,,To cud!"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Time skip 7 miesięcy później
Pow. Gouenji
Codzienie od 7 miesięcy przychodziłem do niej tak samo Matteo ale on rzadziej. Siadłem na krześle i chwyciłem ją za ręke i przyłożyłem do mojego policzka. Miała zamknięte oczy nadal. Nie mogłem pogodzić się z myślą o tym że ona tu leży i cierpi. Nienawidze tego kto to zrobił. Dobra raz kozie śmierć jak coś to mi przecież na nieszczęście nie odpowie.
- Magarettõ. Mam nadzieje że mnie słyszysz od dawna chciałem Ci o tym powiedzieć ale nie potrafiłem się przyznać. Kocham Cię i nie moge żyć bez ciebie. Prosze obudź się. Jeśli nie chcesz zrobić to dla mnie to zrób to dla piłki nożnej którą tak kochasz.... - nie dałem rady. Czułem jak łzy napływają mi do oczu ale się powstrzymałem chociaż bardzo chciało mi się płakać. Poczułem jak ścisneła lekko moją dłoń.
- Gouenji... - usłyszałem cichy głos. NIE TO NIEMOŻLIWE! Popatrzyłem się na nią. Ona miała nadal zamknięte oczy. Tak samo ucisk się rozluźnił. Znowu miała taka samą bezwładną ręke jak przed chwilą. Po kilkunastu minutach musiałem wyjść.
Time skip tydzień później
Pow. Endou
Weszłem do niej. Ona leżała z zamkniętymi oczami. Usiadłem koło niej i położyłem piłke pod jej ręką. Zawsze tak robiłem kiedy do niej przychodziłem. Opowiadałem jej o piłce nożnej, treningach i Raimonie. Nagle usłyszałem głos Margi.
Pow. Margarettõ
Nagle poczułam pod palcami. Najukochańszą rzec w moim życiu. Piłke do nogi. Potem usłyszałam głos mojego brata. Mówił o swojej drużynie, piłce nożnej.
- Mamoru... - powiedziałam do niego. Nie otwarłam jeszcze oczu bo nie miałam siły. Tylko się uśmiechnełam. Chyba teraz przeżył swój największy szok w życiu. I tylko to zdołałam powiedzieć - Sakkā wa hontōni kūrudesu (piłka nożna jest naprawde fajna). - otworzyłam powoli oczy. Popatrzyłam się na niego.
- MARGARETTÕ! - nie wytrzymał. Pewnie myślał że to cud. Przytulił mnie.
- Dobrze, bo zaraz mnie udusisz. - powiedziałam słabo. Nie doszłam jeszcze do siebie. Poczułam nagle ból w kolanie i syknełam z bólu. Wtedy Mark mnie puścił. Co się właściwie wtedy stało.
- Co się właściwe stało? - zapytałam Marka.
W tej samej chwili jego uśmiech troche zbladł.
- Miałaś wypadek samochodowy z jakąś dziewczynką. - Julia - Miałaś operacje na kolano i zapobiegającą krwotokowi. Byłaś 7 miesięcy w śpiączce. Tak w skrócie.
- Teraz sobie przypominam. Biegłam na mecz kiedy zdarzył się wypadek. Jakiś debil wyprzedzał na przejściu dla pieszych. Wtedy nie mogłam nic zrobić.... - ,,Nie mogłam nic zrobić, Julia." - Mam pytanie wiesz co z tą dziewczynką?
- Niestety nie.
Posiedział u mnie chwile a później wyszedł.
Time skip następny dzień
Pow. Gouenji
Szłem korytarzem szpitalnym kiedy nagle koło mnie przechodził mój ojciec. Tylko się uśmiechnoł i poszedł w swoją strone. ,,Co to miało znaczyć nigdy nie widziałem żeby się uśmiechnoł od śmierci mamy i wypadku Juli i Margarettõ.". Podszedłem pod sale. Drzwi były uchylone. Już miałem wchodzić kiedy wryło mnie w ziemie. Margarettõ WYBYDZIŁA SIĘ ZE ŚPIĄCZKI. Leżała na łóżku i przeglądała jakiś stary zeszyt. Nie mogłem zrobić żadnego ruchu zbyt byłem zaskoczony. Zauważyła mnie i się uśmiechneła.
Time skip 2 dni później
Nudziło mi się strasznie. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit próbując sobie przypomnieć co dokładnie się stało. Nagle z nudów po prostu zasnełam. Nagle przed moimi oczami ukazała się jasana biel. Później zobaczyłam mnie trzyletnią idącom razem z mamą i z Endou na Okinawie. Pamiętam to! To wtedy pierwszy raz się spotkałam z piłką. Tam stał ten sam garaż i ten sam pies, który utknoł w garażu. Mała ja pobiegłam mu pomóc ale kiedy go wyciągałam jakaś belka zaczeła na mnie spadać. Wtedy ten chłopak kopnoł piłką w tą belke i odleciała na bok. Zaraz po tym zobaczyłam siebie czteroletnią w żółtym podkoszulku, w granatowych ogrodniczkach i jak zawsze całą w plastrach. Biegałam za piłką po całym boisku nad rzeką. Spróbowałam kopnąć na bramke ale piłka poleciała i walneła jakiegoś chłopczyka. Pamiętam ten moment wtedy po raz pierwszy spotkałam Gouenji-kun. Mała ja podbiegła do niego przestraszona i zapytała czy nic mu nie jest a on odpowiedział że nie. Mała ja uśmiechnełam się i zapytałam moje słynne zdanie: Sakka yarouze! (Zagrajmy w piłke!). Wtedy nie myślałam że staniemy się najlepszymi przyjaciółmi i znowu jakbym w śnie przeniosła się w czasie zobaczyłam moment kiedy poznałam Paolo Bianchi a później zostanie mistrzem Włoch. Obydwa turnieje Kirkwooda i to co przez co mam traume moment wypadku. Obudziłam się cała przestraszona i zdyszana. Na całe szczęscie to był tylko sen i nigdy to już nie wróci. Nie całą godzine później pielegniarka weszła do pomieszczenia.
- Witaj Margarettõ, jak się czujesz? - zapytała
- Słaba jestem ale tak to dobrze. - powiedziałam i się lekko uśmiechnełam.
- Może pan wejść - powiedziała patrząc na drzwi.
W tej samej chwili wszedł troche stary pan w długim zielonym płaszczu.
- Witaj Endou jestem detektyw Ogniwara. - pokazał mi odznake - Mam pare pytań do ciebie.
- Dobrze - powiedziałam. W tej chwili pielengniarka wyszła z sali.
Detektyw usiadł na krześle.
- Posłuchaj czy pamiętasz czy przed wypadkiem kogoś dziwnego spotkałaś? - troche zdziwiło mnie to pytanie. Chwile musiałam się nad tym zastanowić ale wkońcu sobie przypomniałam.
- Tak - odpowiedziałam
- A wiesz kto to był? - zapytał
- Niestety nie. - pokiwałam przecząco głową - ale pamiętam że mówli że mam z nimi iść do Akademii Królewskiej i że mistrz Kageyama będzie bardzo zadowolony moją obecnością.
Detektyw się nie odzywał widać było że się nad czymś zastanawiał.
- A pamiętasz coś jeszcze? - zapytał po długiej chwili ciszy.
- Tak mówli coś że wilczek zbliża się do jaskini czy coś... ale nie wiem czy dobrze usłyszałam.
- Dobrze dziekuje Ci to dla nas bardzo ważne. Jakbyś coś sobie przpomniała to zadzwoń. Dobrze? - zapytał i już miał wychodzić.
- Hai - odpowiedziałam krótko
- A i jeszcze jedno wyzdrowiej i uważaj na siebie. Dowidzenia.
- Dowidzenia - zdążyłam powiedzieć zanim wyszedł
Time skip 2 tygodnie później
Pow. Gouenji
Szedłem właśnie korytarzem do Margi. Kiedy nagle zobaczyłem że drzwi w sali są uchylone. Margaret rozmawiała z moim ojcem.
- Będzie potrzebna operacja. Nie teraz albo jutro ale za jakiś czas. Jeszcze przez ten wypadek. Twój organizm powoli nie wyrabia. Wiesz dobrze że jeśli to się stanie to możesz całkiem się wyniszczyć. - powiedział mój ojciec. Jak to wyniszczyć i jaka operacja!?
- Wiem o tym ale ja nie potrafie przestać grać w piłke nożną. - powiedziała
- Narazie musisz zapomnieć o piłce nożnej. - to musiał być dla niej cios w samo serce - Nawet teraz nie wiadomo czy kiedy kolwiek staniesz na boisku przez twoje kolano. - widziałem że posmutniała - Tak samo dobrze wiesz że gra w piłke to duże opciążenie dla twojego organizmu. Za niedługo zaczynasz rechabilitacje. Jeśli przyniesie to odpowiednie efekt wtedy możemy zacząć rozmawiać o piłce ale narazie nie możesz grać w piłke.
- Dobrze prosze pana. - powiedziała smętnym głosem.
- Dowidzenia - i wyszedł.
Schowałem się żeby mnie nie widział. Teraz musiałem się dowiedzieć całej prawdy. Weszłem do jej pokoju. Była załamna. Popatrzyła się na mnie i troche się wystraszyła.
- S-słyszałeś? - zapytała
- Tak, nawet za dużo. Możesz mi wkońcu powiedzieć prawde? - zapytałem ze swoją poważną miną. Ona tylko westchneła.
- Jestem chora na pigeremie od urodzenia (sama wymyśliłam. autorka.). To choroba, która wyniszcza organizm od środka. W niektórych przypadkach może być nawet śmiertelna. - powiedziała. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nigdy nic nie mówiła czy coś ją boli albo jej coś dolega. Zawsze miała uśmiechniętą twarz.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? - zapytałem. Zakochałem się w niej. Myślałem że wiem o niej wzystko a tak naprawde nie wiem o niej nic.
- Nigdy nie ufaj ludziom. - powiedziała - I tej zasady się trzymam. Nie ufam nikomu. Nawet tobie i mojej rodzinie. - to mnie mocno zabolało.
Wiedziałem ile przeszła i ma powody żeby nie ufać ludziom. Miałem coś powiedzieć ale się powstrzymałem. Widziałem w jakim jest stanie.
Time skip 3 miesiące później
Pow. Margarettõ
- Gratulacje Margarettõ. Rechbilitacja przynosi duże efekty nie długo bedziesz mogła wyjść ze szpitala. - powiedział tata Gouenji-san - Ale i tak będziesz musiała stawiać się na kontroly co dwa tygodnie.
- Dobrze. Dziękuje prosze pana. - i wyszedł znowu zostałam sama. Gouenji, Endou i Matteo przychodzili do mnie prawie codzienie. Nie długo wyjde z tego znienawidzonego szpitala. Po wyjściu ze szpitala miałam chodzić do gimnazjum Raimona. Musiałam powtarzać 2 klase więc teraz bede chodzić tak jak Endou ale nie wiem do jakiej klasy. Nie chciałam chodzić z powrotem do Kirkwooda bo wiem że cała szkoła mnie teraz nienawidzi.
Time skip tydzień później
- To twój wypis ze szpitala. - powiedział doktor i podał mi kartke
- Dziękuje prosze pana. - wziełam od niego kartke
Wyszłam ze szpitala. Odebrała mnie mama i Endou. Później wróciłam do domu i do mojego Błyskawicy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro