2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Time skip 3 tygodnie później
Obudziłam się późnym rankiem. Do góry nogami. Błyskawica z tego skożystał i usadowił się na poduszce. Mark jeszcze spał. Wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Założyłam żółty podkoszulek i krótkie spodenki. Zeszłam na dół bo musiałam wziąść lekarstwo. Mama mi na całe szczęście przygotowała więc nie musiałam szukać. Rodzice siedzieli w salonie razem z ciocią i najwidoczniej o czymś rozmawiali. Nagle mama mnie zawołała:
- Margaret mam prośbę obudź Marka. Musimy porozmawiać z wami.
Co! To nie wykonalne. No dobra trudno.
- Dobrze
Wybiegłam na górę. Miałam dwa sposoby. Chociaż nie wiem czy zadziałaj ale warto spróbować. Weszłam do pokoju po cichu i z całej siły krzyknęłam:
- MARK WSTAWAJ ZARAZ SPÓŹNIMY SIĘ NA MECZ!! - szybko poderwał się z łóżka. To zawsze działa. Dopiero teraz się skapnoł o co chodzi
- Czemu to zrobiłaś. Ja już naprawdę myślałem że jesteśmy spóźnieni.
- Przecież ja tylko narazie gram w drużynie gamoniu. Ubierz się i zejdź na dół. Rodzice chcą z nami porozmawiać.
Bezsilnie powlókł się do łazienki. W tym czasie zdążyłam się pobawić z Błyskawicą.
- Gotowe - powiedział Mark wychodząc po paru minutach z łazienki.
- To idziemy.
Zeszliśmy na dół do rodziców. Mieli poważne miny nawet ciocia, która z reguły zachowywała się jak małe dziecko. Usiedliśmy na kanapie obok rodziców.
- Posłuchaj kochanie będziemy się musieli na nie wiem ile rozstać - zaczoł tata
- Jak to? - spytałam z drżenie w głosie
- Twój stan zdrowia się pogorszył i musisz pojechać do Włoch żeby wyzdrowieć - kontynuował nadal tata
- Dlaczego nie mogę zostać w Japonii? - Starałam się ukrywać łzy
- Tu nie ma takich lekarzy jakich ty potrzebujesz. - zaczeła mnie przytulać mama.
- Nie chcieliśmy Ci tego mówić wcześniej. Miałyśmy wrócić dopiero pod koniec wakcji ale ja dostałam pilne zlecenie z pracy. Dlatego musimy wracać wcześniej czyli za tydzień - skończyła ciocia z ponurom miną. Chciało mi się płakać. Bo prawdopodobnie mogę już nie zobaczyć Marka, rodziców, Axela, Tori. Mama przytulała mnie ciągle. Wiedziałam że dla niej też to było trudne. Jedyne co czego teraz chciałam to pograć w piłkę. Kiedy wszyscy się rozeszli do swoich obowiązków. Ja poszłam grać na boisko nad rzeką. Kiedy mnie nie było w domu mama wiedziała gdzie ja jestem więc nie musiała się martwić. Nie spotkałam nikogo. Więc zaczełam poprostu kopać piłke po całym boisku. Nagle zobaczyłam znajomą sylwetkę był to Axel. Szedł w moją stronę. Zbiegł po schodach i podszedł do mnie:
- Coś czułem że Cię tu znajdę. Coś się stało? - spytał mnie się bo pewnie było widać że płakałam. A to jest mój najlepszy przyjaciel muszę mu o tym powiedzieć
- Wiesz wyjeżdżam z Japonii. Nie wiem kiedy wrócę. - odpowiedziałam.
- Co dlaczego? - zdziwił się. Dobra trochę skłamie.
- Nie wiem rodzice mi nie chcą powiedzieć. - nigdy więcej tego nie zrobię - Może zagramy w piłkę? - jedyne co mi przychodziło na myśl.
- Jasne
Po pewnym czasie przyszedł tata Axela:
- Axel wracamy do domu - powiedział surowo i z stanowczą miną.
- Dobrze - odpowiedział - Pa
- Pa
Nigdy nie lubiłam jego ojca. Ja też wróciłam do domu (z trochę rozwalonym kolanem).
Time skip 6 dni później
Time skip 6 dni później
Jutro mam wylot do Włoch. Nasz pokój jest cały w pudłach. No dobra nie cały. Pół. Ciągle mi było smutno. Nie chciałam się roztać z Japonią. Cały ranek graliśmy w trójke z Tori i Axelem na boisku. Po naszym tak jakby ,,treningu" siedliśmy na trawie by odpocząć.
- Czyli to pewne że jutro wyjeżdżasz do Włoch? - zapytał mnie Axel.
- Tak - przytaknełam mu
- Mam powysł może złóżmy przysięge że zawsze będziemy grać w piłkę. - zaproponowała Tori i wyciągneła ręke do nas.
- Jasne - położyłam moją ręke na jej
- Ja tak samo - i Axel też się dołączył.
Zagraliśmy jeszce chwile i wróciliśmy do swoich domów. Musiałam po pakować pare rzeczy. Kiedy skończyłam mama zawołała nas wszystkich na obiad. Przy obiedzie nic nie mówiłam. Tylko ciocia i kuzynki rozmawiały. Kiedy skończyliśmy jeść każdy poszedł do swoich obowiązków. Oprócz mnie i mojego brata i kuzynek. Poszliśmy do ogrodu:
- Co robimy? - spytała się Sofia
- Nie mam pojęcia. - odparła Zita
- Wiem - krzyknął Mark - ZAGRAJMY W PIŁKĘ!
- Jestem za - odpowiedziałam
- Ja tak samo - przytakneła mi Sofia
- Grajcie sobie sami w tą głupią piłkę, ja idę popisać z moim misiaczkiem. - znowu zaczyna
- Z tym wymyślonym twoim chłopakiem - znowu się nie powstrzymałam - pewnie za tobą bardzo tęskni - Mark i Sofia zaczeli chichotać.
- Wiesz zachowujesz się jak małe dziecko, a przepraszam ty nim jesteś - przegieła.
- Znalazła się dorosła. - i nic więcej nie zdążyłam powiedzieć bo sobie poszła. - To co gramy? - spytałam leżących na ziemi Marka i Sofie turlających się ze śmiechu. - A co was tak bawi? - zapytałam zdziwiona.
- Po prostu twoje miny był najlepsze - wydusił ledwo mój brat
- HaHa bardzo śmieszne - odpowiedziałam sarkastycznie - To co gramy?
- Jasne - wkońcu się pozbierali
Graliśmy do późna. Później poszliśmy wszyscy spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro