1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Trzeci lipca, poniedziałek)
{Piekło}

-Katsuki! Yukimura! Yuriko!- Krzyknęła blondynka przyzywając trójkę swych dzieci.- Wybieram się dziś do Stworzyciela, macie zająć się piekłem pod moją nie obecność.

-Stworzyciela? Po chuj?

-To on serio istnieje?

-Kiedy ty ostatnio w ogóle u niego byłaś?

-Idę do niego na spotkanie. Ma się pojawić tam AFO, OFA i jego córka... Ponoć wszechpotężny ma nam coś do powiedzenia...- Zadumała sięgając z szafy krwiostoczerwoną suknię, którą zdobiły czarne detale. Kawałek materiału, który więcej raczej odkrywał, niż zakrywał jednak dalej był piękny.- Nie wiem co. Ale wiem, że to ma być jedno z ważniejszych spotkań i nie wiem kiedy wrócę. Yukimura! Jako najstarszy, przejmujesz główną rolę, za wydawanie kar. Yuriko, ty staniesz na czele straży, masz pilnować pracowników.

-A ja?- Mruknął blondyn.

-Ty dziś zaczynasz pierwszy dzień jako diabeł stróż. Musisz zacząć uczyć się kuszenia ludzi.

-Aha, czyli żadnej roli w piekle nie dostanę?

-Młody, musisz się jeszcze wiele nauczyć.- Zaczął się śmiać czarnowłosy, niebieskooki chłopak.

-Kurwa, jesteś starszy ode mnie o trzysta pięć lat ludzkich!

-A widzisz, jednak starszy.

-Yukimura, nie dopierdalaj już naszemu braciszkowi... To, że jest młody, nic nie znaczy... Jednak to, że momentami blisko mu do anioła, to już co innego.

-Wiecie co? Pierdolcie się wszyscy.- Warknął po czym rozłożył skrzydła i wyleciał z zamku w akompaniamencie śmiechu rodzeństwa.

Wyśmiewany przez własną rodzinę, przez to, że nie chce robić krzywdy innym.

{Niebo}

-Izuku kochanie!- Zawołała zielonowłosa kobieta, a po chwili do skromnego domku przez okno wleciał jej syn.

-Tak mamo? Mam coś zrobić?

-Dziś będzie twój pierwszy dzień jako anioł stróż...

-Tak! Nie mogę się już doczekać. Ciekawi mnie kogo dostanę pod opiekę... Może to będzie mała dziewczynka? Albo jakiś nastoletni chłopiec?

-Pamiętaj, że oprócz człowieka pod skrzydła, dostaniesz też diabła jako przeciwnika. Będziesz musiał za wszelką cenę bronić podopiecznego, przed złym wpływem demonów...

-Wiem mamo... W ogóle, czemu przeglądasz wszystkie suknie?

-A no, tak... Wybieram się do Stworzyciela. Razem z OFA, oraz AFO i jego córką... Ponoć Bogowie mają nam coś do przekazania. Nie wiem o której wrócę, więc zaopiekujesz się wszystkimi zagubionymi duszyczkami jak wrócisz?

-Wiesz mamo, że bez twojej prośby bym to zrobił. Przed chwilą bawiłem się z dziećmi.

-Nie dziwi mnie to.- Zachichotała całując w czoło piegowatego.- A teraz powiedz, ta suknia będzie przyzwoita?

Mówiąc to, wyjęła z szafy lekko zielonkawą suknię, sięgającą aż do kostek.

-Będziesz ślicznie w niej wyglądać.- Powiedział z uśmiechem.

-Cieszy mnie to, bo muszę się przebrać i znikać. Pamiętaj, że za trzy ludzkie godziny musisz iść do Yaoyorozu, ona ma ci przydzielić człowieka.

-Dalej ciężko mi uwierzyć, że awansowała na to stanowisko... Ale nie powiem, nadaje się.

-Wiem, w końcu ja jej dałam to miano. No a teraz leć, bo czasu masz coraz mniej. Z resztą tak jak ja.

-Tak jest!- Zawołał radośnie i już miał wylecieć, ale został jeszcze zatrzymany.

-Izuku! Pamiętaj jeszcze o jednym.

-O przestrzeganiu zasad... wiem mamo.

-Tylko przypominam. Wiem jak cię wszystko kusi i ciekawi. Tobie chyba by się przydał...

-Mój własny anioł stróż. Wiem, słyszę to codziennie.

-Dokładnie.- Zachichotała, a chłopiec wyleciał.

Kilka chwil później wszyscy już zebrali się u Stworzyciela. Szatan razem z córką trzymali się z daleka od rodziny anielskiej a Bóstwo przed nimi.

-Po co się zebraliśmy?

-Już wam mówię. All For One razem One For All wiedzą po co was tu zebrałem... Albowiem u was moje drogie panie przed ostatnie tysiąc lat narodziły się dzieci...

-No kurwa tyle to wiem, mam całą trójkę nieznośnych diabłów.- Prychnęła blondynka.

-Mitsuki słuchaj do końca.- Ostrzegł ją, AFO.

-A więc, jedno z twoich dzieci jest wybrańcem. U Inko, nie będzie trudne do zweryfikowania, kto jest wybranym bo posiada jedno dziecko.

-Co?

-Tysiąc lat temu zarządziłem, że narodzą się dzieci, które odmienią ten świat. Na dobre albo na złe... Wszystko zależy od nich. Jednak by coś się zadziało, muszą się spotkać i nadać sobie skazę.

-Skazę? Czym to jest Wszechmocny?- Zapytała kobieta, niepokojąc się już o syna.

-Istnieją dwa rodzaje. Diabelska, ta nadana przez szatana oraz Anielska, ta nadana przez anioła. Polegają na wgryzieniu się w obojczyk i działają jedynie na przeznaczonych.

-Co się niby stanie gdy sobie to coś nadadzą?

-O tym nie wspominałeś.- Zauważył AFO, a Wszechmocny się zaśmiał.

-Znam cię synu. Gdybyś wiedział nieco więcej, byś się wygadał. A co do tego... Są to bardzo bolesne oznaczenia. Jeżeli diabeł nada je aniołowi, ten przejdzie bardzo bolesną przemianę i stanie się w połowie diabłem. Natomiast jeśli będzie na odwrót, to diabeł stanie się w połowie aniołem. Pełnoprawnie zaczną przynależeć do obu światów i staną się potężni. Jednak też ich charaktery ulegną zmianie. Staną się podatni na wpływ innych niczym ludzie.

-Szkoda tylko, że wcześniej tego nie usłyszałam. Nie płodziłabym tyle gówniarzy. Ty zielona, masz syna czy córkę?

-Nie powiem ci. Po co ci ta informacja?

-Bo jeżeli masz syna, zapewne wybrańcem będzie moja córka. A tak to na odwrót. Wiem, że Wszechmocny lubi te pary hetero? Tak nazwali to ludzie?

-Jeśli tak sądzisz. Jednak pamiętajcie, że są sobie przeznaczeni. Miłość ich połączy prędzej czy później. Nie ważne, czy będziecie ukrywać dzieci czy nie.

-Ha! Diabły nie mają uczuć! Nie są zdolne kochać tak jak anioły. Moje dziecko wykorzysta aniołka i cały wszechświat stanie się niczym piekło.

-Nie prawda. Moje dziecko nie da się omotać byle potworowi. Nie pozwolę na to.

-Ta, jeszcze zobaczymy jak naiwny będzie twój gówniarz.

W tym samym czasie, gdy dalej trwały narady Izuku ruszył do Yaoyorozu. Dowiedział się, że jego podopiecznym został siedmioletni chłopiec Katsuma Shimano. Od razu poleciał do portalu międzywymiarowego i odnalazł go. Bawił się z siostrą na wzgórzu.

-Jaki uroczy!- Zawołał aniołek okrążając chłopca.- Szkoda, że mnie nie widzisz...

-Nie wiem czy taka szkoda.- Usłyszał za sobą nagle śmiech.- Witaj aniołku.

-Ty jesteś tym diabłem?- Zapytał obracając się. Od razu spostrzegł blondwłosego diabła przydzianego w czarne szaty a z pleców wyrastały mu czerwonoczarne nietoperze skrzydła. Na głowie miał czerwone długie rogi przyzdobione kolczykami a jego ciało zdobiły tatuaże. Na prawym ramieniu miał wytatuowanego węża a natomiast na udzie czaszkę.

-Aż tak ciężko zauważyć?- Prychnął przyglądając się zielonowłosemu aniołkowi. Ubrany w podobny strój co on, tyle, że w białym kolorze. Nad głową unosiła mu się złota aureolka idealnie pasująca do białych pierzastych skrzydeł.

Długo wpatrywali się sobie w oczy, aniołek w te krwistoczerwone tęczówki, a diabeł w te trawiastozielone. Po chwili Izuku urwał kontakt i powrócił do obserwowania dziecka.

-Wygląda jak czysty aniołek. Nie będę mieć trudnej pracy.

-Ajajaj... Nie wiesz jeszcze, że dzieci to bardzo podatne stworzenia? Wystarczy jeden incydent a zmienią tok myślenia.- Prychnął podlatując bliżej.

-Nie będzie trudno. Dalej nie zmienię zdania... Dzieci mnie kochają...

-A ja nie wiem.

-Czego nie wiesz?

-Rzadko u nas w piekle są gówniarze... Raz chyba widziałem, ale i tak miał jakieś dziesięć lat...

-Drugi raz w życiu widzisz dziecko?- Zapytał obracając się ponownie w stronę blondyna.- Na prawdę?

-Ta... Pierwszy raz przecież mogliśmy opuścić nasze światy, czyż nie? Do piekła dzieci zazwyczaj nie trafiają.

-U mnie są nonstop...- Zaśmiał się cicho.- Nie pamiętam dnia w którym nie widziałbym malucha. Są naprawdę uroczy.

-Tsa... Nie sądzę.

-Katsuma! Zobacz!- Zawołała dziewczynka do swojego brata podbiegając do skraju góry.- Jaki ładny widok!

-Wow! Jest śliczny!

-Uważaj! Spadniecie!

-Nie słyszą nas Aniołku.- Westchnął podlatując za zielonowłosym.

-On spadnie! Zabije się!

-Daj spokój, to normalne?

-Mam go chronić. Ty też powinieneś.

-Jestem diabłem, mam bronić gówniarza?

-Przed śmiercią.

-Mahoro-chan! Spójrz w dół! Jaka ładna łąka!

-Katsuma uważaj!

-Co?... Whoa!- Zawołał jednocześnie obsunęła mu się noga i zaczął spadać.

-Nie!- Krzyknął szybko lecąc za nim. Próbował go złapać w locie, ale przenikał przez małego człowieka.

-Same problemy z aniołami.- Prychnął blondyn lecąc szybko w dół.

W ostatniej chwili przysunął snob siana w miejsce, gdzie miał upaść chłopiec.

-Auć!- Krzyknął jeszcze nim wylądował w sianie. Jego siostra z krzykiem zaczęła zbiegać ze wzgórza, nawołując brata.

-Katsuma! Nic ci nie jest?!

-Auć...- Jęknął pod nosem wyswobadzając się z roślin.

-Ty... uratowałeś go?

-Ta, jakoś tak wyszło.

-Przecież jesteś wielkim, złym i bez uczuć diabłem.- Zauważył, lekko rozbawiony.- Dziękuję za pomoc.- Powiedział po chwili z uśmiechem po czym przytulił Katsukiego.

-Fuj, zostaw.- Warknął odpychając go od siebie.- Uratowałem gówniarza tylko po to, bo i tak trafiłby do nieba. A to, że jego stróż jest niekompetenty to inna kwestia aniołku.

-Nie mów tak na mnie.

-Czemu aniołku? Wyrzekasz się swojego pochodzenia?

-Nie. Z twoich ust brzydko brzmią te słowa.

-Jaka szkoda... To jak mam do ciebie się zwracać aniołku?

-Po imieniu.- Prychnął zakładając ręce na siebie i robiąc urażoną minkę.

-Tyle, że nie przedstawiłeś się.

-Ty też.- Zauważył, próbując grać twardego, jednak zdaniem blondyna wyglądało to śmiesznie.

-Eh... A co ja mam się bawić w jebanego dżentelmena? Kpisz ze mnie?

-Pf.

-Ja pierdole...- Zaczął się śmiać.- Obrażona księżniczka?

-Nie odzywaj się tak do mnie.

-To się przedstaw.

-Też nie.

-Dobrze. Aniołku.

- A spadaj.

-Za to, że uratowałem ci gówniarza, mógłbyś chociaż fochów nie stroić.

-Będę.

-To jest ta wasza wdzięczność czy coś? Opowiadano mi, że anioły to takie dobroduszne stworzenia...

-Bo to prawda, jesteśmy pomocni, uprzejmi, mili...- Zaczął wyliczać, a blondyn się śmiać.

-To gdzie jest ta twoja uprzejmość?

-Jesteś diabłem.

-A czyli jestem gorszy?

-Nie. Znaczy...

-Już wszystko rozumiem... Jestem gorszy nawet w oczach anioła, który powinien miłować każdego. - Odwrócił się plecami i zaczął odlatywać.

-To nie tak.- Oburzył się, podlatując i zatrzymując blondyna. Zawisnął w powietrzu, tuż przed nim.- Po prostu...

-Po prostu, kurwa co?

-Mama mnie cały czas ostrzegała przed demonami...

-Nie jestem demonem, nie urażaj mnie. Jestem potomkiem szatana, daj se siana.

-A to różnica w tym jest? Przepraszam... Nie znam się na waszym świecie.

-Demony to drobne stworzenia o słabej sile i... W ogóle na chuj ja ci to tłumacze? Kurwa gorzej mi. - Już chciał wyminąć zielonowłosego, ale znów został zatrzymany.- Czego ty kurwa chcesz? Mam inne sprawy do załatwienia jeszcze.

-Przepraszam...

-To tyle?

-Ja...- Mruknął opuszczając głowę, zaczął drapać się po karku i nie wiedział co powiedzieć.

-No to nara.- Warknął w końcu wymijając chłopaka.

-Jestem Izuku.- Powiedział jeszcze, nie mając pewności czy jego nowy znajomy to usłyszał.

Jednak blondyn to usłyszał i z szyderskim uśmiechem odleciał.

"Izuku... ładne imię jak na anioła" - Pomyślał jeszcze.

Izuku powrócił jeszcze do swojego podopiecznego i spędził z nim dwie godziny, nie wiedząc, że pewien diabeł go obserwuje i zastanawia się, jak potoczy ich znajomość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro