idealnej wysokości by zobaczyć zarówno niebo jak i ziemię.

„Niesamowite... To naprawdę musi być męczące, żeby rozwiesić tyle świateł." Zielarka z uwagą przyglądała się rozświetlonemu miastu, kończąc swój słodki napój. Gdy tylko opróżniła naczynie odłożyła je na bok by móc wyjąć złożony lampion i zapałki. „Myślisz, że to już pora?"

Tokoyami przytaknął na jej słowa. Rozłożył ozdobę i gdy tylko rozpalił płomień w środku, na niebie zaczęły pojawiać się pojedyncze światełka. (e/c) oka złapała za drugą stroną lampionu i po chwili razem wypuścili go w powietrze, obserwując jak dołącza do reszty tworząc morze światła na ciemnym niebie. Choć na nieboskłonie rozgrywał się tak piękny widok, mroczny chłopak nie był w stanie oderwać swojego wzroku od towarzyszącej mu lekarki. (h/c) loki delikatnie leżały na jej jedwabnej skórze, podkreślając bardzo subtelne rysy twarzy. (e/c) oczy wpatrywały się do góry odbijając w sobie blask wszystkich świateł. Ta chwila była wręcz... Magiczna. Nie chciał, żeby się skończyła. Sięgnął do torby wyjmując z niej zakupiony wcześniej kwiat.

'Czy to odpowiednie, żeby go dać?'

Teraz nie mógł się już dłużej zastanawiać. Po długim kontemplowaniu swoich uczuć, zrozumiał jak wiele znaczy dla niego ta dziewczyna. Wiedział, że jego szanse by zdobyć jej serce są nikłe, ale co to za bohater, który poddaje się bez walki? Wziął głęboki oddech próbując uspokoić kołatanie swojego serca. Kto by przypuszczał, że będzie zdolny do czegoś takiego.

„Fumikage-kun?" Jego wzrok spotkał się z zaciekawionym spojrzeniem tęczówek jego towarzyszki. Delikatnie umieścił kwiat w jej dłoni, która leżała obok niego na trawie. „Huh?"

Zbyt zawstydzony swoim aktem nie odpowiedział nic na jej zdziwienie, dopiero wtedy skupił wzrok na powolnie przepływających lampionach. Nic nie mogło go przygotować na to co stało się chwilę potem. Poczuł jak jedna z dłoni dziewczyny ostrożnie dotyka jego ramienia, a po chwili (Y/N) złożyła delikatny pocałunek na boku jego dziobu. Dopadła go niesamowita gorączka, serce galopowało jak szalone, a spojrzenie zetknęło się z lekko zawstydzonym wzrokiem dziewczyny, która odsunęła się od niego na kilka centymetrów.

„Dziękuję, Fumikage. To był niesamowity dzień."

Wpatrywał się w nią, jakby przed chwilą zobaczył coś niesamowitego. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że nawet będąc tym kim jest, może zdobyć serce dziewczyny. W końcu ona od razu zobaczyła w nim kogoś więcej niż potwora, od razu widziała w nim bohatera. Powoli przyznawał się sobie, że uczucie, którym ją obdarzył mogło być głębsze niż cokolwiek co do tej pory było mu dane przeżyć. Jego dłoń mimowolnie ułożyła się na odpowiedniku zielarki, jednak ta nie wydawała się zezłoszczona tym faktem. W ciszy obserwowali razem niesamowity widok. Nadal czuł to elektryzujące uczucie kiedy jej usta zetknęły się z jego ciałem. To nie było coś, o czym będzie mógł łatwo zapomnieć.

'Teraz naprawdę nie będę w stanie jej zostawić...'

WITAM, WITAM, WITAM! DZIŚ MAMY SZCZEGÓLNĄ OKAZJĘ~! 

Ta oto, stara już, Yurugina właśnie skończyła trzy latka! Choć moja przygoda z fandomem BNHA dopiero się zaczyna, już mogę stwierdzić jak bardzo przywiązałam sie do tej community! Dlatego dziękuję za każdy głos, komentarz czy prywatną wiadomość! 

Wiem, że moje pisanie jest dość przeciętne (jeśli nie gorsze), ale cieszie sie, że mogłam wnieść coś do tak interesującej mnie społeczności!

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY WSPIERAJĄ MNIE W NOWYM KIERUNKU MOJEGO PISANIA!

Dużo sie zmieniło. Narracja, forma, a nawet opisy uczuć czy postać. Po prostu wydaję mi się, że z czasem każdemu z nas podoba się co innego. Nie byłam w stanie pisac tak samo jak mojej książki z uniwersum Naruto. Chciałam spróbować czegoś nowego i podzielić sie tym z wami!

Dlatego jest mi bardzo miło, że dużo osób wciąż podąża moim śladem. Postaram sie nie zawieść was bardziej niz do tej pory! Obiecuję! 

Dlatego z okazji tego małego święta, chciałabym dać wam prezent w postaci nowej ksiązki połączonej z mini maratonem! 

Jest to forma długiego one-shota podzielonego na pięć rozdziałów. Codziennie (licząc od dziś) do końca książki będę dodwać rozdziały! Czyli będzie aktualizowana codziennie od 20-24/06!

Mam nadzieję, że się w niej zobaczymy! Chciałam trochę bardziej poeksperymentować z opisami uczuć i skupić się bardziej na nich, mniej na otoczeniu. Do tego starałam sie wymyślić ciekawą fabułę! 

Co będzie jeśli Katsuki zbyt nagnie zaufanie naszej ukochanej (Y/N)? Co jeśli może stracić ja na zawsze?

Czekajcie, żeby się przekonać!

Mam nadzieję, że się podobało!

~Yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro