28. Week

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harrry wytrzymał tydzień.

Harry poddał się po miesiącu.

Harry nie wytrzymywał presji.

Harry był szczęśliwy przez miesiąc.

Harry był tylko Louis'a.

Louis był tyko Harrego.

Czy to miało się zmienić?

Kiedy już siedzimy w czarnym pokoju, z czarnymi żaluzjami, poczerniałym dywanem, oraz ciemną osobowością, a nasze powieki schodzą w dół, nie dostrzegamy tego maleńkiego światełka, które chcę nas uratować. Tak samo było i tym razem. Kto by pomyślał, że historia o dwóch zupełnie różnych światach zakończy się tak banalnie. Louis odszedł, a Harry został. Nie. Harry odszedł, a Louis został. A może obaj odeszli? W tym wszystkim jest jedynie jeden malutki szkopuł, który przeszkadza w potoczeniu się historii. On zepsuł cały tok myślenia. Zepsuł ich tragiczną historię miłosną.

Harry.

Harry miał być samotnym ojcem do końca swoich dni, czując rozpacz po stracie Louis'a. Miał samotnie wychowywać narodzone dziecko, a następnie starać się o jego edukację. Harry miał być pusty, w uczuciach i poza nimi. Coś się zepsuło.

Louis.

Louis miał zaciskać zęby, przymykać zmęczone powieki, pogodzić się z losem, z którym i tak nie pogodzić się nie może. Miał płakać przez sen, a uśmiechać się w dzień. Miał być jedynie cieniem człowieka, którego zostawił gdzieś po drodze. Coś się zepsuło.

Historia przestała działać z zamysłem autorki. Słowa zaczęły się mieszać. Tragedia zmieniła się w fantastykę, a fantastyka w irracjonalizm. Autorka oszalała. Słowa, wyrazy plączące się po kartkach papieru, które ... zanikały? Ktoś zaczął sabotować jej dzieło, karząc ją na inne zakończenie. Osoba ta działała z zamysłem. Plątała autorkę w uczuciach, dawała jej dwuznaczne znaki, ale nikt nie spodziewał się, kto uratuję tę dwójkę zagubionych przez los nastolatków.

- Harry, proszę, mógłbyś już wyjść! - usłyszał krzyk swojej siostry, która już dawno powinna być za granicą. Rodzice dowiedzieli się od Liam'a o całej akcji z wynajęciem fałszywego narzeczonego i braci, co przyjęli dosyć spokojnie, widząc zniszczonego ciężarnego chłopca. Gemma z powodu chłopaka, została odrobinę dłużej, co jedynie dołowało Harrego. Bo ile można się nad nim użalać. Nie chciał tego. On po prostu cicho płakał w swoim pokoju od ponad tygodnia, siedząc zamkniętym, nie tykając zbytnio jedzenia. Wiedział, że to nie zdrowe dla dziecka, ale co mógł poradzić, gdy każde jedzenie brało go na wymioty. Chciał Louis'a, który byłby przy nim, przytuliłby go, powiedział kilka słów otuchy, ale bał się. Nie kontaktował się z nim tydzień. Co miały mu powiedzieć o nagłej ucieczce ze ślubu? Przepraszam, ale to zbyt wiele presji naraz? Co oczywiście było prawdą. Harry widział jak wszyscy w kościele oczekują, patrzą, lustrują, kiedy Harry powie swoje „tak". On tego nie chciał. Chciał żeby to wszystko wynikało z uczucia, a nie ze stresu, który panował na sali i poza nią.

Chłopiec wstał z łóżka, kierując się do biurka. Chwyciwszy swój notes, chciał dodać kilka punktów do minusów posiadania dziecka, ale jego oczom rzuciło się pismo, które nie było jego.

(pochylone pismo napisane jest przez Harrego, wyłuszczone przez Louis'a)

Plusy i minusy posiadania dziecka.

Minusy

Nikt nie będzie chciał się ze mną zadawać.

Nigdy nie dostanę zaproszenia na randkę.

Gdy będę na jakiejkolwiek randce, każdy mnie spławi.

Każdy będzie się ze mnie śmiał.

Nigdy nie znajdę kogoś, kto pogodzi się z tym.

Nigdy nie znajdę chłopaka.

Nigdy nie wyjdę za mąż.

Nikt mnie nie pokocha Nikt nas nie pokocha.

Plusy

Ja będę chciał się z Tobą zadawać.

Będziesz dostawał ode mnie miliony zaproszeń na randki.

Nigdy Cię nie spławię.

Nigdy nie będę się z Ciebie obraźliwie śmiał.

Ja się pogodzę ze wszystkim, co zrobisz.

Znajdziesz mnie.

Wyjdziesz za mnie.

Ja was pokocham.

Kocham Cię moja malutka kruszynko, Twój Louis <3

Harry wytrzeszczył oczy, które zdawały się wylecieć z orbit. Louis to widział. Louis go pokocha. Louis to zrobił. Louis już go pokochał. A Harry był taki głupi, żeby to wszystko zniszczyć.

**

Louis siedział owinięty kocem od stóp do głowy z paczką chipsów w jednej ręce, a w drugiej na przemian trzymając pilota, chusteczki oraz lody. Zachowywał się jak typowa kobieta po zerwaniu, ale kto mu tego bronił? Niall i Zayn próbowali im pomóc, ale niewiele zdziałali, dlatego przynajmniej przynosili „zapasy zimowe" Louis'owi. Szatyn także płakał nie mogąc znieść uczucia, że jego Harry nigdy nie był jego Harrym. Kędzierzawy go nie kochał, a tak przynajmniej sądził zdruzgotany i zniszczony Louis.

Chłopiec siedział po ciemku oglądając jeden ze smutniejszych odcinków „Przyjaciółek", płacząc jak jedna z nich przeżyła zerwanie.

- Wiem, co czujesz Jes – zalał się szlochem – Ale nie mów, że to dupek, bo on jest wciąż Twoim kochanie, wiesz?

Po chwili Louis usłyszał dzwonek do drzwi, który dzwonił nieustannie, a szatynowi niezbyt chciało się podnosić z tak wygodnej pozycji, przy swojej poduszce. Może ktoś uzna Louis'a za nienormalnego, ale chłopak zaczął ściskać poduszkę do boku, wyobrażając sobie, że to jego Harry z okrągłym brzuszkiem.

- Kto tam! - krzyknął, nie chcąc ruszyć się z wersalki, która była cholernie nie wygodna, ale cóż. Chłopak po kilku dniach dostał swoją wypłatę, którą miał dostać za udawanie chłopaka Harrego, ale odesłał ją z powrotem. Nie chciał pieniędzy. Chciał z powrotem swojego Harrego. Kiedy dzwonek ciągle dawał we znaki, chłopak zerwał się z kanapy, czując chłód na gołych stopach – Już otwieram! - krzyknął sfrustrowany przekręcając zamek w drzwiach, ale ktoś, kto stał za framugą, zdziwił go bardziej niż by się tego mógł spodziewać – Pan Styles?

Kto by pomyślał, że to ten stary Styles połączy tę dwójkę idiotów, którzy są zbyt głupi, aby sami trafić na swoje serca?

----

Krótki, ale cóż. Jeszcze zostały 2 rozdziały i też przepraszam, za tą dłuuuugą nieobecność, ale mam już w głowie kilka FF, które będę pisać z pewną osobą, więc MIŁEJ NOCY/DNIA/CZEGOŚ TAM!

Kocham mocno <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro