,,Nadchodzi ochroniarz przed boyfriend"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pow. Mark
- Przepraszamy - powiedział Axel stojąc koło Margi o kualach chociaż ona była tak samo.
- Nie przejmujcie się damy sobie radę w półfinale - podniosłem zaciśniętą pięść do góry.
Naprawdę mieliśmy pecha skoro Margaret i Axel mieli kontuzje akurat przed finałami. Skineli mi głową i wsiedli do taksówki która miała ich zawieść do domu.

Pow. Margaret
No świetnie. Akurat przed finałami musiałam skręcić kostkę. Jakim cudem się pytam. Jakim cudem. No tak gdyby nie ten napastnik z Robotów. Wszystko było by dobrze. Jedyny plus z tego wszystkiego był taki że nie musiałam chodzić do szkoły. Siedziałam na łóżku i głaskałam Błyskawice przy okazji przeglądając informacje o Reyu Darku na laptopie.
- No co chyba powinnam zabierać Cię na treningi. Przynajmniej byś się rozerwał - uśmiechnełam się.
Nagle zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam nieznany numer ale pod numerem zobaczyłam Rosję. Zdziwiło mnie to mega. Pewnie ktoś za dużo wypił i założył się z kumplami w Moskwie. Rozłączyłam się. Za 5 minut znowu zadzwonił i znowu. Gdy tylko rozłączałam to za chwilę od nowa dzwonił. Wkurzyłam się i odebrałam.
- Co kuźwa!? - odebrałam wkurzona.
Usłyszałam tylko męski śmiech podchodzący pod nastolatkowy.
- Ładnie to się tak do starszego brata odzywać? - CH-CHWILA CO!?
- CH-CHWILA CO!? - krzyknełam do słuchawki.
- Spokojnie siostrzyczko - powiedział. - Przyjechałem do Japonii na tydzień bo mam tu mecz. Mama o wszystkim wie. Skoro wam powiedziała o mnie pomyślałem że moglibyśmy się poznać i pogadać.
- Posłuchaj koleś. Nie spotkam się z tobą bo Cię nawet nie znam. - byłam nadal wkurzona na tego typa.
- To zapytaj się mamy. - powiedział spokojnie.
- Tak jakby narazie nie mogę chodzić. - powiedziałam z irytacją. Chyba każdy wie o mojej kontuzji.
- Poczekam tylko tydzień narazie siostrzyczko. Oddzwoń - powiedział i się rozłączył.
Po chwili weszła mama z rosołem.
- Hej kochanie jak się czujesz? - zapytała uśmiechając się.
- Dobrze. - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. Położyła mi rosół na takim stoliczku do śniadań do łóżka. - Mamo?
- Hmm? - już miała wychodzić ale odwróciła głowe.
- Rozmawiałaś z Taiyou nie dawno? - zapytałam.
Na chwilę odwróciła wzrok.
- On wie o twoim guzie. Może przez telefon żartował ale tak naprawdę bardzo się o ciebie martwi. Cały czas oglądał Twoje mecze. Jak byłaś we Włoszech to na nie przychodził. Tak samo wie o twoim wypadku. Przyszedł wtedy do ciebie. - powiedziała mi całą prawdę ale nie odpowiedziała mi na moje pytanie.
- Dobra dobra a co z moim pytaniem? - zapytałam zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Tak, ja wiem że się chce z tobą spotkać - dziwne nagle wyczułam coś od niej tajemniczego.
- No dobrze - powiedziałam.
Time skip 2 dni później
Siedziałam na ławce w parku czekając na niego. Uwielbiałam takie wieczory. Było jeszcze ciepło. Błyskawica był przy mnie. Po chwili zobaczyłam wysokiego mężczyzne z kaszttanowywmi włosami które mu spadały lekko na twarz. Prawie miał takie same oczy jak ja i piegi też jak ja. Pytanie czy tylko ja w tej rodzinie muszę być najniższa.
- Hej siostra - powiedział.
- Hej? - odpowiedziałam nie pewnie.
- Mogę? - zapytał patrząc na wolne miejsce na ławce.
- Tak - odpowiedziałam.
On siadł. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- To o czym chciałeś pogadać? - zapytałam pierwsza przerywając tą nie znośną do wytrzymania i krępującą ciszę.
- Ogólnie - odpowiedział - Podziwiam Cię pod względem piłkarskim.
- Jak można mnie wogóle nie podziwiać. - powiedziałam żartobliwie przy okazji wbijając szpilę.
Zaśmiał się.
- Tak ale na poważnie. Jesteś świetnym piłkarzem. Mam nadzieję że raz chociaż zagramy... - uśmiech mu na chwilę zszedł z twarzy.
Czy dosłownie każdy musi mi przypominać o mojej chorobie.
- Napewno. Będę jeszcze walczyć. Porozmawiam z lekarzem czy coś się da zrobić - powiedziałam ściskając materiał spodni na udach.
- Wierzę w to - odpowiedział - Posłuchaj Margi - nie nazywaj mnie tak! - jest jeszcze jeden powód dla którego chciałem się z tobą spotkać. Znaczy dwa. - gdy to ostatnie powiedział lekko się uśmiechnął.
- Hmm? - popatrzyłam się na niego z zaciekawieniem.
- Posłuchaj cała nasza trójka się wpakowałam w to gówno. - jakie gówno o czym on mówi. - Mam na myśli mnie, tatę i ciebie. Chodzi o sprawę Reya Darka. - nawet on mi niech o tym nie mówi. - Dla tego mieszkam teraz w Rosji. Podobno Dark też tam prowadzi swoją działalność. - popatrzyłam się na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Naprawdę? Nie wiedziałam - tylko to wydusiłam z siebie - A druga sprawa?
On się uśmiechnął. Wyciągnął swój telefon i zaczął coś w nim szukać. Gdy tylko to znalazł to pokazał mi zdjęcie.

- Moje maleństwa - powiedział.
Patrzyłam na nie oniemiała. Jakby wszystkie słodycze świata zebrały się w tych maleństwach. Patrzyłam na nie zauroczona.  Później popatrzyłam się na niego z miną cichej furii.
- No to teraz masz u mnie przerąbane! Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś!? Że jestem ciocią! - wkurzyłam się na niego.
- Spokojnie mają dopiero 2 tygodnie. - powiedział ustawiając ręce w geście obronnym - Chłopiec to Matthew a dziewczynka Margaret. - uśmiechnęłam się jak to powiedział cała złość mi na niego przeszła.
Później poszliśmy na lody.
Time skip dzień meczu
- ŻE CO!? NIE ZAŁOŻE TEGO NIGDY W ŻYCIU A POZA TYM NIE JESTEM MENADŻERKĄ! JESTEM NAPASTNIKIEM RAIMONA! - byłam wkurzona nie złoże stroju pokojówki.
- To dlaczego nie jesteś w pierwszym składzie albo chociaż nie jesteś przebrana? - kłóciła się ze mną ta menadżerka
- Bo mam kontuzje i dlatego nie gram! - byłam jeszcze bardziej wkurwiona. Dla mnie to jest utrata honoru założenie czegoś takiego. Nienawidzę tej szkoły.
- Będziemy się czuły urażone jak tego nie zrobisz. - powiedziała ta pierdolona menadżerka.
- Mam... - w tej samej chwili Hikari i Mela mnie zatrzymałay a chciałam powiedzieć mam to w dupie.
- Ona tak tylko mówi już idzie się przebierać. - starała się mnie powstrzymać Mela.
Cat tylko stała i się przyglądał nie wiem czemu widziałam satysfakcję w jej oczach.
- Wcale że nie!... - próbowałam protestować ale coś nie wyszło. Mela popatrzyła się na mnie wrogim wzrokiem. Miałam to gdzieś
- To dobrze, to są wasze stroje. - podała nam jeszcze resztę strojów ta druga pokojówka.
- Kto wymyślił taki durny zapis!? - jeszcze protestowała Nanami
- Nasz mistrz... znaczy nasz trener. - odpowiedziała ta pokojówka i wskazała na ręką na tego trenera, który siedział i żarł arbuzy.
Wkońcu przegrałam tą kłótnie i musiałam iść się przebrać. Po chwili wróciłyśmy w stojach pokojówek. Cała drużyna Otaku i nasza się na nas popatrzyła. Raimon się lekko zarumienił a nasi przeciwnicy patrzyli się jak zauroczeni i cali zrumienieni. Zrobili mam kilka zdjęć chociaż my z Nanami protestowałyśmy. Szybko usiadłam na ławce. Axel się na mnie popatrzył.
- Nic nie mów. - powiedziałam do niego wkurzona. Siedziałam obrażona.
Widziałam że trudno było mu się nie śmiać ze mnie.
- Zamknij ten swój ryj - powiedziałam wkurzona jeszcze na niego.
- Dobrze ale dla mnie byś się mogła tak codziennie ubierać - powiedział nabijają się dalej ze mnie.
Trzepnełam go mocno w głowę.
- Żartowałem przecież - powiedział na swoją obronę.
- Jeśli chcesz dzisiaj przeżyć to się nie odzywaj. Zrozumiano!? - nadal byłam na niego wkurwiona.
- Tak tak - odpowiedział nadal powstrzymując śmiech
Pow. Axel
Może teraz tylko się z ciebie śmiałem ale naprawdę słodko wyglądasz jeszcze jakbyś zrobiła te swoje policzki wiewiórki.
Pow. Kevin
Dlaczego ja się rumienie i mam dziwne uczucie w brzuchu jak patrzę na tą debilkę. Tak samo dlaczego wystraszyłem się o nią jak upadła wtedy podczas meczu z Mechatronikum.
Pow. Margi
Zaczął się mecz. Na początku szło nam słabo ale ich dziwne zachowanie nas dekoncentrowało. To oni strzelili pierwsi bramkę ale na szczęście nie wierzę że to mówie Willy ich rozgryzł i to dzięki niemu wygraliśmy. Teraz nas czeka finał regionu!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro