~5~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia światło porannej poświaty wdzierało się przez okno, rozjaśniając pokój, w którym Bakugo spał. Otworzył powoli oczy, odczuwając delikatne szczypanie wskutek słońca. Gdy jego spojrzenie padło na osobę leżącą obok niego, gwałtownie wyrwał się do siedzenia, a przerażenie wymalowało się na jego twarzy.

-Co do diabła?! - wykrzyknął z dezorientacją, próbując opanować panikę, która rozpalała się w jego wnętrzu. Jego serce biło mocno, a myśli wirujące w jego głowie zderzały się w chaosie.
Kirishima, jeszcze półprzytomny ze snu, szybko się obudził i spojrzał na przyjaciela z niedowierzaniem.

-Hę? Co się dzieje? - zapytał zaniepokojony, próbując zrozumieć, dlaczego jego przyjaciel tak reaguje.

Jednak zanim Bakugo zdążył odpowiedzieć, do pokoju wtargnęli inni uczniowie, przyciągnięci hałasem i krzykami. Ich zdziwione spojrzenia natychmiast skierowały się na widok postaci na łóżku.

-O matko, co tu się dzieje? - zawołał Sero, zupełnie zaskoczony tą sytuacją.

Inni zaczęli od razu szeptem i plotką między sobą, a niektórzy nawet wyciągnęli telefony, gotowi uwiecznić tę niecodzienną scenę.

Katsuki poczuł jeszcze większe wzburzenie. Jego twarz zrobiła się czerwona jak burak, a oczy iskrzyły od gniewu.

-Odstąpcie od nas! To jest tylko jakiś przekręt, nic więcej! - wykrzyczał z furią, próbując zatuszować swoją własną i niepewność.

Kirishima, choć sam poczuł nieco zakłopotanie, próbował zachować spokój.

-Ej, uspokójcie się! To nie jest to, na co wygląda! - powiedział, próbując złagodzić atmosferę.

Jednak jego słowa były zagłuszone przez wrzawę i szmery, które rozprzestrzeniały się jak wirus wśród innych uczniów. Bakugo był coraz bardziej sfrustrowany, nie mogąc zapanować nad całą sytuacją.

W końcu wszyscy już wyszli, pozostawiając ich samym sobie. Oboje odetchnęli z ulgą, czując się zrelaksowani, gdy wreszcie byli sami.

Przez chwilę panowała cisza, a każde z nich było zatopione w myślach i emocjach. Bakugo, po krótkim namyśle, złapał oddech i zdecydował się podzielić swoimi wątpliwościami i lękami.

-Przepraszam... Nie wiem, co się stało... - mruknął, starając się znaleźć odpowiednie słowa - To wszystko było tak... dziwne i nieoczekiwane.

Kirishima spojrzał na niego z wyrozumiałością, słuchając uważnie.

-To przez alkohol... - zaczął tłumaczyć, ale został przerwany.

-Wiem, wiem, to przez alkohol - przerwał mu Bakugo z frustracją w głosie - Ale... to nie zmienia faktu, że czuję się... skomplikowanie.

Eijiro pokiwał głową, wiedząc, że Katsuki nie był zbyt chętny do otwarcia się na tak intymne tematy.

-Wiem, że to nie jest łatwe, ale może... warto byłoby o tym porozmawiać? - zasugerował delikatnie.

Bakugo wzruszył ramionami, wciąż niezdecydowany. Przysiadł na łóżku, opierając głowę na dłoniach, próbując zebrać myśli.

-Naprawdę nie wiem... Nie wiem nawet, co czuję... - przyznał z niepewnością w głosie - Ale to nie oznacza, że nie chcę z tobą porozmawiać.

Kirishima uśmiechnął się łagodnie.

-W porządku. A więc, zaczynając od początku... Wciąż pamiętasz, co wtedy powiedziałem? - spytał, patrząc na niego wymownie, kładąc nacisk na "wtedy" i siadając obok na łóżku.

Bakugo spojrzał na niego, wydawało się, że przebija przez niego fala wspomnień. Jego spojrzenie stało się zamyślone, a na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec.

-Tak... pamiętam - odpowiedział cicho, unosząc wzrok na chwilę, ale szybko odwracając go w inną stronę - Byłem wtedy tak zaskoczony... nie wiedziałem, jak na to zareagować.

Kirishima westchnął, czując lekkie kłucie w sercu.

-Rozumiem. Nie było łatwo ci tego powiedzieć, a ja może trochę się pospieszyłem - powiedział, przypominając sobie ten moment, kiedy wypowiedział te słowa z głębi duszy.

Bakugo spojrzał na niego i ich oczy się spotkały. Można było w nich dostrzec mieszankę niepewności i troski.

-Nie... to nie jest tak, że się nie zgadzam z tym, co powiedziałeś - powiedział z głosem pełnym emocji - Tylko... czuję się zagubiony, bo nie potrafię odpowiedzieć na to uczucie.

Kirishima delikatnie położył dłoń na jego ramieniu.

-W porządku. To jest normalne, że czasami potrzebujemy więcej czasu, aby zrozumieć nasze uczucia - powiedział spokojnie - Nie musisz się teraz zobowiązywać do niczego. Chciałem tylko, żebyś wiedział, jak bardzo dla mnie znaczysz.

Bakugo wzniósł brew i spojrzał na niego.

-Jestem wdzięczny... Naprawdę - mruknął, a w jego głosie można było dostrzec szczerość - Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale... chciałbym, żebyś pozostał u mojego boku.

Kirishima uśmiechnął się i mocniej uścisnął jego ramię.

-Jasne, będę tutaj, niezależnie od tego, co się stanie - obiecał.

Zsunął dłoń po jego ręce, dosięgając palców, które zacisnęły się na jego. Uniósł głowę i zaskoczony spojrzał na Bakugo, który uniknął kontaktu wzrokowego, ale jeszcze mocniej uścisnął jego rękę.

Katsuki przełknął ślinę, czując jak serce wali mu jak młotem. Nie był przyzwyczajony do okazywania swoich emocji w taki sposób, ale teraz, patrząc na Kirishimę, poczuł, że musi się otworzyć.

-Ja... - zaczął cicho, starając się znaleźć właściwe słowa - Nie jestem dobry w wyrażaniu tego, ale... od dawna czuję między nami coś więcej niż zwykłą przyjaźń. To tylko, że... bałem się tego, bałem się zmienić naszą relację.

Kirishima słuchał uważnie, przerywając tylko po to, by pokazać, że jest tam dla niego, przytulając go delikatnie. Był pełen cierpliwości, czekając, aż Bakugo kontynuował.

-Ale teraz... teraz wiem, że jesteś dla mnie ważny, bardziej niż ktokolwiek inny - mówił dalej - Nie chcę się ukrywać i udawać, że to wszystko nie ma znaczenia. Pragnę być z tobą, obok ciebie, niezależnie od tego, w jaki sposób. Przepraszam, że to tak się stało... że było to na tak dziwnym tle - dodał, przypominając sobie poprzednią noc - Ale teraz, w pełnej świadomości, chcę, żebyś wiedział, że... jesteś dla mnie wyjątkowy.

Kirishima uśmiechnął się szeroko i przytulił go jeszcze mocniej.

-Dziękuję... To znaczy wiele dla mnie - szepnął, czując się pełen szczęścia.

Oboje siedzieli tam, w ciszy, ale tym razem nie była to niezręczna cisza. Była to cisza, która mówiła więcej niż tysiąc słów. Ich dłonie nadal trzymały się razem, łącząc ich na nowym poziomie bliskości.

Przyszłość była niepewna, ale wiedzieli, że mają siebie nawzajem. Byli gotowi na to, co przyniesie im los i by razem stawiać czoła przeciwnościom. Dwie dusze, które znalazły się w zawirowaniach uczuć, gotowe by przemierzać drogę razem.

I w tej chwili, siedząc obok siebie, wiedzieli, że to było początkiem czegoś pięknego.

-Kto tu jeszcze jest?! - Drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wbiegł zdenerwowany Aiazawa, ale kiedy zauważył scenkę na łóżku zamarł i bez słowa wpatrywał się w chłopców.

Musicie sobie wyobrazić, jak absurdalnie wyglądało to ze strony nauczyciela. Obudził się rano i zauważył, że w pokojach nie ma żadnego z uczniów. Po wielu poszukiwaniach, w końcu znalazł trop, który zaprowdził go do jednego z klubów. Wkurzony wszedł tam i zaczął wyganiać wsyzstkich uczniów, a reszta, która siedziała w pokojach, słysząc, co się dzieje, również zaczęła się szybko zbierać. Wszyscy zebrali się przed lokalem, gotowi na naganę, ale zauważono, że brakuje dwóch osób. Już zupełnie wnerwiomy mężczyzna ruszył na piętro, przeszukując każde pomieszczenie, aż nagle usłyszał cichą rozmowę i to wtedy wparował do środka. Tam zastał go zadziwiający widok. Bakugo bez spodni i Kirishima w samej bieliźnie siedzieli przytuleni na łóżku, trzymając się za ręce i uśmiechając się do siebie.

Aizawa patrzył na nich bez słowa, zdumiony i niemal bezradny. Jego twarz wyrażała mieszankę zaskoczenia, dezaprobaty i pewnego zakłopotania. Nie wiedział, jak zareagować na tę sytuację, która wydawała się całkowicie nieodpowiednia dla miejsca i okoliczności.

Kirishima, zauważając obecność swojego nauczyciela, szybko się odsunął od Bakugo, z czerwieniącymi się policzkami. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, która tylko dodatkowo podkręcała napięcie.

-Aizawa-sensei... - zaczął niepewnie Kirishima, starając się znaleźć odpowiednie słowa - To... nie jest tak, jak się wydaje...

Mężczyzna spojrzał na niego surowo, ale nie przerywał. Czekając na wyjaśnienie.

-To... uh... doszło do nieporozumienia - kontynuował, próbując zachować spokój - Jest tyle do wyjaśnienia, ale... to nie jest to, na co to wygląda.

Bakugo, który również poczuł się niezręcznie, postanowił dorzucić swoje trzy grosze.

-Tak jest, Aizawa-sensei - powiedział zdecydowanie - To było tylko przez alkohol. Nic więcej się nie stało.

Nauczyciel spojrzał na nich uważnie, próbując odczytać ich intencje. Jego twarz była zimna i nieprzenikniona, ale w jego oczach można było dostrzec nutkę niezrozumienia.

-Więc to było tylko z powodu alkoholu... - mruknął, skrzyżowując ręce na piersi - To i tak nie tłumaczy waszego zachowania, ani dlaczego siedzicie tutaj w samych...yhm, niewłaściwych ubraniach.

Chłopcy wymienili spojrzenia, zauważając, że obaj wciąż byli w samej bieliźnie. Ich rumieńce jeszcze bardziej się nasiliły, gdy uświadomili sobie, w jakiej sytuacji się znaleźli.

-Ehm... - wydusił Kirishima, próbując się tłumaczyć - To... uh... nie zdążyliśmy się przebrać, kiedy wszyscy weszli do pokoju, a potem... no... zaczęło się to...

Aizawa westchnął, zdając sobie sprawę, że to wymaga głębszego wyjaśnienia. Nie zamierzał jednak pozostawić tego bez konsekwencji.

-Dobrze, ale to jest nie do przyjęcia - stwierdził surowo - Oczekujcie, że dostaniecie odpowiednie kary za to nieodpowiednie zachowanie. Ale teraz chodźcie się stąd i dokończcie to - odchrzaknął - cokolwiek robiście, gdzieś indziej.

-Rozumiemy, Aizawa-sensei - odezwał się Kirishima - Przepraszamy za całe zamieszanie. Oczywiście, przyjmiemy konsekwencje za nasze postępowanie.

Bakugo skinął głową, potwierdzając słowa swojego przyjaciela, ale mniej chętnie.

-Tak, będziemy gotowi na to - dodał szybko.

Aizawa spojrzał na nich wymownie, doceniając ich odpowiedzialne podejście.

-Dobrze, wiedząc to, spodziewam się od was odpowiedniego postępowania - powiedział, zmiękczając nieco ton - Idźcie już, a ja porozmawiam z resztą uczniów.

Chłopcy kiwnęli głowami i w ciszy opuścili pokój, udając się z powrotem do akademiku. Po drodze, przemknęli wzrokiem obok innych uczniów, którzy z zaciekawieniem i pewnym zdziwieniem patrzyli na nich.

Po powrocie do swoich pokoi, wreszcie mogli odetchnąć z ulgą. Zdecydowali, że jeszcze chwilę odpoczną w samotności i może, ostatecznie, coś sobie potem powiedzą, ale na razie nie było to potrzebne.

Przynajmniej na jakiś czas.

~

TO SIĘ ZA SZYBKO ROZKRĘCIŁO! \⁠(⁠°⁠o⁠°⁠)⁠/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro