10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była godzina piąta, a ja i tak bym nie dał rady zasnąć, więc wstałem. Ubrałem się, uczesałem i poszłem się przejść. Przechadzałem się po lesie, aż usłyszałem cichy szloch. Nogi mnie poniosły w tym kierunku i to co zobaczyłem bardzo mnie zdziwiło. Na ziemi siedziała, opierając się o drzewo, Uraraka. Łzy lały się z jej twarzy strumieniami, a ona była wpatrzona w jakiś krzak. Cicho usiadłem koło niej, a kiedy trzasnęły gałęzie, spojrzała na mnie przerażona. Kiedy zobaczyła, że to ja, trochę się uspokoiła, ale za to wręcz histerycznie zaczęła wycierać łzy ze swojej twarzy.

-Przepraszam, że musisz widzieć mnie w tym stanie. Może ja sobie pójdę- mruknęła, ale ja chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem na dół.

-Nie. Nie przeszkadza mi twój wygląd, ale martwię się o jego powód- odparłem.

Mój głos nadal był obojętny i chłodny, nawet nie umiałem spowodować, żeby był milszy. Dopiero jak komuś ufałem, to maska spadała, oczywiście nie licząc dzieci.

-Nie musisz być specjalnie miły. Wiem, że cię to nie interesuje.

-Jestem taki, że jeśli mnie coś nie interesuje to nie pytam. Wiem, że się prawie nie znamy, ale jestem osobą, której można ufać- odpowiedziałem, a brunetka skinęła głową.
Nadal nie była zdecydowana- a po drugie, na pewno zrobi ci się lżej.
To ją przekonało.

-Moje życie nigdy nie było złe. Byłam rozpieszczana, ale też wiele ode mnie wymagano. Jako córka przywódcy musiałam i muszę dobrze się zachowywać, nie sprawiać kłopotów, być idealna we wszystkim.. Już od małego miałam mnóstwo zajęć, przez co prawie wogule nie bawiłam się z innymi dziećmi. Jestem do tego przyzwyczajona, ale teraz to przegięli! Mam się ożenić z Jacobem, synem przyjaciela taty, chociaż go nawet nie kocham! Chcą, połączyć nasze rody, bo ja jestem z innego, i on tak samo!- ostatnie zdania wykrzyknęła, a łzy znowu zaczęły lecieć.

Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale objąłem ją i przycisnąłem do siebie. Na początku się spięła, ale po chwili się we mnie wtuliła uspokajając się.

-Już jest dobrze. Dziękuję- szepnęła po kilku minutach i odsunęła się, szczerze się uśmiechając.

Nie wiem czemu, ale chciałem żeby trwało to dłużej.

-Nie ma za co. Wiesz, jeśli dałem radę przekonać was o zmianie zdania o wampirach, to może też uda mi się tutaj coś zaradzić- odparłem, a brunetka spojrzała na mnie z nadzieją.

W jej oczach tańczyły wesołe iskierki, przez które się uśmiechnąłem.

-Uśmiechnąłeś się. Pierwszy raz w moim towarzystwie- szepnęła, a ja zaśmiałem się, co bardziej brzmiało jak prychnięcie.

-A tak wogule to co robisz tu o tej godzinie?

-Obudziłem się, a i tak bym nie zasnął- wytłumaczyłem, a dziewczyna szepnęła "rozumiem", wygodniej się usadowiając na ziemi.

-Czym się interesujesz?

I tak minęły następne godziny. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałem się, że uwielbia kolor czarny, brązowy i żółty, marzy, żeby być prawnikiem, bo przyznała się, że jest łowcą tylko dlatego, że ojciec jej tak każe.

-Dużo opowiedziałam o sobie to teraz twoja kolej- odparła, po trzech godzinach rozmowy.

Westchnąłem rozdrażniony. Czułem, że mogę jej ufać, ale niewielu osobom mówiłem o swojej przeszłości, a tymbardziej jeśli znałem ją kilka dni.

-No dobrze.. Jeśli nie chcesz mówić to nie musisz- mruknęła, ale widać było, że jest zawiedziona.

-Chyba jeszcze za wcześnie na takie zwierzenia, ale mogę ci powiedzieć podstawowe informacje...

Przez następną godzinę, opowiadałem jej o sobie, aż nadszedł czas się pożegnać.

-Chyba musimy już iść. Już jest dziewiąta, a trochę dziwnie będzie, jeśli zostaniesz przyłapana z wampirem- zaśmiałem się, a dziewczyna mi zawtórowała.

-Okej, ale mam pytanie. M-Może rano będziemy się spotykać i rozmawiać? B-Bardzo chcę cię poznać bliżej- mruknęła, a na jej policzki wdarł się złośliwy rumieniec.

-Ja także. Dobrze, możemy się codziennie tu spotykać o godzinie piątej- odparłem, a Uraraka posłała mi szeroki uśmiech.

Wstaliśmy i rozeszliśmy się we własne strony. Poszedłem do namiotu gdzie dziewczyny doprowadzały się do porządku.

-Hej. Gdzie byłeś?- spytała Olivia.

-Nie mogłem spać, więc się przeszłem- mruknąłem.

W połowie skłamałem, bo nie mogłem im powiedzieć, że spotkałem się z brunetką, bo by miały jakieś skojarzenia, a tego nie chce. To była tylko koleżeńska rozmowa. Prawda?

Zacząłem rozmyślać o tym co mi powiedziała. Jak jej ojciec może ją zmusić do zamąż pójścia z mężczyzną, którego nie kocha? Muszę przy najbliższej okazji z nim porozmawiać.
Resztę dnia spędziłem na pomagania Kate i poznawaniu innych łowców. Muszę przyznać, że naprawdę dobrze się czułem w ich towarzystwie. Nie patrzyli na mnie z obrzydzeniem, tylko normalnie rozmawiali i zadawali pytania.

Następne dni wyglądały podobnie. Codziennie rano spotykałem się z Uraraką i rozmawialiśmy. Nie brakowało nam tematów, ale zawsze kończyliśmy o dziewiątej, żeby nikt się nie dowiedział o naszych schadzkach. Musiałem pogadać z przywódcą i nastał dzień, że wreszcie miałem okazję.

-Bakugo. Jesteś tu tydzień, ale zyskałeś dużą sympatię innych i jeśli chcecie możecie tu zamieszkać. Macie swój własny namiot. Będziecie nadal mogli polować, a za to po prostu będziecie nam pomagać. Zgadzasz się?- spytał.

-Chętnie- skinąłem głową- ale jak już rozmawiamy.. Mam taką sprawę- zacząłem, a kiedy zobaczyłem zachęcający wzrok przywódcy, kontynuowałem- słyszałem o tym, że niedługo Uraraka musi wyjść za Jacoba. Naprawdę myśli Pan, że to dobry pomysł?

-Tak. To jest tradycja, a my musimy połączyć nasze rody.

-No dobrze, ale czy to jest takie ważne, żeby niszczyć życie własnej córki?- spytałem, a on popatrzył na mnie niezrozumiałe- ona go nie kocha. Będzie z nim tylko dlatego, że pan tak chce. Będzie nieszczęśliwa. Tak samo, jest łowcą, bo Pan tak chce, a sama chce być prawnikiem. Ona jest nieszczęśliwa, TWOJA córka- przed ostatnie słowo zaakcentowałem- nie może pan pozwolić jej wyjść za osobę, którą kocha?

-Może masz rację. Muszę to przemyśleć. Dziękuję- mruknął, a ja zadowolony wyszedłem z namiotu.

Będzie się zastanawiał, czyli jesteśmy na dobrej drodze.

Kilka godzin później, miałem zamiar iść na spacer, ale zatrzymał mnie kogoś głos:

-Katsuki!- krzyknęła brązowłosa, a kiedy się odwróciłem skoczyła na mnie owijając swoje nogi wokół mojej talii.
Szybko ją złapałem, a ona wtuliła się we mnie.

-Co się stało, że masz tak dobry humor?- spytałem, kiedy otrząsnąłem się z szoku.

Brunetka, niespodziewanie zeszła ze mnie, a na jej twarzy wkradł się rumieniec.

-Rozmawiałeś z moim ojcem, prawda?- spytała, a kiedy kiwnąłem głową, kontynuowała- zgodził się, żebym nie wychodziła za mąż, za Jacoba, a jeśli chodzi o prawnika to się jeszcze zastanowi! Dziękuję- odparła i mocno mnie objęła.

Rozejrzałem się wokół. Dużo ludzi patrzyło na nas z zainteresowaniem, a ja speszony unikałem ich wzroku.

Z Uraraką umówiliśmy się na następny dzień, tak jak zawsze, a ja poszedłem do namiotu gdzie siedziały Lilia i Olivia. Przez ten czas bardzo mało spędzałem z nimi czasu, i musiałem to nadrobić.

-Hej dziewczyny- powiedziałem, a one posłały mi uśmiechy.

-Hejka. Chcesz z nami pograć w karty?- spytały prawie w tym samym czasie, klepiąc miejsce koło siebie.

Bardzo się cieszę, że zaczęły się dogadywać, a nawet są przyjaciółkami. Następne godziny minęły w miłej, rodzinnej atmosferze. Porozmawialiśmy, pograliśmy i po plotkowaliśmy. O godzinie dwudziestej drugiej, oddałem się w objęcia Morfeusza.

Tak jak zawsze, wstałem o piątej. Szybko się ogarnąłem i poszłem do miejsca w którym zawsze się spotykamy z brunetką. Kiedy dotarłem, już czekała.

-Hej. Czekałaś długo?
-Nie. Przed chwilą przyszłam- uśmiechnęła się i poklepała miejsce koło siebie.

Znaliśmy się dopiero miesiąc, a czułem jakbym znał ją całe życie.

-Co tam u ciebie?

-W sumie dobrze. Nie znamy się długo, ale chyba mogę ci zaufać- zacząłem, a brunetka spojrzała na mnie z nadzieją- opowiem ci o mojej przeszłości.

Wszystko jej opowiedziałem. Kiedy skończyłem, była w szoku.

-Nie wierzę w to. Jak to możliwe? Nie zasłużyłeś na takie coś..- szepnęła, a po jej policzkach zaczęły lecieć łzy.

-Dlaczego płaczesz?

-Bo tak mi przykro, że cię źle oceniłam.. Myślałam, że jesteś potworem i bezduszną bestią, a tak naprawdę jesteś bardzo dobry i kochany. Przepraszam- mruknęła, a ja objąłem rękami jej twarz, ścierając kciukiem łzy.

-Nie mam do ciebie o to żalu. Najważniejsze, że zmieniłaś o mnie zdanie i żałujesz tamtych myśli- odparłem cicho, a ona kiwnęła głową.

Patrzyliśmy sobie w oczy, a mój wzrok zszedł na jej usta.

Zapragnąłem ją pocałować, i to zrobiłem. Przybliżyłem usta do jej i lekko je musnąłem. Wręcz automatycznie oddała pocałunek, przez co go pogłębiłem. Szczerze, to całowałem się pierwszy raz i mogę przyznać, że było do wydarzenie, które zostanie na długo w mojej pamięci.

I wreszcie pocałunek Bakugo i Uraraki, na który tak długo czekaliście. Mam nadzieję, że się podobało i szczerze nie chce robić jakoś długiej tej historii, więc jeszcze może trzy części, albo nawet mniej i koniec. Na następną już mam pomysł, ale jaka to będzie to dowiecie się później. Do następnego! 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro