25.|| Ku pamięci niewypowiedzianych wcześniej słów. [FINAL]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MUZYKA: Undertale - His Theme (Orchestral Cover)

KANAŁ NA YOUTUBE: Osirois Music

LINK: https://youtu.be/GKiz8SvAqsY

"..."

»»————-  ————-««

26/08/2019

Śliskie schody wyglądały niebezpiecznie, jednak nie powstrzymało to dwójki bohaterów przed dzielnym schodzeniem wzdłuż nich. Wraz z ilością pokonanych stopni wzrastał niepokój (h/c) włosej. Właśnie teraz była w drodze na spotkanie, które było wyznacznikiem tego czy jej plan się powiedzie. Jak mogła myśleć o czymś takim ze spokojem? Można mówić, że to najgorszy moment na wahania, ale człowiek zawsze będzie człowiekiem. Dlatego (Y/N) bała się, że decyzja, którą podjęła zaburzy znaną do tej pory harmonię. Mimo tego, chciała wprowadzić nowy pokój, który krzywdziłby mniejszą ilość osób. Ponownie spotkała się twarzą w twarz z ogromnym korytarzem, jednak tym razem było w nim coś bardziej niepokojącego.

„Izuku... Słyszysz to? To Katsuki!" Z przerażeniem stwierdziła, przysłuchując się charakterystycznym eksplozjom dochodzącym z drugiej strony przejścia. „Musimy im pomóc-„

„(Y/N), nie zapominaj o tym, że All for One nie może wiedzieć o tym, że tu jesteś!" Podświadomie złapał dziewczynę za nadgarstek, wiedząc, że przy jej impulsywności mogłaby wbiec w sam środek walki. „Nie wiem jak, ale musimy cię ukryć."

Po chwili ciężkiego namyślenia przytaknęła na jego słowa. Nie może zapominać, ze teraz liczy się coś więcej niż jej chęci pomocy przyjaciołom. Muszą być rozsądni, ponieważ każdy zły krok może poskutkować klęską całego planu, a poświęcenie tych, którzy zginęli, poszłoby na marne. Dlatego powoli szli wzdłuż kamiennego korytarza kierując się za odgłosem walki. Tylko jak sprawić by nie zostać dostrzeżonymi? Odpowiedź pojawiła się tuż przed oczami (h/c) włosej, a była ona w postaci czarnego portalu.

„H-huh?!" Oboje nie spodziewali się takiego obrotu zdarzeń, instynktownie wycofując się od przerwania przestrzeni. „Skąd to..."

Na początku myśleli, że z wnętrza wydostanie się jakiś złoczyńca, lecz po chwili czekania nie nadeszło nic takiego. Następną opcją była chęć porwania któregoś z nich w celu powstrzymania ich przed wykonaniem misji, ale czy wtedy dawaliby im możliwość wycofania się z portalu? Zielarka spojrzała na swojego towarzysza, który przytaknął mając w głowie te same zamiary co ona. Deku, złapał za nadgarstek młodej lekarki, gdy ta powoli zanurzyła głowę w czarnym przejściu rozglądając się dookoła. Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu zobaczyła scenę walki między jej przyjaciółmi, a znajomym, zmutowanym mężczyzną.

„Izuku, to prowadzi prosto do nich, będziemy mieli przewagę!" Oznajmiła pewnie, delikatnie ciągnąc za jego rękę.

„Nie możemy pozwolić reszcie nas zauważyć, jeśli będą na nas spoglądać – na pewno zorientuje się o co chodzi." Zielarka przytaknęła na słowa swojego przyjaciela, stawiając pierwszy krok w tajemniczym przejściu.

W ułamku sekundy stanęli w cieniu walki ostatniego stulecia. Grupa młodych bohaterów dostosowała się do wcześniej ustalonych zasad, za wszelką cenę unikając poszczególnych ataków ze strony oponenta. Ten, wydawał się niezwykle rozbawiony całą sytuacją. Od czasu do czasu podśmiewał się rzucając kolejny zabójczy atak jak zwyczajną zabawką.

'Jak ktoś może bawić się tak morderczą siłą?!'

Zdeformowana twarz, ohydnie zmutowane kończyny oraz szeroki uśmiech sprawiały, że wyglądał jak postać rodem wyjęta z koszmarów. Chowając się za jednym z filarów, dziewczyna próbowała znaleźć drogę dzięki, której bezpiecznie będzie mogła zetknąć się z jego ciałem. Ręce odpadają – za dużo ostrej broni i innych krzywdzących przedmiotów. Nogi też zapewne miały podobne zdolności. Jedyną częścią ciała, która jej pozostała była głowa. Ale jak się do niej dostać?

„Długo jeszcze będziemy się tak bawić? Nie wierzę, że nie przypilnowali młodzików na tyle, że dostali się tutaj pierwsi." Jego głos był tak samo przerażający jak jego aparycja, powoli zdzierając całą osłonę odwagi, którą zielarka zbudowała wokół siebie.

Ten człowiek – jeśli nadal można go nim nazwać – jest w stanie zabić ich wszystkich jednym ruchem, była tego pewna. A mimo tego, wciąż pogrywał z nimi w gierki, nie używając więcej niż jednej mocy ze swojego bogatego katalogu darów. Na samą myśl o tym, że w jego rękach leży tak ogromna siła coś skręcało ją w żołądku. Jak mogą się do niego zbliżyć? Jest w stanie wykryć praktycznie wszystko. Rozmyślania dziewczyny przerwał kobiecy pisk. W przerażeniu obserwowała jak znajoma szatynka znajduje się w zaciśniętej, zmutowanej dłoni złoczyńcy.

„Wyjdziecie wreszcie? Czy może mam ją zgnieść, żeby was zachęcić? Midoriya Izuku, (L/N) (Y/N)." Dwójkę bohaterów zalał zimny pot, gdy usłyszeli swoje imiona wypływające z ust tego obrzydliwego mężczyzny. Mimo tego wyszli z ukrycia, nie chcąc ryzykować życia ciemnowłosej. „A gdzie wasza impulsywność? Co z atakiem, a potem myśleniem? Brakowało mi waszej głupoty w działaniu."

Zielarka przygryzła dolną wargę powoli zbliżając się w stronę oponenta. Stawiała ostrożne, wyważone kroki bojąc się, że jeden zły ruch może wpłynąć na los ciemnowłosej. Doskonale rozumiała przerażenie w ciemnych tęczówkach swojej towarzyszki, nawet gdy próbowała zakryć je determinacją i wolą walki – jej strach był uzasadniony. Ich krótka wędrówka zakończyła się, gdy stanęła na czele swoich przyjaciół, twarzą w twarz z All for One.

„Ah tak, teraz będzie kwestia o mocy waszej przyjaźni i o wierze w bohaterstwo, prawda? Dawno już takiej nie słyszałem!" Łamiący się w potworny sposób rechot sprawiał, że przez ciało (h/c) włosej przeszły ciarki. „Hm? Nie masz nic do powiedzenia?"

„To że mną masz sprawę do załatwienia, prawda? Wypuść ją." Przełykając resztki odwagi jakie jej zostały, wystąpiła przed szereg wpatrując się w swego rodzaju twarz mężczyzny.

„Jesteś tak bardzo naiwna. Ja nie potrzebuję ciebie – chcę twój dar! Ale jak na złośliwość nie mogę go przejąć w tradycyjny sposób." Obniżył się delikatnie, górując nad sylwetką młodej lekarki przed nim. „Twoja moc pomoże mi zgnieść i wyniszczyć do resztek wszelkie oznaki tego przeklętego bohaterstwa."

Z pozoru nieugięty wzrok dziewczyny mierzył się z groźbami przeciwnika. Dokładnie jak wtedy – przy porwaniu. Jedynie tym razem nie miała za sojusznika najpotężniejszego bohatera świata. Teraz miała jedynie siebie i przyjaciół, którzy zgodzili zostać się z nią do samego końca.

„Jesteś bardzo egoistyczna, wiesz? Narażać życie swoich znajomych by spełnić swoje własne ambicje. Brzmi znajomo? Dawno nie widziałem tak podręcznikowego przykładu hipokryzji. Przecież w tej chwili mogę zabić te małą na waszych oczach, a wszystko to będzie twoja wina (Y/N). Będziesz w stanie to przeżyć?" Uścisk na ciele szatynki zacisnął się, przez co mimowolnie wydała z siebie stłamszony okrzyk. Młodzi bohaterowie zaciskali zęby widząc ten przerażający widok. „Ale wiesz, możemy spróbować rozwiązać to w inny sposób."

„H-huh...?" Wypuścił ciemnowłosą, która od razu upadła na podłogę, głośno odkasłując. „Ochaco!"

„Wypuściłem ją, widzisz? Teraz posłuchaj." Na jego twarz powrócił ten sam potworny uśmiech co wcześniej, gdy wskazał zielarce by do niego podeszła. Bez wahania zrobiła kilka kroków w przód po drodze pomagając ciemnowłosej wstać by od razu zostać złapaną przez Iidę. „Nawet jeśli nie potrzebuję twojej osoby, możemy załatwić to pokojowo. Nie ma ochoty użerać się ze szczeniakami, kiedy tam na zewnątrz czekają na mnie zawodowcy."

„Pokojowo...?" Zachowała swój dystans, gdy przerażający oponent podszedł krok bliżej w jej stronę chowając wszelkiego rodzaju bronie. Rozłożył ręce by pokazać, jakże ironiczny, brak złych intencji.

„Twoi przyjaciele wyjdą stąd żywi, zdrowi i nie będą nigdy mieli ze mną problemów, lecz za to ty usuniesz ich dary." Oczy zielarki szeroko się otworzyły, gdy do jej uszu dotarła ta brzmiąca wręcz głupio propozycja. Obróciła głowę w stronę swoich towarzyszy, którzy wyglądali na tak samo zszokowanych jak ona. „Pomyśl o tym – nikomu nie stanie się krzywda, każdy będzie miał to czego chce. A ty, może dostaniesz nawet małą nagrodę. Coś czego nie może dać ci nikt inny, tylko ja."

Ponownie spojrzała na sylwetkę złoczyńcy, próbując doszukać się jakiegokolwiek rozbawienia w jego działaniu. Nie wiedziała kiedy jego intencje były zwykłym żartem, a kiedy mówił poważnie o swoim planie. Wiedziała, że nie może mu ufać. Mimo tego poprzednia nutka wahań zawitała ponownie u progów jej serca. Przed chwilą Uraraka mogła stracić życie, co jeśli wszyscy umrą z powodu jej głupiego pomysłu? Nie mogła by sobie tego wybaczyć, nigdy w życiu.

„Wiesz, już paręnaście lat temu straciłem rachubę mocy, które posiadam. Jednak niektóre egzemplarze były tak wyjątkowe, że nie mogę o nich zapomnieć. Co jeśli w zamian za twoją współprace nie tylko wypuszczę twoich znajomy, a sprawię, że twoi rodzice wrócą do życia?" Bicie serca (Y/N) przyśpieszyło do niewyobrażalnego tempa. Czy ten człowiek potrafi igrać w życie pośmiertne? Może pozwolić jej na odzyskanie elementu w swoim życiu, który powinien być z nią od urodzenia? „Twoi rodzice też byli ofiarami bohaterów, którzy tchórząc przed potęga twojej matki postanowili, że jedynym wyjściem jest zabicie dwóch Bogu ducha winnych osób! To było uczciwe? Jak możesz wciąż pracować z ludźmi, którzy nie kiwnęli nawet palcem jak twoja matka kładła głowę na katowskim pieńku! Ukradli ci coś tak niezbędnego jak rodzicielska miłość, myślisz, że po tym wszystkim – nawet jeśli uda wam się wygrać – nie skończysz jak oni? Pokonasz mnie, staniesz się zagrożeniem, wystąpią spiski, skażą cię na śmierć. A wszystko dla tego, że się ciebie boją!"

Nie miała żadnej gwarancji tego jak skończy, pewnego dnia kat mógł zawitać do jej drzwi i nim zdąży powiedzieć słowo zostanie ścięta. Nawet podczas przygotowywania się do bitwy słyszała różnorakie szepty na swój temat wśród Pro Hero. Jak to możliwe, że dziecko ma tak potworną moc? Co jeśli przez przypadek pozbawi kogoś moc? Czy w ogóle jest po dobrej stronie? Ton mężczyzny uderzał we wszystkie odsłonięte, czułe punkty jej psychiki. Część umysłu zielarki myślała, że może mieć rację. Dlatego w ciszy patrzyła na swoje buty, nie chcąc uwierzyć w to, że naprawdę rozważa ten niedorzeczny pomysł.

'Moja indywidualność to Super Power, pozwala mi zmagazynować w swoim ciele moc, która daje mi nadludzką siłę i przyśpiesza moje ruchy!'

Racja, chyba zapomniała o najważniejszym. Tu nie chodziło tylko o jej los, o bezpieczeństwo innych. Kątem oka spojrzała na swoich przyjaciół, którzy skupiali swoje różnokolorowe tęczówki na jej sylwetce. Każdy z nich miał swoją własną historię, których nieodłączną częścią była ich indywidualność. Wszyscy kochali swoje moce, chcieli je rozwijać – wszystko po to by naprawiać to co do tej pory było naginane. Więc jak mogłaby decydować o tym komu odebrać moc, a komu nie? To z jakim entuzjazmem opisywali swoje dary, wykorzystywali je i pomagali innym, było zbyt piękne by to kończyć. Nie mogłaby zrobić im tak okropnej krzywdy jak odebranie mocy. Wszyscy na nią liczyli, wierzyli w nią. Zgodzili się stanąć po jej stronie w tej trudnej sytuacji. Nie mogła lekceważyć ich poświęcenia.

„Aż trudno mi uwierzyć... Tak cudowna propozycja!" Uradowany głos (h/c) włosej obijał się o ściany pomieszczenia, gdy subtelnie zerkała w stronę sufitu. „Aż trudno uwierzyć, że wypływa z ust tak narcystycznej osoby. Kto ustawił cię na stanowisku Boga, który decyduje jak ma działać świat? Jak wielkie musisz mieć ego by myśleć, że wiesz komu należy się moc a komu nie. Moi rodzice już odeszli, nie możemy ingerować w sprawy śmierci-„

Wypowiedź dziewczyny została brutalnie przerwana przez dłoń mężczyzny chwytająca za jej gardło i podnoszącą ją do góry. Żelazny uścisk nie miał zamiaru się rozluźnić, gdy spoglądał na dziewczynę z rozbawionym, ale poirytowanym spojrzeniem, gdy ta nie walczyła o wolność. (e/c) oczy wyżerały dziurę w jego głowie. Wpatrywał się w niego na tyle intensywnie, że nie potrafił mierzyć się z tym spojrzeniem.

„Jak głupią musisz być by mówić takie rzeczy? Odrzucasz propozycję, która mogłaby was wszystkich uratować, a teraz dopilnuję, żebyście zdechli w jak największych torturach." Skupił swój wzrok na dziewczynie, zaciskając zdeformowaną dłoń na delikatnej szyi.

„Może i nie wiem co czeka mnie po tym wszystkim... M-może nawet wyląduję na pieńku! Ale nie pozwolę ci wygrać, bo ty nie chcesz naprawić tego świata. T-ty chcesz nim rządzić w okrutny, obrzydliwy i pełen niesprawiedliwości sposób. Ja s-szanuję decyzję moich sojuszników, dlatego do końca są u mojego boku. A c-co z twoimi?" Podtrzymując się resztkami sił na umięśnionej dłoni mężczyzny, obdarowała go lekkim uśmiechem.

„He?! Nie masz pojęcia o czym-„

Głośny trzask i zapach spalenizny prologowały następne wydarzenia. Jedna z belek podtrzymujących sufit pomieszczenia runęła w dół, uderzając prosto w zmutowanego mężczyznę. Impet ciosu sprawił, że zielarka wyswobodziła się z zabójczego uścisku. Z wdzięcznością spojrzała w górę, widząc trójkę byłych złoczyńców – przynajmniej miała nadzieję, że takowymi są – odpowiedzialnych za zrzucenie belki.

„Wreszcie możemy się bawić do cholery!" Bakugō oznajmił głośno myśl, która chodziła wszystkim po głowie, nim wraz z zielonowłosym ruszyli do ataku, wbijając przeciwnika w najbliższą ścianę.

Mężczyzna westchną ciężko spoglądając na młodocianych bohaterów z nieukrywanym rozczarowaniem. Nie sądził, że ich słodka paplanina zdoła przekonać nawet tak oddanego sługę jak Tomura. Mimo tego, nie przestawał wierzyć w swoje zwycięstwo – jak grupka dzieciaków miała poradzić sobie z najpotężniejszym człowiekiem na świecie?

„Shōto, spróbuj jak najdłużej uderzać lodem w jego rękę, gdy będzie zamrożona na kość, natychmiast uderzaj najgorętszym ogniem jaki możesz wytworzyć!" Młody książę przytaknął na instrukcje swojej przyjaciółki, ruszając w epicentrum walki przed nim. „Fumikage, czy jesteś w stanie ochronić ich z pomocą Dark Shadow'a? Ty też Kirishima?"

„Ay, ay, (Y/N!)!" Czerwonowłosy uśmiechnął się szeroko, ruszając do walki.

„Już się robi, sikorko! To moja specjalność!" Wesolutki stworek, zamienił się w ciągle rosnącą bestię odpierająca różnorakie ataki skierowane w stronę swoich towarzyszy.

„Ochaco, wszystko dobrze?" Szatynka przytaknęła opierając się plecami o jedną ze ścian, gdy młoda lekarka zaczęła powoli regenerować jej rany przy pomocy swojej indywidualności. „Czy mogłabyś użyć na mnie swojej mocy?"

„Uważaj na niego, jest bardzo szybki, (Y/N)!" Ciemnowłosa, dotknęła swojej przyjaciółki dwoma rękami, skupiając się na utrzymaniu jej w powietrzu.

„Tsu-chan, pomożesz mi z tym! Tak samo jak na obozie!" Żabia bohaterka przytaknęła na rozkaz (h/c) włosej owijając swój długi język wokół tali dziewczyny, by następnie wyrzucić ją w powietrze na tyle mocno by była w stanie złapać wyciągniętą w jej kierunku dłoń. „Dziękuję, Himiko..."

Dziewczyna uśmiechnęła się zaciskając swój uściska na dłoni zielarki, obserwując dalszy obrót walki pod nimi. Wyczekując na odpowiedni moment, w którym zielarka mogła wkroczyć do akcji. Ich starcie było przepełnione silnymi ciosami, zgrabnymi unikami praz dziwnie nieznajomą wcześniej współpracą. A może to po prostu fakt sojuszu Deku i Bakugō był tak szokujący? Todoroki posłuchał dziewczyny, zamrażając na kość ręce mężczyzny, by chwilę potem uderzyć w nie falą ognia. Ku zaskoczeniu młodej lekarki, znajomy ciemnowłosy piroman zeskoczył z kryjówki by stanąć u bok różnookiego chłopaka dodając do pieca jeszcze swoją dawkę płomienia.

'Już prawie!'

Korzystając z chwili rozproszenia All for One, Toga zmieniła postać przybierając wygląd znajomej (e/c) okiej pod sobą. Zostawiając zielarkę w bezpiecznej pozycji, zeskoczyła w dół imitując jej zachowanie i ruch. (Y/N) w duchu podziękowała za posiadanie jej po swojej stronie, gdy mężczyzna nabrał się na tak tanie zagranie, ścigając za zgrabnie uciekającym sobowtórem.

„Shigaraki, musimy go unieruchomić. Czy możesz...?" Jasnowłosy mężczyzna w ciszy przytaknął, podnosząc do góry jedną ze swoich dłoni.

Gdy tylko nadarzyła się idealna okazja użył swojej indywidualności, sprawiając, że ogromna część sufitu upadła na sylwetkę złoczyńcy, który nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Pod wpływem nagłych zmian temperatur jego kończyny nie chciały poprawnie funkcjonować, nawet jego moce regenerujące nie mogły niczego zrobić! Całą zaoszczędzoną siłę zużył na odpieranie dość silnych ciosów ze strony ciemnowłosego oraz blondyna. Nie chciał wierzyć w to co się dzieje. Przecież był świetnie przygotowany, przez lata marzył o zemście na bohaterach, obiecał sobie, że zgniecie All Might'a w pył!

'Jakim cudem!?'

Spoglądając w górę zobaczył siadającą przed nim (h/c) włosą. Chyba znowu pominął jeden z najistotniejszych szczegółów. Skupił się na zniszczeniu All Might'a nie myśląc o tym, że są osoby, które powielają jego naukę i będą walczyć w imię swojego mistrza tak zacięcie jak on sam w obronie swoich podopiecznych. Ten sam płomyk, który był pewien, że zniszczył, zagorzał w oczach tych młodych ludzi. Oni mieli zamiar coś zmienić – to była nowa generacja bohaterów, z którą nawet on nie potrafił sobie poradzić.

„Świat nie jest przyjemnym miejscem, nigdy nie będzie istniał w nim uniwersalny złoty środek." Zaczęła cicho, przykładając obie dłonie do jego głowy w delikatny, ale zarazem stanowczy sposób. „Ale jeśli możemy choć odrobinę naprawić to co do tej pory było niszczone, zrobimy to bez wahania. Pierwszym krokiem do osiągniecia tego celu jesteś ty, All for One. Zabicie cię wciąż toczyłoby koło przemocy, nienawiści oraz śmierci."

Zielarka wzięła głęboki oddech, czując jak powoli przechodzi przez nią niesamowita ilość energii. Z całych sił starała się przejmować ją stopniowo w obawie przed kolejnym nadużyciem. Nim zdążyła martwić się tym problemem poczuła czyjąś dłoń dotykającą jej pleców.

„Wszyscy ci pomożemy, spokojnie." Ciepły ton w głosie Deku koił wszystkie nerwy, które zdążyły nawiedzić ciało młodej lekarki.

Zaraz za nim ustawiła się reszta towarzyszy dziewczyny, którzy razem utworzyli swego rodzaju przewodnik. Na samym końcu łańcucha znajdował się Shigaraki, który używając swojej indywidualności powoli, ale skutecznie zamieniał przeklęte miejsce w kupkę popiołu. Jasne światło rozświetliło całą jej sylwetkę, gdy niesamowicie wielka dawka energii przepływała przez ciało (h/c) włosej by przenieść się do swoich następnych lokatorów.

„Odpowiesz za swoje czyny jak człowiek, nie jak potwór, na którego tak usilnie się kreowałeś." (e/c) oka uśmiechnęła się nikle, czując jak po dobrych kilkunastu minutach działania źródło mocy słabło. Gdy nie była w stanie wyczuć ani odrobiny pozostałej energii, odsunęła się od mężczyzny. „Odpokutuj to wszystko, napraw to."

Odgłosy walki ucichły już jakiś czas temu. Zarówno złoczyńcy, jak i bohaterowie z szokiem obserwowali jak budynek rozkłada się do czystego popiołu, pozostawiając jedynie osoby będące w środku. Nikt nie mógł uwierzyć w to co widział. (h/c) włosa dziewczyna trzymała w rękach najgorszy przykład człowieka na świecie, ale mówiła do niego jak do kogokolwiek innego. Nie z nienawiścią, nie z przemocą – po prostu jak do człowiek. Jej dłonie nie były ubrudzone krwią w porównaniu do reszty 'dobrych' herosów. W tamtej chwili nie miały znaczenia krwawe walki czy honorowe starcia, wtedy po raz pierwszy u progu obu stron zawitał wstyd. Młodzi bohaterowie, które dopiero co zaczynają swoją podróż w dorosłe życie rozumieli więcej niż oni z tak wielkim bagażem doświadczeń. Może to było kluczem? Podejście do niektórych kwestii jak dziecko – czyste, bezstronne, skupione na odróżnieniu prawdziwego dobra od zła.

Po raz pierwszy cisza na wojnie była tak spokojna.

»»————-  ————-««

https://youtu.be/40dJS_LC6S8

MUZYKA: ウォルピスカーター MV 『泥中に咲く』

KANAŁ NA YOUTUBE: ウォルピス社

LINK: https://youtu.be/40dJS_LC6S8

"The beginning at the end, once it begins, it will be your final life,
at the end of an endless journey, there must be a 'time' where it's now or never."

Kolorowe dekoracje, zapach pysznego jedzenia oraz wesoła muzyka wypełniały żywszą niż zazwyczaj stolicę. Świętowano przecież pokonanie najgorszego zła ówczesnego świata, jak inaczej miałoby to wyglądać! Mimo tego, że wszyscy z radością kierowali się w kierunku zamku była dwójka osób, które zmierzały w przeciwnym kierunku. Zielarce nigdy nie przyszło do głowy, że pierwszym miejscem, w którym spotka swoich biologicznych rodziców będzie chłodny, kamienny cmentarz. Smukły złotowłosy prowadził ją między poszczególnymi nagrobkami, trzymając w dłoniach bukiet lilii. Nie było tam nikogo, idealny moment by spokojnie odwiedzić to niezwykłe miejsce.

„To tutaj." Zatrzymali się przed podwójnym nagrobkiem, który w brew pozorom wydawał się być bardzo zadbany. Jednak mimo tego, dziewczyna zmarszczyła brwi widząc, że był bezimienny. „W celu uniknięcia dewastacji, zdecydowaliśmy, że nie będziemy podawać ich imion."

Zielarka przytaknęła w zrozumieniu, klękając przed kamiennym grobem, w ciszy oddając się modlitwie. Toshinori ułożył na płycie przyniesiony ze sobą bukiet by następnie tak jak jego podopieczna złożyć modlitwę w intencji tej dwójki. Gdy (h/c) włosa skończyła, nie mogła oderwać wzroku od palącej się świecy o masywnym knocie, która dumnie spoczywała tuż obok tablic informacyjnych. Jak miała zareagować? O czym rozmawiać?

„Od wielu lat myślałem o tym, żeby cię tu przyprowadzić. Nawet kiedy byłaś jeszcze malutka." Zaczął niebieskooki bohater, po cichym odkaszlnięciu w swoją chusteczkę. „Jesteś kropka w kropkę jak twoi rodzice, od razu domyśliłem się, że charakter też został ten sam."

„Mieszkali tutaj? W stolicy?" Zapytała cicho, wreszcie spotykając się ze wzrokiem starszego mężczyzny obok.

„Tak, w małej kamienicy niedaleko centrum miasta. Po egzekucji została wyburzona, więc niestety nie mogę ci jej pokazać." Przytaknęła na jego słowa, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nikt nie był w stanie powstrzymać woli rozwścieczonego ludu. „Ale nie zrobili tego na tyle szybko bym nie zdążył się odrobinę porozglądać. Dziś są twoje szesnaste urodziny, prawda?"

(Y/N) z lekkim skonfundowaniem przytaknęła na pytanie swojego opiekuna. Obserwowała jak doszukuje się po swoich kieszeniach zapieczętowanej koperty by następnie podać ją w kierunku dziewczyny. Niezdarnie przejęła kawałek papieru przyglądając się napisowi na wierzchu.

'W dniu 16-nastych urodzin, dla naszej ukochanej córeczki.'

„Otwórz to po dzisiejszej ceremonii, jestem pewny, że w środku jest coś co odpowie ci na wszystkie pytania. Teraz musimy iść, czekają na nas." Mężczyzna podniósł się z pozycji siedzącej, oferując młodszej dziewczynie pomocną dłoń, którą ochoczo przyjęła.

Chowając kopertę to swej sprawdzonej torby nie mogła powstrzymać się od wrażenia, jakby ktoś lub coś obserwowało całe zajście. Jednak kiedy doszukiwała się domniemanego podglądacza, spotykała tylko lekki podmuch wiatru plączący jej (h/c) włosy. Jakby ktoś delikatnie głaskał czuprynę dziewczyny, szepcząc, że wszystko będzie dobrze. Po raz ostatni zerknęła w stronę podwójnego nagrobka nikle się uśmiechając. Wreszcie mogła spokojnie patrzeć w przyszłość, nareszcie poznała swoją historię i mogła zamknąć ten bolesny, ale konieczny rozdział.

„Gotowa?"

„Jak nigdy!"

Przechodząc przez ogromne wrota prowadzące do zamku powitały ich setki, a nawet tysiące uradowanych wiwatów i okrzyków. Tak witano prawdziwych bohaterów. Tłumy ludzi ustawiły się pod drewnianym podestem, na którym miejsca zajmowali towarzysze dziewczyny. Część z nich czuła się dość niekomfortowo będąc postawionymi w centrum uwagi, jednak starali się nie pokazywać swojego zdenerwowania.

„Ci, tutaj, młodzi bohaterowie zgodzili się poświęcić swoje życia w celu bronienia całego świata! Pokonali wyzwanie, które przerosło nie jednego z zawodowych bohaterów. Patrząc na nich, widzę jak to cudowne pokolenie będzie w stanie zaprowadzić wiele zmian w naszej perspektywie patrzenia na różne zjawiska. Nie ma słów, które wyraziłyby jak wiele im zawdzięczamy, nie ma też komplementów, które byłby w stanie opisać ich osoby. Teraz, przed nami, rodzi się nowa generacja bohaterów!" Oklaski, gwizdy oraz wiwaty wypełniały widownie, gdy myszo-podobny władca wskazywał na grupkę młodocianych herosów za sobą. „Dziś, oficjalnie zasilicie szeregi Pro Hero!"

Cesarz Nezu, zszedł ze swojego podestu by wraz z pomocą znajomego złotowłosego bohatera podchodzić do każdego z młodocianych, wręczając im oficjalne pozwolenie na legalną działalność w zawodzie oraz zawieszając na szyi ozdobny medalion.

„Uravity." Szatynka pochyliła głowę, pozwalając na założenie medalionu, po stokroć dziękując swojemu władcy. Po chwili dostrzegła swoich rodziców w tłumie, dumnie prezentując ich załzawionym oczom nagrodę.

„Tenya." Ciemnowłosy od razu pokłonił się przed cesarzem, z wdzięcznością przyjmując podarunek, który obiecał przekazać swojemu bratu – w końcu to dzięki niemu postanowił zostać bohaterem.

„Froppy." Żabia bohaterka zakumkała radośnie, wypatrując w tłumie swojej rodziny, która z dumą machała w jej kierunku.

„Tsukuyomi." Szkarłatnooki przytaknął z szacunkiem w stronę władcy, przejmując oznakę jego bohaterstwa oraz zwój z licencją, który od razu został przejęty przez mrocznego stworka. „Dark Shadow."

„Red Riot." Charakterystyczny uśmiech Kirishimy zdobił jego usta, gdy przyjmował medalion.

„Shōto, twój ojciec jest z ciebie dumny." Różnooki bohater spojrzał w kierunku swojego rodzica, który przytaknął w jego stronę wyrażając swoje zadowolenie.

„Ground Zero." Jasnowłosy zacisnął zęby, gdy w irytacji podziękował myszopodobnemu władcy.

„Deku." Midoriya z niezwykłym zawstydzeniem podziękował za tak hojny dar z rąk najpotężniejszego mężczyzny w królestwie.

Zatrzymał się przy ostatniej osobie, którą była (e/c) oka zielarka by uklęknąć na jedno kolano, składając pocałunek na grzbiecie jej dłoni.

„Health thief, nie masz pojęcia jak miło jest przekazać ci ten dar. Ta oto, dorosła już kobieta, nie tylko pokonała naszego wroga swoim sprytem, wolą walki oraz zrozumieniem. (L/N) (Y/N) potrafiła zwalczyć tak silnego przeciwnika nie posuwając się do brutalnego morderstwa." Po zawieszeniu amuletu i wręczeniu dziewczynie jej licencji, wrócił na swoje miejsce na piedestale. „Dzięki swoim staraniom, uświadomiła mi, że bohaterstwo nie polega na przelewaniu krwi w imię ideologii. Pokazała, że najważniejsze jest odróżnianie prawdziwego dobra od zła oraz krytyczne myślenie. Dlatego, od dnia dzisiejszego, wprowadzona zostaje oficjalna lista zasad obowiązujących przyszłych bohaterów! Określone są w niej między innymi prawa jakie przysługują każdemu człowiekowi – bohaterowi, przestępcy czy cywilowi – podstawowym z nich jest prawo do życia i zakaz jego odbierania. Naszym celem nie będzie już zabijanie przestępców, a schwytanie ich i postawienie przed sądem w celu wydania odpowiedniego wyroku!"

Mężczyzna podniósł do góry grubą księgę z twardą oprawą, pokazując mieszczanom wygląd najnowszej pozycji wśród dokumentów o prawie. Tłum zamilkł, jedynym co się przebijało były okazjonalne szepty.

„Jeśli ktoś z was czuje, że jest na tyle wielką, boską istotą by decydować o losie ludzkiego życia, proszę wystąpić. Ponieważ ja, umywam od tego ręce. Nie czuję się na tyle ważny by decydować o tym kto może, a kto nie może żyć." Wszystkie szepty ucichły, gdy cesarz składał podpis pod wszelkiego rodzaju dokumentami. „To czas zacząć nowy okres w historii. Czas kiedy matki nie będą płakać za swoimi dziećmi ginącymi w tak brutalny sposób, że nie można było rozpoznać ich ciał. Nadejdzie epoka prawdziwej sprawiedliwości."

Widownia niemal, że wstrzymała oddech, gdy na scenę wyszedł mężczyzna o płomiennej brodzie, który aktualnie stał się najpotężniejszym z bohaterów. Bez słowa przejął podane przez władcę pióro, składając swój podpis pod każdym z paragrafów. Za jego śladem poszli inni panowie ziemscy, akceptując zasady nowego kodeksu.

„Jako królestwo, które od paru dobrych lat trzyma się naszego sojuszu, także przyjmujemy zbiór tych zasad by utrzymać harmonie po naszej stronie świata." Zielarka nikle uśmiechnęła się w stronę fioletowowłosego władcy, który przybył tutaj ze względu na specjalne zaproszenie od dziewczyny. Młody król także bez wahania podpisał dokument.

„Skoro to mamy za sobą! Czas na zabawę!" Nawet jeśli początkowe reakcje mieszkańców były mieszane, teraz wszyscy ruszyli w stronę rynku by razem świętować historyczne zwycięstwo.

„Na szczęście nie było aż tak źle jak myślałam..." Młoda zielarka wypuściła z ust od dawana już wstrzymywany oddech, gdy cywile opuszczali powoli zamkowy dziedziniec.

„Wszystko poszło bardzo płynnie, teraz wszyscy możecie iść się bawić. Tłumy umierają, żeby was poznać." Oznajmił złotowłosy mężczyzna, wypluwając odrobinę krwi w materiałową chusteczkę w swojej kieszeni.

Grupka przyjaciół skierowała się w stronę wejść do bramy by zostać przywitanymi przez wielu różnorakich mieszkańców, którzy od raz nie dość, że zaczęli wychwalać ich imiona, to udało im się nawet podnieść do góry Katsuki'ego!

„OPUŚCIE MNIE ZANIM WAS WYBIJE, WY-„ Jego agresywny ton sprawił, że ludzie od razu odstąpili od jego sylwetki sprawiając, że wylądował na twardym gruncie. „OI, CHCECIE ZDECHNĄĆ?!"

„Bakugō, dopiero co cię polubili nie zniszcz tego tak szybko!" Kirishima zaśmiał się głośno pomagając wstać swojemu przyjacielowi. Kątem oka dostrzegł (h/c) włosą, która zatrzymała się w bramie wejściowej. „(Y/N)? Nie idziesz?"

Jego głos zwrócił uwagę reszty towarzyszy, którzy dopiero teraz zauważyli brak młodej lekarki. Wszyscy popatrzyli na nią z nieukrywaną konsternacją, gdy jedną stopą malowała kształty w żwirze na którym stała. Wcześniej otrzymany list, wciąż nie dawał jej spokoju. Co mogło być tak ważne, żeby zachować to aż do teraz? Myślała, że po tych parunastu miesiącach podróży już nic nie będzie w stanie jej zaskoczyć.

„Idźcie przodem, ja musze jeszcze coś zrobić. Spotkamy się na rynku!" Po otrzymaniu przytaknięcia ze strony swoich towarzyszy podróży, obróciła się na pięcie kierując w stronę zamkowego ogrodu.

Zajęła miejsce na jednej z ławek otoczonych wszelkiego rodzaju roślinnością. Przez parę dobrych chwil wpatrywała się w zapieczętowaną kopertę, nim otworzyła ją spotykając się ze złożonym listem, oraz fragmentem płótna. Z ciekawością spojrzała na kawałek obrazu odnajdując na jego pomalowanej zawartości portret dwóch osób wraz z dzieckiem. Kobieta miała długie, (h/c) włosy, a mężczyzna błyszczące, (e/c) oczy. Zamrugała kilkukrotnie obracając ponownie skrawek materiału.

„Państwo (L/N) wraz z córką (Y/N)..." Wymamrotała nie mogąc uwierzyć w to co widzi.

Właśnie widziała swoich rodziców po raz pierwszy w życiu! Przyłożyła fragment płótna do ust, składając na nim drobny pocałunek. Następnie sięgnęła po list, którego słowa były napisane przepięknym, w jej opinii, pismem.

'Droga (Y/N),

Ani ja, ani twój ojciec nie będziemy mogli powiedzieć ci tego na żywo, ale wszystkiego najlepszego z okazji szesnastych urodzin! Mam nadzieję, że stałaś się przepiękną, zdrową i silną kobietą. Marzyłam o tym, żeby widzieć jak dorastasz, stajesz się cudownym człowiekiem... A jedyne co zrobiłam to zostawiłam cię samą z całym bagażem ciążącym na naszej rodzinie. Nie miej mi za złe tej decyzji. Pewnie myślisz, że mogliśmy uciekać, jednak nie mogłabym sobie wybaczyć gdyby ci ludzie dowiedzieli się o tobie i ścigali także ciebie. Nawet jeśli też jesteś skażona moją klątwą, wiem, że sobie poradzisz. Coś od razu po twoim narodzeniu mówiło mi, że nie dasz się tak łatwo.

Nawet jeśli nie mogę patrzeć na to jak dorastasz, kształcisz się, śmiejesz czy bawisz... Chcę abyś miała w swoim życiu kogoś kto będzie mógł robić to za mnie. Bo jesteś największym cudem dla nas, twoich rodziców. Jesteśmy przy tobie, zawsze będziemy. Patrzymy na ciebie z dumą, gdy stawiasz pierwsze kroki, wypowiadasz pierwsze słowa i podejmujesz różne decyzje. Jestem pewna, że wyrosłaś na niezwykle urodziwą dziewczynę z twoimi (h/c) włosami i błyszczącymi po tacie, (e/c) oczami. Wszystkie nasze decyzje kierowały się twoim dobrem, choć nie wiem jak się skończą. Teraz leżysz na moich kolanach i słodko śpisz, a ja pisze list, który przeczytasz dopiero za szesnaście lat. To niezwykłe prawda? Grono ludzi obiecało nam, że będą cię chronić na wszelkie sposoby. Mam nadzieję, że spełnią się w swojej roli. To ja powinnam być twoim opiekunem, ale nie będę mogła zrobić nic.

Dużo rzeczy może pójść nie tak jak tego chcesz, jeszcze więcej osób może cię skrzywdzić w sposób, o którym nie będziesz umiała zapomnieć. Mimo tego nie kieruj się nienawiścią do ludzi, nie żyw urazy do tych, którzy odebrali ci rodziców. Bo człowiek kierujący się strachem podejmuje nieuzasadnione decyzje. Jestem pewna, że prędzej czy później też to zauważysz.

Boże, tak bardzo chciałabym móc cię uściskać. Teraz, gdy najbardziej mnie potrzebujesz. Stajesz się coraz starsza, nie ma nikogo kto wspierałby cię jak własna matka... A mnie tam nie będzie. Nawet nie wiesz jak bardzo mi przykro. Wybacz mi córeczko, za wszystkie lata kiedy nie mogłam z tobą być. Tak bardzo cię kocham, a mimo tego nie umiem postąpić inaczej. Proszę znajdź osobę, która będzie się tobą opiekować, która przytuli cię gdy będziesz płakać – osobę , którą uda ci się pokochać. Bądź szczęśliwa (Y/N), to jedyne o co chcę cię poprosić. Twoje szczęśliwe życie to jedyne o co walczyliśmy, jest też jedynym co chcemy zobaczyć.

Wierzę w to, że staniesz się kimś wielkim, gotowym do pomocy innym. Jestem tego pewna. Dlatego jestem dumna z faktu, ze mogę nazywać cię moją ukochaną córcią.

Twoi, zawsze kochający, rodzice.'

Przycisnęła kawałek papieru do swojego torsu, próbując powstrzymać napływające do kącików oczu łzy. Ten list nie odpowiedział na wszystkie z jej wątpliwości, mimo to pokazał dziewczynie te najważniejsze wskazówki, które do tej pory były jak ukryta, mistyczna wiedza. Wreszcie mogła iść na przód, zrobić ten milowy krok. Wpatrując się w portret swoich rodziców resztkami sił wykrzesała słaby uśmiech przytulając ich podobizny podobnie jak list.

„Mam osoby, które chcę chronić mamo. To ci sami ludzie, którzy chcą chronić mnie, więc się nie bój. Znalazłam przyjaciół, których kocham. Będę szczęśliwa, obiecuję." Po raz ostatni ucałowała zarówno portret jak i list, chowając obie wiadomości do swojego notesu.

Dziwnie znajomy powiew wiatru ponownie przeczesywał jej (h/c) włosy, gdy podziwiając okoliczne kwiaty kierowała się w stronę wyjścia z pałacu. Gdzieś tam, na pewno są państwo (L/N), którzy dumnie obserwowali każdy krok swojej jedynej córki. Zielarka z uśmiechem ruszyła w stronę rynku by spotkać się z bawiącymi się przyjaciółmi. Uśmiechając się pod nosem ruszyła do zabawy razem z nimi.

Tak krótki czas wydawał się być wystarczając do zawarcia przyjaźni na całe życie. Pokochała każdego z nich z osobna. Za troskę, odwagę, inteligencje, dobroć, charakter oraz bohaterstwo.

Ponieważ byli jej bohaterami.

»»————-  ————-««

„(Y/N)! Znowu tu siedzisz? Kiedy w końcu skończysz czytać?" (h/c) włosa podniosła głowę w stronę swojej koleżanki z pracy. „Chodź, mamy tutaj niezły pogrom!"

„Przepraszam... Ale skończyłam ją! Teraz tylko zakończenia i będzie gotowe!" Dziewczyna wstała z wygodnego fotela poprawiając swój fartuch, nim ruszyła w stronę sklepu wypełnionego tłumem klientów. „Nie byłą jakaś specjalna, ale dobrze zabija się nią czas. Zakończenie było dość przewidywalne, ale to tylko fanowskie opowiadanie."

„Powinnaś zainteresować się swoim REALNYM życiem miłosnym, a nie tymi bzdurami. Kto w ogóle bierze te fanfiction na poważnie?" Starsza kobieta zaśmiała się cicho, widząc niezadowolenie na twarzy swojej podopiecznej po skrytykowaniu jej rozrywki.

„Nikt nie bierze i w tym cała magia! To tylko rozrywka, kochana." (e/c) oka wzięła tace z samotnym espresso kierując się w stronę stolika przy, którym siedział jeden ze stałych klientów kawiarni. „Dziękujemy za zamówienie i życzę miłego dnia!"

„Naprawdę musisz znaleźć chłopaka, coś takiego nie powinno być hobby młodej dziewczyny." Młoda dziewczyna przewróciła oczami na słowa swojej współpracownicy, gdy wróciła do swoich codziennych obowiązków.

„Gdybym miała na to szansę, gdybym miała szansę."

Wymamrotała pod nosem, wlewając gorącą kawę do jednego ze śnieżnobiałych kubków by chwilę potem dodać do niej odrobinę śmietanki oraz cukru. Gdyby miłość była tak łatwa jak robienie mlecznej kawy, mogłaby mieć jej na pęczki. Dolewając odpowiednie składniki, w dobrej proporcji uzyskać idealne uczucie.

Bo (Y/N) nie jest w stanie uzyskać jednolitej, miłosnej mieszanki, prawda?

Tu Yurugina, po raz kolejny trochę wcześniej, ale nie mogłam się doczekać! >w<

Tak oto kończy się nasza przygoda w tej fabularnej części książki, zakończenia będą pojawiały się nieregularnie. Ten utwór stał się dla mnie czymś dzięki czemu wytoczyłam zupełnie nową drogę dla swojej twórczości. Dzięki niej odważyłam się wprowadzić zmiany, których potwornie się bałam. Wszystko dzięki wam!

Bo tak naprawdę, to wy - czytelnicy - jesteście moimi bohaterami! Chciałam nawiązać do tego tytułem tej opowieści, choć z początku można było tego nie dostrzec! 

Wasze wsparcie w postaci głosów, komentarzy, które nie raz potrafiły rozbawić lub wzruszyć oraz samo czytanie przygotowanych przeze mnie rozdziałów, to jest coś niezwykłego. Nie potrafię wyrazić swojej wdzięczności wystarczająco bardzo. To niesamowite jak wiele osób wyczekiwało aktualizacji tej książki. Nie potrafię znaleźć słów by opisać moje wzruszenie. 

DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE MOIMI BOHATERAMI!

Nawet jeśli ta książka dobiega końca, to nie oznacza, że Yurugina skończyła z niespodziankami. Właśnie teraz dodałam nową książkę z haremem BNHA! Mogę z dumą stwierdzić, że to moje najambitniejsze dzieło (do tej pory), do którego odwołałam się na końcu tej części. Jestem ciekawa czy odkryjecie smaczek, który łączy obie z tych książek! 

ZOBACZMY SIĘ W MOJEJ NOWEJ PRACY ♥

《pour a little bit of love.》bnha!various x chubby!reader [PL]

➤ więcej członków haremu 

➤ uniwersum z anime 

➤ chubby!reader - zupełna nowość w mojej twórczości

Ta praca, jest bardziej bliska mojemu sercu dlatego mam nadzieję, że znajdzie się dla niej miejsce także w waszych serduszkach! Pozwólmy się kochać, nawet pomimo naszych wad.

Yurugina nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa!

»»————-  ————-««

ZAPYTANKA OD YURU:

Czy podobała wam się ta historia?

»»————-  ————-««

Mam nadzieję, że się podobało. 

I jeszcze raz dziękuję. Nie mogę uwierzyć w to, że stałam się 'kimś' na tej platformie.

~Yurugina ʕ•ᴥ•ʔ


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro