24.|| Ponieważ ty jesteś moim bohaterem.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MUZYKA: Nightcore - iNSaNiTY

KANAŁ NA YOUTUBE: Zen - Kun

 LINK: https://youtu.be/H4xE0u4OQcY

"Everyone has had their fun
 Time to make my exit from this
 Fairytale"

=======================

20/08/2019

Wokół stołu zgromadzili się wszyscy członkowie grupy młodocianych bohaterów. Każdy z nich wpatrywał się w znajomą (h/c) włosą z nieukrywaną konsternacją oraz niepokojem. Sama zielarka wydawała się niewzruszona przeszywającymi spojrzeniami, gdy zajęła miejsce przy drewnianej ławie.

„Zdecydowałam się pomóc w planie Pro Hero." Oznajmiła bez zbędnych informacji, wpatrując się w zdziwione twarze swoich towarzyszy.

„C-co?! (Y/N) powinnaś najpierw z nami porozmawiać!" Zdenerwowany zielonowłosy podniósł się z miejsca, przykładając dłonie do płaskiej powierzchni stołu. „Przecież to jak śmierć na życzenie! Nie powinnaś decydować o tym za naszymi plecami-„

„Gdybym powiedziała wam o tym wcześniej, na pewno nie dopuścilibyście do mojej zgody. Wybaczcie, ale to moja decyzja i już ją podjęłam." Sale wypełniła grobowa cisza, nikt nie wiedział, a może po prostu nie chciał, oznajmić co chodzi mu po głowie. „Ale nie dlatego chciałam porozmawiać... Chciałam zapytać, czy będziecie chcieli pomóc mi w planie, który uzgodniłam z cesarzem Nezu? Wiem, że to ryzykowne dlatego nie musicie się zgadzać, po prostu-„

„Jestem z tobą, kero."

Zszokowani uczestnicy spojrzeli na ciemnooką, żabią bohaterkę, która patrzyła prosto w (e/c) oczy przed nią. Może wiedziała, że to będzie ryzykowne, że może już nigdy nie zobaczyć swojej rodziny i rodzinnej wioski. Mimo tego, nie potrafiła zostawić przyjaciółki w potrzebie. Ufała jej i była pewna, że plan, który wymyśliła będzie w stanie coś zmienić. To była cała (Y/N) – kobieta, która potrafi zmienić wszystko.

„Tsu-chan..." Spojrzenie zielarki złagodniało, gdy usłyszała wsparcie jednej ze swoich towarzyszy. Czuła ulgę, że ktoś postanowił pomóc w osiągnięciu zawahanej równowagi. „W każdej chwili możesz się wycofać, nie czuj się zobowiązana by na siłę coś robić."

„(Y/N)-chan, a ty, czułaś się zobowiązana gdy mi pomogłaś, czyż nie? Musze odpłacić ci dług wdzięczności za wszystko co dla mnie zrobiłaś, a jeśli mogę to zrobić w ten sposób, nie zawaham się zostać przy tobie do końca, ribbit." Słowa ciemnowłosej powoli roztapiały wszelkie niepewności w sercu (L/N), która całą poprzednią noc spędziła walcząc z wątpliwościami czy w ogóle powinna informować ich o swoim mniemanym planie.

„Asui-san ma rację, zawsze myślałaś o nas. Nie patrzyłaś na przeszkody, po prostu je pokonywałaś. Więc jedyne co możemy zrobić to odpłacić ci za wszystko co zrobiłaś, chociaż w takiej sytuacji, prawda?" Dodał Tokoyami, krzyżując swoje ręce na torsie gdy powoli podnosił swój wzrok na (h/c) włosą. „Teraz potrzebujesz nas najbardziej, możesz na mnie liczyć."

„To byłoby bardzo nie odpowiednie, gdybyśmy ci nie pomogli po tym wszystkim co przeżyliśmy, jestem gotowy ci pomóc, (L/N)-san!" Ciemnowłosy Iida zadeklarował swoją pomoc, salutując w stronę dziewczyny.

„Myślę tak samo jak wy, nie możemy cię zostawić. Nie w takim momencie! Uraraka melduje się do służby!" Szatynka uśmiechnęła się szeroko, posyłając swoją radosną energię w stronę zielarki.

„Gwizdek nie jest u ciebie bez powodu, (L/N)! Ja i Bakugō jesteśmy po twojej stronie!" Czerwonowłosy chłopak, także szeroko się uśmiechnął zerkając na jasnowłosego towarzysza, którzy z lekką irytacją przytaknął na jego słowa. „Widzisz? Nawet Katsuki się zgodził!"

„Twoje zachowanie przekonało nawet mojego ojca, że jesteś osobą wartą poświęcenia. Nie mogę stać bezczynnie, gdy prosisz o pomoc, (Y/N)." Młody książę obserwował jak na twarzy (h/c) włosej zagościł uśmiech, który potrafił rozświetlić każdy z jego dni. Ku zaskoczeniu zielarki, sięgnął do swojego pasa by z małym kliknięciem odpiąć swe ostrze. „Weź go."

„Ale Shōto, to przecież twój miecz...!" Wbrew protestom dziewczyny, zacisnął jej dłonie na pochwie broni by po chwili odstąpić na bok.

„Będę czuł się lżej jeśli będziesz miała coś do obrony." (h/c) włosa uśmiechnęła się delikatnie, natychmiast przyczepiając ostrze do swego pasa, upewniając się, że nic mu się nie stanie.

„Na początku całej podróży obiecałem cię chronić, p-prawda?" Zielarka obróciła głowę w stronę zielonowłosego chłopaka, który pomimo lekkiego zaczerwienienia na swojej twarzy utrzymywał z nią kontakt wzrokowy. „T-tym razem zrobię to dobrze. Będziesz bezpieczna (Y/N)."

„Wy wszyscy jesteście niemożliwi..." Bohaterka zaśmiała się cicho, nie mogąc powstrzymać swoich zeszklonych oczu.

Czyli to tak czuje się człowiek mający kogoś kogo kocha? Kogoś, kto troszczy się o niego i chce mu pomóc. Czy tak właśnie wygląda prawdziwa rodzina? Czy to jest to mistyczne szczęście, którego brakowało jej przez tyle lat? Nawet w obliczu tej niebezpiecznej sytuacji nie potrafiła przemóc swojego szczęścia. Zależało jej na każdym z nich. Z wzajemnością, jak widać.

„Oi, nie rozklejaj się przeklęta kobieto. Masz coś do wytłumaczenia, prawda? Nie mogę się doczekać zniszczenia tych idiotycznych złoczyńców." Oznajmił jasnowłosy, opierając głowę na jednej ze swoich dłoni gdy przyglądał się dziewczynie z nieukrywaną niecierpliwością. „Nezu pozwolił ci coś zmienić?"

„Tak... Ale tylko w jednym przypadku, na razie nie mogę wam dokładnie powiedzieć o co mi chodzi. Teraz musimy pomówić o taktyce w tej potyczce." Sięgnęła za siebie, wyjmując ze znajomej podręcznej torby kawałek złożonego papieru. Kilka ruchów później, położyła na stole dość sporej wielkości mapę. „Mamy zakaz wchodzenia w drogę Pro Hero, naszym celem nie jest walka wręcz – mamy unikać jej każdym kosztem – musimy niezauważeni dostać się do środka ruin, w których prawdopodobnie znajduje się siedziba złoczyńców. Stary zamek otacza otwarte pole, więc nie musimy się martwić o cywilów czy zniszczenia. Zależy nam na elemencie zaskoczenie, jednak jeśli będzie konieczne możemy uciec się do walki. Jest jeden haczyk – tylko ogłuszamy i związujemy, nic więcej."

„A po co mamy się dostać do środka, kero? Prędzej czy później, Pro Hero będą musieli sami wkroczyć i pokonać resztę złoczyńców. Jest tam jakiś cel?" Wszyscy przytaknęli na słowa ciemnowłosej, zadając sobie to samo pytanie.

„Dlatego musimy dostać się tam jak najszybciej, przed zawodowcami. Bardzo prawdopodobne, że w środku będzie znajdował się All for One. Do niego zmierzamy." W zamyśleniu spojrzała na mapę, doskonale zdając sobie sprawę ze skonfundowanych spojrzeń przyjaciół obok.

„Wyjaśnijmy coś sobie – nie możemy pozbyć się tych płotek, ale za to idziemy do cholernego złoczyńcy, z którym trudno było sobie poradzić All Might'owi?!" Szkarłatnooki wysyczał przez zęby, spoglądając z dezaprobatą na zielarkę.

„Dokładnie." Odpowiedziała, nie uginając się pod wpływem intensywnego spojrzenia blondyna. Ołówkiem narysowała 'x' w miejscu, gdzie mieli się ukryć do czasu rozpoczęcia walki. „Gdy go zobaczymy, żadne z nas nie może dać się złapać, rozumiecie? Nikt."

„Czyli mamy bawić się w kotka i myszkę?" Zapytała szatynka, powoli próbując dojść do konkluzji na podstawie planu zielarki.

„Coś w tym rodzaju. Będziemy tam na własną rękę, dlatego nie możemy ryzykować złapania kogokolwiek. Dlatego będę liczyć na twoją szybkość, Iida-kun. Czy będziesz mógł pomóc nam, gdy nie będziemy w stanie nadążyć?" Skierowała swoje spojrzenia na szlachcica, który po kilku sekundach rozmyślań przytaknął i wyraził chęć pomocy. „Dziękuję ci."

„Nie wiemy ile dokładnie indywidualności udało mu się zebrać, musimy uważać na każdy krok." Dodał Izuku, ponownie oddając się swojemu zamyśleniu. „Jeśli dobrze to rozegramy możemy sprawić by (Y/N) dostała się do środka nie zauważona. Chodzi o to, żebyś mogła się do niego zbliżyć, prawda?"

„Mhm, dlatego myślę o tym żeby się rozdzielić tuż przed wejściem. Na pewno będzie druga droga, którą uda mi się dostać do środka, kiedy wy będziecie-„

„Nie ma mowy, żebyś szła sama szukając wejścia, którego może w ogóle nie być. Pójdę z tobą, zawszę będziemy mogli szybko się wydostać, jeśli zrobi się zbyt gorąco." To chyba pierwszy raz, gdy przerwał tak gwałtownie jej wypowiedź. Zielone tęczówki z powagą spoglądały w lekko zdezorientowane (e/c) oczy. „Musimy myśleć o twoim bezpieczeństwie, jesteś kluczowym elementem do sukcesu, prawda?"

„Midoriya ma rację, jego dar pomoże wam wydostać się z trudnych sytuacji bez robienia zbędnego zamieszania. Musimy być pewni, że nie spotka cię coś złego." Todoroki spojrzał na zielonowłosego z aprobatą, zgadzając się z odpowiedzialnym w jego opinii pomysłem.

„Dobrze, możemy to wprowadzić. Wydaje się, że to najlepsza z opcji... Mimo to i tak mam pewne wahania." Zaczęła młoda lekarka, nie będąc do końca pewna swoich dedukcji. „Podczas ostatniego starcia Pro Hero znaleźli nieprzytomną Ragdoll w kryjówce złoczyńców. Gdy się obudziła... Podobno nie mogła użyć swojego daru. Co znaczy, że teraz All for One, prawdopodobnie może monitorować ruch do stu osób."

„Czyli może doskonale zdawać sobie sprawę z tego gdzie jesteśmy i z której strony przyjdziemy..." Dokończyła Ochaco, wydając się dość zaniepokojona tym faktem.

„Właśnie. Musimy albo go zmylić albo na tyle zająć by nawet nie pomyślał o użyciu tej mocy." Oznajmiła (Y/N) gdy w duchu modliła się by indywidualność kobiety nie była w jego posiadaniu. „Myślę, że akurat w tym przypadku musimy liczyć na łut szczęścia. Ale teraz co do naszych pozycji..."

Doskonale zdawali sobie jak bardzo ryzykowne jest to zadanie. Byli najsłabszym ogniwem formacji herosów, a mimo tego byli zarazem tym najbardziej kluczowym. Brak wieloletniego doświadczenia i odkrycia pełni swoich umiejętności także stał im na przeszkodzie. Pomimo tego nie mieli zamiaru się poddać. Czy tego chcieli czy nie, ta sprawa dotyczyła ich wszystkich. Mogli zapisać się na kartach historii lub zostać z nich zupełnie wymazani, brzmiało to jak czyste szaleństwo, ale byli gotowi podjąć próbę.

»»————-  ————-««

Ciężkie powietrze zmieszane z gęstym dymem nie pomagało stresowi każdego z nich. Spoglądali z ukrycia na puste pole wypełnione mieszanką różnorakich herosów gotowych poświęcić swoje życie w walce w obronie swojej wizji dobra. Czekali w niepokoju, wiedząc o obecności swojego wroga w ruinach opuszczonej przed laty twierdzy. Grobowa cisza wyżerała każdego od środka. Tak wiele wątpliwości, strachu i nerwów... Mimo tego nie uciekali, nie wycofywali się. Może to przez poczucie obowiązku, może przez głupią wręcz odwagę. Nie mieli zamiaru zostawić tego co dało się jeszcze naprawić.

„Pamiętajcie... W każdej chwili możecie się wycofać. Nie mogłabym znieść świadomości, że coś wam się stało, ponieważ czuliście się zobowiązani, żeby do końca stać przy mnie." (e/c) oczy wpatrywały się w grupę młodych bohaterów z ogromną dozą ciepła oraz wzruszenia. Ci ludzie byli gotowi by stanąć u jej boku nawet w takiej sytuacji. Czy mogła marzyć o lepszych przyjaciołach?

„Jeśli myślisz, że ktokolwiek się wycofa jesteś głupsza niż wyglądasz." Katsuki prychnął pod nosem, wiedząc jak niepodważalne jest jego stwierdzenie.

„Nawet jeśli nienawidzę tego mówić, zgadzam się z Bakugō." Dodał młody książę otrzymując wiązanek wyzwisk z ust agresywnego blondyna.

Ich kłótnie przerwał dźwięk, który znali doskonale. Z niepokojem przyglądali się otwierającym się czarnym portalom tuż przed ich własnym celem. Jak przewidywali, po chwili ze środka zaczęli wychodzić przestępcy, którzy także zdawali sobie sprawę ze swojej roli tutaj. Na czele herosów stał obecny bohater numer 1, Endeavor, który spoglądał na złoczyńców nieugiętym wzrokiem. Pewność siebie dowódcy na pewno pobudzała morale tych, którzy nawet teraz mieli wątpliwości co do słuszności swojej misji.

'Musimy poczekać, aż zacznie się walka... Wtedy łatwiej będzie nam dostać się do środka.'

Jak na zawołanie portale zamknęły się, wskazując na to, że przestępcy nie będą mieli drogi powrotu. Gdy tylko zniknęło ostatnie z załamań przestrzeni, przeciwnicy zawodowców ruszyli do działania. Tłumy ludzi rzuciły się sobie do gardeł, traktując się nawzajem jak mięso armatnie. Przerażający widok dla początkujących bohaterów, którzy także chcieli ratować świat. Ci, których nazywa się siewcami pokoju, nie różnili się niczym w metodach działania od tych, którzy podobno byli chwastami tego świata. Ręka na ramieniu zielarki wyciągnęła ją z zamyślenia, przytaknęła widząc poważną minę zielonowłosego.

„Musimy ruszać." Wyszeptał cicho, przytakując w stronę reszty swoich towarzyszy. „Wy wejdziecie od wschodniej ściany, my spróbujemy od zachodniej."

„Uważajcie na siebie, błagam." Wszyscy przytaknęli na prośbę zielarki by następnie ruszyć w kierunku swojej destynacji, zostawiając ją z Midoriyą.

Przeciskali się przez okoliczną roślinność, która choć nie była dość rozłożysta i nie było jej dość dużo, stawała się w tamtym momencie idealną kryjówką przed walką prowadzoną kilkanaście metrów dalej. Zielarka myślała, że poradzi sobie z tak łatwym zadaniem jak przejście niezauważoną. Mimo tego, przeraźliwe krzyki i błagania o pomoc sprawiały, że nie mogła nie spojrzeć w stronę pola bitwy.

To co widziała było potworne.

Czerwony płyn, którego nazwa była wszystkim znana, pokrywał ogromny fragment zieleni pod stopami brutalnie pojedynkujących się oponentów. Nawet nie chciała myśleć, że osoby leżące na ziemi przestały oddychać. To nie była honorowa walka. Tak walczyły zwierzęta – na śmierć i życie, stosując najpodlejsze z trików by nawzajem się rozszarpać. Metaliczny zapach, mieszał się z odorem spalenizny oraz potwornymi wrzaskami. Tak naprawdę wyglądała wojna. To nie były heroiczne starcia, nie miały z nimi nic wspólnego. Wojna była przepełniona brutalnością, przemocą oraz śmiercią. Była ludźmi umierającymi za ideały, w które wierzą by następnie zostać pochowanym w zbiorowej mogile jeśli było się po tej 'gorszej' stronie. Była nienawiścią wobec tych, którzy nie odpowiadali danej ideologii. Wojna była przerażająca, ale czy była konieczna?

„(Y/N), uspokój się." Kojący głos zielonowłosego zawitał w jej uszach, gdy jego dłonie zasłoniły widok przed (e/c) oczami. Dopiero teraz była w stanie odciąć się od wpatrywania w przerażający krajobraz. „Pamiętaj co robimy, musi nam się udać. Jeśli zrobimy to dobrze... Nikt więcej nie będzie musiał tak cierpieć."

Powoli przytaknęła, starając się usprawiedliwić ich działanie. Mimo tego, słowa Stain'a wciąż dzwoniły w głowie zielarki. Miał rację, może nie w każdej kwestii, ale gdy mówił o wyznaczniku dobra i zła... Miał rację. Dobro nie powinno walczyć ogniem i mieczem, nie miało prawa zabijać... Kim jesteśmy, żeby decydować kto ma umrzeć, a kto nie?!

„C-chodźmy, Izuku..." Niezdarnie, zsunęła dłonie chłopaka z przed swoich oczy od razu odwracając wzrok od pola walki.

Gdy wreszcie dotarli do dziurawych, kruchych murów twierdzy, doszukali się jednego na tyle sporego otworu by mogli dostać się do środka. Zielonowłosy bez trudu podsadził do góry swoją towarzyszkę, a gdy ta wdrapała się na górę podała mu rękę ułatwiając dostanie się do wnętrza.

„Im głębiej do środka, tym większa szansa na znalezienie go." Wyjaśniła przejeżdżając palcami wzdłuż wilgotnego kamienia na ścianie.

Ciemne wnętrze rozświetlała tylko jedna pochodnia, którą ciemnooki postanowił zabrać ze sobą. Cały budynek wyglądał jakby miał runąć w dowolnym momencie. Kruszące się skały, wilgoć wyniszczająca stabilizator między wszystkimi cegiełkami oraz miejscami dziurawa podłoga. Wąskie, niskie korytarze dodawały wiele strachu oraz uczucia klaustrofobii. Mech obrastał każdy możliwy kąt korytarza, odrobinę urozmaicając kolorystycznie szare pomieszczenie. Ściany były zbyt cienkie by w pełni zagłuszyć dźwięk walki towarzyszący stukotowi ich butów.

„Co to jest...?" Zapytała cicho, pochylając się nad rozlanym na podłodze, oleistym płynem. Zalewał całą powierzchnię i nie mieli pojęcia, w którym momencie mógł się skończyć. „Wygląda na swego rodzaju olej..."

„Możemy spróbować się wrócić i pójść w drugą stronę, ale nie wiem czy mamy na to czas. Musimy zdążyć przed Pro Hero. Potrzymaj pochodnię, (Y/N)." Dziewczyna przytaknęła na słowa swojego towarzysza przejmując drewniany kołek z płonącym materiałem na czubku. „Nie chcę, żebyśmy oboje mieli styczność z tym płynem, może być dość niebezpieczny."

Tymi słowami wytłumaczył swoje następne działanie. Jedną rękę trzymał tuż pod kolanami zielarki, a drugą podtrzymywał jej plecy podnosząc do góry. (e/c) oka przytaknęła zgadzając się z jego pomysłem, gdy powoli zaczął stawiać kroki. Był ostrożny, nie chcąc ryzykować żadnego wypadku. Jeśli cieczą był jakiś olej, zetkniecie z ogniem mogło skończyć się tragicznie. Ich wędrówka nie była zbyt długa, po kilku minutach dotarli do większego pomieszczenia tak samo zrujnowanego jak poprzednie. Oleisty ślad kończył się mniej więcej w progu wejścia do pokoju. Było tam pusto, jakby nikt nie postawił tam stopy od wielu lat.

„Dwie strony, tylko która będzie lepsza?" Zielonowłosy postawił swoją towarzyszkę na podłodze, wyjmując zewnętrzny plan budynku. „Wydaje mi się, że ta droga prowadzi na główny dziedziniec, a tamta do wieży strażniczej. Pytanie tylko, która doprowadzi do głębszej części budynku."

„Izuku... Czujesz to?" Przyszły symbol pokoju kilkukrotnie zamrugał, nie do końca rozumiejąc o co chodzi bohaterce przed nim. „Jakby... spalona oliwa..."

Gdy tylko zielarce udało się skończyć ostatnią sentencję, do progu drzwi, z których przyszli dotarły błękitne płomienie, odcinając im drogę powrotną. Natychmiast ruszyli w stronę dwóch wyjść, jednak ten plan także został pokrzyżowany.

„Ahhh~! Deku! Tak dawno się nie widzieliśmy~!" Radosny, wręcz przerażająco radosny, głos rozbrzmiewał z jednego z korytarzy. Ku zdziwieniu dwójki bohaterów wyszła z niego identyczna kopia (h/c) włosej dziewczyny by następnie wyrzucić za siebie pochodnię , zapalając w podobny sposób swoje wejście.

„H-huh?!" Zielonowłosy kursował wzrokiem między zielarką obok, a dziewczyną, która wyglądała dosłownie identycznie.

„To nie czas na rozmowy." Z drugiego wejścia dobywał się męski głos, przez który włosy na karku młodej bohaterki stanęły dęba. W progu stanął dobrze znany bohaterom niebieskowłosy Tomura, który podobnie jak jego towarzyszka zapalił korytarz za sobą. „Chyba nie myśleliście, że tak łatwo dostać się do środka? Haha! Jesteście tak naiwni! Podobnie jak wasi przyjaciele."

„Shigaraki..." Wyszeptała cicho dziewczyna, widząc ten sam obłęd, który zjadał mężczyznę od środka. Szybko sięgnęła po rękojeść miecza, wysuwając ostrze z jego dotychczasowego schronienia.

»»————-  ————-««

https://youtu.be/jp09ktChKOo

MUZYKA: 「Nightcore」→ Battle Cry

KANAŁ NA YOUTUBE: ღ NightcoreGalaxy ღ

LINK: https://youtu.be/jp09ktChKOo

"And I know exactly what I'm for
To hurt and destroy and nothing more"

Unikanie konfrontacji w tym momencie było niemożliwe. Oczywiście Izuku, mógł przebić się przez ścianę, ale patrząc na ich trwałość, zawaliłaby się spora część budynku, zapewne krzywdząc przy okazji dużą ilość osób w środku. A to mijało się z celem młodych herosów. Czerwone tęczówki złoczyńcy popatrzyły na dziewczynę z nieukrywaną złością nim zamachnął się by następnie rozlać dość sporo znajomej cieczy, rozdzielając nią obu bohaterów. Nim, którekolwiek z nich zdążyło coś zrobić, rozdzieliła ich ściana ognia.

„Izuku!" Żar sprawił, że zielarka nie mogła zbliżyć się do granicy brutalnie wyznaczonej między nią, a jej przyjacielem.

„(Y/N), uważaj na siebie! Zaraz do ciebie-„ Głos chłopaka został przerwany przez wesoły chichot i odgłosy ciosów.

Zielarka przeklnęła pod nosem, spoglądając na niebieskowłosego mężczyznę oświetlonego jedynie błękitnymi płomieniami. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie musiała ponownie stanąć z nim twarzą w twarz. Sam na sam. Czerwone tęczówki z wierzchu pokryte ogromną dozą nienawiści i obłędu chowały za sobą także złość oraz zdradę.

„Tym razem nie uciekniesz... Byłaś potrzebna, a teraz? Jesteś tylko przeszkodą w planie! Mogę wreszcie zrobić to co chciałem za pierwszym razem..." Powoli zbliżał się w kierunku zielarki, obserwując ją od stóp do głów, notując jakiekolwiek zmiany. W odpowiedzi na jego spojrzenie zacisnęła uścisk na rękojeści, gotowa do ataku w każdym momencie. „Zniszczyć cię..."

Strach, to uczucie dominowało nad resztą jej zmysłów. Ten człowiek był nieobliczalny. Jedno złe słowo czy gest doprowadzały go do szału. A teraz? Stała się jedynym celem. Nie mogła liczyć na pomoc Izuku, który w tej chwili był zajęty walką o swoje własne życie z jej klonem. Przełykając swoje przerażenie ustawiła się w gotowości, doszukując się jakichkolwiek oznak ataku ze strony przeciwnika.

„Kto wtedy pozwolił ci uciekać... Kto pozwolił ci iść, huh?!"

Udało jej się odskoczyć na bok, sprytnie unikając zadanego pięścią ciosu. Słysząc kolejny świst powietrza odskoczyła do tyłu, prawie potykając się o własne nogi. Mimo tego odetchnęła z ulgą gdy zrozumiała, że dzięki swojemu instynktowi nie otrzymała mocnego uderzenia w brzuch. Stanęła pewnie, kursując wzrokiem między sylwetką jasnowłosego, a ścianą ognia próbując wykorzystać nieprzyjazne zjawisko dla swojej korzyści.

„Jesteś taka sama jak ci pożal się Boże bohaterzy. Nie obchodzą was ludzie, na których nie możecie zarobić... Nie obchodzą was ludzie, których nie umiecie uratować... Macie wszystko gdzieś, a inny patrzą na was jak na świętość. Gdzie tu sprawiedliwość?!" Z każdym unikiem dziewczyny jego frustracja wzrastała.

Nie wiedział czemu aż tak denerwowało go to, że znowu nie może jej złapać. Nie może nawet dotknąć! Po ich ucieczce spędzał tygodnie chcąc wymyślić idealny plan do ponownego schwytania dziewczyny. Tym razem na dobre by nie mogła już nigdy odejść. Pamiętał jej delikatny dotyk, kojący głos oraz współczujący wzrok – znowu chciał to wszystko otrzymać. Zobaczyć jak patrzy na niego tak samo jak na zielonowłosego. Mieć obok kogoś, kto wyleczy każdą z jego ran. Ale ona wciąż uciekała. Nie mógł poczuć tej miękkiej skóry, nie mógł także przyjrzeć się (e/c) oczom, wypełnionym w tej chwili strachem.

„Ani wy, ani my... Nie mamy prawa decydować o tym kogo możemy zabić. To nie ludzkie! Ludzie na zewnątrz szlachtują się jak zwierzęta w imię jakiś poglądów!" Ten głos, był wypełniony brakiem wiary oraz żalem. Ona nie chciała, żeby tak było. Tylko co mogła zmienić?

„Robiliście to od lat... W strachu uciekać przed tym co może wam zagrozić, niszczycie innym życia, bo ktoś może być potężniejszy od was! Prawdziwi bohaterowie nie istnieją, to tylko kukły wypełnianie pieniędzmi!" Jego monolog został przerwany przez ostrze miecza przecinające ścianę płomieni by następnie uciąć pasemko niebieskich loków. Wkładała mnóstwo precyzji i siły w każdy ze swych wyważonych ruchów – skutecznie wytrącając go z równowagi.

„Czemu życie człowieka stało się walutą dobrych ideałów?! Wiem, są bohaterowie źli i są złoczyńcy, którzy chcą walczyć z fałszywymi herosami. Mimo tego... Nie możesz mówić, że to co się dzieje jest dobre, Shigaraki!" Zatrzymała się w miejscu obserwując, powoli upadającą ekspresję mężczyzny.

Patrzył na nią z szeroko otwartymi oczami. Jak ta dziewczyna była w stanie mówić do niego w ten sposób? Tłumaczyła mu co myśli – z czym w drobnej części się zgadzał – nie patrząc na niego jak na kogoś gorszego. Strach w (e/c) tęczówkach, został zastąpiony współczuciem, jakby potrafiła odnieść się do bólu, który przeżywał.

„Doskonale wiem, że ludzie próbują zniszczyć to czego się boją... Dlatego walczę, żeby pokazać im, że każdy ma szansę na bycie dobrym! Nikt nie urodził się złoczyńcą!"

Dłonie jasnowłosego wykorzystały chwilę słabości dziewczyny, zatrzaskując się na jej szyi by następnie przygwoździć ją do ściany. Próbowała zerwać zaciskające się na tchawicy ręce mężczyzny, wydając z siebie drżący okrzyk stłumiony brakiem powietrza. Z pod na wpół przymkniętych powiek widziała zmieszanie na jego twarzy. Jakby coś mówiło mu, ze nie powinien tego robić. Na moment oderwał jedną ze swoich dłoni by unicestwić ostrze w jej rękach. Jeśli wyjdzie z tego cało, będzie musiała przeprosić młodego księcia za ten incydent.

„T-ty też nie byłeś złoczyńcą od urodzenia, p-prawda...?" Dłonie dziewczyny zatrzymały się na jego przedramionach, coraz słabiej gładząc wyniszczoną skórę. „Ktoś z-zrobił ci krzywdę, pozostawił ranę, której nie umiałeś sam wyleczyć... Dlatego boisz się k-kolejnej krzywdy... Nie chcesz tego bólu..."

Jakim cudem słowa tak młodej dziewczyny uderzały we wszystkie czułe punkt? Od lat starał się być nieczułym na wszystkie tego typu współczujące gesty. Przecież nikt nie mógłby troszczyć się o kogoś takiego jak on. Nikt nie potrafiłby zrozumieć tego co przeżywał przez całe swoje życie. Tego cierpienia, lekceważenia i tortur. Nie wierzył w bezinteresowną pomoc czy dobre intencje. A mimo tego wiedział, że ten słabnący uśmiech był pełen zrozumienia. Miał pewność, że te słowa były szczere. Stopniowo zaciskał swoje dłonie w zabójczym uścisku, widząc jak jej ręce opadają z sił, a oczy zamykają się. Gdy wyobraził sobie, że mogła umrzeć...

Nie chciał tego.

W tamtym momencie zrozumiał, że to jedyna osoba, która rozróżnia dobro od zła. Wyznacznik sprawiedliwości tego świata właśnie umierał z jego ręki. Ta dziewczyna... Która potrafiła dojrzeć w nim coś, czego nie usłyszał nigdy od nikogo. Zobaczyła w nim po prostu człowieka. Nie złoczyńcę, nie zagrożenie – po prostu osobę. Szybko odsunął swoje dłonie, przyglądając się jak kobieta upada na kolana głośno kaszląc. (e/c) oczy spojrzały w górę zderzając się z jego tęczówkami.

„...W-wypuściłeś mnie...?" Wyszeptała cicho, wciąż nie będąc do końca pewna co do tego co powinna zrobić.

Ten ton głosu, który nawet po tym nie miał w sobie krzty nienawiści był ostatnim ostatnią kroplę w przelewającej się już czarze ukrywanych jak dotąd uczuć. Jasnowłosy upadł na kolana, wpatrując się w kamienną podłogę by chwilę potem zobaczyć zdobiące ją krople. Nikt, nawet jego mistrz, nigdy nie powiedział mu czegoś takiego. Spojrzenie zielarki złagodniało, gdy widziała drżącą sylwetkę Tomury. Nie wiedziała co powinna zrobić, ale jej instynkt postanowił samoistnie zadziałać. Doczłapała się do niego, owijając ręce wokół jego barków zamykając szkarłatnookiego w ciepłym uścisku – czymś czego nie zaznał, gdy najbardziej tego potrzebował.

„Wszystkie rany kiedyś będą bliznami... Walcz z tym Tomura. Walcz z tym co próbuje zrobić z ciebie potwora. Nie bądź monstrum, stań się kimś kto może czynić dobro." Tak bardzo chciał usłyszeć te słowa ponownie, chciał słyszeć je cały czas. Bo tylko one koił wszystko wokół, tylko przy niej potrafił wylewać rzewne łzy. Wreszcie ktoś pokazał mu, że ma prawo do szczęścia. „Obiecuję ci, zrobię wszystko by cię z tego wyciągnąć, obiecuj- AH!"

Jasnowłosy z przerażeniem i narastającą złością przyglądał się znajomemu ostrzu, które przed wbiciem się w ścianę przejechało po dłoni dziewczyny sprawiając, ze wypuściła go z uścisku. Nim zdążył cokolwiek zrobić, jego oczy się zamknęły, a ciało bezwiednie opadło.

„Dabi, zabierz go stąd!" Drugi kobiecy głos w pomieszczeniu zakomunikował ciemnowłosemu mężczyźnie nowe zadanie. Bez trudu podniósł swojego kompana, by następnie spojrzeć w stronę (h/c) włosej.

Oddychała płytko, nadal poruszona nagłym atakiem ostrza w jej kierunku. Czerwony ślad na szyi pulsował z każdym oddechem, za pewne sprawiając wiele bólu. Przekrwione (e/c) oczy spoglądały na niego zarówno w szoku jak i cichej nadziei. Tak bardzo chciał jej pomóc, wynieść stąd i powiedzieć by nigdy więcej nie zbliżała się do tego przeklętego miejsca. Jednak teraz, wszystko było stracone. Doskonale rozumiał po co przyszła. Dlatego odmówił przyjścia tu z Shigaraki'm i Himiko w pierwszej kolejności. Nie chciał jej skrzywdzić, nie tym razem.

„D-dabi..." Spojrzał na dziewczynę ze współczuciem i nieukrywaną tym razem troską. Przytaknął w kierunku ściany płomieni mówiąc o swojej niemocy w tej sytuacji.

Jedyne co mógł zrobić by ją ochronić, to odejść. Dlatego też ruszył w stronę jednego z wypełnionych płomieniami przejść zatrzymując się tuż przed progiem jednego z nich. Obrócił głowę, posyłając dziewczynie nikły uśmiech.

„Rób co musisz." Powiedział niemo, nim wszedł do jednego z przejść znikając w morzu błękitnego ognia.

Młoda zielarka nie mogła uwierzyć w to co się wydarzyło. Dwójka przestępców pozwoliła jej na dalsze działanie. Udało jej się przekonać jednego z nich, że jeśli zejdzie z tej ścieżki odnajdzie szczęścia, a drugi pozwolił jej uratować swojego przyjaciela. Słysząc odgłosy walki, szybko stanęła na nogi by następnie podbiec do żarzących płomieni. Po sekundach zastanowienia, zdjęła swoje wierzchnie nakrycie rzucając je w ogień. Na krótki moment przerwała ścianę ogniska, przeskakując przez przejście. Chwilę potem jej płaszcz został pożarty przez gorący płomyk.

'Izuku!'

Po drugiej stronie zastała widok swojej podobizny, toczącej zażarty bój z zielonowłosym. Bez namysłu podbiegła do swojego klona by złapać ją w tali, następnie wywracając je obie na podłogę. Nie miała pojęcia kim jest osoba ukrywająca się pod jej tożsamością, jednak nie sprawiało to, że walka była mniej zacięta. (e/c) oka unikała solidnych ciosów swojej przeciwniczki, gdy razem dosłownie turlały się po podłodze, raz po raz zmieniając pozycję.

„Nie pozwolę ci położyć nawet palca na Izuku!" Zielarka w szoku przysłuchiwała się swojemu własnemu głosowi wypływającemu z ust swojego sobowtóra.

„Deku, to nie jestem ja! Jakim cudem nawet mój głos?!" Odepchnęła swoją przeciwniczkę, starając się wrócić na nogi, jednak nim zdążyła podnieść się z kolan została obezwładniona. Podobnie jak jej oponentka.

Zielonowłosy złapał obie kobiety, w jednej dłoni trzymając oba z ich nadgarstków. Jego uścisk był mocny, upewniał się, że żadna z nich go nie przerwie. Po potyczkach, obie były dość pokiereszowane więc nie było możliwości odróżnienia ich na tej podstawie.

„Co wie tylko i jedynie (Y/N)?" Zapytał, zaciskając swój uścisk na nadgarstkach dziewcząt. Miał nadzieję, że łatwo będzie mu ustalić, która z nich jest prawdziwą zielarką.

„Pracowałam w klinice w Musutafu u boku Recovery Girl. Uciekałam od przymusowego małżeństwa i do ciebie dołączyłam! Moje umiejętności to Healing i Robbery." Prawdziwa (Y/N) z przerażeniem przysłuchiwała się jak oponentka dosłownie recytuje jej własny życiorys. Nie wiedziała co było straszniejsze – to, że może przegrać pojedynek wiedzy o samej sobie – czy to, że tej osobie udało się zdobyć tak wiele informacji na jej temat.

(e/c) tęczówki spojrzały na zielonowłosego, który z każdą chwilą wydawał się być coraz bardziej przekonany co do tego kto wydaje się być prawdziwą jej wersją. Czym mogła go przekonać, przecież słuchając jak recytuje jej życiorys sama mogłaby uwierzyć, ze nie jest sobą! Nagle w jej głowie pojawiło się zawstydzające, ale zarazem konieczne do poruszenia wspomnienie.

„Chwila." Przerwała ciągły bełkot swojej przeciwniczki. „Razem chodziliśmy na zakupy w mieście, pomagałeś mi nosić torby, twoja mama nazywa się Inko i mieszka niedaleko mnie... Spotkaliśmy Urarakę i Iidę w dość zawstydzającej sytuacji. Pomogłeś przekonać ojca Todoroki'ego, ratując mnie przed ślubem."

Na chwilę zatrzymała swój głos, ponownie spoglądając na ciemnowłosego, a jej wzrok mimowolnie obniżył się w kierunku jego ust by po chwili powrócić do jego ciemnych tęczówek. Obdarowała go pewnym, choć odrobinę zamglonym spojrzeniem nim otworzyła usta.

„Wtedy w namiocie, gdy byłam hospitalizowana... Pocałowałeś mnie, Izuku. Najpierw, żeby przekazać mi lekarstwo, a potem drugi raz." Policzki chłopaka delikatnie się zrumieniły, gdy widział zawstydzenie dziewczyny. Teraz nie miał najmniejszych pewności co do tego kto był prawdziwą (Y/N).

„Oi!" Korzystając z chwili nieuwagi Deku, fałszywa wersja (h/c) włosej wyrwała się z jego uścisku – szybko uciekając jak najdalej od pary towarzyszy.

Postać stanęła w miejscu, przez moment zastygając z opuszczoną głową nim obróciła się w stronę (h/c) włosej z szerokim uśmiechem. Skóra klona zaczęła się topić odsłaniając znajomą blondynkę o złotych oczach, patrzącą na nich z tą samą chęcią mordu co za pierwszym spotkaniem.

„Po raz kolejny wszyscy mówią o tobie (Y/N)... Kim ty tak właściwie jesteś?! WSZYSCY zajmują się tylko tobą! Mówią jaka jesteś wyjątkowa, dobra, miła. Każdy cię kocha. Każdy się zmienia... Co ty w sobie masz?" Głos jasnowłosej łamał się, jakby nie mogła zdecydować się czy chcę na nią krzyczeć czy zrozumieć jej działania. „Zobaczymy co potrafisz zrobić, huh!"

Z tymi słowami wskoczyła w płonące przejście. Do uszu bohaterów docierał tylko oddalający się stukot jej butów, świadczący o tym, że płomienie nie wyrządzały jej większej krzywdy. Odetchnęła z ulgą, wreszcie czując jak adrenalina opuszcza jej ciało. Nim zdążyła wstać na nogi otoczyły ją ramiona ciemnowłosego, który wydał z siebie drżący oddech.

„Ż-żyjesz..." Wyszeptał cicho, zaciskając swój uścisk, jakby bojąc się, że w każdej chwili coś może ją odebrać.

W ciszy głaskała jego miękkie loki, chcąc chociaż odrobinę go uspokoić. Oboje wiedzieli, że to nie dobry moment na tego typu rzeczy. Gdzieś tam, w głębi przerażającej budowli czyhało zło, o którym nawet nie śnili. A do tego jego celem byli właśnie oni.  

Yo, rozdzialik! 

Nie mogę uwierzyć, że to już przedostatni rozdział... Dzięki tej książce udało mi sie wykreować zupełnie nową Yuruginę, która dalej będzie podążać tą ścieżką.

====================

ZAPYTANKA OD YURU:

Skoro to już prawie meta, pomyślałam, że możemy powspominać! Macie jakieś ulubione momenty z tej książki? Jeśli tak, to dlaczego tak zapadły wam w pamięć?

====================

Mam nadzieję, że się podobało!

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro