Rozdział IV Brat

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy rodzice się uspokoili to zaproponowałam że zrobię obiad. Oczywiście byli zaskoczeni, ale jednak się zgodzili. Nawet jak tylko sprzątałam to jednak były dni kiedy byłam sama w domu i musiałam coś jeść więc zrobię im moje ulubione danie. Zapiekanka makaronowa z kiełbaską, sosem pomidorowym i z serem.

Cały czas czułam ich wzrok na sobie. Widać że ta ich Kelly to bardzo rzadko była w kuchni. Zrobienie obiadu było szybko a teraz jest w piekarniku.

- Za półtorej godziny będzie gotowe - umyłam wszystkie naczynia.

- Jak mówiłaś że się zmienisz to nie spodziewałem się że od razu.

- Racja. Zawsze kiedy prosiłam cię żebyś mi pomogła to mówiłaś że to robota dla omeg i damskich bet. - powiedziała mama która zaczęła się rozglądać po kuchni.

- To była stara Kelly, teraz to już nowa. - uśmiechnęłam się do nich. Oczywiście nie wiedziałam kto to omega i beta. Widziałam sklep o nazwie omega a beta to gdzieś słyszałam, ale tutaj to w ogóle nic nie rozumiem. Może w internecie się dowiem. - Mogę pójść do pokoju? Zawołacie jak będzie gotowe?

- Jasne. Pewnie jesteś zmęczona, idź odpocznij - powiedziała zatroskana kobieta a ja uśmiechnęłam się i poszłam na górę. Niestety miałam jeden problem. Gdzie jest mój pokój?

Dyskretnie zaglądałam do każdego pomieszczenia a były tylko 4. Jedna to była łazienka. Mała i wygodna. Niebiesko-białe kafelki, meble jasne, wanna, umywalka, szafki, ubikacja i pralka. Są oczywiście różne dekoracje i przybory łazienkowe i higieniczne.

Drugie pomieszczenie to sypialnia rodziców. Żółte ściany, biały sufit, jasne panele, meble ciemne, jest szafa, duże łóżko, lusta na łóżkiem i komoda gdzie są zdjęcia rodzinne, z wesela i z jakiej wycieczki. Widać że ta Kelly nie była zachwycona z wakacji.

Zostały jeszcze 2. Jeden mój i drugi chyba tego Kevina. Zrobiłam wyliczankę i wylosowałam po lewej. Mam nadzieję że mój. Gdy weszłam to nie widziałam mojej torby. Nie mój pokój. Na szybko zetknęłam i widzę że ten Kevin jest fanem zespołu "Angry Girls". Jak kto lubi.

W końcu weszłam do swojej sypialni. Chociaż żałuję, bo widzę wysypisko. O wiele gorszy niż salon kiedy Legia wygrywa. Zaczęłam sprzątać, bo ledwo można tu wytrzymać. Zajęło mi półtorej godziny. Ledwo ogarnęłam syf pod łóżkiem. 3 kartony po pizzy, puszki i butelki po piwie, prezerwatywy ( nie pytam), dużo chusteczek i to zużyte, gazety z różnymi kobietami i facetami z wyzywającymi strojami. Może jestem lesbijką, ale fuj!

Gdy wszystko ogarnęłam to poszłam do kuchni, bo pewnie obiad jest. I się nie myliłam, ale mnie jednak rzecz zaskoczyła. Kim jest ten chłopak przy stole?

- Wróciłaś do żywych, siostra - podszedł do mnie - Mam nadzieję że ostatni raz robisz nam taki cyrk? - widać że nie był zachwycony. Nie dziwię się.

- Nie będzie powtórki, obiecuję - mówiłam mu prosto w jego oczy, jednak on zaśmiał się z mojej odpowiedzi.

- I ty myślisz że ja ci uwierzę? Ostatnio też tak mówiłaś i co było później? "Braciszku kochany, pożyczysz mi kasę? ". A później dowiaduję się że wydajesz pieniądze na pieprzone dragi! - wkurzył się.

- Kevin, daj jej spokój - uspokoił go ojciec, ale widać że on go nie słuchał.

- Chodźmy nie wiem jak byś obiecała że to rzucisz to i tak widzę ciebie naćpaną!

- Kevin, nie krzycz na siostrę - teraz mama starała się go uspokoić.

- To że rodzice ci wierzą to nie znaczy że ja ci uwierzę! Przestań kurwa nas ranisz!

- Dość! - krzyknął Artur i wszyscy się na niego spojrzeliśmy - Rozumiem że jesteś wkurzony Kevinie, ale ja czuję że Kelly się zmieniła. Właśnie ugotowała na obiad chociaż wiesz że nigdy by nic nam nie ugotowała, bo nie umie. Daj dla niej szansę synu. Ja dałem jej ostatnio szansę. Jeśli ona go złamie...- spojrzał na mnie z bólem - wyślemy ją na odwyk.

Wiedziałam że nigdy do tego nie dojdzie, bo nie jestem tą Kelly którą oni znają.

- Fajnie że dopiero teraz o tym pomyśleliście - patrzył na ojca jak na debila - A co by się stało gdyby jednak umarła? Wtedy by było za późno.

- Kevin! Nie mów tak. - matka się odezwała - Cieszmy się że jednak żyje. Nie chcę nawet myśleć co by się stało gdyby jednak już z nami nie była - była smutna i miała łzy w oczach - Usiądźmy do stołu i zjedzmy zapiekankę którą zrobiła Kelly, okej? - spojrzała na syna.

- Jeśli chcecie się zatruć to proszę bardzo. Ja nie zaryzykuję - poszedł w stronę schodów.

- Kevin! Natychmiast wracaj! - wkurzył się że jego syn tak skomentował mnie chociaż ja rozumiem go. Gdyby moi bracia by brali narkotyki to też bym im nie wierzyła że się zmienią.

- Jeśli nie chce jeść to trudno, ale zostawimy mu jeśli jednak zmieni zdanie - zaczęłam nakładać jedzenia na talerze. Rodzice się zgodzili i usiedli do stołu.

- Pamiętaj córeczko - zatrzymałam się - Że ja i twoja mama wierzymy że się zmieniłaś.

- Dziękuję. To dla mnie bardzo ważne. I przepraszam że zrobiłam wam tyle kłopotów. - podałam im talerze i sama sobie nałożyłam - Smacznego.

Widzę że im jest ciężko więc muszę im pomóc i dać im taką córkę jaką oni chcieli mieć, a z Kevinem postaram się mu udowodnić że nigdy ich rodzina nie będzie cierpiała.

***

Hejo!
Ciężko będzie dla naszej Kelly, ale powoli wszystko będzie dobrze. Oczywiście Kevin nie jest jedyną osobą u którego Kelly będzie miała kłopot udowodnić że się zmieniła. Mam nadzieję że wam się spodobało i czekacie na następny rozdział. Widzimy się w następnym rozdziale. Trzymajcie się i papa.

~Kali

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro