„Zniszczyć niezniszczalny mur"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Komentator: Do licha na co oni czekają?

- Trenerze przecież mamy tutaj pełną jedenastkę - powiedział Nathan
- Proszę pozwól nam wyjść na boisko. - powidział mops (Kevin).
- Macie 30 sekund - powiedział sędzia patrząc na zegarek.
- Proszę trenerze pozwól nam wyjść - powiedziała błagająco Hikari.
- No nareszcie - powiedział trener i popatrzył się na wejście.
Wszyscy się popatrzyliśmy w tamtą stronę. Nie to nie możliwe to nie może być prawda. Jude Sharp!?
- Niemożliwe! - wszyscy krzyknęliśmy razem

- Jude co ty tu? - powiedział zdziwiony Mark.
Nie tylko on był zdziwiony cała drużyna była w szoku. I teraz kurwa będę musiała z tym idiotą grać?
- Co tu się dzieje trenerze? - zapytała się cała zdziwiona Hikari trenera.

Komentator: Jude Sharp? Czy ja dobrze widzę? Przecież to kapitan Akademii Królewskiej.

Nadal nie mogę w to uwierzyć. Miałam ciągle minę wtf. Nawet nasi przeciwnicy byli zdziwieni takim obrotem sprawy. Po chwili komentator zaczął coś szukać w zasadach i to faktycznie było dozwolone. Popatrzyłam się na Axela i on faktycznie się lekko uśmiechał. Czyli musiał o czymś wiedzieć o czym my nie wiemy. Po chwili po do nas podszedł
- Liceum Zeusa jeszcze mnie popamięta z wami będę mógł pomścić Królewskich - powiedział Jude i popatrzył się na Marka
- Super wiedziałem że się nie poddasz i będziesz chciał wyrównać rachunki z liceum Zeusa - debil podniósł zaciśniętą pięść do góry.
- Gość ma motywację - dodał Kevin

Time skip mecz

Komentator: Proszę państwa dzisiaj zmierzą się dwaj giganci. Technikum Rolnicze słynące ze swoje obrony ze stali i tegoroczni debiutanci. Szkoła Raimona! a to pierwszy mecz finałów strefy Footballu.

Zaczynaliśmy my. Odrazu było widać to samo co na wczorajszym treningu inaczej nie mogliśmy się totalnie zgrać. Tylko że było gorzej niż wczoraj aż  na taką grę nie dało się patrzeć. Podania był nieprecyzyjne. Nie mogliśmy normalnie do siebie podawać co za tym szło normalne funkcjonowanie naszej taktyki i stylu gry.

Komentator: Kolejne kluczowe podanie stracone.

Nie błagam nie każcie mi na to więcej patrzeć. Po chwili oni nam strzelili ale na całe szczęście spudłowali ale po raz rugi im się niestety trafili. Nie no nie wierzę. Przynajmniej co jest najlepsze w tym meczu Kevin nie gra. Oczywiście później komentator zachwalał ich niesamowitą obronę.
- Nie ma co się załamywać! Mamy jeszcze cały mecz do wygrania! - krzyknął pocieszająco Mark do całej drużyny.
Nagle Jude podszedł do Tod'a i Max'a i zaczął im coś tłumaczyć. Ciekawa jestem o czym im mówił. Po chwili oni odeszli od swoich normalnych pozycji. Co on znowu wymyślił. Zaczęliśmy od nowa grę ale oni odrazu przejęli piłkę.

Komentator: Technikum montuje jakąś wielką akcję!

Po chwili Tod przejął piłkę.
- Świetnie Tod podaj do Bobiego o 3 kroki dalej! - krzyknął Jude do niego.
- 3 kroki? Robi się! - odsunął się i podał do niego.
Wkońcu udało się normalnie poddać. Już rozumiem co on kombinuje! Stara się sprecyzować naszą grę bo każdy rozwinął się inaczej. Dlatego nie mogliśmy się zgrać tak samo na treningu było. No nieźle czterooka mucho. Zaczęliśmy od nowa kontratak.
- Gotowy Max? - krzyknął Boby
- Czekaj Boby! - krzyknął Jude i dopiero po chwili do niego krzyknął - Podaj!
Podał do niego i całe szczęście maniak czapkowy przejął.

Komentator: Szkoła Raimona nareszcie podaję celnie!

- Max tak jest! Pędź na bramkę! - krzyknął do niego Jude a Max się go posłuchał. - Podaj do Axela!
Po chwili dostał piłkę. Czemu nie ja!?
- W uliczkę - powiedział Max
Świetnie wkońcu mamy szanse strzelić. W sumie mieć go w zespole nie jest tak źle.
- Ogniste Tornado! - piłka poleciała prosto do bramki ale bramkarz obronił i piłka poleciała na aut.

Komentator: Było blisko ale drużyna Raimona musi się bardziej postarać.

W sumie dzięki niemu udaję nam się zgrać.
- Jude to było świetne zagranie! Jesteś świetnym rozgrywającym. - podbiegł do niego Mark z Todem. 
- Po prostu staram się utrwalić niektóre zagrywki - powiedział niewzruszenie Jude. Podeszłam do nich. Chyba rozumiem o co mu chodzi.
- Co masz na myśli? - zapytał Steve
- Cały czas odkrywacie w sobie nowe pokłady umiejętności. Wszyscy się rozwijają się imponująco ale nie tak samo i stąd wynika nasze nie zgranie. Rozumiecie? - powiedziałam i popatrzyłam się na Jude'a.
- To właśnie chciałem powiedzieć - odpowiedział mi i założył ręce na klatce piersiowej.
- To dlatego nasze podania nie funkcjonowały normalnie - powiedział Tod
- Dokładnie ale nie wiele brakuje aby to zmienić - odpowiedział im Jude
Mark go pochwalił. Później nasza gra zdecydowanie się poprawiła.

Komentator: Evans i spółka wkońcu odzyskali rytm gry!

Nagle kurwa wyjechali z swoją techniką i odrazu straciliśmy piłkę ale na szczęście Jude odrazu ją przejął wślizgiem. W sumie nie pokazali swojej obrony. No tak nawet nie mieli jak bo my im nie dawaliśmy szans.
- Margaret! - krzyknął do mnie i podał mi piłkę.
Nareszcie wkońcu dostałam piłkę. Po chwili dałam znak Axelowi
- Boski! - wykonałam swoją część techniki.
- Ogień! - i po chwili Axel swoją.
Dobra odwołuje to. Zobaczyliśmy ten stalowy mur, który się nazywał Mur Nieskończoności. Po chwili sędzia zagwizdał na przerwę. Kurwa przegrywamy. Nie dobrze. Zeszliśmy z boiska i zebraliśmy się przy naszej ławce.
- Panowie - dyskryminacja - jeszcze nie przegraliśmy mamy sporo czasu do nadrobienia. - powiedział pocieszająco Mark.
- Będziemy musieli częściej podawać do Margaret - powiedział Jude podchodząc do Mark. Co kurwa? - Mur nieskończoności jest skuteczny ale jest na niego sposób.
- Ale jaki? - zapytał Nathan
- Bardzo prosty wystarczy do tego 3 graczy. Axel uda że bierze udział w akcji wtedy ich zawodnik z numerem 5 będzie musiał go kryć i przez to nie będą mogli użyć muru. - wytłumaczył im Jude.
Większość się zgodziła ale Steve protestował
- Chwileczkę. Chcesz powiedzieć że Axel nie weźmie udziału w akcji? Przecież to nie w naszym stylu. Margaret i Axel są najlepsi i zawsze atakują razem. - powiedział wkurzony. Nawet to miłe.
- Nic nie rozumiesz. Zrozum to jest Strefa Footballu. Turniej który wyłania najlepszą drużynę w kraju. Słuchajcie stoimy u bram sukcesu. My tu nie tylko gramy w piłkę. Walczymy też o szacunek i uznanie całego kraju - a on co drugi Mark się znalazł ale on ma rację
Po tym wykładzie nawet Steve się zamknął.
- Decyduj - powiedział Axel i popatrzył się na mnie. Kiwnęłam głową na zgodę.
Zaczęła się od nowa gra. Technikum zaczęło a Jude przejął odrazu piłkę po kilku podaniach. Po chwili jeż według naszego planu zaczął biegnąć na bramkę i faktycznie go zaczęli kryć. Ja w tym czasie dostałam piłkę.
- Anioł Śmierci! - piłka po chwili leciała już do bramki.
Jednak udało im się zrobić mur nieskończoności ale jakim cudem.
Po chwili znowu strzeliłam ale razem z Nathanem Ognistym Kogutem. Tym razem też się nie udało. Gra stawała się coraz cięższa. Max miał piłkę a my wszyscy byliśmy otoczeni.
- Evans! - popatrzył się na mojego brata i krzyknął do niego
Po chwili Mark dostał piłke a Axelowi udało się wydostać. Strzelili razem Inazumą 1 ale nie udało się, niestety.
- Mało brakło - powiedział bramkarz - Żartowałem - prychnęłam zirytowana.
Myśl Margi. Myśl. Czemu teraz moje myślenie mnie zawodzi. Wszyscy byli przygnębieni ale Mark uraczył nas kolejna gadką motywacyjną o determinacji i to podziałało. Wszyscy go poparli. Od nowa zaczęliśmy grę, która była mega zacięta. Po chwili kiedy Jude przejął piłkę zaczęli od nowa swoją technikę. Wiem!
- Jude! - krzyknęłam do niego i pobiegłam a on kopnął piłkę do góry.
Po chwili ja z nim i z Judem wykonaliśmy nowy strzał i piłka się przebiła. Wszyscy byli w szoku.

Komentator: Mur nieskończoność wkońcu został przełamany! Wspaniała passa przerwana! Technikum Rolnicze na deskach!

Po chwili podbiegł do nas Mark.
- Udało się. Musimy strzelić jeszcze jedną bramkę! Naprzód! - krzyknął cały rozemocjowany.
Ostateczną bramkę ja strzeliłam swoim Wilczym Pędem. Udało nam się! Aż Sam się rozpłakał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro