•Rozdział 8•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Anzu obudziła się około godziny dziesiątej. Na szczęście byk weekend, więc nie musieli iść do szkoły. Czarnowłosa otworzyła oczy i przeciągnęła się, cicho ziewając. Od razu poczuła, że Bokuto leży obok niej. Przekręciła się na bok, ale zaraz tego pożałowała. Twarz nastolatka była niezwykle blisko jej, czuła jego ciepły oddech na swojej twarzy. Patrzyła na jego spokojną twarz, sięgnęła dłonią i opuszkami palców dotknęła skóry na jego policzku.

Poczuła się, jak kiedyś, jak przed wyjazdem. Jej spojrzenie złagodniało, gdy przez sen, uśmiechnął się. Jego skóra była miękka w dotyku i bardzo delikatna, na policzkach powstały delikatne rumieńce.

- Bokuto-Kun. - Szepnęła - Bokuto-Kun...

Nie reagował, jedynie przekręcił się na plecy i zaczął cicho chrapać. Podniosła się na łokciu i odgarnęła roztrzepane włosy do tyłu. Telefon jej zawibrował, sięgnęła do niego i odczytała wiadomość od brata, na którą szybko odpisała. Odłożyła komórkę i siadając, zgarbiła się delikatnie.

- Już wstałaś? - Spytał zaspany, przeciągając się.

Zerknęła na niego. Włosy uroczo mu opadły, przez co nie mogła oderwać od niego wzroku.

- Tak.

- Zu-Chan, mam prośbę. - Mruknął, kładąc się na brzuchu - Zrobisz mi śniadanie? - Spytał z uśmiechem, zamykając oczy i zatapiając twarz w poduszce.

- Jasne. - Kiwnęła głową, podnosząc się.

Dopiero wtedy przypomniała sobie, że w nocy było jej tak duszno, przez bliskość Bokuto, że zdjęła krótkie spodenki i została w swoich damskich bokserkach.

- Czy ja dobrze widzę? Masz majtki w sowy? - Gwałtownie podniósł głowę do góry.

- Może. - Wyszła z jego pokoju, schodząc na dół.

Weszła do jego kuchni i chwilę stała przy blacie. Potarła swoje policzki, które zrobiły się rumiene, od bardzo dawna Bokuto jej nie zawstydzał. Kiedyś nie krępując się w ogóle, potrafiła chodzić przy nim w bieliźnie, działało to również w drugą stronę, nie wstydzili się siebie oboje. Teraz, delikatnie się stresowała, gdy na nią patrzył.

Wyjęła z lodówki składniki i postanowiła zrobić smażony ryż z jajkiem, to było pierwsze, co wpadło jej do głowy. Kiedy wszystko już przygotowała, przełożyła do miski na dwie porcje i włożyła w ryż widelce. Nie wiedziała, gdzie Bokuto trzymał pałeczki, a niezbyt chciała mu grzebać w szafkach.

- Wróciłam. - Mruknęła, wchodząc do pokoju.

Bokuto dalej leżał w poduszkach, jednak tym razem chrapał nieco głośniej. Odstawiła jedzenie na biurko i podeszła do niego, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Zaczęła delikatnie nim potrząsać.

- Bokuto-Kun, wstawaj. - Przewróciła go na plecy - Bokuto-Kun... - Odgarnęła jego włosy z czoła - Kōtarō...

Natychmiast otworzył oczy, słysząc swoje imię. Anzu speszona cofnęła dłoń i odeszła do biurka, łapiąc w dłonie miski.

- Zrobiłam śniadanie. - Odwróciła się do niego.

- Woah! Zu-Chan, arigato! - Uśmiechnął się szeroko, odbierając od niej miskę.

~•••~

Weszła do domu, gdzie od razu napotkała na drodze swojego brata. Stał z założonym rękami i przyglądał jej się.

- Gdzie byłaś?

- A co cię to obchodzi? - Podniosła brwi, przechodząc obok niego.

- Dlaczego jesteś w piżamie?

- Keiji, daj mi spokój. - Powiedziała, zatrzymując się - Nie twoja sprawa, nie interesuj się. - Dodała i poszła na górę, do swojego pokoju.

Czarnowłosy westchnął i postanowił wyciągnąć Bokuto na wspólne bieganie. Udało mu się to, a przynajmniej tak myślał. Aż w końcu nie doszło do tego, że Bokuto przyszedł, ale wcale nie miał zamiaru biegać. W końcu Keiji postanowił iść do swojej siostry. Wszedł do jej pokoju.

- Chodź z nami pobiegać. - Powiedział na starcie.

- Po co? - Przestała robić kapki i spojrzała na niego.

- Bo inaczej nie zmuszę do tego Bokuto-Sana.

- To już twój problem. - Wzruszyła ramionami - Nie chce, to go nie zmuszaj. Co za problem?

- Proszę cię, zrób to dla mnie.

- Nie jesteś zbyt przekonujący. - Kopnęła piłkę w róg pokoju - Coś za coś.

- Czego oczekujesz? - Podniósł brwi.

Anzu uśmiechnęła się szeroko.

~•••~

- Akaashi! - Bokuto zwrócił się do młodszego z rodzeństwa - Co cię napadło, żeby zabrać nas do kawiarni?! - Spytał przeszczęśliwy.

- Nic. - Odpowiedział, popijając kawę - Taka mała zachcianka.

Kōtarō zerknął na jego siostrę, która uśmiechając się pod nosem, cicho parsknęła śmiechem.

- Zu-Chan, czy miałaś z tym coś wspólnego?

- Skądże. - Pokręciła głową - Nie miałam na to żadnego wpływu. - Upiła łyk kawy.

Tak naprawdę to Bokuto chciałby siedzieć w tej kawiarni tylko z Anzu, ale to raczej na chwilę obecną było niemożliwe. Nie chciał wypraszać Keijiego, bo to niegrzeczne, w końcu to był jego przyjaciel. Najlepszy przyjaciel.

Siedzieli w kawiarni i rozmawiali tak jeszcze około dwóch godzin, aż w końcu zachciało im się iść na zewnątrz. Wyszli i zaczęli kierować się w stronę parku. Podczas spaceru Bokuto kminił, jak tu zaproponować Anzu jakieś wspólne wyjście. Nie chciał też, żeby uznała to w jakiś dziwny sposób, w końcu chciała się z nim tylko przyjaźnić. No, tak myślał.

- One-San. - Keiji zwrócił się do siostry, odwracając głowę w bok - Mama prosiła, bym wrócił wcześniej.

Tak!

Odezwał się wewnętrzny krzyk Bokuto. Anzu zmarszczyła brwi.

- Ale przecież mieliśmy razem spędzić ten czas.

Nie!

- Mama ma bardzo ważną sprawę, muszę iść.

Tak!

Bokuto patrzył to na Keijiego, to na Anzu, a jego oczy świeciły radosnym blaskiem.

- No dobra. To do zobaczenia w domu. - Pożegnała brata.

- Cześć. - Odwrócił się i odszedł, delikatnie uśmiechając się pod nosem.

Nareszcie!

Sowopodobny licealista spojrzał na Anzu i delikatnie się uśmiechnął.

- To co? Idziemy się przejść? - Wystawił w jej stronę ramię.

Parsknęła na to śmiechem, ale pokiwała głowami i przyjęła ramię. Razem spacerowali około godziny, śmiejąc się i wspominając dawne czasy, jeszcze sprzed wyjazdu. Uśmiechała się radośnie, a w pewnym momencie spojrzała na Bokuto.

- Wiesz co, Bokuto-Kun? Dziękuję.

- Za co? - Spytał nieco zbity z tropu.

- Tak po prostu. Za wszystko. - Wzruszyła ramionami - Cieszę się, że wróciłam. Będąc daleko od was, nawet nie zdawałam sobie na początku sprawy z tego, jak bardzo mi was brakowało. - Momentalnie jej wyraz twarzy zmarkotniał - Tamtejsi ludzie to zupełnie inny świat.

- Dlaczego? - Zmarszczył brwi.

- Kompletna różnica charakterów. Nie było tam osób, które byłyby takie wesołe, jak ty. Podaje tylko przykład. - Westchnęła i akurat wtedy do Bokuto przyszła wiadomość.

Od : Akaaaashi! *.*

Nie musisz dziękować, Bokuto-San.

Kōtarō zatrzymał się zdziwiony, ale gdy zobaczył pytający wzrok Anzu, schował telefon i poszedł z nią dalej.

**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro