"Czas zabawy się skończył"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie będę mówić kim jestem. Po prostu tego nie chce jak narazie robić z kliku ważnych powodów. Nie chce podawać swojej płci więc przyjmijmy że będę się posługiwał formą męską. Nie chce podawać swojego imienia, nazywajcie mnie jak chcecie. Chociaż może ustalę sobie imię... hmm... na przykład może Lucas. Dobra nie, stwierdzam że to jest bardzo głupi pomysł ale palnąłem wstęp. Nigdy więcej czegoś takiego. Nigdy w życiu i za wszelką cenę. Teraz się jakoś tak dziwnie czuję. Dobra wracając.

https://youtu.be/zOSMSG1sIEo

Stanąłem obok Białego Domu w USA. No dobra myślałem że jest większy chociaż i tak robi wrażenie. Dobra nie po to tutaj przyjechałem. Nie wiedziałem w sumie od czego zacząć i gdzie ja mam niby kurwa znaleźć tą drużynę. Nie mogli na przykład mnie wysłać do Nowego Yorku? Miałbym chociaż trochę radości z tych moich "wakacji" jak on to ujął. Teraz jakoś się muszę kurwa odnaleźć w Waszyngtonie i mi się to całkowicie nie podoba. Od tego zacznijmy że ja całkowicie nie wiem gdzie ja jestem. Znaczy mój jedyny punkt orientacyjny to jest siedziba prezydenta USA i nic poza tym. Sprawdziłem jeszcze raz adres w telefonie ale miałem totalną w pustkę w głowie. Jeszcze jak by to było Tokio albo jakieś inne miasto Japońskie to okej ale nie Ameryka. Gdzie króluje śmieciowe żarcie i orzeł z prezydentem na czele. Dobra to było chamskie, przepraszam. Wkońcu jednak ruszyłem się z miejsca przed siebie. To będzie długi dzień naprawdę. Rozglądałem się na wszystkie strony ale nic nie mogłem znaleźć. Jednak po dłuższych poszukiwaniach spytałem się jakieś kobiety.

- Excuse me, is there a soccer field somewhere nearby? (Przepraszam czy nie daleko jest tu boisko?) - wkońcu mi się ten pierdolony angielski przydał pierwszy raz w życiu. Znaczy nie pierwszy raz.
- The only thing I know is in a different district. (Jedyne jakie znam to jest w inej dzielnicy) - że co kurwa? Ona tak na poważnie? W innej dzielnicy? Dobra mam już ich po dziurki w nosie naprawdę. Jak akurat nie będą mieć treningu to im nogi z dupy powyrywam.
- Thank you for your help. Godbye. (Dziękuje za pomoc. Dowidzenia) Nawet nie czekałem na odpowiedź tej kobiety i to był błąd przecież ja nie znam tutaj żadnej dzielnicy.
Zacząłem od nowa poszukiwania bo co innego mogłem zrobić. Węstchnąłem zrezygnowany jak zobaczyłem na godzinę. Dochodziła 15 a ja byłem udupiony i do tego zgubiony w Waszyngtonie. Po prostu super. Dobra trzeba skorzystać z nawigacji. Jeszcze przed tym chodziłem bez celu. Znaczy mając cel ale się zgubiłem po prostui. Nie miałem już na to sił.
- Podaj na prawo! - po chwili usłyszałem. Chwila... nie...
- Obrońcy przejdźcie do ataku! - po chwili zaraz ktoś dodał.
Odrazu pobiegłem w stronę tego głosu a moim oczom ukazało się boisko, a na nim grającą drużynę amerykańską, Jednorożec. No wkońcu! Podszedłem do lini boiska. Aż mnie przeszły dreszcze. To na pewno inny poziom jaki ja znam. Nie mogę się doczekać się aż z nimi zagrać przecież po to tu przyjechałem. Po chwili piłka poleciała pod moje nogi. Podbiłem ją stopą i zacząłem po prostu podbijać na kolanach.
- Hej! Możesz nam podać piłkę!? - krzyknął do mnie chłopak w brązowych włosach.
Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem na bramkę mijając grazczy. Wkońcu! To wspaniałe uczucie! Oni byli w szoku. Poza tym miałam tu spędzić z nimi dwa tygodnie. Oni jeszcze o tym nie widzieli. Po chwili wykonałem swoją technikę a piłka wylądowała w siatce. Jedynie on i trener tej drużyny o tym wiedzieli.
- Skąd jesteś? - zapytał zdziwiony w okularach i bląd włosach ale trener, który właśnie przyszedł mu przerwał.
- To jest ... będzie z wami przez chwile grać. Postarajcie się jakoś do niego przyzwyczaić i jakoś nie znienawidzić. - powiedział znając chyba mój charakter. No bardzo śmieszne naprawdę. Nienawidzę takich ludzi, którzy odrazu mnie osądzają.

~wieczorem~

Siedziałem na łóżku u siostry detektywa. Zgodziła się mnie przytrzymać na okres tych dwóch tygodni. Nie wiem jak mi ma to pomoc w byciu silniejszym ale trudno co robić. Przeglądałem wiadomości i to co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Nowa drużyna Akademii? Czyli jest ich więcej? Dobra wyjazd do Ameryki to najgłupsze co zrobiłem ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Poza tym muszę się teraz skupić na własne pracy a nie niańczeniu ich. Odpaliłem laptopa i zacząłem przeglądać. Najpierw wiadomości a później te dane, które dostałem a dużo tego było. No co? Wcześniej po prostu mi się dupy nie chciało ruszyć do tego wszystkiego no i się tego nazbierało. Okej co my tu mamy... no oczywiście oprócz tego że porwali prezydenta... Serum X? Co to jest? Chwila gdzieś chyba już o tym słyszałem. Chwile poszukałem w internecie i po kilku nie udanych próbach znalazłem.

- Doktor zajmujący się badaniem naturalnego środowiska pokemonów niejaki Joseph Kiva, przeproadzał nie legalne eksperymenty na tych stworzeniach tłumacząc się że to wszystko dla ich dobra. Po dokładnym przebadaniu wszystkich pokemonów, które zostały poddane tym testą znaleziono bardzo szkodliwe substancje zagrażające ich życiu oraz zdrowiu. Kiva sam tłumaczył że podawał im specjalne lekarstwo Serum X, które miało na celu przyśpieszyć ich ewolucje a także zwiększyść ich siłe. Obecnie doktor odsiaduje w areszcie. - odsuchałem całych wiadomości na ten temat.

To dlatego tamten pokemon się tak dziwnie zachowywał ale skoro on jest w kiciu to raczej mało prawdopodobne aby to on za tym stał. Poza tym dlaczego niby kosmici mieliby współpracować tam z jakimś dotorkiem, którego odrazu przyłapano na eksperymentach z pokemonami. Może siła tych kosmitów jest połączona z tym serum ale trudno żeby to co działa na pokemony działa na ludzi. Węstchnąłem zrezygowany i płożyłem się na łóżku, odkładając laptopa na biórko. Popatrzyłem się w sufit. Serum X tak? Co wy znowu kombinujecie kosmici

https://youtu.be/RE2P2kXF7tI

/Tak ode mnie tylko to że to tłumaczenie nie jest dosłowne bo nie pamiętam co tam napisałam zanim napisałam tłumaczenie (Taa brawo dla mnie) i rozdział na Mikołajki.
~Tyle ode mnie miłego dnia/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro