•Rozdział 14•
Bokuto rozmawiał z Kuroo przez kamerkę, a Anzu leżała na jego łóżku i starała się wygodnie ułożyć i iść spać. Kōtarō ostatnimi czasy stał się wobec niej bardzo opiekuńczy i chciał mieć ją przy sobie dwadzieścia cztery na dobę, jednak nie zawsze było to możliwe. Tym oto sposobem była już godzina dwudziesta, Bokuto siedział przy biurku, a ona zasypiała, no... Próbowała.
- Bro, kto u ciebie tam w tle jest? - Spytał zaciekawiony Kuroo.
- Hm? - Odwrócił się przez ramię i patrzył, jak Anzu morduje się z kołdrą - Moja dziewczyna.
- To ty masz dziewczynę?! Mogłeś powiedzieć! - Dodał z urazą czarnowłosy.
- Jakoś tak wyszło. - Wzruszył ramionami z uśmiechem.
- A co ona robi? - Zauważył, jak Tetsurō cicho się śmieje.
- Co robi...? - Znów na nią spojrzał - Zapada w sen zimowy.
- Ja ci zaraz dam sen zimowy. - Burknęła na tyle głośno, że kapitan Nekomy mógł usłyszeć jej głos.
Kiedy tak rozmawiali, Anzu rzuciła w Kōtarō poduszką, którą dostał prosto w głowę. Oczywiście Kuroo śmiał się z tego tak długo, że aż się popłakał, a Bokuto udawał obrażonego.
~
Po skończonej rozmowie z Kuroo i umówieniu się na mecz sparingowy. Wyłączył laptop i podszedł do okna, otwierając je, by przewietrzyć trochę pokój. Potem usłyszał dziwny szmer, więc spojrzał w kierunku Anzu, która leżała na samym krańcu. Przechyliła się jeszcze bardziej, siatkarz zareagował w sumie odruchowo. Podbiegł do niej szybko i przytrzymał, by nie spadła.
Odetchnął z ulgą, gdy przekręcił ją na drugi bok i bezpiecznie położył. Postanowił również się położyć, ale najpierw poszedł się umyć. Kiedy wziął szybki prysznic i umył włosy, zorientował się, że zapomniał koszulki z szafy. Postanowił to zignorować i po prostu iść spać w samych bokserkach. Rzucił się na łóżko obok czarnowłosej i mocno przytulił jej plecy do swojego torsu, kładąc twarz w jej włosach.
- Dobranoc, sówko. - Mruknął, całując jej głowę i zamknął oczy, po chwili zasypiając.
- Dobranoc. - Szepnęła cicho, głaskając jego rękę, którą ją obejmował, a dłoń trzymał po jej głową.
Odkąd zaczęła spotykać się z Bokuto, dopiero wtedy poczuła, jak to jest być czyimś oczkiem w głowie. Podobało jej się to, czuła się kochana, nawet rodzice nie okazywali jej tyle uwagi, co on. Patrzyła przed siebie, delikatnie się uśmiechając.
- Bokuto-Kun... - Delikatnie odwróciła się do niego przodem i przylgnęła do jego torsu, wtulając w niego swoją twarz - Bokuto-Kun...Śpisz?
- Mhm... - Wymruczał, opierając brodę na czubku jej głowy.
- Kocham cię. - Wyszeptała zawstydzona, mając jednak delikatną nadzieję, że jednak nie usłyszał.
Wtedy Bokuto nagle się ożywił, od razu usłyszała, jak jego serce przyspieszyło. Zaczął gładzić ją po włosach i ramieniu, uśmiechając się sam do siebie.
- Też cię kocham, sówko.
Zaśmiała się cicho i potarła nosem jego tors, co sprawiło, że i on zaczął się śmiać.
*miesiąc później*
- Sówko! Jestem! - Powiedział głośno Bokuto, wchodząc do jej domu.
- Bokuto-San, jesteś za głośno. - Burknął, przechodzący przez korytarz Keiji, którego tego dnia bardzo bolała głowa - Spuść trochę z tonu.
Keiji zniknął mu z pola widzenia, trzymając w dłoni tabletkę przeciwbólową i szklankę wody. Bokuto zmarszczył brwi i poczekał, aż Anzu zejdzie, co długo nie zajęło. Już po chwili ubierała buty, a on czekał, aż pójdą wspólnie do lekarza.
- Idziemy? - Spytał wesoło, łapiąc ją za dłoń.
- Oczywiście.
Razem ruszyli spacerem w stronę kliniki, rozmawiając o tym, co lekarz powie. Czy faktycznie będzie w ciąży, czy może to test był zły? Po kwadransie spaceru, stanęli przed budynkiem. Anzu porozmawiała z recepcjonistką i gdy kobieta wskazała jej sale, tam się skierowała, ciągnąc za sobą Bokuto.
- Śmiało, proszę wejść. - Zaprosił lekarz.
Bokuto nie miał pojęcia, czy wejść tam z Akaashi, czy zostać. Lekarz zauważył jego niepewność, więc uśmiechnął się delikatnie do chłopaka.
- Pana również zapraszam.
Zadowolony Kōtarō wszedł do środka i usiadł na krześle obok dużego fotela.
- Pani na badanie USG, prawda?
- Zgadza się.
- Dobrze. Proszę zająć miejsce na fotelu.
Anzu zrobiła, co polecił lekarz i już niedługo potem mężczyzna smarował jej podbrzusze specjalnym żelem.
- Proszę się nie stresować. - Dodał rozbawiony, widząc, jak bardzo Akaashi jest spięta.
- Już? Mogę już zobaczyć swoją sówkę? - Spytał podekscytowany Bokuto.
Patrzył na monitor i chwilę mu się przyglądał.
- Hmm...Ile razy robiła pani test?
- Dwa razy. - Przyznała zgodnie z prawdą - Po pierwszym wykonaniu odczekałam następny tydzień i powtórzyłam go, by mieć pewność.
- Rozumiem... - Westchnął, odsuwając narzędzie od jej podbrzusza i złapał za ręczniki papierowe - Jak pani widziała, na monitorze nie znalazłem dziecka. Testy, które pani kupiła musiały być pechowe lub uszkodzone, ewentualnie wykonała je pani nieprawidłowo.
Anzu przyjęła od niego ręczniki i zaczęła wycierać skórę z żelu, przyswajając powoli informacje lekarza.
- Czyli, że... - Zapytała niepewnie, obawiając się jego odpowiedzi.
- Nie jest pani w ciąży. - Pokręcił głową, podchodząc do biurka, za którym usiadł.
- Ale... - Podniosła się do siadu i zmarszczyła brwi - Miewałam nudności, częściowe osłabienia...Wszystkie objawy, które powinna mieć kobieta w ciąży.
- Możliwe, że powodem był fakt, iż pani bała się po prostu rodzicielstwa. Może oceniam to zbyt pochopnie, ale wyglądacie bardzo młodo i na pewno owa "ciąża"... - Tu zrobił cudzysłów palcami - Na pewno nie była zamierzona. Mam rację?
Akaashi pokiwała głową z zażenowaniem i porozmawiała jeszcze chwilę z lekarzem, a potem wyszła. Bokuto idący za nią wydawał się być nieobecny i zamyślony, jakby słowa doktora w ogóle do niego nie docierały. Anzu postanowiła się nie odzywać i dać mu chwilę spokoju, czuła się teraz jeszcze bardziej winna. Najpierw byli pewni, że jest w ciąży i chłopak na pewno musiał kłócić się z samym sobą, co do tego tematu, a gdy już był nastawiony i gotowy na dziecko...Okazało się, że go nie ma.
- Zu-Chan... - Złapał ją za nadgarstek i nim zdążyła spytać, co się stało, chłopak ją przytulił - Przykro mi, że jednak nie ma naszej małej sówki.
- Wiem, Bokuto-Kun... - Zacisnęła w pięściach materiał jego koszulki i zamknęła oczy, wzdychając - Ja...Ja też chciałam to dziecko.
Nim zdołała się powstrzymać, po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Przywykła już do myśli o tym, że razem z Kōtarō będzie wychowywać słodką, małą sówkę. Podświadomie pragnęła stworzyć z nim rodzinę, dzięki temu stali się sobie bliżsi, byli razem. W końcu, gdyby nie wieść o "niespodziewanej ciąży", tak naprawdę możliwe, że nigdy nie byliby razem.
**************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro