5. Kiedy razem trenujecie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Boruto Uzumaki

- Śmiało, Boruto. Nie mamy całego dnia. - Powiedziała uśmiechnięta, patrząc nas niego wymownie.

- E tam, właśnie, że mamy cały dzień! Nie pokonasz mnie!

- Zaraz się przekonamy. - Wymamrotała, aktywując Byakugan.

- Ugh...Dalej mnie to przeraża. Ale mniejsza o to! Walczmy!

[Imię] pokiwała głową i nagle, rozpłynęła się w powietrzu. Boruto osłupiał i nawet nie był w stanie odeprzeć jej ataku, gdy pojawiła się za nim i uderzyła otwartą dłonią w jego plecy. Przeturlał się po ziemi, robiąc sporo kurzu. Walczącą dwójkę zza drzew obserwował Siódmy, wraz z Szóstym.

- Sądzisz, że go czegoś nauczy? - Naruto zwrócił swoje słowa do szarowłosego.

- Pomoże mu obudzić Byakugana. Przynajmniej tak sądzę, jest silna i starsza, może go nauczyć naprawdę wiele.

- Mam nadzieję. - Starszy Uzumaki patrzył jak dziewczyna po raz kolejny sprowadza do parteru jego syna - To chyba zajmie dłużej, niż myślę.

- Małymi kroczkami, a do celu.

Inojin Yamanaka

Inojin odskoczył do tyłu, schylając się i unikając wodnych pocisków, które dziewczyna skierowała w jego stronę. Zmrużyła oczy i podniosła dłonie, a zza jej pleców wystrzeliła woda, pędząca z niewyobrażalną szybkością w stronę blondyna. Chłopak zdezorientowany namalował szybko orła i składając palce, wzleciał na nim w górę. Nie przewidział jednak, że jego przyjaciółka myśli znacznie bardziej logicznie, aniżeli właśnie on.

Złączyła kciuk i palec wskazujący, a z jej ust wysunęły się ogniste języki, które w bardzo szybkim tempie podgrzały wodę. Para, która powstała sprawiła, że atrament, z którego został wykonany rysunek, zaczął się robić bardziej płynny. Nie czekała długo, a Yamanaka zaczął spadać w kierunku ostrych skał. Dziewczyna stworzyła bańkę, która zatrzyma go zaledwie parę centymetrów od ostrych kamieni.

- Masz kiepski dzień, czy faktycznie jesteś taki słaby? - Spytała i uniosła brwi, krzyżując ramiona pod biustem.

- Przymknij się, debilko. - Mruknął, odwracając głowę gdzieś w bok.

[Kolor]oka przewróciła oczami i odwracając się, postanowiła odejść w stronę swojego plecaka, który leżał pod drzewem. Yamanaka nie mógł zmarnować tej okazji i zaatakował, ale niestety, skończył leżąc na ziemi i plując na wszystkie strony ziemią, która wleciała mu do ust, gdy przejechał twarzą po podłożu.

Shikadai Nara.

[Imię] po raz kolejny została unieruchomiona przez Technikę Shikadaia. Warknęła zła pod nosem i zaczęła się zastanawiać, jak się uwolnić.

- Ne, [Imię]-Chan, za wolno myślisz. W prawdziwej walce już dawno zostałabyś zabita. - Rzekł, robiąc parę kroków w przód, a ona zrobiła to samo - Musisz zacząć szybciej myśleć nad rozwiązaniami.

- Ta, łatwo ci mówić, bo jesteś ponad przeciętnie inteligentny. - Prychnęła i wywróciła oczami.

- Eh... - Westchnął - Jeszcze raz. - Cofnął technikę i uśmiechnął się - Jeśli nie zostaniesz złapana przez mój cień, to tak jakbyś wygrała. Zaczynamy.

Odskoczyła gwałtownie do tyłu i musiała przyznać, że tym razem szło jej o niebo lepiej. Unikała cienia Shikadaia, a sam czarnowłosy miał problem z odparciem ataków dziewczyny, do chwili. Nie zwróciła uwagi, że słońce nieco zaszło, przez co cienie stały się dłuższe. Została ponownie złapana, przegrywając tym samym pojedynek ze swoim przyjacielem.

Kagura Karatachi

- Jesteś pewna? - Spytał zmartwiony - Naprawdę nie chce zrobić ci krzywdy.

- Jestem mistrzem miecza, prawda? - Spytała z delikatnym uśmiechem - Dam sobie radę, nie musisz się martwić. - Zapewniła, wyjmując swoje dwa ostrza.

- No dobrze. - Kagura złapał za bliźniaczy miecz i przygotował się do walki - Zaczynajmy.

- Jak sobie życzysz.

[Imię] zderzyła o siebie ostrza i nagle zniknęła, kompletnie szokując Kagurę. Pojawiła się nad nim i uderzyła ostrzami w jego miecz, a one wydały charakterystyczny dla siebie dźwięk przy ocieraniu się o siebie. Odskoczyła od niego, a po Kibie rozeszły się pojedyncze iskierki, spojrzała na swojego przyjaciela z szerokim uśmiechem. Wtedy też centralnie obok niego, uderzył piorun, który całkowicie zdezorientował i chwilowo ogłuszył chłopaka.

Dziewczyna kopnęła go z pół obrotu w tors, posyłając daleko do tyłu. Nie spodziewała się jednak, że przez ten czas, gdy nie widziała się z Kagurą, on opanował pewną technikę. Klon zniknął, a pod szyją [Imię] pojawiło się ostrze. Zadarła głowę do góry i zacisnęła szczęke, kątem oka patrząc na twarz chłopaka.

- Niespodzianka. - Szepnął jej do ucha i uśmiechnął się delikatnie.

- Nieźle. - Parsknęła śmiechem i wbiła mu łokieć w brzuch, a potem kopniakiem wytrąciła miecz w dłoni.

Teraz to jej ostrze dotykało jego szyi, po jego czole spłynęła kropla potu.

- Ale do mnie jeszcze wiele ci brakuje.

Yuino Iwabee

- Shinra Tensei! - Dziewczyna wystawiła przed siebie dłoń.

Yuino stworzył przed sobą grubą ścianę z kamienia, jednak tak szybko jak powstała, tak szybko zmieniła się w stos kamyczków. Odkąd [Imię] opanowała w pewnym stopniu Techniki Rinnegana, stała się bardziej niebezpieczna niż wcześniej. Do tego podczas treningów się nie oszczędzała, musiała mieć jasno określone, ile potrafi i co musi poprawić. Nie chciała się ograniczać, bo to nie miało według niej sensu.

Zniszczyła kolejną ścianę postawioną przez Iwabee, ale wtedy spod ziemi wyrosła ogromna pięść, która znokautowała dziewczynę. Upadła na ziemię i zdusiła jęk bólu, zaciskając z całej siły pięści. Podniosła się na łokciach i spojrzała na szatyna, który celował w jej głowę dzidą, zrobioną z kamienia. Iwabee mógł w tym momencie przysiąc, że Rinnegan dziewczyny nabrał mocniejsze barwy. Momentalnie jego dłonie i nogi spowiły czarne łańcuchy z chakry, wytrącając z jego dłoni broń.

Dzięki temu dziewczyna miała czas, by spokojnie się podnieść. Z uśmiechem zaatakowała Iwabee, który zmienił się miejscami ze swoim klonem. Walczyli tak jeszcze przez około dwie godziny, póki oboje nie padli że zmęczenia na ziemię.

- Nieźle...Ci poszło. - Wydyszała, patrząc w niebo.

- Tobie też nie najgorzej.

Mitsuki

Po raz kolejny [Imię] została obezwładniona przez Mitsuki'ego. Warknęła zła pod nosem i zderzyła ich czoła, by uwolnić się z jego objęć. Zrobiła parę salt do tyłu i kucnęła z jedną nogą wyciągniętą w bok. Wyciągnęła z kieszeni parę igieł, które rzuciła gwałtownie w stronę złotookiego.

Mitsuki bez większych problemów odparł atak i uśmiechnął się nikle, a dziewczyna zmrużyła oczy. Elastyczna dłoń chłopaka wystrzeliła w jej stronę, na co się wzdrygnęła. Zawsze ją to przerażało i nawet jeśli się do tego już przyzwyczaiła, to dalej nie reagowała na to zbyt dobrze. Wyginała się na wszystkie strony, skakała najwyżej jak umiała tylko po to, by uniknąć jego dłoni.

Koniec końców została złapana przez jego dłoń i opadła na kolana. Zadarła głowę do góry i spojrzała na białowłosego. Pochylił się, opierając jedną dłonią o zgięte kolano i spojrzał w jej tęczówki.

- Znów przegrałaś, [Imię]-Chan. Zabawnie wyglądasz, klęcząc przede mną.

Zrobiłaś zabawną minę, ale zaraz zmieniła się ona na zirytowaną.

- Nie rób takiej miny, wyglądasz wtedy okropnie. Naprawdę nie masz jakiejś silnej techniki, która pozwoliłaby ci się uwolnić?

Zmrużyła oczy, zaciskając szczęke i potajemnie złożyła pieczęcie, tworząc za chłopakiem swojego klona. Był tylko jeden problem, klon nie miał żadnej broni. Rozejrzała się, a w tym czasie Mitsuki sięgnął po kunai. Jednak czymże byłaby walka bez kluczowej broni [Imię].

Mitsuki już chciał powalić dziewczynę na ziemię, gdy dostał kamieniem w tył głowy. I to nie byle jakim. Ogromny głaz runął na niego, przez co, ku zdziwieniu kunoichi, chłopak zniknął pod nim. Zasłoniła sobie usta dłonią i podbiegła, zrzucając z chłopaka głaz. Spojrzała w jego zamglone oczy.

- Dobra ta twoja nowa technika. - Mruknął, następnie mdlejąc.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro