1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piątek, 13 kwietnia 2012r.

Ten piątkowy dzień zapowiada się całkiem normalnie. Siedzę na ławce przy domu i nic nie robię. Idzie mama i rozmawia z kimś przez telefon. Widząc mnie przystaje.

- Dobrze. Aha. No. To przyjedź za jakieś 20 minut. No pa! - mówi do słuchawki.

- Kto dzwonił? - pytam gdy kończy rozmawiać

- Ciocia Laura. Pamiętasz, że budowała dom w lesie? I właśnie skończyła. Chce żebym pomogła jej w sprzątaniu po remoncie.

- Tak, pamiętam.

Rzeczywiście ciocia coś kiedyś wspominała, że buduje jakiś dom w lesie. Od razu w duchu ją wyśmiałam. "Po co jej dom w lesie skoro ma mieszkanie w bloku?! Chyba po to żeby wpuszczała kochanków do domu i nikt tego nie widział." - pomyślałam wtedy.

- Jedziesz z nami czy zostajesz z ojcem? - pyta.

- Jadę z wami... - mówię trochę zniesmaczona, ponieważ ten dom jest w lesie, a ja nienawidzę lasów! Kojarzą mi się z kleszczami, komarami, robakami, duchami i nie wiadomo z czym jeszcze...

- Masz rację! Nie będziesz z nim siedzieć i słuchać jaki to on dzisiaj chory! Jakiego to on ma kaca! - mówi zezłoszczona.

Z tym akurat się nie zgadzam, bo wczoraj za dużo wypił przez nią!! Może jestem młoda, ale nie głupia! Widziałam, że chciała wieczorem gdzieś wyjść, a tata jej nie pozwalał. Walnęła go w policzek i poszła... A on ze złości pił kieliszek po kieliszku.

Już się nie odzywam, a ona idzie pakować potrzebne rzeczy: płyny, ściereczki, mopy, ręczniki. Kładzie wszystko w korytarzu i czekamy na ciocię.

Tata chodzi po podwórku i leczy kaca sokiem z czarnej porzeczki.

- Co to? - pyta wskazując na stertę rzeczy leżących w korytarzu na szafce.

- Dzwoniła ciocia, skończyła budowę domu i poprosiła mamę żeby pomogła jej posprzątać. - odpowiadam.

- Ty też jedziesz z nimi?

- Tak. - widzę smutek w jego oczach.

Już próbuję zmienić zdanie gdy na podwórko wjeżdża srebrne Audi. Mama ciągnie mnie do samochodu. Odjeżdżamy i nie jestem w stanie zaprotestować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro