•Rozdział 11•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mówisz serio? - Konoha spojrzał ze zdumieniem na Bokuto - Nie mówiłeś, że w tak młodym wieku chcesz być ojcem.

- Bo nie chce! - Kōtarō złapał się za głowę - Cholera, a jak faktycznie będzie w ciąży? Co wtedy zrobię? - Spytał cicho.

- Jak to co? - Chłopak położył mu dłoń na ramieniu - Zaopiekujesz się nią i tym dzieckiem, nawet nie myśl o jakiejś pieprzonej ucieczce. - Uprzedził go.

- Nie myślałem o tym. Po prostu...Boję się. - Przyznał niewyraźnie.

- Dzieci są urocze, pomyśl o tym od dobrej strony. - Konoha się uśmiechnął - Jeśli faktycznie zaszła z tobą w ciążę, będziecie mieć niedługo małą, uroczą sówkę, która będzie cię bardzo kochać.

Bokuto patrzył tępo przed siebie i analizował słowa kolegi. Miał rację. Dużą rację.

- Poza tym, kochasz Anzu, prawda?

- Jak nikogo innego. - Przyznał, kiwając głową.

- No i widzisz. Dziecko was do siebie zbliży. - Uśmiechnął się do asa - Powinieneś się z tego cieszyć.

- Masz rację. Dzięki! - Bokuto zdawał się wyjść ze swojego emo mode i szeroko się uśmiechnął - Pokaże Anzu, że może na mnie liczyć!

~•••~

- Bokuto-Kun? Co ty tu robisz? - Spytała zaspana czarnowłosa, gdy otworzyła z rana drzwi.

- Zu-Chan! Dlaczego ty na nogach?! Zaniosę cię do łóżka!

Podniósł ją na pannę młodą i nie kłopocząc się nawet o zamknięcie drzwi, na oślep zdjął buty i poszedł na górę do jej pokoju. Położył zdezorientowaną dziewczynę w łóżku, szczelnie przykrył ją kołdrą i pocałował w czoło.

- Nie możesz się przemęczać! Poczekaj tutaj, ja zrobię śniadanie! - Zadeklarował i zbiegł na dół.

Anzu zamrugała kilkukrotnie i rozejrzała się na boki, by finalnie dotknąć czoła palcami. Czuła tam dziwne mrowienie, po czym westchnęła cicho. Chciała się podnieść, jednak materac zaskrzypiał i po chwili usłyszała tupot, a głowa Bokuto wychyliła się zza drzwi.

- Miałaś nie wstawać. - Zrobił groźną minę, która w jego wykonaniu wyglądała zabawnie.

- B-Bokuto-Kun, co się stało? - Spytała, wracając na łóżko.

Sowopodobny licealista podszedł do niej i złapał za dłonie, szeroko się uśmiechając.

- Rozmawiałem z Konohą, uświadomił mnie, że nawet jeśli jesteś w ciąży, to powinniśmy się z tego cieszyć!

Akaashi natychmiast zatkała mu usta dłonią.

- Cicho. Keiji śpi w pokoju obok, może usłyszeć.

- Przepraszam, Zu-Chan. Będę już cicho.

Anzu uśmiechnęła się delikatnie i pogłaskała go po włosach, przyklepując je nieco. Bokuto nakazał jej siedzieć w łóżku, a sam zniknął za drzwiami pokoju i zbiegł na dół, żeby pójść do kuchni. Akaashi położyła się i patrzyła w sufit, ale wtedy drzwi ponownie się otworzyły. Chciała już coś powiedzieć do Bokuto, jednak nie odezwała się słowem.

- Dlaczego Bokuto-San lata po naszej kuchni, jakby był pod wpływem narkotyków? - Spytał Keiji, wskazując kciukiem za siebie.

- Sama chciałabym to wiedzieć. - Ciemnooka westchnęła, przecierając twarz dłońmi.

- Idę z nim porozmawiać.

- Poczekaj. - Anzu wstała i podeszła do brata - Nie krzycz na niego, on chce dobrze.

- Wiem o tym. - Westchnął - Postaram się nie urazić jego dumy...Ale zanim to zrobię. - Skrzyżował ramiona na torsie - O co chodziło Bokuto, gdy mówił o jakiejś ciąży? - Spytał podejrzliwie.

- Um... - Spojrzała gdzieś w bok - Bo...Jego kuzynka jest w ciąży. - Potarła kark dłonią.

- No pewnie i to z nim? Nie rób ze mnie idioty. - Prychnął - Może jestem młodszy, ale mam mózg.

- Zauważyłam. - Burknęła, a jej powieka drgnęła - Co dokładnie usłyszałeś? - Dopytała.

- To mało istotne, lepiej ty się tłumacz. - Wskazał na nią dłonią - Jesteś w ciąży? To dlatego ostatnio zachowujesz się...Tak? - Podniósł brwi.

Wzięła głęboki wdech i spuściła głowę.

- Nie wiem. - Odpowiedziała, gdy podniosła głowę.

- Jak to, nie wiesz? - Wydawał się być całkowicie zdezorientowany.

- Nie wiem, czy jestem w ciąży. - Powiedziała, podchodząc do łóżka i siadając na nim.

- Nie sprawdziłaś?

- Minęło kilka dni, muszę poczekać. - Skuliła się delikatnie, wzdychając.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że przespałaś się z moim kapitanem i nie wiesz, czy czasami nie jesteś z nim w ciąży, tak? - Pokiwał głową - To się załatwiłaś.

- Nie pomagasz. - Spojrzała na niego wrogo - Najlepiej będzie, jak o tym zapomnisz.

- Jak mam zapomnieć o tym, że moja jedyna siostra jest w ciąży? - Oparł się o ścianę, będąc na przeciwko niej - Mniejsza o to, nie mam zamiaru robić ci wywodów na ten temat. Po prostu powiedz mi, co zamierzasz zrobić, gdy jednak test wyjdzie pozytywnie?

- Ja...Naprawdę nie wiem. - Pokręciła głową, chowając twarz w dłoniach - Cholernie się boję, jednak mam nadzieję, że test będzie negatywny.

- Rozumiem.

- Nie chce niszczyć Bokuto życia tylko dlatego, że jestem głupia i nie potrafię się hamować. - Mówiła, czując, jak pod powiekami gromadzą jej się łzy.

Stojący za drzwiami Bokuto, cicho westchnął. Wszedł do pokoju, a rodzeństwo spojrzało na niego w tym samym momencie. Kōtarō uśmiechnął się i podszedł do Anzu, siadając obok niej.

- Nie martw się, jakikolwiek będzie wynik, ja cię nie zostawię. - Przytulił ją do siebie czule.

- Dziękuję. - Szepnęła z uśmiechem, opierając głowę o jego tors.

*dwa tygodnie później*

- Trzymaj. - Keiji podał jej dwa pudełka - Nigdy więcej nie każ mi tego robić. Czy ty wiesz, czego ja się nasłuchałem przy kupowaniu tego? - Spytał zirytowany.

- Wybacz. - Anzu przyjęła od niego pudełka.

- "A ty nie za młody na dziecko"? - Zaczął udawać zabawnym głosem starszą panią - "A rodzice wiedzą"? - Zrobił głupią minę, żywo gestykulując dłońmi - Nie mam w naturze obrażać starszych osób, ale ta kobieta sprawiła, że mało co nerwicy nie dostałem.

Bokuto patrzył na Anzu, która wchodziła do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi, więc został sam na sam z Keijim.

- Jeśli faktycznie moją siostra jest w ciąży... A ty chociaż spróbujesz ją z tym zostawić... - Zaczął, patrząc na Senpaia - Zabije cię. Obiecuję, a wiesz mi, ja danego słowa dotrzymuje, Bokuto-San. - Wskazał na niego palcem - Rozumiesz?

Kōtarō pokiwał energicznie głową. Nastąpiła cisza, kiedy oni czekali na korytarzu, a Anzu siedziała na płytkach i czekała na wynik. Położyła test na swoich kolanach i patrzyła na niego, jakby to miało jakkolwiek przyspieszyć proces. Zniecierpliwiona zaczęła stukać paznokciami o płytki i mocno zgryzać wargę.

- Zu-Chan? - Bokuto zapukał do drzwi -  Wszystko w porządku? Co z testem?

Anzu powoli wstała. Westchnęła i podeszła do umywalki, podnosząc dłoń. Nie potrzeba było wiele czasu, by chłopcy usłyszeli głośny huk i równie głośne klnięcie po drugiej stronie drzwi. Zaniepokojony Bokuto zaczął coraz mocniej pukać do drzwi, a po jego skroni spłynęła kropla potu.

- Zu-Chan, proszę...Otwórz.

Drzwi ustąpiły, a zza nich wyszła czarnowłosa. Wyglądała normalnie, twarz miała poważną.

- I jak?

- Nie wiem. - Wzruszyła ramionami - Sam sprawdź. - Podała złotookiemu test.

Bokuto wziął go i zaczął patrzeć na mały "ekranik", na którym widoczny powinien być wynik. Podniósł wzrok na starszą z rodzeństwa i wydymając dolną wargę, potarł kark dłonią.

- I? - Rodzeństwo spytało jednocześnie.

- Nie mam pojęcia...Co oznaczają dwie kreski? - Wydawał się naprawdę nie mieć pojęcia.

- Cholera jasna. - Anzu momentalnie pobladła i nim zdążyła coś dodać, zemdlała. 

Na szczęście Keiji dał radę ją złapać. Za to Bokuto wystraszył się i to nie na żarty.

**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro