2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Czwarty lipca, wtorek)
{Niebo}

-Izuku! List do ciebie przyszedł!

-List?

-Tak, od twojej mamy.

Podleciała do zielonowłosego aniołka, jego przyjaciółka, trzymając niebieską kopertę z podpisem.

-Dziękuje Ochaco...- Mruknął otwierając List.

-I jak tam było pierwszy dzień?

-Dobrze, dostałem pod opiekę uroczego chłopczyka.

-A diabeł? Bardzo denerwujący? Nie Wyzywał cię?

-Nie. Wręcz nawet pomógł...

-Diabeł? Żartujesz? Diabły nie pomagają nikomu. Zawsze wyzywają, przeszkadzają i...

-Pomógł mi uratować życie tego chłopca.- Powiedział pewnie anioł.- Katsuma, ten człowiek zaczął spadać że wzgórza, nie wiedziałem co zrobić bo spanikowałem, a on podłożył siano i go uratował.

-Pewnie to siano tam było.- Westchnęła brunetka.- Izuku, diabły nie mają uczuć. Nie kochają, nie okazują współczucia.

-Yhm...- Mruknął zaczynając czytać wiadomość.

-I co twoja mama pisze?

-Wyjechała. Wróci za tydzień...

-Wyjechała? Gdzie niby.

-Niebo jest duże. Musiała iść na spotkanie, wiesz przecież, że ona jest córką OFA.

-Prawda... Co będziesz robić przez ten czas?

-Zajmować się małymi aniołkami oraz swoim człowiekiem. Bransoletkę od Yaoyorozu już mam, jak będę potrzebny dostanę wezwanie.

-Jeżeli będziesz potrzebował mojej porady, jestem do usług. W końcu wiesz jestem opiekunem już sto ludzkich lat.- Powiedziała z uśmiechem przytulając chłopaka.

-Wiem, wiem i dziękuję.- Odwzajemnił czułość.

-I pamiętaj, nie ufaj diabłom ani szatanom.

-Czym w ogóle różni się diabeł, demon i Szatan? Nigdy mnie to nie interesowało.

-Demony są to drobne potwory, bardzo niskiej rangi. Są bardzo straszne z wyglądu i chyba tylko z niego. Niektóre potępione duszę mają szanse stać się demonem, by potem awansować na diabła ale to bardzo trudne... diabły to wiesz chyba kim są. A Szatan prawidłowo jest tylko jeden. AFO dostał ten przydomek i właściwie nosi go jeszcze jego córka, która włada piekłem.

-Aha...

-A o co chodzi Izuś?

-Nic... Tego diabła nazwałem przypadkiem demonem i się obraził, ale nie wiedziałem czemu.

-Na prawdę? Nie zwyzywał cię i tylko się  obraził?

-Tak... To coś dziwnego?

-Tak? Diabły takie nie są? Halo, gdzie ty żyjesz.

-A może ten diabeł jest inny? Może to anioł w skórze potwora.

-Izuku, ty się słyszysz? Przestań naiwnie komuś wierzyć. On pewnie chcę cię wykorzystać. Oni zawsze kłamią.

-Każdy mówi, że diabły to takie złe stworzenia. Sam praktycznie nic nie wiem na ich temat, pewnie tak jak dziewięćdziesiąt procent nieba!- Oburzył się, wymachując rękoma.- Skąd wiesz, że każdy jest taki zły?

-Każdy jakiego poznałam taki był. Ty poznałeś dopiero pierwszego, nie znasz się jeszcze. Po za tym oboje wiemy, że masz dobroduszne serce jak Twoja mama. Wierzysz i ufasz każdemu. Dosłownie każdemu.

-I co? Wierzę w dobroć. Takie powinny być anioły. Prawda?

-Prawda ale...

-Przepraszam muszę iść zobaczyć co u chłopca.- Przerwał wypowiedź brązowookiej widząc błysk kamyczka na bransoletce.

-Leć.

{Piekło}

-Braciszku!

-Czego kurwo chcesz?

-Czemu nie pochwaliłeś się, jak tam było z chłopcem którego pilnujesz?

-Skąd wiesz Yuriko, że pilnuje chłopca?- Zapytał podejrzliwie a czarnowłosa do niego podleciała.

-Od Kirishimy. To on wydaje ostatniego czasu podopiecznych.

-Tch. I co? Co chcesz wiedzieć kurwa niby?

-Jak było.

-A co cię to?

-Ciekawość. Mów, jaki jest?

-Kurwa nic ci nie powiem, spierdalaj do swoich zajebanych obowiązków.

-A anioł?

-Co z nim kurwa?

-Jak bardzo wkurwiający jest?

-Co cię kurwa nagle interesuje moje zajebane istnienie?- Warknął patrząc prosto w krwiste oczy dziewczyny.- Chuj cię to interesuje. Anioł jak anioł, gówniarz jak gówniarz.

-Ależ ty opryskliwy. Wczoraj z zamku wyleciałeś i nie wróciłeś, teraz nie łaska odpowiedzieć.

-Bo i tak macie mnie za kogoś gorszego niż demona.

-Moja wina, że zachowujesz się jak pomiot ludzki? Bracie, jesteś najsilniejszym potomkiem córki samego szatana, a tobie szkoda było skazywać człowieka!

-Bo on zabił broniąc rodzinę! Kurwa kobieta zamordowała faceta by bronić syna. Dziwisz mi się?

-Tak? Została skazana przez radę wyższą... Po za tym, każdy szanujący się diabeł z radością męczy innych. Ty jesteś o dziwo bardzo dobroduszny.

-Widzisz, razem z mocą straciłem rozsądek. Jaka szkoda. Ty za to jesteś najsłabsza a najbardziej chcesz czynić komuś krzywdę. Z resztą puszczać się też.

-Ejejej. Każdy diabeł lubi poruchać.- Zwróciła mu uwagę a on Prychnął.- Co? Ty nigdy nie uprawiałeś seksu? Uważaj bo uwierzę.

-Robiłem to. Ale nie co dzień i to z inn... Sorry muszę iść.- Mruknął patrząc na bransoletkę.

-Ej no!

{Ziemia}

-Oh. A myślałem, że coś się...

-Witaj Aniołku.

-Cześć.- Mruknął zielonowłosy odwracając się do diabła.- A ty co tu robisz?

-To co ty? Stróżuje?

-Yhm... wczoraj praktycznie cały dzień cię nie było.

-Byłem calutki dzień. To, że mnie nie widziałeś to jedno.- Zaśmiał się okrążając anioła.- A ty co?

-A ja co?

-Co robisz. Nie pilnujesz gówniarza?

-Pilnuje...

-Katsuki jestem- Powiedział jakgdyby nigdy nic.

-Oh... Ja jestem-

-Izuku. Słyszałem wczoraj, głuchy jeszcze nie jestem.- Powiedział udając urazę, na co anioł się zawstydził.- A więc na chuj nas wzywano? Mamy dopilnować by gówniarz dobry smak lodów wybrał?

-Nie mów tak na niegi. I nie wiem... jest razem z klasą na spacerze...

-Poszli sobie rodzinnie na lody. Wow.- Prychnął okrążając stoisko.

-Nie rodzinnie. To są jego przyjaciele. Nie rodzina.- Poprawił go piegowaty podlatując bliżej niego.

-A co to za różnica?

-Przyjaciele, to są osoby które dopiero poznajesz i się lubicie, szanujecie... rodziny się nie wybiera, ale dalej kocha i szanuje.

-Mnie rodzeństwo nienawidzi. Matka z resztą też.

-Jak to? To niemożliwe.- Powiedział zaniepokojony.

-A jednak możliwe.- Prychnął.- Mój świat nie jest tak piękny i kolorowy jak Twój. Ciebie pewnie cała rodzinka kocha. Matka jak i rodzeństwo...- Mruknął odlatując kawałek.

-Nie mam rodzeństwa.- Powiedział cicho.- I tak jest cudem fakt, że mama mnie urodziła...

-Niby jak? Anioły nie mogą wpaść?

-Wpaść? Niby jak..? Jak to działa?

-Podczas seksu? Nie wiesz co to?

-U nas jest to zakazane...- Powiedział cicho zielonooki.- Istoty święte muszą żyć w czystości.

-O kurwa, nie wiecie co tracicie.- Zaczął się śmiać.- Ile już tkwisz w celibacie?

-Sto siedemnaście lat mam...- Powiedział cicho.

-Tyle ile ja... A powiedz w jaki sposób zdobywacie nowe anioły? U nas diabły się rodzą.

-Po śmierci ludzie jak do nas przychodzą, są duszami zbawionymi. Z czasem awansują na anioły. Każdy tak ma... u was tak to nie działa?

-Nie. Rzadko potępieni zostają demonami a jeszcze rzadziej diabłami. Ty a to w jaki sposób matka cię urodziła? Złamała zasady?

-Nie złamała. Mówiła, że AFO dał jej szansę na macieżyństwo... znaczy, że za pomocą magii. Nazwała to niepokalanym poczęciem czy jakoś tak... Opowiadała mi to.

-Ta, pewnie się puściła i tyle.

-Nie mów tak!

-A ojca to gdzie masz? Poszedł po mleko i nie wrócił?

-Nie mam taty... Mam tylko mamę i proszę byś jej nie ubliżał.

-Oj Aniołku nie bulwersuj się już tak.

-Ale z ciebie potwór.- Oburzył się.

-Chodź mały, dam ci słodycze.- Nagle Przerwał im głos faceta.

-A kim pan jest..?

-Jestem dobrym przyjacielem twojego taty. Dawno cię nie widziałem, chodź podejdź do wuja.

-Ale ja pana nie znam...

-Po prostu nie pamiętasz.

-To po to nas wzywali? Nuda.

-On go zaraz porwie!

-Chodź, dam ci cukierki.

-A jak pan się nazywa..?

-Minoru. Bardzo wyrosłeś młody.

-A Pan wie, jak ja się nazywam..?

-Katsuma. Na prawdę mi nie wierzysz?

-Nie znam pana. Ciężko mi uwierzyć... Po za tym jestem z klasą, nie powinienem się oddzielać.

-Nie idź tam. Powiedz to nauczycielce.- Powiedział Izuku, używając głosu w podświadomości chłopca.

-Idź, darmowe słodycze dostaniesz. Weźmiesz i zaraz Wrócisz. Co złego może się stać?- Tym razem do głosu doszedł Katsuki.

-Co ty robisz! On go porwie!

-Jestem diabłem? To moja praca..?

-Przykro mi, ale muszę iść do pani...- Powiedział cicho chłopczyk, nim któryś z jego stróży zdołał coś powiedzieć i uciekł.

-Jest!

-Nah. To na czym się zatrzymała nasza rozmowa?

-Nie jesteś zły, o to, że Ci nie wyszło?

-Jak nie teraz to następnym razem.- Powiedział obojętnie, podlatując na dach niskiego budynku i na nim siadając.- Z resztą, będę pewnie miał jeszcze nie jedną okazję.

-Pewnie tak...- Przytaknął siadając niedaleko.

Zielonowłosy aniołek cały czas starał się być blisko blondwłosego diabełka a zarazem starał się zachowywać bezpieczną odległość co niezmiernie bawiło Katsukiego.

-Aż tak się mnie boisz?

-Gdyby to ie całe życie powtarzano, że diabłom nie wolno ufać i trzeba się ich wystrzegać, też byś zachowywał ostrożność.

-A jednak rozmawiasz ze mną niczym ludzie między sobą. Lubisz nie słuchać innych?

-Nie prawda.

-A jednak nie słuchasz ich ostrzeżeń.

-Po prostu wierzę w czyjąś dobroć.

-Słyszysz się? Diabeł i dobry?

-Uratowałeś chłopca i szczerze ze mną rozmawiasz.

-Skąd wiesz, że szczerze?

-Nie sądzę byś kłamał.

-A może, kłamstwo to moja specjalność?

-Trudno. Już ci zaufałem.

-Wow szybko poszło.- Powiedział lekko zdziwiony, po kilku sekundach ciszy.- Na prawdę nie słuchasz się innych.

-A daj spokój.- Westchnął.- Każdy mi tylko wypomina, że się nie słucham, jak na anioła jestem okropnie ciekawski i wszystko mnie kusi. Nieraz mi mówiono, że bliżej mi do wielkodusznego człowieka niż anioła.

-O widzisz. Łączmy się w bólu.

-Co?

-Też słyszę, że jestem zbyt szczery i za dużo współczucia mam jako diabeł...- Westchnął wstając.- Pewnie dlatego, aż tak mnie tam nie znosi rodzina. Ich zdaniem marnuję potencjał.

-Ha! Mówiłem, że jesteś szczery?

-W tym momencie też mogłem kłamać mój aniołku.- Zaśmiał się podlatując, tak by być idealnie, kilka centymetrów od niego. Zawisnął przed zielonookim.- Jesteś troszeczkę naiwny. Wiesz?

-To, że ci zaufałem to mój wybór. To czy ten fakt zepsujesz, należy już do ciebie diabełku.- Powiedział z uśmiechem wstając. Podkreślił jeszcze ostatnie słowo i zaczął czym prędzej odlatywać.

-Ej nie nazywaj mnie tak!- Zawołał ruszając w pościg za Izuku.

-A czemu by nie?- Spytał, dalej pędząc przed siebie.

-Kurwa. Czemu jesteś taki szybki?!

-Sam nie wiem.- Mruknął zatrzymując się.- Jestem szybszy od każdego kogo znam.

-Chyba, że tak...

-A teraz na prawdę, przepraszam cię, ale musze lecieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro