23.|| Czy istnieje ta 'dobra' strona?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MUZYKA: Nightcore - Gasoline ✗ Savages (Reshape)

KANAŁ NA YOUTUBE: Zen-kun

LINK: https://youtu.be/nsjcmttZGyk

12/08/2019

===========================

"I'm not the only one who finds it hard to understand
 I'm not afraid of God, I am afraid of man"

Żywe miasto onieśmielało wielu nowoprzybyłych. W końcu tak dobrze prosperująca metropolia była na tyle duża oraz samowystarczalna by samodzielnie stać się krajem! Nic dziwnego, że grupa młodocianych bohaterów czuła się odrobinę zagubiona wśród całego tego zgiełku. Zapełnione ulice, głośne krzyki i tętniące tu życie były wręcz przytłaczające. Ludzie mieszkający tu od lat nie widzieli nic dziwnego w tym zamieszaniu, jednak osoba przebywająca tu pierwszy czy nawet piąty raz wciąż mogła czuć się nieswojo. Budynki różnych kształtów, kolorów i wysokości stały ściśnięte wzdłuż szerokich, długich ulic. A nad nimi wszystkimi górował niesamowicie majestatyczny pałac, należący do władcy całej tej krainy.

„Nie sądziłam, że zobaczę stolicę tak szybko..." Młoda zielarka z ciekawością notowała każdy dostrzeżony szczegół. Nowe miejsce było na tyle intrygujące, że czuła potrzeba zapamiętania jak najwięcej cudownych chwil podczas tej wycieczki. „Wszystko jest takie..."

„Większe, kero?" Idąca tuż obok medyczni zielonowłosa dokończyła jej zdanie, uśmiechając się na widok pogodnego nastroju dziewczyny.

„Wyjęłaś mi to z ust, Tsu-chan!" Zaśmiała się delikatnie, poprawiając zagubione pasemko (h/c) włosów. „A do tego wejdziemy do pałacu cesarza! To niewiarygodne!"

„Szkoda tylko, że w takich okolicznościach... Skoro dotyczy to Ligi Złoczyńców, musiało wydarzyć się coś niepokojącego. Mam złe przeczucia..." Słuszne zmartwienie Ochaco przywróciło przyszłej lekarce zdrowe spojrzenie na rzeczywistość. Racja, to nie jest czas na podziwianie zabytków.

„All for One uciekł z więzienia, to nie może być przypadek, że kilka dni po tym otrzymujemy wiadomość o wezwaniu do stolicy." Trójka dziewcząt przytaknęła na słowa młodego księcia, który szedł zaraz przed nimi razem z Iidą. „Musimy być przygotowani na najgorsze."

Nawet jeśli to okropne uczucie zdrady zawitało w głowie (e/c) okiej, nie mogła powstrzymać się przed chęcią zakończenia szczęśliwej passy złoczyńców. Jednak czy walka to najlepsza z dróg? Oczywiście, ludzie oczekują zorganizowanej akcji herosów, którzy zniszczą przeciwników w pełnej napięcia bitwie. Tak było od wielu, wielu wieków. To było uznawane za tak zwaną 'dobrą przemoc', coś co było konieczne, nawet jeśli czasem niemoralne.

'Ale czy istnieje dobra przemoc?'

Nim mogła dojść do dalszej części swoich kontemplacji, wszyscy zawitali pod wrotami strzeżonymi przez mały garnizon straży. Jeden z wojowników od razu nakazał im się wylegitymować, a po przyjrzeniu się listowi od cesarza, wpuścił grupę młodych bohaterów do środka. Inny żołnierz zaczął prowadzić ich wzdłuż wielu ścieżek, korytarzy i pomieszczeń. Dojście do ogromnych, białych drzwi zajęło im dobry kawałek czasu. Gdy stanęły otworem przyszli herosi spotkali się z widokiem gigantycznej Sali tronowej z marmurowym tronem na samym środku. Na siedzeniu wygodnie usadowił się niski mężczyzna o aparycji białej myszy. Wszyscy od razu ukłonili się w pas, nie chcąc obrazić tak dostojnej osoby jak cesarz.

„Udało wam się przybyć tak szybko, to cudownie! Naprawdę nie mogłam się doczekać by poznać każdego z was osobiście! Wśród ludzi zaczęły przewijać się niesamowite historię z wami w roli głównej! Wstawajcie, nie krępujcie się." To było wręcz niepokojące jak osoba na jego stanowisku była w stanie brzmieć tak łagodnie i przyjaźnie, jakby mówił do bliskiego przyjaciela. Jego wygląd mógł zmylić oko pozornego widza, ale gdyby był taki jak mówi o nim aparycja, nie byłby cesarzem. „Przepraszam za to nagłe wezwanie, ale myślę, że domyślacie się o co może mi chodzić."

„Chodzi o Ligę Złoczyńców i All for One?" Zapytał lekko stłamszony głos zielonowłosego, który przez cały pobyt w pałacu wydawał się być zdenerwowany.

„Dokładnie o nich! Normalnie poprosiłbym o pomoc pro hero, co też zrobiłem, jednak teraz mam prośbę do ciebie, (L/N) (Y/N)." Spojrzenie ciemnych, wyglądających jak guziki oczu skupiło się na zaskoczonej zielarce. „Nie chcę wplątywać w to reszty z was, nie mogę ryzykować waszego życia gdy nie jest to konieczne. Bardzo chciałbym abyś ty też nie musiała w tym uczestniczyć, ale jesteś kluczowym elementem do sukcesu tej misji."

„Hę!? Ma iść sama!?" W Sali rozległ się zirytowany głos jasnowłoswego. Nie był zadowolony z bycia wsuniętym pod dywan ogniwem zapasowym, gdy (h/c) włosa miała być na pierwszej linii frontu. „To po co ściągać tu nas wszystkich!?"

„Bakugō Katsuki, potrzebuję was w celu opracowania strategii walki z naszym przeciwnikiem. Ty powinieneś doskonale zdawać sobie sprawę z tego, iż macie najdokładniejsze informacje o ich działalności." Wyjaśnił myszopodobny mężczyzna schodząc ze swojego piedestału i kierując się w stronę młodych herosów. „Wciąż jesteście młodzi, niedoświadczeni. Nie mogę wypuścić was w ogień najintensywniejszej walki ostatnich stuleci."

„Więc czemu ja jestem do tego konieczna?" Zapytała (e/c) oka, czując się odrobinę nieswojo po otrzymaniu nietypowej prośby. „W czym ja mogłabym pomóc? Nie znam się na walce."

„Ty, nie jesteś wojownikiem w naszym planie. (Y/N), jestem pewny, że znasz już swoją prawdziwą moc. Nawet jeśli przeraża cię używanie tej indywidualności, to jedyny sposób by na zawsze pozbyć się All for One." Jakim cudem te urocze oczka nagle zamieniły się w pełne ognia i determinacji ślepia? Bez trudu odczytywał wszystkie jej emocje, jakby czytał w myślach. „Wiem, że proszę o wiele. Znam skutki uboczne stosowania tej mocy, jednak w razie ostatecznego wypadku, chciałbym byś była w pogotowiu by zakończyć sytuację, gdy ta stanie się niebezpieczna. All for One musi zostać zgładzony z powierzchni ziemi."

„Prawdziwa moc? (Y/N) ma leczyć rannych, kero?" Żabia bohaterka zadała na głos pytanie, którzy wszyscy mieli w głowie. Umiejętności medyczne były aż tak kluczowe na polu walki?

„Rozumiem, czyli nie połączyliście ze sobą faktów." Zatrzymał na moment swój głos, jakby w zadumie. Po kilku sekundach przytakną i zwrócił spojrzenie na grupę przyjaciół. „Wasza przyjaciółka posiada dwie indywidualności, jedna z nich, Healing, jest wam dobrze znana. Za to druga... Jest bardzo niebezpieczna." Monarcha zatrzymał się w tym miejscu, jakby kontemplując nad swoim następnym ruchem.

„Czyli ona naprawdę wymazuje moce...?" Wszystkie głowy obróciły się w stronę Katsuki'ego, który wydawał się dość zamyślony przez dłuższy fragment konwersacji. „Myślałem, że to cholerny żart, kiedy wtedy o tym powiedziałaś..."

„Robbery to nieopanowany dar, który działa tylko w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia osoby ją posiadającej. Wtedy jest w stanie wyciągnąć z osoby indywidualność i przemienić ją we własną energię. Może wtedy przy walce All Might'a myśleliście, że All for One po prostu ją skrzywdził. Jednak tak naprawdę, to energia pochodząca z nagromadzonej w nim potęgi była zbyt duża by ciało (Y/N) było w stanie ją wytrzymać." Wyjaśnił Nezu, stając twarzą w twarz z (h/c) włosą zielarką. Na Sali zapadła grobowa cisza, każdy przebywający w środku powoli układał razem wszystkie dotychczasowe fakty, które często umykały pod nosem.

„Skoro nie była w stanie wytrzymać tego wtedy, jakim cudem ma wytrzymać teraz?" Chłodną atmosferę przerwał równie oziębły głos Tokoyami'ego, który jako pierwszy odważył się spojrzeć w oczy lekarki. Widział w nich smutek, strach i ulgę.

„... Dlatego chcę dać jej podjąć decyzję. Gdy będziesz gotowa, powiedz mi czy chcesz pomóc w tym ryzykownym zadaniu. Wiem, że decyzja nie przyjdzie ci łatwo, ale nie czuj się pod presją z mojej strony. W grę wchodzi twoje życie, wybierz dobrze."

„Chwila, czyli ma się zgodzić na bilet w jedną stronę!? Przecież to nie-„

„Nieetyczne? Nieodpowiedzialne? Niekonieczne? Ludzie naszych włości cierpią katusze, a człowiek, który jest w stanie zniszczyć nasz świat wzmacnia swoją potęgę z każdą sekundą. To jedyne środki jakie nam zostały, musimy przygotować się do prawdziwej bitwy o dalsze losy bohaterstwa." Cesarz skierował się w stronę swojego tronu, zajmując ponownie swoje miejsce. Delikatny, współczujący wręcz, uśmiech zagościł na jego twarzy gdy widział zmieszane reakcje młodocianych. „Z tego powodu daję Ci wybór, (Y/N). Nie mógłbym rozkazać ci iść na potyczkę, która może odebrać ci życie. Przepraszam, że stawiam cię w tej sytuacji, ale nawet jeśli odmówisz nikt nie będzie zły z powodu takiej decyzji. Powinniście odpocząć, pokoje są już przygotowane."

»»————- ♡ ————-««

https://youtu.be/g7VXmCEBluI

MUZYKA: Unlike Pluto - Villain Of My Own Story

KANAŁ NA YOUTUBE: Unlike Pluto

LINK: https://youtu.be/g7VXmCEBluI

"I feel like I'm no good I should run away
I feel like failure's one step ahead of me"

Tej nocy nie mogła zmrużyć oka. Nie tylko jej przyjaciele zrozumieli prawdziwą naturę tej samo destrukcyjnej mocy, ale i sam cesarz prosi ją o pomoc przy której może stracić życie. Wizja śmierci nadal była tak bardzo przerażająca, jak wtedy. Łzy, pot i krew mieszały się w okropnie odrażający zapach męczarni i bólu. Tak wyglądała prawdziwa śmierć. Nie była jak legendarne zgony bohaterów. W tym nie ma nic honorowego. To tylko cierpienie i strach w tym samym momencie. Podobno tylko tchórze uciekają z pola walki, a co jeśli ten tchórz ma rodzinę do której pragnie wrócić? Co jeśli nie chcę iść na pewną śmierć tylko by zaspokoić ambicje mocarzy traktujących żołnierzy jak mięso armatnie? Karanie ludzi dyshonorem za odczuwanie emocji nie jest dobre.

'Wtedy nie miałam takich obaw...'

Może była to zasługa gwałtownego instynktu, a może świadomość upadku największego herosa wszechczasów rozgrywająca się na jej oczach, ale wtedy bez wahania ruszyła mu na pomoc. Dzięki temu aktowi odwagi mogła uratować życie tak istotnej osoby. A teraz... Jej poświęcenie mogłoby uratować setki, nawet tysiące, zagrożonych osób. Mogłaby zapewnić stabilną przyszłość dla przyszłych bohaterów by mogli pomagać innym tak jak ona. Nie chciała doczekać czasów, w których społeczeństwo walczy z dobrocią ludzkiego serca.

„Więcej plusów niż minusów, a jednak nie potrafisz się zdecydować? Co takiego nie pozwala ci zasnąć?" Przerażona zielarka podniosła się do pozycji siedzącej próbując odnaleźć źródło feralnego głosu. Wszyscy jej towarzysze wydawali się smacznie spać, więc skąd dochodził ten dziwny ton? „Trudno będzie ci to zrozumieć bez wyjaśnienia, dostań się do lochów, tam porozmawiamy."

Złe przeczucia zawitały u progów myśli dziewczyny. Nie powinna słuchać tego głosu, powinna go zignorować i wrócić do swojego własnego snu. Mimo tego, chciała wiedzieć co takiego może zmienić jej perspektywę o całej sytuacji. Po cichu wysunęła się z pod aksamitnej pościeli, kierując wzdłuż korytarzy zamku. Coś lub ktoś dokładnie podpowiadał gdzie skręcić, zatrzymać się lub ukryć. W końcu trafiła pod zakneblowane drewniane drzwi, za którymi kryły się schody do piwnicy.

„Wejdź, śmiało."

Stopy (e/c) okiej stykały się z zimnymi kamiennymi stopniami, gdy powoli zmierzała ku końcu swojej podróży. Pomieszczenie było ciemne, wilgotne prawie takie samo jak w pałacu Hitoshi'ego. Jednym źródłem światła był księżyc wpuszczający swój blask do jedynej celi w pomieszczeniu. Za żelaznymi kratami siedział mężczyzna o przerażającym uśmiechu psychopaty. Wpatrywał się w zielarkę z nieukrywanym rozbawieniem.

„Nie uważasz, że za szybko ufasz obcym? Skąd masz tę pewność, że nic ci się nie stanie?" Jego nienaturalnie długi język przejechał po jednej ze swoich warg.

„Kim jesteś...?" Trzymała swój dystans, stojąc kilka dobrych metrów z daleka od krat. Nie wyglądał na kogoś o zdrowych zmysłach.

„Czy moje imię jest ważne? Twoja sytuacja wydaje się być bardziej skomplikowana i znajomość mojego imienia nie jest konieczna do rozwiązania jej, nie sądzisz?" Był ogromny i muskularny, a czerwone tęczówki ukazywały jak bardzo bawi go ta sytuacja. „Ale skoro już musisz wiedzieć... To ja, Stain, Morderca Bohaterów."

Serce lekarki przystanęło na moment. Przed nią był mężczyzna, o którym słyszała tylko z opowieści. Ten, który sam wymierzał sprawiedliwość wśród herosów, którzy nie spełniali jego wymagań. Człowiek, który bez skrupułów odbierał cenne życia innych dla nagłośnienia swoich zasad oraz moralności.

„Strach nie jest mile widzianym uczuciem u kogoś kto ma zapewniać cywilom bezpieczeństwo. Musisz popracować nad kontrolowaniem swoich emocji." Usiadł po turecku, jakby rozmawiał ze swoim bliskim znajomym. Czy ten człowiek nie rozumie powagi swoich czynów? „Skoro tu przyszłaś, naprawdę nie masz pojęcia co zrobić."

„I jak ty masz mi w tym pomóc? Dzięki twoim działaniom Liga Złoczyńców się rozrosła! Przestępczość niszczy ludzi we wszystkich zakątkach świata. Zamordowałeś tyle niewinnych bohaterów..."

„Dzięki mnie? Gdybym mordował ludzi i głosił idee, które nie mają w sobie choć ziarna prawdy, nikt nie podążałby moim śladem." Ślepia mężczyzny skupiły się na dziewczynie przed nimi, wyglądał jakby na chwilę uspokoił swoje zabójcze zapędy. „Przemoc stosowana przeze mnie jest krytykowana, a wielu innych bohaterów, którzy pozbawiają życia przestępców są traktowani jak bogowie? Od kiedy zadawanie bólu po którejś ze stron jest uzasadnione. Zapominasz o wartościach, które są najważniejsze. Człowiek to człowiek. Nie ważne po której stronie stoi."

„Przestępca zwraca się przeciwko ludzkości i prawu, nie może odejść bez kary."

„A Bohater, który ma dobrze rozbudowane układy w branży może obejść prawo i być wielbionym przez tłumy. Płatni bohaterzy to zaraza naszego społeczeństwa. Nie istnieje złoty środek, skoro tylko wasza prawda się liczy." Ekscentryczny anty-bohater, zacisnął bandaż wokół swoich oczu. „Teraz ty masz zdecydować o śmierci kolejnej osoby by zaspokoić potrzeby innych. To okrutne, zabić kogoś by innym żyło się wygodniej. Przecież zawsze tak mówicie."

Nie potrafiła zrozumieć jakim cudem, ale niektóre z jego treści nabierały choćby najmniejszego sensu, gdy o nich rozmyślała. Nie ma obiektywnej prawdy, są tylko subiektywne opinie i ta z największa ilością poparcia zostaje uznana za prawdę. Przemoc nie powinna być lekarstwem tego świata.

„Ci, którzy walczą z instytucją bohatera to nie tylko gangsterzy próbujący oczyścić sobie pole do manewru. To są też osoby skrzywdzone przez tych, którzy zobowiązali się ich chronić. Każdy z nich ma ranę zadaną przez ludzi, w których niegdyś wierzył. Jak możemy ich za to winić?" Jego słowa przywołały znajomego teraz już mężczyznę, który pomimo swojej pozycji nie był wcale zły. Chciał po prostu uczciwej walki z zepsuciem tego biznesu. „Jest jedynie grupa kilku osób, które nadają się do bycia herosami. Oni powinni walczyć ze złem tego świata, bo robią to z pasji, troski o drugiego człowieka. A nie licząc na duże pieniądze czy sławę."

„Ja... Nie rozumiem tego. Skoro mówisz o tym, że przemoc jest zła czemu próbujesz zmieniać świat robiąc dokładnie to co tak negujesz?" Zapytała cicho, wreszcie zbierając się na odwagę by spojrzeć w rozbawione krwiste oczy.

„Żeby pokazać młodzikom, takim jak ty, hipokryzję świata w jakim przyszło nam żyć. Od urodzenia wpajano ci papkę o dobrych bohaterach i złych złoczyńcach, sprawiając, że nie zauważasz nic złego w zachowaniu tych pierwszych. Historia daje im status quo. Krytyczne myślenie jest najbardziej zwalczaną umiejętnością młodego bohatera." Odpowiedział, przekrzywiając swoją głowę w bok. „A teraz stoisz przy wyborze, który może na stałe zaważyć o tym jak potoczą się dalsze losy tego wszystkiego. To ty decydujesz kto wygra i jak chcesz to zakończyć. A wszystko przez to, że możesz zniszczyć moce innych. Nie czujesz się jak narzędzie? Wykorzystują cię do ukrycia swojej nieudolności. Chcą poświęcić twoje życie by nadrobić swoje wady! Haha! Czy jesteś pewna, że stoisz po tej dobrej stronie? Czy po prostu to mówią ci hasła głoszone od młodości? Zapomniałaś, że masz własny mózg?"

„..."

„Nieważne czego nie wybierzesz, ktoś zawsze ucierpi. Złoczyńca czy bohater, nie ma znaczenia. Człowiek stał się człowiekowi wilkiem. Ale nie patrz na to z jednej perspektywy, bo to jest zgubne. Upadek All for One, nie sprawi, że wszyscy przestępcy nagle zrezygnują. Tylko utwierdzą się w przekonaniu o walce przeciw herosom."

„Bo świat nie jest czarno-biały, tylko pełen odcieni szarości..." Wymamrotała cicho, starając się nie dawać mężczyźnie satysfakcji z faktu otworzenia jej oczu.

„Wreszcie zaczynasz rozumieć o co w tym wszystkim chodzi." Niepokojący uśmiech powrócił na jego twarz, gdy czerwone ślepia zapaliły się w kolejnej dawce adrenaliny. „Teraz, gdy choć odrobinę o tym pomyślałaś, wybierz dobrze. Bo każda decyzja ma swoje konsekwencje. Nawet jeśli nie pojawią się teraz, za kilka lat one będą kształtować historie."

„Ale w tej sytuacji nie istnieje dobry wybór! Mam tylko dwa wyjścia, każde niepewne... Mówisz o tym z taką lekkością... Skoro to ma mieć wpływ na historię."

„To nie mój wybór." Wzruszył ramionami, zaciskając dłonie na swoich kostkach. „A ty, jesteś młoda. Nikt nie będzie cię obwiniał za to co będzie, przynajmniej na razie. Tylko ty panujesz nad herosem, którym chcesz zostać."

„Twoja 'pomoc' jeszcze bardziej namotała mi w głowie..." Odparła, wzdychając ciężko. Dlaczego teraz żadna z odpowiedzi nie wydaje się tą dobrą?

„Lubię nazywać to otwarciem oczu, teraz masz przed sobą opcje, o których istnieniu nie miałaś pojęcia." Ku zdziwieniu zielarki położył się na plecach nie mówiąc nic więcej. Zrozumiała jego przekaz i powolnym, niepewnym krokiem oddaliła się w stronę komnaty.

»»————- ♡ ————-««

Nikt nie znał daty finałowej bitwy między zespołem pro bohaterów i najbardziej poszukiwanymi przestępcami ostatnich miesięcy. Jedyne co było wiadome, to fakt, że obie z tych grup nie spoczywały na laurach przygotowując się do starcia. Zamek trząsł się od setek par stóp stąpających wzdłuż jego korytarzy, każdy chciał jak najbardziej wspomóc przygotowania. Jednak nikt nie był pewien jak wszystko się potoczy. Nie było mowy o żadnym awaryjnym planie, jeśli pewna dziewczyna nie zadeklaruje swojej chęci udziału w potyczce. Mimowolnie budowała się ciążąca na zielarce presja i ogromne oczekiwania. To czego nie mogły wypowiedzieć ich usta, było świetnie odzwierciedlane przez ich oczy. Wszystkie myśli, które mieli i uważali za słuszne, nie myśląc o opinii lekarki.

„Młodociana (Y/N), masz może moment?" W progu stał smukły mężczyzna o zmęczonym spojrzeniu i złotych włosach. Gdy dziewczyna przytaknęła, wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. „Wiem co myślisz, ale nie jestem tu by przekonywać cię do zaakceptowania tej misji."

„Szczerze mówiąc miałam taką nadzieję..." Westchnęła ciężko, odsuwając się od biurka przy którym spędziła ostatnie kilka godzin, czytając jeden ze swoich podręczników.

„Inni narzucają ci swoje zdanie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czasem nawet ja zapominam, że jesteście jeszcze młodzi. Odpowiedzialność jaka na was spadła przerosłaby niejednego dorosłego bohatera..." Zaczął zajmując miejsce na łóżku naprzeciw biurka. Zielarka przytaknęła na jego słowa nie mogąc odczytać powodów jego wizyty. „Dlatego chciałbym abyś odmówiła udziału w tej walce."

„...Huh?"

„To nie twoja potyczka, więc jak mógłbym w spokoju patrzeć jak tracisz w niej życie? Nie lekceważę twoich umiejętności, ale to zbyt ciężka decyzja byś mogła podjąć ją racjonalnie. Nawet jeśli twoja moc jest w stanie wymazać jedną indywidualność, to i tak nie poradzi sobie z setkami darów." Jego oczy nosiły w sobie troskę przykrytą ogromnym pokładem powagi, gdy zwracał się do młodszej bohaterki ze swoimi argumentami. „Chcę żebyś mogła stać się dojrzałą heroską, która będzie dbać o dobro ludzi, ale zrozumie, że jej bezpieczeństwo także jest priorytetem."

„A co jeśli profesjonaliści nie będą w stanie opanować sytuacji? Cały świat na tym ucierpi. To egoistyczne patrzeć na siebie jak na kogoś lepszego... Mogłabym uratować tysiące osób, All Might." Spuściła wzrok na swoje nogi bezwiednie zwisające z krzesła. Trudno jest zrozumieć jak kocha się życie przy obliczu stracenia go. „Ale w czym to pomoże? Jeśli All for One zostanie zgładzony, przestępcy utwierdzą się w swoich przekonaniach i prędzej czy później ruch powstanie na nowo."

„Trudny zawód jaki wybraliśmy wymaga od nas trudnych wyborów. Ta sytuacja jest jak nieznana choroba, najpierw leczysz objawy, a potem próbujesz dojść do przyczyny."

„Ale kiedy zwalczamy przemoc przemocą... Nie stajemy się hipokrytami? Wmawiamy sobie, że to co robimy jest dobre, a to co robią inni złe. Nie da się ugasić ognia dolewając do niego oliwy." Sama nie mogła zrozumieć czemu wdaje się w dyskusję na ten temat ze swoim wieloletnim idolem. Jednak rozmowa ze Stain'em uświadomiła jej coś czego do tej pory nie widziała. „Nie chcę być kimś kto przyczyni się do zabójstwa drugiego człowieka w imię swoich idei."

„Chciałabym dożyć czasów, w których znajdziemy sposób na unieszkodliwianie każdego bez przeprowadzania na nim egzekucji. Naprawdę, chciałbym kiedyś to zobaczyć." Wyznał starszy mężczyzna opierając swoje łokcie na kolanach.

„Jak mogę myśleć o swoim bezpieczeństwie kiedy krzywdzę drugą osobę? Może ci złoczyńcy to nie tylko bandyci i rozbójnicy, a ludzie, których skrzywdził los i odcisnęło to swoje piętno na ich przyszłości. Nie każdy miał tak dobre warunki do życia co ja, więc jak mogłabym uważać się lepszą moralnie osobą od nich? All Might, ja nie rozumiem czemu mam czuć się tą 'dobrą' osobą." Zmartwione (e/c) tęczówki zderzyły się z poważnym spojrzeniem błękitnych odpowiedników emerytowanego już herosa.

„Nigdy nie można sądzić, że jest się kimś wyższym od innych. W żadnym przypadku. Ludzie, którzy zboczyli ze ścieżki prawa na pewno mieli ku temu swoje powody, ale my mamy swoje argumenty by przy niej pozostać. Tu nie chodzi o to kto jest lepszy, a kto gorszy." Mężczyzna podwiną swoją materiałowa koszulę pokazując zielarce okropną bliznę obejmującą praktycznie cały jego tors. „Tu chodzi o bezpieczeństwo osób, które w nas wierzą. Podświadomie oceniamy ludzi na podstawie przypiętych im łatek i w nagłych sytuacjach wybieramy kierowanie się instynktem, nie rozumem. Jeśli patrzysz na siebie jak na narzędzie, zaczynasz nim być."

W ciszy przyglądała się niesamowicie okropnej bliźnie, która wyglądała jakby ktoś lub coś dosłownie odgryzło połowę sylwetki bohatera. Racja, Filar pokoju był narzędziem do uspokajania ludzi. Ten niepokonany bohater nigdy nie przegrywa, a na pewno nie na oczach widowni. Podtrzymywanie ludzi na duchu było jego życiowym zadaniem, nawet jeśli przez to cierpiał. On wybrał drogę poświęcenia, wiedział z czym to się je. I dlatego chciał uchronić przed tym młodą dziewczynę. Przed tym wyczerpaniem, bólem, powikłaniami, samotnością i dźwiganiem ciężaru całego świata.

„Młodociana (Y/N), proszę wróć do swojego normalnego życia i spraw, że twoi rodzice będą dumni. Ale nie przez twoją walkę w tej bitwie, tylko przez bycie tą niesłychanie inteligentną dziewczyną, którą poznaliśmy wszyscy." Uśmiechnął się nikle, obserwując skonfundowanie na twarzy swojej podopiecznej. Powoli wstał i położył dłoń na (h/c) czuprynie, delikatnie ją mierzwiąc. „To nie twoja bitwa, ja naważyłem piwa, więc sam musze je wypić."

Zmieszana zielarka obserwowała jak mężczyzna opuszcza komnatę. Ma zrezygnować z jakiejkolwiek pomocy? Czy to nie egoistyczne? Doskonale rozumiała intencje starszego bohatera, ale coś wydawało się nie dobre. Ten cały mentlik był w stanie ją wykończyć. Żadna z opcji nie była odpowiednia. Absolutnie żadna. Czemu tak ciężko jest zrozumieć swoje własne myśli? W ciszy zerknęła na zabliźniony ślad zdobiący jej ramię.

'Krzywdzenie was nie uratuje nikogo, ten konflikt zagorzeje bardziej.'

Wylewanie krwi powinno być czymś oczywistym w ówczesnym świecie, a mimo tego odczuwała opory. A co jeśli nie chciałaby nikogo zabić? Chciałaby tylko odebrać mu niebezpieczne moce i pozwolić mu odejść, zmienić go. W głowie dziewczyny zrodziło się małe marzenie. Było głupie, naiwne i zapewne niemożliwe do spełnienia. Podniosła się z krzesła i ruszyła do Sali tronowej.

„(L/N) (Y/N), w czym mogę pomóc?" Przyjazny głos cesarza rozbrzmiewał wśród marmurowych ścian pałacu. 

Dzisiejszy rozdzialik trochę wcześniej, ponieważ życie prywatne Yuru wkracza do akcji! Mam nadzieję, że dobrze bawicie się w te wakacje! ^^

====================

ZAPYTANKA OD YURU:

W sumie, to od pewnego czasu ciekawi mnie jedna rzecz. W jakim wieku naprawdę są moi czytelnicy?

====================

Komentarz, który mnie poruszył należy do...

Szirana

Bardzo cieszy mnie taki rozwinięty komentarz! Mówiąc szczerze, uważam bardzo podobnie - to byłaby strasznie napięta i krzywdząca sytuacja. Dlatego powoli staram się szlifować swój kunszt 'haremowy', jeśli mogę tak powiedzieć. Na pewno czeka tam na ciebie, twój własny zwycięzca haremu, kochana  

Mam nadzieję, że się podobało! 

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro