Wigilia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Jessie

Wracałam do domu, ponieważ robiło się ciemno. Najgorsze było to, że wszyscy wiedzieli o tym, że jestem biedna. Teraz śmiał się ze mnie każdy: Bull, Kruk, Tara, 8-Bit, El Primo...każdego kogo napotkałam po drodze. Do tego jeszcze zaczął mocno padać śnieg, był wielki wiatr i mega zimno. Gdy byłam już przy swojej kamienicy, przybiegł do mnie Scrappy, mój wierny robot pies. Choć był robotem, także było mu zimno. Wzięłam go na ręce i przytuliłam. Potem weszłam do środka kamienicy. Było tam tak zimno jak nigdy! Cała dygotałam. Weszłam do naszego mieszkania. Mamy i Nani jeszcze nie było.

- Pewnie siedzą w warsztacie. – pomyślałam.

Nie ściągałam czapki, swetra, rękawiczek i szalika, bo i tak było zimno jak na dworze.

Nie miałam zbyt dużo ozdób świątecznych. Na kominku wisiały skarpety (oczywiście świąteczne), na drzwiach leżał wianek, a w kącie stała malutka choinka, bo nie było nas stać na większą.

A więc gdy byłam już w mieszkaniu, przykleiłam się z moim pieskiem do kominka, w którym palił się ogień. Bardzo mnie ogrzewał. Nagle zawiał tak silny podmuch wiatru, że otworzyło się okno w kuchni. Wiatr zgasił ogień w kominku i zrobiło mi się lodowato. Nie miałam siły wstać. Skuliłam się przy choince wraz ze Srappym. Czułam, że zamarzam. Czułam, że...umieram. Nie było dla mnie ratunku. Nikt mi nie mógł pomóc. Ale przynajmniej umieram przy moim wiernym przyjacielu, który mnie nie zostawi aż do śmierci. Czułam, że zaraz spotkam mojego tatę i już na zawsze będziemy razem.

- Kocham was wszystkich. – powiedziałam cicho i byłam gotowa na śmierć.

Nagle wiatr przywiał przez otwarte okno kartkę z wielkim napisem „DLA JESSIE". Nie miałam siły sprawdzić co jest napisane na drugiej stronie kartki, ale odważyłam się i sięgnęłam po nią, choć od mrozu bolała mnie ręka. Pisało tam „Przyjdź przed Śniegohotel". Musiałam tam iść, ale nie miałam siły.

- Śmierć poczeka, teraz trzeba żyć. – pomyślałam i wstałam.

- Szybko Scrappy, biegnijmy do hotelu. – zawołałam i pobiegłam.


Na dworze tym czasem była ogromna śnieżyca i wichura, jakiej nigdy jeszcze w życiu nie widziałam. Nie wiedziałam gdzie biec, ponieważ śnieg ciągle zasłaniał mi oczy. Na szczęście Scrappy mnie prowadził. Wiatr zdmuchnął mi czapkę oraz szalik i zaraz po tym upadłam. Piesek zaczął podnosić moją rękę swoją głową, ale i tak leżałam jakby nieprzytomna. Mimo tego z trudem wstałam i biegłam dalej. Nagle jakbym zauważyła niedźwiedzia albo renifera. Albo jedno i drugie! Tak! Zobaczyłam Nitę jeżdżącą na Bruce'u! Zaczęłam wołać, żeby mnie usłyszeli i zobaczyli. Nita szybko do mnie przybiegła i pomogła mi wsiąść na Brucea. I wtedy już nie pamiętam co się stało.


Obudziłam się kiedy śnieg przestał mocno sypać. I nagle zobaczyłam ogromny hotel Pana P.

- O, hej obudziłaś się! – powiedziała Nita. – Już jesteśmy na miejscu.

W tym momencie zobaczyłam chyba moją mamę. Tam też chyba jest Nani! I Leon, Bea, Colette! I Penny!!

- Jessie!!! – krzyknęli wszyscy, a Penny do mnie przybiegła.

Wysiadłam z Brucea i zaczęłam do niej też biec. Przytuliłyśmy się, a w naszych oczach pojawiły łzy.

- Jessie, przepraszam, że byłam taką złą kuzynką, nie wiedziałam, że masz tak trudno! – Penny zaczęła płakać.

- Wszystko już dobrze Penny. – odpowiedziałam. – Mama!!! – krzyknęłam i się do niej przytuliłam oraz do pozostałych przyjaciół.

- Ale, dlaczego miałam iść przed Śniegohotel? – spytałam.

- Ponieważ ty też jesteś zaproszona. – powiedziała Nita.

- Co?! Ale jak to?!! – byłam zaskoczona.

- Dzięki twoim wszystkim przyjaciołom. – rzekła moja mama. – Najbardziej zawdzięczamy Galeowi, bo to on przekonał Pana P by nas przyjął.

Colette posmutniała, bo myślała, że też o niej coś powiedzą, a tymczasem nie wspomniał o niej nikt (lupieplaskishiperka3 może przestanie się smutać jak ją przytulisz).

- Oczywiście nic bym nie zrobił bez Colette. To ona mi opowiedziała historię Jessie i mnie poprosiła bym przekonał Pana P. – odparł Gale, a Colette się uśmiechnęła.

- Dziękuję!!! Dziękuję wam wszystkim!!! – krzyczałam z radości.

- A teraz zapraszamy do środka! – powiedział Gale.

- Ale mogę tam wejść? – spytałam zaskoczona i podekscytowana.

- Naturalnie.

Zawsze marzyłam, żeby wejść do Śniegohotelu. I to się spełniło! Jako pierwsza z rodziny Junkerów postawiłam nogę w hotelu Pana P, w którym nie było zimno jak na dworze, ale bardzo ciepło. Zauważyłam mega zdziwioną minę Piper, Bibi i Emz.

- Co ona tu robi?! – krzyknęła Piper.

- Jeżeli wam coś nie pasuje to możecie sobie iść. – powiedział do nich Pan P i wszystkie się wściekły.

Hotel w środku wyglądał pięknie.

- Jessie i jeszcze jedno. – rzekła Penny. – W liście prosiłaś o najcenniejszą rzecz na świecie. Nie wiedziałam co to jest, a więc daję ci szklaną kulę, która dostałam kiedyś od mojej...rodziny. – po czym Penny spojrzała z uśmiechem na Darryla i Ticka, którzy też się uśmiechnęli.


- Stop! Kicia, Darryl NIE MA BUZI. Więc jak się uśmiechnął?

- No, dobra wyglądał jakby się uśmiechał, a teraz wracamy do historii i nie przerywaj mi!


A więc Penny dała mi szklaną kulę.

- Penny, to jest właśnie ten prezent! – odrzekłam.

- To szklana kula jest najcenniejszą rzeczą na świecie?! – zdziwiła się Nita.

- Nie o to mi chodzi. Wszystkie rzeczy są cenne w święta. KAŻDY I WSZYSTKO W ŚWIĘTA MA SWĄ WARTOŚĆ. Nieważne czy to jest coś dużego czy nie. Tak samo jest z ludźmi. Nieważne czy ktoś jest bogaty czy też nie, w święta liczy się każdy. – rzekłam.

- Jesteś najlepszą kuzynką jaką mogłabym mieć. – powiedziała Penny, a ja ją przytuliłam.

- A teraz czas rozdawać prezenty! – krzyknęła Colette.


Wszyscy dawali sobie nawzajem prezenty. Ja ich dostałam dużo: był od Nani, Leona, Nity i innych. Kiedy mama dała mi prezent, zaczęłam mówić:

- Też miałam dla ciebie prezent, ale został w domu.

- Nic nie szkodzi, prezentem jest to, że przyjechałaś tu cała i zdrowa. – powiedziała mama i mnie przytuliła.

Nagle Mike, który pracował w hotelu, zamienił się w Mikeołaja! (ok? xd)

- Święty Mikeołaj!!! – krzyknęli wszyscy.

- To ja! A teraz jak co roku wręczę prezenty grzecznym brawlerom. Pierwsza to Jessie! – rzekł Mikeołaj.

Podeszłam.

- Wydałaś swoje pieniądze na prezent dla mamy, choć chciałaś kupić dla siebie sukienkę. A o to twoja nagroda! Podaj mi worek z prezentami, Pomocnico Penny! – mówił Mike.

- Już się robi! – odrzekła i rzuciła go.

- To dla ciebie, Jessie. – powiedział Mikeołaj i moje ubranie zamieniło się w czerwoną sukienkę z zieloną wstążką, czyli w sukienkę o takiej jakiej marzyłam!

- Dziękuję! – odparłam.

- Nie ma za co. – odrzekł Mike i wręczył też prezenty Spikeowi, Nicie, Colette, Penny, Lou, Nani, Maks i wiele, wiele innym brawlerom. Niektórym np. Bibi, Krukowi i Bullowi dał nawet rózgę!


Potem rozpoczęła się wigilijna kolacja!

Gdy chciałam usiąść do stołu zatrzymała mnie Piper, Emz i Bibi. Myślałam, że znów chcą mi coś zrobić, ale myliłam się.

- My...przepraszamy Jessie, że śmiałyśmy się z ciebie i dokuczałyśmy ci...nie powinnyśmy...- mówiła Piper.

- Spokojnie, wybaczam wam. – odrzekłam.

- Ale to nie znaczy, że zostaniemy przyjaciółmi. – powiedziała Bibi i razem z Piper i Emz poszły gdzieś indziej.

- Zaczynamy wigilijną kolację! – zawołał Pan P i rozpoczęła się uczta.

Poczułam, że jestem w domu. Nie wiedziałam, że te święta będą tak udane. Zapowiadały się na najgorsze, a tak naprawdę są najlepsze.

Nagle w drzwiach wejściowych pojawiła się cała w śniegu i z patelnią Ita.

- GDZIE. JEST. NITA?!!! – krzyczała.

NITA: RUN

Ita chciała dorwać Nitę, ale na szczęście nie doszło do tego.

*taki rysunek jak to mogło wyglądać, wiem, że brzydkie i niestaranne, ale robiłam na szybko*


NIE UMIEM RYSOWAĆ

Ale tymczasem pov. Penny

Każdy już zjadł kolację. Teraz był czas na świąteczne piosenki. Oczywiście Nita i Colette pierwsze przybiegły do mikrofonu.

- Teraz czas na Last Christmas! – krzyknęła Nita.

- Nje, coś innego! – odparła Colette.

- Dobra to przedyskutujmy. – powiedziała Nita.

Później.

Nita i Colette:

- JEsT tAKi DZieŃ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

- Do jasnej ciasnej możecie się zamknąć i nie fałszować?! – krzyknęła Ita.


Time skip

Niedługo wybija północ. Musiałam razem z Nitą i Mikeołajem się zbierać, ponieważ inne randomowe dzieciaki czekały na prezenty.

Przed podróżą pożegnałam jeszcze Jessie.

- Dzięki Jessie za te święta. Uświadomiłam sobie, że niektórzy mają gorzej ode mnie. Nauczyłam się czegoś. – powiedziałam.

- Też dziękuję za wszystko, Penny. – odrzekła i przytuliłyśmy się.

Podeszli też do mnie Darryl i Tick.

- Kochamy cię Penny! – powiedzieli.

- Też was kocham. Nie powinnam na was dziś rano krzyczeć. Przepraszam. – rzekłam.

- Nic nie szkodzi. My też powinnyśmy pracować jak ty zamiast obijać się. Dlatego po świętach idziemy pracować w McDonaldzie! – mówił Darryl.

- Eeee, ok? – odparłam.

- Penny, musimy już iść! – zawołał Mikeołaj.

- No dobrze. Wesołych świąt! – powiedziałam.

- Pa, Penny! – krzyknęła Jessie.

- Pa wszystkim! – mówiła Nita.

- Wesołych świąt!!! – powiedział Mikeołaj i wyruszyliśmy w podróż.


Pov. Jessie

Po północy ja, mama, Nani, Colt i Colette mogliśmy pójść do domu Nity (oczywiście ona rozdawała prezenty, więc jej tam nie było).

Zasnęliśmy tam, a rano pod choinką zobaczyliśmy jeszcze kilka czekolad. Jedna miała napis „Od Penny".

Po południu poszłam na balkon (oczywiście nadal byłam w domu Nity). Dołączyła do mnie Colette.

- Smakowała ci czekolada, którą dostałaś pod choinkę? – spytała się mnie.

- Tak, bardzo. Chyba była od Penny. – odrzekłam. – Wiesz co? Przepraszam, że to mówię, ale kiedyś myślałam, że jesteś dziwna. Ale tak naprawdę jesteś doskonała. Uratowałaś mi święta.

- Dzięki, że tak uważasz. – odparła Colette. – Wszyscy uważają, że jestem nienormalna.

- Ale taka nie jesteś.

- Wiem. A nawet jeśli bym była nienormalna, to bym miała swą wartość. Bo przecież każdy w święta ją ma.

- Święte słowa. Ale co jeśli moje długi nigdy nie znikną? I zawsze będę biedna?

- Nie będziesz, bo wszyscy ci pomożemy. I zawsze mogę cię rozśmieszyć reklamą Media Expert. – rzekła Colette, po czym zaczęła śpiewać.

- A myślałam, że nic już mnie nigdy nie ucieszy. – pomyślałam i w tej chwili zaczął padać drobny biały śnieg.


-------------------------

Tak to już koniec. Jutro jeszcze wstawię kolejny rozdział i powiem kilka słów. Nie wierzę, że wyrobiłam się z tą książką przed Wigilią.

Mam nadzieję, że ta książka czegoś niektórych nauczyła❤

Bye, do jutra!

🎄I wesołych świąt!🎄


KittyKicia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro