17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sobota, 21 kwietnia 2012r.

Otwieram oczy... Nic nie widzę... Zaczynam się niepokoić... Ktoś dotyka mojej dłoni i coś mówi... Ale nie wiem co... Po kilku sekundach zaczynam widzieć co się dzieje wokół mnie... Jestem chyba w szpitalu. Leżę na tym nie wygodnym łóżku. Obok mnie stoi pielęgniarka i robi coś nad moją głową.

Źle się czuję... Boli mnie głowa, czuję, że mam opuchniętą twarz. Nie mogę otworzyć ust... Chcę coś powiedzieć, ale nie mogę. Nie mogę się ruszyć... Najgorsze jest to, że nie wiem co się stało...

- O! Witam. - mówi pielęgniarka, chyba dopiero teraz zauważyła, że się obudziłam.

Próbuje zapytać gdzie jestem, ale za żadne skarby nie mogę!! Zaczynam się denerwować!

- Spokojnie! Przez jakiś czas nie będziesz mogła mówić...

Ale co mi się stało do cholery???!

- Zostałaś użądlona przez pszczołę... Rodzice przywieźli Cię wczoraj po południu... Byłaś w kiepskim stanie... Ale teraz jest lepiej! Musisz odpoczywać! - tłumaczy...

Uśmiecha się i wychodzi... Wraca po kilku minutach.

- Masz gościa! - mówi.

Za nią idzie mój tata...

- Jeju słoneczko! Tak się o ciebie bałem!! - mówi ze łzami w oczach. Podchodzi do mnie i całuje mnie w czoło. - Co z nią? - pyta zwracając się do pielęgniarki.

- Najgorsze już minęło! Musi teraz odpoczywać. Dostała silne leki. Jutro już powinno być lepiej.

- Aha... - mówi smutny.

- Niestety musi już pan wyjść...

- Dobrze. Dziękuję. Pa kochanie! - po raz kolejny całuje mnie w czoło.

Pielęgniarka daje mi jakiś zastrzyk. Zawsze bałam się zastrzyków, ale teraz go nawet nie poczułam.

Zamekają mi się powieki. Zasypiam...





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro