8
-O już się sobą nacieszyliście?
-Nie.- Prychnąłem.- Posłuchaj na jaki pomysł wpadłem Izuku.
-Co..?
-Uciekam z domu. Wracam na Ziemię.
-Chłopie, wiesz, że zgrzeszysz? Złamiesz dane słowo.
-Tak jak moja matka zgrzeszyła oszukując mnie i dając zakaz w obawie o siebie i swój świat. Mogła mi powiedzieć o moim przeznaczeniu. Powinna nawet, a nie zataiła to przede mną.
-Bro, rozumiem Twoje podejście, ale nie możesz tego zrobić.
-Skryj się gdzieś w niebie.- Dałem pomysł a on mnie wyśmiał.
-Znajdą mnie szybciej niż ci się wydaje. Postanowiłem już. Idziemy.
-Izuku!- Krzyknąłem gdy on już chciał wylecieć przez okno. Zdołałem go złapać za nadgarstek i zatrzymać.- Nie zgadzam się.
-Wcześniej mówiłeś, że mi pomożesz.
-Bo miałem nadzieję, że Ten idiota cię zatrzyma!
-Lecę sam, jak chcesz to ty tu zostań! Nie znoszę tego świata. Nie znoszę nieba. Chcę na Ziemię.- Wykrzyczał, po czym wyrwał mi się i wyleciał.
Od razu rzuciłem się za nim w pogoń, a za mną Kaminari.
-Izuku! Czekaj na mnie!- Krzyknąłem, a on stanął.- Nie zostawię cię samego, jeśli nie mogę cię powstrzymać.
-Czekam.
-Wiedziałem, że tak to się skończy.- Usłyszałem niezadowolonego za sobą anioła.
Po chwili już opuściliśmy barierę nieba. Hitoshi od razu nas przywitał.
-O kurwa to ten twój Aniołek? On nie miał czasem...
-Cześć Hitoshi i lepiej mnie nie denerwuj.- Powiedział zielonowłosy zlatując w dół.
-Stwierdził, że ucieka.- Prychnąłem ruszając za nim. Tamci oczywiście także polecieli.
Izuku co chwilę musiał zwalniać. On jest przynajmniej dwukrotnie szybszy od nas, teraz już chociaż możemy spekulować dlaczego.
Ja jestem nienaturalnie silny a on szybki.
W końcu dotarliśmy na Ziemię. Ale nie w miejscu gdzie zazwyczaj byliśmy, tylko na drugim końcu tego miasta.
-To co teraz zamierzasz Izuku?
-Przemienię się w człowieka. Ty też.
-Nie sądzisz, że ludzie będą dziwnie na ciebie patrzeć? Nie nosi się tu takich szat. Ja mam na sobie podartą przez skrzydła bluzę, to też nie jest normalne.
-Pożyczymy ze sklepu jakieś ubrania.
-Izuku! Pojebało cię.
-Izuku, nie poznaję cię...
-Po prostu chcę być sobą.- Westchnął.- Tyle czasu miałem na wszystko zakazy... Miałem ich więcej niż zwykły anioł. W końcu wiem dlaczego.
Objąłem go delikatnie. Sięgał mi wzrostem ledwie do ramienia co było urocze.
-Kurwa Izuku, skażą cię za to.
-Nie chciałem być aniołem. Nie chciałem mieć jakieś przeznaczenie... Nie znoszę swojego pochodzenia.
-Ja swojego też. Zmienimy ten świat.
-Ty, przypomnij mi. Ile oni się znają?- Usłyszałem szept Hitoshiego.- Zachowują się jak dobre małżeństwo...
-Nie wiem. Z tydzień?- Odpowiedział mu równie cicho Kaminari, a Izuku się roześmiał.
-Miłość ślepa jest.
-I szybka.- Dodałem.- Dobra, zabiorę cię do piekła.
-Co? Pojebało cię stary.
-Skryję go tam. Teraz jak anioły go znajdą to automatycznie skażą. Nie pozwolę na to by stała mu się krzywda. Po za tym, anioły do piekła nie wejdą.
-Albo ugryź mnie. Nie będą mieli wtedy problemu że jestem tam.
-Nie wiem na jakiej zasadzie to działa.- Odpowiedziałem.- Musimy spotkać się z wszechmocnym...
-On musi nas Wezwać. Nie działa to tak, że ja chce.
-No kurwa wiem o tym.- Warknąłem.- Jak szybko mogą zauważyć jego brak?
-W każdej chwili.- Odpowiedział mi złotooki.- Pani Inko pewnie już wróciła...
-To idziemy. Do zapomnianej jaskini cię zaprowadzę.
-Nie mogę zostać na Ziemi?
-Wiesz...- Zacząłem a nagle zza nami Usłyszałem trąbki i melodie Anielskiej straży.- Nie możesz. Idziemy.- Warknąłem ciągnąć go do najbliższego portalu.
Hitoshi ruszył z nami a Kaminari na chmury udając, że zdążył przyjść do pracy.
Jak najszybciej zaciśgnąłem go wręcz do granatowego portalu, który miał nas przenieść idealnie w las.
Z resztą tak też i było.
-Z tego miejsca jest pięć minut lotu do jaskini. Zachowaj lepiej skrzydła.- Doradziłem a on wykonał moją prośbę. W mgnieniu oka dotarliśmy na miejsce, a on jak w amoku oglądał wszystko dookoła.
-Wow...- Usłyszałem jego szept gdy dochodziliśmy do magmowej doliny.
-Przeniosę cię.- Mruknąłem łapiąc go na ręce.
Nie miał swych skrzydeł więc nie miał jak przelecieć nad rozżarzoną magmą. Cicho pisnął gdy tylko wlecieliśmy nad te tereny i mocniej chwycił moją szyję.
-Gorące!
-Dla diabła ta temperatura wrażenia nie robi.- Zaśmiałem się podlatując wyżej.- Lepiej?
-Trochę... Ciepło tu. Ogólnie.
-To jeszcze nic.- Zaśmiał się Hitoshi.- W gronie będzie cieplej.
-Ugotuje się.
-To tobie zachciało się uciekać z chłodnego nieba.- Prychnąłem, na co zobaczyłem jego urażoną minkę.
-Spadaj.
-Bakugo!
-Kurwa Kirishima...- Syknąłem słysząc głos czerwonowłosego.
-Katsuki! Shinso!- Tym razem Ashido.- Zaczekajcie!
-Czego kurwa.- Syknąłem zatrzymując się, gdy wylądowaliśmy.
Po kilku sekundach już dotarli do nas.
-Od trzech dni cię szukam...- Westchnął. Stali za nami.- Bro kogo masz na... Kurwa Anioł!?
-Zamknij kurwa mordę.- Warknąłem na niego.
-O hej Izuś! Czemu nie postawisz go na Ziemi?
-Nie ma butów, popaży się.- Powiedziałem obojętnie ruszając przed siebie.
-Czemu sprowadziłeś Anioła?! Pojebało cię do końca!?
-Słuchaj. Masz problem? To nie twoja jebana sprawa.
-Wiesz jakie problemy potem będą? Zechcą go zgładzić. A ty Shinso jeszcze mu pomagasz?
-Japierdole zachowujesz się jak jebany struż prawa na Ziemii.
-Nie chcę byś miał przejebane bro.
-Kiri... Oni się kochają, daj spokój skarbie.- Westchnęła Mina, uwieszając się na nim.- Po za tym. Jesteśmy diabłami. Łamanie zasad mamy we krwi.
-Ten anioł jest tu z własnej woli?
-On tu kurwa jest przeciw mojej woli.- Warknąłem, a Izu się zaśmiał.- Ucieka przed strażą Anielską. Złamał reguły.
-Ja chciałem zostać na Ziemi ty uparłeś się, że w piekle mnie nie znajdą.- Wypalił.
-Ja ci kurwa dam.- Fuknąłem i akurat wlecieliśmy do jaskini.- Tu nikt nie zagląda. Nie powinni cię znaleźć.
-Ty, ja tu zaraz wrócę z jakimiś ubraniami dla niego.- Oznajmiła różowa po czym wyleciała.
-Pojebani jesteście wszyscy! Będziemy mieć przejebane.
-Jak masz problem to udaj, że o niczym nie wiesz. Jaki problem?- Prychnąłem stawiając Izuku na podłożu.
-Ajć, ciepłe.- Syknął cicho, a ja zdjąłem z siebie, te śmieszną bluzę i położyłem na ziemii a on na nią stanął.
-Hitoshi, masz moje ciuchy?
-Łap.- Mruknął od razu, jednocześnie rzucając we mnie moją szatą.
-W końcu.- Mruknąłem chcąc już zdjąć z siebie spodnie.
-Katsuki!- Krzyknął Izuku, łapiąc moje dłonie, gdy już chwytałem za rozporek. Był cały czerwony na twarzy.- Nie tu!
-A co to takiego..?
-Proszę.- Mruknął schylając głowę.
-Mhm...- Chwyciłem jedną dłonią jego podbródek, podniosłem i pocałowałem go w usta delikatnie.- Słodki.
Z śmiechem podeszłem za jakiś głas, których tu było pełno i szybko założyłem czarne szaty. Wróciłem potem do reszty.
Kirishima z mordem w oczach obserwował wylęknionego Izuku. Hitoshi natomiast załamał ręce i usiadł na dupie.
-Kirishima Przestań mordować mi chłopaka.- Warknąłem podchodząc i obejmując w pasie zielonowłosego.- Wytłumaczę Ci to wszystko.
-Mam kurwa nadzieję. Twoja matka nawiedza mnie, czy mówiłeś mi o jakimś Aniole, że Ci się w dupie poprzewracało, czy coś kurwa wiem. Zniknąłeś na cztery dni i ja kurwa słuchałem bo ona dalej sądzi, że coś się ode mnie dowie.
-To tak w skrócie dobra?- Spytałem a on kiwnął głową.- Ja i Izuku jesteśmy wybrańcami co mogą zmienić ten świat. Izuku dostał zakaz od matki, córki OFA by się ze mną nie spotykał i stwierdzi, że spierdoli dlatego jest kurwa teraz tu, ze mną. A moja matka się wypytuje bo zaplanowała już, że Wykorzystam seksualnie go, ugryzę by nadać praw diabła i potem zostanie skazany na egzekucję.
-Czekaj... CO?!
-No w skrócie chciałeś.- Mruknąłem.- Izuku jest poszukiwany w Niebie i na Ziemii a w Piekle go nie znajdą.
-A Diabły? Któryś go zobaczy to zamorduje.
-Dlatego zamierzam go pilnować.- Westchnąłem.- Z resztą Hitoshi też jest z Aniołem. Nie pierdol tylko na mnie.
-Obu was pojebało.
-Ejejej. Ja z Kaminarim za życia jeszcze byłem.- Zaznaczył fioletowy.
-Dobra Kirishima, skończmy pierdolić. Zamierzasz nam pomóc, udać ze nic nie wiesz czy może jednak iść na skargę do mojej Matki?
-Wiesz, że nigdy w życiu na żadne jej pytanie nie odpowiedziałem.
-No wiem. Zamierzasz nas kryć czy udajesz, że nic nie wiesz?
-Będę dwa w jednym.- Zaśmiał się.- Kirishima Ejiro. A ty Izuku tak?
-Midoriya Izuku.- Powiedział z uśmiechem wysuwając przed siebie dłoń. Ejiro od razu ją chwycił.
-I po co kurwa udajesz agresywnego by go wystraszyć? Wszyscy tu wiedzą, że jesteś równie groźny co Ashido. Wy tylko pierdolicie.
-W porównaniu do ciebie to nawet nie udaje.
-Wróciłam! Mam dla ciebie szaty Katsukiego.
-Będą za duże idiotko.- Warknąłem a ona z śmiechem mi odpowiedziała.
-Idiotką nie jestem. Wzięłam te za małe na ciebie.- Mruknęła podchodząc do Izuku. Złapała go za dłoń i zaciągnęła za głaz.- Już rozbieraj się.
-No chyba cię kurwa cycki bolą.- Warknąłem podchodząc tam.- Nie będzie się on przed tobą rozbierał.
-Chciałam mu pomóc się ubrać.
-Nie ma kurwa takiej opcji. Wypierdalaj, jak jest potrzeba sam to zrobię.
-Dam radę się ubrać, nie mam pięciu lat.- Syknął wyrywając dziewczynie ubrania.- Już. Dam radę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro