Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

- Rosie! Rosie! - W tej chwili pocieram jeszcze zaspane oczy i podnoszę się na łóżko zdziwiona, kogo rano do mnie niesie?
- Rosie! Co ty jeszcze śpisz? - Ahh, to Victoria... No czego ja się mogłam spodziewać.
- Dałam ci klucz do mieszkania, ale to nie oznacza, byś mnie nachodziła rankiem - spoglądam na nią i wybucham śmiechem.
- Która jest godzina? - spoglądam zmęczonym wzrokiem na przyjaciółkę i padam znów na moje posłanie. Dziewczyna pokazuje mi wyświetlacz swojego telefonu. Na tapecie widnieje One Direction. Ma fioła na punkcie tych czterech już chłopaków. Mam nadzieję, że uda jej się pojechać na ten wymarzony koncert do Wiednia...
Nie wierzę.. Jak mogłam tak długo spać? Jest 11 godzina. Szybko wyskoczyłam z łóżka i udałam do łazienki, całkowicie zapominając o Vicky. Doprowadziłam swoją twarz do porządku i włożyłam na siebie czyste ubrania. Wychodząc, skierowałam się w stronę kuchni. Dobiegały z niej dyskusje na mój temat. Nie do końca usłyszałam o co chodzi, ale zignorowałam to.
Moim oczom rzuciły się kolorowe kanapki z pomidorem, ogórkiem i szynką oraz mój ukochany sok pomarańczowy.
- Do widzenia pani Green! - rzuciła Victoria, która już zabierała się za skosztowanie przygotowanego przez mamę śniadania.
- Cześć mamo. - powiedziałam, popijając sok.
- Idziemy dzisiaj na impreze! - dziewczyna spojrzała na mnie i wstała z krzeszła. Widocznie była podekscytowana.
- A gdzie tym razem? - Zapytałam, a w duchu myślałam: Serio? Znów? Kiedy im się znudzą te imprezy? Czasem lubiłam się rozerwać, ale nie przepadałam za tym by ciągle. Zwykle to trzeba mnie namawiać i to długo, ale jestem taką osobą co po godzinie męczarni ulega, by mieć spokój. Tak też stało się i dziś. Ona znów to zrobiła, a ja znów dałam się namówić.
- Czyli tak. Impreza o 21 w Blue Lagoon* - Brzmi ciekawie. Jeszcze nigdy tam nie byłam, cóż kolejne nowe miejsce do zwiedzenia.
- Przyjedziemy po ciebie o 19, ale teraz muszę już lecieć, do zobaczenia! - krzyknęła Vicky i pożegnała się ze mną.

No to cała połowa dnia dla mnie! Chwyciłam w ręke swoją ulubioną książkę, która nosi tytuł "Sophie, wróć!". Wzruszająca opowieść, która strasznie mnie wciągnęła. Czytam ją teraz jednym tchem. Książka nadaje się dla młodzieży jak i dla dorosłych. Zdecydowanie polecam ją każdemu, który lubi czasem poczytać poruszające do łez historie.

Z lekka straciłam rachubę czasu, bo gdy skończyłam zegar wybił godzinę 15. Zgłodniałam, więc postanowiłam przygotować sobie tym razem spaghetti. Po zjedzonym obiedzie ruszyłam w stronę swojej sypialni, by przygotować rzeczy na dzisiejszą imprezę. Mój wybór padł na czarny crop-top. Wszyscy powtarzali mi, że w nim wyglądam pięknie. Jakoś nie chciało mi się im wierzyć, ale juz nie drążyłam tematu. Spojrzalam w lustro, które wisiało w przedpokoju, hmm nie było źle. Ruszyłam jeszcze po moją kosmetyczkę, pomalowałam trochę oczy i usta. Byłam gotowa do wyścia.

W całym domu rozległ się dźwięk dzwonka. Podbiegłam i moim oczom ukazała się Victoria w śnieżno białej sukience.
- To jak gotowa? Chłopcy czekają w aucie! - uśmiechnęła się i odeszła w stronę czarnego samochodu. Wzięłam małą torebkę podreczną i zakluczyłam drzwi. Szłam w stronę pojazdu, skojarzyłam od razu fakty i domyśliłam się, że należy on do Beau. Był duży, dlatego bez problemu wszyscy się tam zmieściliśmy. Gdy wsiadłam od razu przywitałam się ze wszystkimi po kolei, dziękując za komplementy, które chodziły o mój wygląd, nawet Beau nie mógł oderwać oczu. Poczułam ciepło na twarzy.

Reszta drogi minęła w dobrej atmosferze. Wszyscy śmialiśmy się, gdy Jai opowiadał swoje słynne kawały. Weszliśmy do środka. Blue Lagoon w środku wygląda jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Ściany były pokryte złotym kolorem, na środku widniał parkiet do tańca, a obok stolików był bar. Cóż.. Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że klub jak każdy inny, jednak nie. Ma coś w sobie, co przyciąga uwagę. Na repertuar muzyki nie było co narzekać. Chłopcy od razu rzucili się na parkiet. My natomiast z przyjaciółką poszliśmy do baru i zamówiłyśmy drinki.

Po dokladnie dwóch godzinach tańca wszyscy zgodni usiedliśmy przy stoliku. Nagle puścili wolną piosenkę. Zaczął się chaos. Wszycy w biegu szukali swojej partnerki, bądź pierwszą lepszą napotkaną dziewczynę. Daniel z James'em od razu złapali dwie brunetki przy barze i już byli na parkiecie. Jai chwilę się rozglądał, ale za chwilę znalazł piękną młodą blondynkę. Luke wstał i złapał Victorię za ręke, prosząc ją w ten sposób o taniec. Dziewczyna momentalnie się zgodziła i ruszyli. Zostałam z Beau. Oboje obserwowaliśmy naszych przyjaciół. Nagle poczułam jak brunet złapał mnie za ręke i kazał iść za nim. Nie wiedząc gdzie i co mnie czeka, poszłam. Wyszliśmy na zewnątrz. Kierowaliśmy się w stronę pustej ławki.

-------------------------------------------------
No i mamy 10! Rozdział chyba najdłuższy, gdyż liczy ponad 700 słów. Jak myślicie co wydarzy się w kolejnym? :)

* Blue Lagoon - nazwa wymyślona dla tego fanfiction.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro