"Zabawne"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Musimy ich zniszczyć! - rozległ się nagle krzyk po całej sali a szare światło padło na dziewczyne o brązowych włosach, a zaraz później białe na chłopaka z czerwonymi.
- Spokojnie Naiki, daj im jeszcze czas - odpowiedział spokojnie wpatrując się w jakiś odległy punkt.
- Ale Naiki ma racje przecież pokonali już genemin storm i epsilon.- a teraz niebieskie na chłopaka z białymi włosami
- Czas żebym zatakował z moją drużyną - i następne czerwone światło padło na innego chłopaka z tak samo krwisto czerwonymi włosami.
- Narazie nie jest twoja pora. - odrzekł Zeen
- To co mamy siedzieć i czekać z założonymi rękami - oburzyła się Naiki, patrząc na swoich towarzyszy wzrokiem mordercy - aż wkońcu nas pokonają? Orion Light.
- A ty przypadkiem nie należałaś do Raimona? - spyatał podchwytliwie Burn by tylko sprowokować kolejną sprzeczkę z nią w roli głównej.
- Ty zaczepki szukasz? To była przeszłość i nie prawda. Teraz jestem po stronie Akademii Aliusa. Nie macie się co martwić o moją lojalność - odpowiedziała pewna siebie i popatrzyła się po towarzyszach.
- Przestańcie. Nie chcemy wysłuchiwać waszych kłótni . - wtrącił się Zinn do rozmowy, która miała zaraz przeobrazić się w niezłą awanture.

~narrator~

- Chłopaki znaleźliśmy! Znaleźliśmy wilczego napastnika! - krzyknął Bobby do czekających dalej Raimona.
Mark oczywiście się ucieszył jak to usłyszał. Myślał że zaraz zobaczy siostrę ale niestety tak się nie stało. Zobaczył za to czerwonowłosego chłopaka z żółtymi oczami. Reszta też była zawiedziona ale lepszy rydz niż nic.
- Tak czy owak możemy zakończyć poszukiwania. To on jest Wilczym Napastnikiem. - powiedział Shawn lekko się uśmiechając. Chłopak potwierdził to przedstawiając się:
- Nazywam się Claude Beacons. Ty to Mark Evans prawda? Miło mi. - powiedział i popatrzył się po nich. Zaczął podbijać piłkę.
Oczywiście nowy chciał go przetestować więc się zgodzili. Mark stanął na bramce. Claude kontra cała drużyna. Wszyscy byli podekscytowani aby zobaczyć umiejętności nieznajomego ponieważ Bobby mówił że są nie ziemskie chociaż czerwono włosy uważał że to tylko popisy na przedszkolaków. Po chwili byli wszyscy ustawieni. Sznurówki było zawiązane a rękawice Marka porządnie zapięte aby obronić intensywny strzał.
- Możemy zaczynać - powiedziała trenerka siedząc na ławce z menadżerkami, które obserwowały cały mecz.
- Super bo już nie mogłem się doczekać. - powiedział Claude i ruszył z piłką.
Jego ruchy były niesamowite. Wymijał każdego jakby byli pachołkami treningowymi a do tego miał bardzo wysokie skoki co przewyszało nad Raimonem. Ani pomocnicy ani obrońcy nie mogli go kompletnie powstrzymać. Teraz przyszła kolej na Marka ale nawet on nie podołał zatrzymaniu piłki.
- To było nieziemskie! - krzyknął bramkarz wstając z ziemi po strzale.
- To chyba oczywiste, bo ja jestem kosmiczny. - powiedział podpierając biodra rękami.
- W prawdzie to nie jest Margaret ale też może nam się bardzo przydać - powiedział Jude patrząc na Axela i Matteo.
- I tak podzielam zdanie Kevina nikt jej nie zastąpi. - powiedział twardo Matteo a Axel tylko pokiwał głową. Nawet nie wiadomo było czy się z nim zgadza czy nie.
- To jak jestem w drużynie? - żółtooki popatrzył się na trenerkę.
- Zanim Cię przyjmiemy mam do ciebie jeszcze parę pytań. Opowiedz mi o sobie. Najpierw w jakiej szkole się uczysz? - zaczęła zadawać pytania ale gdy tylko wspomniała o szkole jej wyraz twarzy się zmienił.
- W Akademii Aliusa rzecz jasna. - dosłownie z nikąd pojawił się czerwono włosy chłopak z oczami w kolorze turkusu. Z którym Raimon już walczyli ale zostali pokonani i zmiażdżeni jak muchy. Xavier Froster znany również jako Zeen, kapitan najsilniejszej drużyny Aliusa. Wszyscy byli w szoku, a Cloud kipiał ze złości.
- Naprawdę jesteś z Akademii? - zapytała zdziwiona Tori.
- Możesz mi wytłumaczyć dlaczego chciałeś dołączyć do Raimona? - zapytał ostro Xavier.
- Zepsułeś zabawę. Chciałem zobaczyć czy ten Mark Evans naprawdę jest taki super jak ty uważasz i osobiście uścisnąć mu dłoń. - odpowiedział mu żółtoki a chłopak kopnął w jego stronę czarną piłkę. Mark chciał go obronić ale Claud z łatwością ją odebrał i odkopał do niego. Chwilę wymieniali się podniami ale skończyło się na tym że Claud zatrzymał piłki i był w stroju swojego zespołu z Akademii.
- Przykro mi chłopaki ale nazywam się tak naprawdę Torch - postawił nogę na piłce. - Jestem kapitanem drużyny Prominance. Nie obraź się Zeen. Wygrali z Gemini Storme i zremisowali z Epsilonem, a po meczu z wami są jeszcze silniejszą drużyną.
- Ja tak nie postępuje - podszedł do niego Xavier - Może załatwimy to inaczej i ściągniemy do siebie lepszych graczy.
- Masz na myśli te humanoidy? - chyba sobie żartujesz.
- Kogo masz na myśli? - zapytał zdezorientowany Mark.
- O, nie powiedział wam? O waszej koleżance Margaret? - wszyscy nagle zamilkli na to imię i na głos, który po chwili usłyszeli.
- Za to ty mówisz za dużo - Margaret, która widziała to zajście ściągła kaptur i wszyscy znowu się zobaczyli.
- Jak miło że wkońcu księżniczka zawitała - powiedział Claud.
- Margaret to naprawdę ty... ale skąd oni Cię znają? - zapytał zdziwiony i jak i szczęśliwy Mark oczywiście że znowu spotkał się z siostrą.
- O czyli im nikt nie powiedział. Prawda Naiki? - wszyscy na raz popatrzyli się na nowo przybyłą. Nie wiadomo było czy się cieszyć czy wogóle co innego.
- Margaret o czym on mówi?... - zapytał Matteo nie pewnie. Nie mógł uwierzyć że wkońcu zobaczył przyjaciółkę tak jak Axel.
- Nie wszystko jest tak jak wygląda... - powiedziała, a Xavier podał do niej piłkę. Ona z łatwością ją przyjęła i po chwili była w stroju swojej drużyny, Orion Light. Jej oczy zmieniły się na kolor złoty.
- Chyba lepiej co? - zapytał Claud.
- Zdecydowanie. Jestem teraz Naiki z Orion Light a wy jesteście moim pierwszym celem.

------------------------------------------------------------

Hej... dużo czasu minęło. Wiem że wogóle się nie odzywałam ani nic nie wstawiałam od ponad pół roku ale należą wam się wyjaśnienia (no oprócz Best Song Ever). Usunęłam też niektóre książki bo wiedziałam że to bez sensu jest je dalej trzymać jak i tak nie będzie dalej bo po prostu straciłam na nie wenę. Powinnam to wcześniej napisać wiem. Tak samo te wielki przerwy były spodobowane brakiem weny chociaż wiem że nie często były rozdziały. Ja nie potrafię teraz tak siąść i napisać. Chciałabym i to bardzo aby wróciło to z moich początków tutaj że potrafiłam naprawdę dużo pisać. Tak samo mam czasami że chce coś napisać ale po prostu nie mogę i mam zastój i tak to się ciągło. No i nie wiedziałam nawet ile czasu tak minęło. Naprawdę bardzo was przepraszam. Po prostu ja nie potrafię tak pisać że po 2 rozdziały na tydzień. Chociaż to też nie w porządku że rozdziały dosłownie raz na pół roku. ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro