,,Pierwsze spotkanie i nowa ja"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ała to wcale nie boli - chwyciłam się za stope. - dobra jeszcze raz - powiedziałam do siebie. Znowu kopnełam w opone. Tym razem to bardziej zabolało od poprzedzniego razu.
- Jeszcze raz. - powiedziałam do siebie
Tym razem opona mnie odżuciła
- Jeszcze raz.
Robiłam tak dużo razy ale za każdym razem mi się nie udawało ale się nie poddałam. Nagle na moje miejsce treningu przyszedł jakiś wysoki mężczyzna w brązowych włosach i z takimi samymi oczami jak moje. Dziwnym trafem go nie zauważyłam. Robiłam dalej swoje.
- Jeszcze raz. - mówiłam sama do siebie i powtarzałam to ćwiczenie. Znowu nic nie wyszło. Zrobiłam sobie przerwe. Wziełam wode, usiadłam i napiłam się. Nagle ten mężczyzna podszedł i zapytał mnie:
- Kogo jest ten notatnik?
- Mojego taty i mojego dziadka. - odpowiedziałam - przepraszam ale musze dalej trenować.
- Rozumiem - powiedział
Ja wróciłam do treningu. Kurde czemu musi to tak boleć. Jednak ten mężczyzna sobie nie poszedł tylko stał i gapił się ze zdziwieniem.
- Może przed kopnięciem opony spróbuj ją podrzucić rękami  - powiedział
Już miałam coś powiedzieć kiedy chwile się zastanowiłam i to nie było nawet takie głupie. Dobra spróbuje. Zrobiłam to co ten mężczyzna mi powiedział i faktycznie było mi lepiej.
- Dziękuje panu za radę. - powiedziałam i się uśmiechnełam.
- Nie ma sprawy.
- Wogóle kim pan jest? - zapytałam
- Rozumiem, to zrozumiałe że możesz mnie nie pamiętać. - zdziwiłam się tym co powiedział. CHWILA, TO NIE MOŻE BYĆ..... . Podał mi zdjęcie. Byłam tam ja, mój brat, mama i Błyskawica.
- Ja mam takie samo zdjęcie. - powiedziałam.
- Jestem Endou Akihito i jestem twoim ojcem.
- Co!? - nie mogłam w to uwieżyć. - ale jak to?
Nagle zadzwonił mu telefon.
- Rozumiem - powiedział do słuchawki. Schował telefon z powrotem do kieszeni. - Przepraszam Cię ale musze iść to pilne. - powiedział
- Dobrze ale możesz mi odpowiedzieć na pytanie. Dlaczego nie odzywałeś się przez te wszystkie lata i nic o tobie nie wiedziałam? - prawie powiedziałam to przez łzy.
- Przepraszam ale narazie nie moge Ci tęgo wytłumaczyć chociaż naprawde bardzo bym chciał. - powiedział smutnym głosem. Odwrócił się i poszedł.
- Dlaczego on nie chce ze mną rozmawiać? Przecież nie znałam go przez te wszystkie lata. Miałam prawo do wyjaśnień. - kontynuowałam swój trening. Skończyłam na napastnika zaczełam na bramkarza. Kiedy skończyłam było już ciemno rozmyślałam o tym wszytkim i nie myślałam o czasie. Popatrzyłam na zegarek. 22.34!!!!!
- Mam przerąbane! Mam nadzieje że ciotka gdzieś wyjechała. - szybko spakowałam swoje wszystkie rzeczy i biegłam ile sił w nogach do domu. Kiedy dobiegłam do domu była za 10 11. Weszłam ukradkiem do środka. Wyjątkowo miałam szczęście. Przede mną staneła Zita w jakiejś brązowej masecze i z turbanem z ręcznika na głowie. Roześmiałam się.
- CO TY TUTAJ ROBISZ O TEJ PORZE!? - wydarła się. No to czas na rewanż.
- Nic papugo. Przynajmniej mam zajecia i robie coś przez cały czas w poruwnaniu do ciebie. Bo ty tylko siedzisz, pachniesz i wyglądasz jak żywa lalka barbie. - naprawde tak wygląda.
- Przegoniłam bym Cię nawet z zamkniętymi oczami. - dobra nie mam pytań
- Jeśli tylko byś wystartowała klusko. - powiedziałam to tylko dlatego żeby się odemnie odczepiła i miałam racje. Zita poszła wkurzona do pokoju a ja do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki zjadłam je i poszłam do swojego pokoju. Umyłam się i wróciłam do pokoju w piżamie. Błyskawica leżał na swoim posłaniu i cichutko pochrapiwał. Pogłaskałam go. Opowiedziałam mu wszystko co się zdarzyło i o moim tacie też. On tylko podniusł głowe zamerdał ogonkiem i poszedł dalej spać. Ja też poszłam spać.
Time skip tydzień później
Wstałam oczywiście za późno i musiałam lecieć na złamanie karku do szkoły. Znowu jakimś cudem zdążyłam. Po lekcjach poszłam odrazu na trening. Po treningu podszedł do mnie Nakata:
- Hej Margarettõ możemy chwile porozmawiać? - zapytał się
- Jasne nie ma sprawy. - odpowiedziałam i się uśmiechnełam
- Następny mecz jaki gramy. Jest z Sycylijczykami i ten mecz zadecyduje o tym czy dostaniemy się do mistrzostw czy nie i mam pewien plan.
- Jaki plan? - zdziwiłam się
Wiem że on ma różne dziwne pomysł ale i tak się troche boje.
- Posłuchaj Blasi nadwyreżył ręke podczas ostatniego meczu i o tym wiesz. Wiesz też dobrze o tym że nie mamy rezerwowego bramkarza.
- I do czego zmierzasz? - zapytałam
- Chce żebyś ty staneła na bramce.
- JA!? Ja jestem przecież napastnikiem.
- Widziałem twój trening. Skoro umiesz zatrzymać opone to ze strzałami Sycylijczyków też sobie pordzisz.
- Skąd o tym wiesz!?
- Wczoraj Cię widziałem jak trenowałaś a poza tym trudno nie zauważyć że prawie ciągle chodzisz w plastrach i bandażach.
Uśmiechnełam się z zakłopotaniem i podrapałam się z tyłu głowy.
- Masz racje - powiedziałam
- A i jeszcze jedna sprawa chciałbym żebyś się wyćwiczyła na pozycjach obrońcy i pomocnika.
- Jasne. To będzie świetne wyzwanie.
Time skip następny dzień pół godz. przed treningiem
- Czas na moje nowe techniki - powiedziałam do siebie i wziełam rękawice bramkarskie dziadka które od razu schowałam do torby. Zeszłam na dół i wyszłam z domu. Przeszłam koło koloseum. Wyjątkowo dzisiaj. Kiedy przyszłam pod centrum szkoleniowe jedna z menadżerek przywitała mnie pod drzwiami i dała mi strój bramkarski. Poszłam do szatni. Kiedy się przebrałam założyłam rękawice dziadka i wyszłam na murawe. Wszscy już tam byli. Podeszłam do nich i stanełam koło Fidio.
- Skoro już wszyscy są. Możemy zaczynać. Zaczniemy od rozgrzewki. - powiedział trener
- Così! (tak) - odkrzykneliśmy
Rozgrzewka przebiegła tak jak zawsze. Dopiero po niej dowiedziałam się co dzisiaj będziemy robić.
- Ja z Fidio, Rafaell i Blasi. Będziemy pomagali Margarettõ na bramce a reszta niech się zajmie indiwidualnym treningiem. - powiedział Nakata
- Così! - odkrzykneli nie wiem po co.
Każdy poszedł do swoich zajeć. Ja poszłam na bramke. Blasi stanoł niedaleko a Fidio z Nakatą i z Rafaelem na pozycji strzelających. Fidio wzioł piłke i postawił ją przed sobą.
- Zaczynam! - krzyknoł
- Dawaj!
Kopnoł piłke a ja ją zatrzymałam. Tak było też z następnymi. Przez 2 godz. tak broniłam.
- Nieźle Ci idzie! - powiedział Blasi
- Dzięki!
- Dobra teraz czas na coś trudnego. - powiedział Fidio. Pokiwali głową z Nakatą.
- MIECZ ODYNA! - wykonał swoją nową technike histasu Fidio.
- BOSKA RĘKA! - czas było na technike dziadka. Zatrzymałam piłke z łatwością. Odrazu cała drużyna się na mnie popatrzyła ze zdziwieniem.
- Co? - zapytałam
- A więc to jest ta słyna boska ręka. - powiedział Blasi.
- Co stara technika mojego dziadka? - jeszcze raz zapytałam
- TWOJEGO DZIADKA!? - prawie cała drużyna się zdziwiła. Oprócz Fidio.
- Chwila chcesz przez to powiedzieć że Endou Daisuke to twój dziadek? - zapytał się mnie Blasi
Pokiwałam głową na tak.
- Dobra mi'na kontynuujemy trening! - krzyknełam do nich a oni popatrzyli się na mnie jak na kosmitke.
- To znaczy wszyscy kontynuujemy trening!
- Così! - odkrzykenli mi wszyscy
Trening przebiegł dobrze ale nadal nie dawało mi spokoju to co powiedział mi mój tata.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro