Rozdział V Szkoła

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Robiłam sobie kanapki do szkoły. To będzie mój pierwszy dzień w nowej szkole chociaż wszyscy mnie znają. Wróć, tą Kelly znają i właśnie się tego boję. Pewnie wszyscy będą na mnie patrzyli jak na idiotkę, ale chociaż pozbieram więcej informacji.

Od wczoraj Kevin się do mnie nie odzywał chociaż ja starałam się coś powiedzieć. Teraz to siedzi w salonie i z kimś pisze na telefonie.

W ogóle powoli się przyzwyczajam do ich zapachu, bo zajrzałam do internetu i już trochę coś wiem. Każdy z nas ma w sobie wewnętrznego wilka który ma w sobie jakiś zapach. Mogą być bardzo dziwne, jak na przykład zapach Kevina to połączenie czekolady i błota. Dziwne co nie? U rodziców to oni mają chyba połączoną, ponieważ i u ojca i u matki czuję zapach dębu. Może te wilki mają podobną zasadę jak te z mojego świata? Ciężko określić.

- Kelly? Kevin? Gotowi? - woła nas ojciec który obiecał że nas podwiezie i to dobrze, bo sama nie wiem gdzie budynek szkoły jest.

Podeszliśmy do samochodu. Oczywiście chłopak bez pytania usiadł z przodu. Ile on będzie na mnie obrażony? Wsiadłam oczywiście z styłu i od razu pojechaliśmy. Wcześniej pożegnaliśmy z mamą.

Jechaliśmy a ja starałam się zapamiętać drogę żeby wiedzieć jak dojść do szkoły. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.

- Trzymaj się córeczko i nie rób kłopotu - odwrócił się do mnie.

- Jasne tato. - uśmiechnęłam się do niego. Wysiadłam z samochodu - Miłego dnia - pomachałam do nich. Tata odwzajemnił, a brat udawał że mnie nie widzi. Długo to zajmie.

Pojechali, a ja spojrzałam na budynek. To było liceum, ale miałam jeden problem. Jaki mam plan lekcji?! Może przy sekretariacie będzie plan lekcji? Od razu poszłam w stronę szkoły, jednak podróż nie trwała długo, bo ktoś mnie zaczepił.

- Kelly! Siema! - podszedł do mnie jakiś chłopak. I już mam problem, bo nie wiem co powiedzieć i jak on ma na imię. Muszę improwizować.

- Cześć, co słychać? - uśmiechnęłam się, ale on był jednak zaskoczony.

- Dobrze się czujesz wariatko? Bez mówienia " Jeszcze ty żyjesz, Nico?" - patrzył na mnie jak na debila, ale domyślam się że ma na imię Nick. Strzelam oczywiście.

- Sorry, wczoraj byłam w szpitalu i nie jestem sobą - złapałam się za głowę. Będzie to jednak trudne.

- Racja, przecież nieźle się naćpałaś. To był dobry towar. Oczywiście ty już byłaś prawie martwa gdyby nie twój brat. Wszedł do twojego pokoju i od razu zadzwonił po karetkę. Mnie to chciał wyrzucić. - zaśmiał się - Nigdy mnie nie lubił.

Okej, czyli to on miał zły wpływ na Kelly. Wolę go unikać.

- I ciebie to śmieszy? Że prawie umierałam? Gdyby nie Kevin już bym była w grobie - nie byłam zachwycona. Przecież to nie jest śmieszne.

- Uspokój się Kel. Chyba serio cię narkotyk naćpał że nie jesteś sobą. Chodź za szkołą to zapalimy - złapał mnie za ramię, ale oczywiście szybko zabrałam.

- Sorry, ale nie. Muszę lecieć, narka. - od razu poszłam. I z tym gościem kumplowała się Kelly? Nie mój typ. On oczywiście mnie zignorował i poszedł chyba zapalić.

Gdy weszłam to niechcący na kogoś spadłam.

- Sorry, nie widziałam cię - od razu pomogłam jej podnieść książki, bo upuściła.

- Nie szkodzi - też zbierała jednak spojrzała na mnie i się wycofała - Kelly? Czy to ty? - patrzyła na mnie przerażona, ale spojrzałam i mnie zamurowało. Ta dziewczyna była bardzo piękna. Długie czarne włosy, czarne oczy i okulary dla niej pasowały. Ona chyba chyba jest Japonką, bo ma taką karnację i oczy.

- Tak, jeśli mówimy o tej Kelly - lekko się zaśmiałam i podałam dla niej ostatnio książkę - Proszę - uśmiechnęłam się do niej. Jest śliczna.

Niestety nie zdążyłam na nią zapatrzeć, bo ktoś mnie przycisnął do ściany.

- Co ja ci ostatnio mówiłem! Łapy precz od Emmy! - wielki chłopak o brązowych włosach i oczach mnie przycisnął. O co mu chodzi?

- Liam! Zostaw ją! - krzyknęła ta dziewczyna o imieniu Emma. Piękne imię - Jest porządku. Nie zauważyłam jej i upuściłam książki. Jedynie mi pomagała je pozbierać. - wytłumaczyła spokojnie.

Chłopak od razu spojrzał na mnie.

- To prawda? Jedynie pomagałaś pozbierać książki!? - nie ufał mi. Było to widać.

- To prawda! Nic dla niej nie zrobiłam! Przyrzekam! - byłam przerażona. Byłam w takich momentach że ktoś mnie przyciskał do ściany, ale to było powodu że nie zdążyłam odrobić pracy domowej koledze z klasy. Do dziś mam te siniaki. Oczywiście w starym ciele. 

Chłopak o imieniu Liam mnie puścił, jednak złapał mnie za bluzę.

- Jeszcze raz ci powtórzę. Trzymaj się zdala od Em. Ona nigdy nie będzie twoją zabawką! Jasne!? - zawarczał. Chwila? On zawarczał?!

Oczywiście pokiwałam głową i mnie puścił a ja spadłam na ziemię. Podszedł do niej i zabrał ją stąd na koniec spojrzał na mnie jakbym była śmieciem. Fajnie, dopiero co przyszłam i już jeden chciał żebym zapaliła, a drugi chciał mnie pobić. Czy może być jeszcze gorzej?!

W końcu podeszłam do tablicy i zobaczyłam że jestem w klasie 2b. Od razu znalazłam plan lekcji i zrobiłam zdjęcie. Uwierzcie mi że ciężko było mi odblokować telefon. Jednak w końcu znalazłam hasło i szybko zmieniłam. Nie chcecie wiedzieć jakie hasło ona ustawiła. Mam od tego koszmary.

Poszłam w stronę sali, bo nie miałam nic do roboty. Mam więc pierwszo matmę. Chociaż może z tego coś zrozumiem, ale wiem że z resztą przedmiotów będzie ciężko. Gorzej z historią. Nie chodzi o to że jestem noga z historii, bo lubię ten przedmiot, ale ja miałam historie Polski, a nie historię Londynu plus z tego świata. Będę musiała się wszystko nauczyć.

Gdy byłam na miejscu to usiadłam przy sali. Pewnie by zaraz by przyszła do mnie Sylwia, ale zapomniałam że jestem w innym świecie. A nawet to niech ona się pieprzy. Ufałam dla niej, a ona mnie zdradziła. A niby to najlepsza kumpela. Jasne, pewnie teraz się cieszy że mnie już tam nie ma. Że teraz ma święty spokój ode mnie. Pewnie tak.

W końcu był dzwonek więc od razu stałam i czekałam na nauczycielkę, ale widzę że reszta wchodzi normalnie do sali. Dziwne, u mnie to trzeba czekać na nauczyciela żeby otworzył salę. Dziwne. Weszłam i wszyscy patrzyli na mnie jakby widzieli ducha. Zignorowałam to i usiadłam z przodu. Czułam ich wzrok. Na dodatek słyszałam szepty. Że są zaskoczeni, bo Kelly nigdy nie siedzi z przodu, a nawet nie przychodzi na pierwszo lekcje. A jak jest to się spóźnia. Boże, czy to będzie na co dzień?

Gdy wszedł pan do sali to spojrzał na mnie z zaskoczenia.

- No no no. Panna Prix we własnej osobie. A cóż to się stało że pani jest na mojej lekcji plus blisko mnie? - zapytał mnie dalej na mnie patrząc.

- Może ona chce pana wyruchać - jakiś gość się zaśmiał i wszyscy zaczęli się śmiać. Spojrzałam na niego i wszyscy ucichli, ale on nie. To był szatyn o błękitnych oczach.

- Tomlinson! Bez takich komentarzy! Chyba że mam znowu wzywać twoich rodziców - nauczyciel się wkurzył. Nie dziwię się. U mnie za taki tekst to od razu się wysyła do dyrektora.

- Już spokojnie panie Smith. To tylko żarty, chociaż pan zna naszą Kelly że wyruchała prawie całą szkołę - mówił patrząc jedynie na mnie. Teraz mnie przeraziło. Prawie całą szkołę?! Co jeszcze ona zrobiła?

Wszyscy zaczęli szeptać na ten temat, ale nauczyciel już ich uciszał.

- Spokój! Zacznijmy może lekcje. Sprawdzę obecność - usiadł na biurku i zaczął sprawdzać obecność. A ja dalej myślałam o tym co powiedział tamten chłopak. Czy jeszcze może być gorzej?

Lekcja minęła spokojnie, ale też i z zaskoczenia, bo kto odpowiadał na pytania i rozwiązywał zadania z ułamek. Oczywiście że ja. Wszyscy z szokiem na mnie patrzyli i myśleli że ja serio coś brałam. Nauczyciel jednak mnie pochwalił i poprawił mi jedną ocenę z matmy. W ogóle z tego co lekko zauważyłam. Ja mam kurwa 5 jedynek do poprawienia. Poradzę sobie.

Gdy wszyscy już wyszli to nauczyciel mnie zatrzymał.

- Kelly, możemy pogadać? - zapytał mnie ja oczywiście pokiwałam głową i usiadłam na swoje miejsce - Zaskoczyłaś mnie. Wcześniej to olewałaś moje zajęcia, źle się zachowywałaś plus mnie obrażałaś. Teraz widzę że się poprawiłaś i to na lepsze - uśmiechnął się do mnie.

- Dziękuję, panie Smith. Poprostu zrozumiałam że popełniłan błąd moim zachowaniu i chcę się zmienić na lepsze. Czy jest coś co mogę w szkole pomóc?

- Ciężko powiedzieć. Dużo nauczyciel cię nienawidzą. Nawet dyrektor jest bliski do wyrzucenia cię. Jeśli poprawisz wszystkie oceny i pokażesz się w lepszej stronie to nauczyciel cię pochwalą i poprawisz swój wizerunek.

- A co z uczniami? Jak u nich mam poprawić wizerunek? - to najbardziej mnie ciekawiło. U nauczycieli będzie to łatwe, ale z uczniami to pewnie nie.

- Mnie nie pytaj, ale chyba podobnie. Pomagaj innym i chroń słabszych przed silniejszymi. Nawet jak oberwiesz to ujrzą w tobie coś dobrego że starałaś się. Ja wierzę że ci się uda - położył rękę na moim ramieniu - Musisz być jedynie cierpliwa. Teraz leć, bo masz zaraz kolejną lekcję - zaczął zbierać swoje rzeczy, a ja stałam z swojego.

- Jasne i dziękuję za porady. Nie zawiodę pana - wyszłam z sali i szłam na kolejną lekcje.

Pan Smith ma rację. Muszę jedynie poprawić wizerunek Kelly i chronić słabszych. Bułka z masłem.

Tak sądzę.

***

Cześć.
Wiem że ten rozdział może być nudny, ale jestem osobą która daje dużo szczegółów. W końcu pojawiła się Emma wraz z Limą i Loulou. Mam nadzieję że wam się spodobało i czekacie na następny rozdział. Jeśli zobaczycie błędy to piszcie na luzie. Do następnego, papa.

~Kali

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro