4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Margaret 11 lat)
- Spróbuj jeszcze raz! Przecież Ci to już prawie wyszło - krzyknął do mnie Fidio
- Tak ale próbuje pędu wilka już od miesiąca.
Podeszłam do ławki na której siedział Fidio. Wziełam wodę i się napiłam.
- Wiesz przecież że masz jeszcze dwa tygodnie na opanowanie tego strzału. Klasyfikacjie do drużyny Opherusza masz za 3 tygodnie. A sama mówiłaś że lubisz wyzwania.
- Tak wiem. Tylko co ja robię źle. Podrzuciłam piłkę lekko do góry. Kopnełam ją do przodu i podbiegłam do niej i znowu ją kopnełam.
- Pamiętasz jak próbowałaś zrobić wilcze tornado i dopiero po wielu próbach Ci się to udało. - przekonywał mnie Fidio.
- Nie pocieszasz. Dobra spróbuje to jeszcze raz. Może Wilcze tornado i pęd wilka ma ze sobą jakiś związek. Może wtedy coś wymyśle.
Wziełam piłkę i postawiłam ją na boisku. Kopnełam ją do góry. Podskoczyłam obracając się wokół własnej osi a zaraz podemną wystrzelił słup zorzy polarnej a za nią odrazu wilk. Mocno kopnełam piłkę i krzyknełam:
- WILCZE TORNADO - i piłka popędziła w mroźnym powietrzu do siatki. Można było je czuć
- Wymyśliłam!
- Co? - spytał zdziwiony
- Może przy ostatnim kopnięciu trzeba zrobić pół obrotu i wtedy wyjdzie. - widać było że nic nadal nie rozumie.
- Widać że się nigdy nir poddajesz..
Na niebie były czarne chmury było widać że zaraz zacznie padać i robiło się ciemno ale chciałam wypróbować ten schemat. Zrobiłam wszystko tak jak mówiłam wcześniej. Pojawił się las, a jak kopnełam piłke popędził za nią wilk.
- PĘD WILKA - krzyknęłam i piłka popędziła do siatki w pysku wilka. Prawie ją rozerwało.
- To było niesamowite! Może zrobimy pojedynek 1 na 1? - krzyknął do mnie - Do 1 gola co ty na to?
- Jasne
Zagraliśmy nikt nie odpuszczał wkońcu Fidio przedarł się i strzelił gola. Zaczeło mocno lać i rozpętała się prawdziwa burza.
- Chodźmy do mnie jest najbliżej. - zaproponował
- Okej
Pobiegliśmy do jego domu. Po drodze nieźle zmokliśmy. Byliśmy cali przemoczeni. Drzwi otworzyła nam jego mama.
- Mamo przyprowadziłem Margaret.
- Dobry wieczór - przywitałam się
- Dobry wieczór - odpowiedziała - wejdźcie pewnie bardzo przemokliście.
Bardzo lubiłam mame Fidio była troskliwa i czuła a ja od przeprowadzki z Japonii nie zaznałam żadnej miłości zazdrościłam tego Fidio. Ona podała mi ręcznik żebym się chociaż troche wytarła. Na całe szczeście w torbie miałam ciuchy na zmiane. Poszłam do łazienki i przebrałam się w coś takiego⬇

(bez czapki z daszkiem i okularów)

Poszłam do pokoju Fidio on też się już przebrał.
Siadł na podłodze, a ja koło okna. Zaczeło jeszcze mocniej padać nic nie było widać.
- Chyba jeszcze długo popada tak mocno. - powiedział znudzonym głosem
Nagle do pokoju wparował młodszy brat Fidio, Romano.
- Braciszku pomożesz mi z lekcjami? - zapytał popatrzył się na mnie - nie wiedziałem że przyprowadziłeś swoją dziewczyne.
Oboje z Fidio się zarumieniliśmy i zrobiliśmy wielkie oczy.
- Kolejny raz Ci to powtarzam to nie jest moja dziewczyna - zrobił mine zażenowanego. Chciało mi się z niego śmiać.
- Dobla rozumiem to pomożesz mi z tymi lekcjami?
- Jutro dobrze?
- Tak - i wyszedł
Mama Fidio przyniosła nam ciastka i kakao.
- Może zostaniesz u nas na noc pewnie jeszcze długo popada? - zaproponowała mi
- Z przyjemniścią tylko napisze do mamy.
- Nie ma sprawy - i wyszła
Często zostawałam na noc u niego. Była 21 kiedy Fidio zaczoł rozmawiać:
- Dlaczego właściwie masz inne nazwisko od twojej mamy i sióstr? - jego pytanie mnie zaszokowało. To prawda zawsze mówiłam moje prawdziwe nazwisko zamiast Bjergsen. Nigdy nie mówiłam nikomu o tym to była moja największa tajemnica ale wkońcu musiałam mu o tym powiedzieć był moim najlepszym przyjacielem.
- To nie jest moja matka i siostry. - zaczełam
- Jak to? - zdziwił się
- To jest moja ciotka i kuzynki. Ja mam brata i tak naprawdę mieszkałam w Japonii a nie w Porto Corsa. - czas był mu to wszystko wytłumaczyć i wyjaśnić.
- Czemu mnie okłamywałaś.

- Nie mogłam inaczej możliwe by wtedy było że on by mnie dopadł - chciało mi się płakać
- Kto?
- Rey Dark
- Kto to?
- To podły człowiek. Chciał żebym wstąpiła do Akademii Królewskiej. Wiedział że wnuczka Dejwida Evansa może go pokonać i odkryć jego niecne plany.
- CWILE TY JESTEŚ WNUCZKOM WIELKIEGO DEJWIDA EVANSA, LEGENDARNEGO BRAMKARZA!? - zrobił minę zaszokowanego ale też nie było w jego głosie przekonania.
- Tak. Słyszałeś o nim?
- No pewnie
Właśnie do pokoju weszła mama Fidio
- Kładźcie się już spać - powiedziała i wyszła.
Położyliśmy się spać ja na łóżku a on na materacu nadmuchiwanym na podłodze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro