Rozdział III Dom

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałam przed według mnie nowym domem. Zastanawiałam się co ja tutaj robię. Obcy ludzie uważają mnie za swoją córkę chociaż nią nie jestem. Do tego ich smród jest do nie wytrzymywania. Nie wyglądają jakby pili na dodatek oni razem z domem i samochodem wyglądają na nowoczesne.

- Kelly? Co tak stoisz? Na pewno wszystko porządku? - podeszła do mnie Diana która jest obecnej chwili moją matką. Skąd wiem jak ma na imię? W samochodzie mówili do siebie po imieniu. Wiem też za mężczyzna który jest "moim" ojcem ma na imię Artur.

- Jest okej. Poprostu czuję się jakbym tutaj była pierwszy raz. - wolę już udawać że wszystko jest porządku, że ich znam. Może dowiem się o co chodzi.

- Że jesteś tu pierwszy raz? Święta Luno, te narkotyki mocno cię zniszczyły, ale nie martw się. Ja z ojcem i Kevinem pomożemy ci z tego wyjść - mówiła zatroskanym głosem. Brzmiała jakby już to powstarzała już kilka razy te słowa.

- Wchodzimy rodzinko? - podszedł do nas Artur. Miał mój bagaż chociaż sama mogłam go wziąć, ale był uparty chociaż widziałam że się cieszył że chciałam trzymać.

Weszliśmy do środka. Dom wyglądał bardzo przytulnie. Lepszy od mojego. Chociaż dalej czułam ten smród jednak jest lepszy od tego którego czułam gdy wchodziłam do śmierdzącej od papierosu i alkoholu domostwa.

- Zaniosę twoją torbę do pokoju i pogadamy z tobą więc idź do salonu - powiedział ojciec który już poszedł na górę do "mojego" pokoju.

Poszłam do matki która szła pewnie do salonu. Salon był połączony z kuchnią. Kolory były jasne a meble z  ciemnego drewna. W salonie był ceglany kominek a nad nim powieszony telewizor, na przeciwko kanapa i stolik kawowy, po prawej stronie od kominka jest wielkie okno, na ścianach były powieszone zdjęcia i obrazy. Były też półki z figurkami i roślinkami. Kuchnia za to była w tych samych kolorach co salon. Była duża lodówka z zamrażarką, blaty, szafki na górze, piekarnik, kuchenka indukcyjna i zmywarka. U mnie to zmywarki nie było i musiałam myć ręcznie a lodówka była mała. Na dodatek był duży stół z 4 krzesłami.

Mama kazała mi usiądź na kanapie. Usiadła obok mnie a po mojej drugiej stronie ojciec który już przyszedł. Czułam się dziwnie, bo nawet nie wiem co im odpowiedzieć.

- Córeczko - zaczęła mama chociaż brzmiała jakby nie była pewna - Wiesz że bardzo cię kochamy, ale nie chcemy żebyś niszczyła swój organizm. Te narkotyki cię niszczą. Ciebie i twoją wewnętrzną alfę. Ja to czuję i mi to boli. Gdy byłaś prawie nie żywa to modliłam się do świętej Luny żebyś się obudziła. Ja nie chcę powtórki. - widziałam że jest smutna i prawie chciała płakać. Z tego co zrozumiałam to ta Kelly prawie się zabiła przez narkotyki. Ciekawe co nie? Ale o co im chodzi z tą alfą? Jedyną alfę jaką znam to alfa kąta ostrego na matmie.

- Twoja matka chciała ci powiedzieć że - złapał moją dłoń - Potrzebujesz pomocy. Nie chcemy żebyś wylądowała na odwyku. Proszę, odstaw te proszki i z nami pogadaj. Chcemy ci pomóc, córeczko. - brzmiali jakby błagali mnie. Jakby to nie pierwszy o to proszą. Jeśli się nie dowiem o co tutaj chodzi to będę grała. Oczywiście nie będę niegrzeczna. Wręcz odwrotnie. Będę najlepszą córką. Jeśli ta ich jakaś święta Luna dała mu szansę na lepsze życie to czemu mam tego nie skorzystać.

Uśmiechnęłam się do nich i złapałam ich dłonie.

- Mamo, tato, obiecuję że nigdy nie wezmę tego świństwa. Gdy byłam na skraju śmierci i otworzyłam oczy to zrozumiałam że ja marnowałam życie. Chcę być najlepszą waszą córeczką i zmienię się. Czy wybaczycie mi? - mówiłam takim stylu żeby uwierzyli. Oczywiście mówiłam szczerze że chcę być ich córką. Może oni będą lepsi od moich biologicznych rodziców. Ciekawe czy ta Kelly ma rodzeństwo. Mówili coś o Kevinem. Czy to mój brat czy chłopak?

Diana zaczęła płakać i mocno mnie przytuliła, a Artur pogłaskał mnie po plecach oczywiście uśmiechał się i miał łzy w oczach. Widać że są szczęśliwi.

Mam nadzieję że te życie będzie lepsze od tamtego.

***

Hejo.
Wiem że krótkie, ale chciałam na tym momencie zakończyć. Co myślicie o książce? Wiecie kim była ta stara Kelly że wszyscy są zaskoczeni z jej zmiany? Pewnie czekacie na pojawienie się naszych chłopców. Cierpliwości, pojawią się. Zatem do następnego rozdziału. Papa.

~Kali

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro