Część 2 Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Zawsze wyczekiwała ferii, czuła że to czas w którym może odpocząć i nadrobić zaległości w literaturze i pisaniu. Tym jednak razem weszła w nie z pewnym niesmakiem. Steve i Robin towarzyszyli jej do późnego wieczora, długo rozmawiali. Widziała też pewną zazdrość u Harringtona. Nie musiała pytać by wiedzieć, że przejąłby odpowiedzialność Munsona na siebie. Wciąż darzył ją głębokim uczuciem i nie potrafił go zwalczyć. Z trudem nad sobą panował, czuł silną potrzebę kontaktu fizycznego z dziewczyną ale ograniczał go do objęć i chwytania za dłoń. Było mu ciężko, podobnie czuła się też Robin. Była jednak gotowa rzucić wszystko i zając się nią gdyby Munson ruszył w kilkuletnią wyprawę po mleko. Rose doskonale o tym wiedziała i sprawiało to, że czuła się bezpiecznie. Gdy oboje wyszli, została sama z własnymi myślami miała ochotę zapalić. Wiedziała, że chce przerwać ciąże ale mimo to wciąż miała blokadę przed tym by zaciągnąć się papierosowym dymem. Zadręczała się do drugiej w nocy, aż w końcu ubrała się i wyszła z domu. Otuliła się ciepłą kurtką i szła wzdłuż drogi z nadzieją, ze Munson jeszcze nie śpi. Miała za sobą już dwie prawie bezsenne noce. Kolejna nie robiła jej większej różnicy. Doszła do pola z camperami. Widziała, że wszystkie światła są pogaszone. Mimo to chciała spróbować. Widziała auto Eddie'ego ale brakowało auta jego wujka co tylko ją zachęciło. Nie chciała budzić osób postronnych. Cała zmarznięta podeszła do drzwi i po chwili namysłu zaczęła mocno pukać. Miała nadzieję, że to wystarczy. Odczekała dłuższą chwilę i gdy miała zapukać po raz kolejny drzwi się otworzyły i stanął w nich zaspany Edward.

-Co tu robisz o takiej godzine ?- Zapytał przecierając zaspane oczy. Jego włosy były rozwiane we wszystkie strony, usta wykrzywione w grymas. Miał na sobie tylko spodenki do spania. Jego ciało pokryło się gęsią skórką od zimnego wiatru. 

-Przepraszam, ale nie mogę spać.- Powiedziała, a on widząc jej zmarnowaną twarz wpuścił ją do środka. Nic nie mówiąc zamknął drzwi i poszedł do swojego pokoju. Poszła za nim, a on położył się i poklepał miejsce obok siebie. Niepewnie położyła się obok, a on zakrył ich pościelą i przytulił ją od tyłu. Wtopił nos w jej włosy i gładził jej zmarznięte ramię. Słyszała jego równomierny oddech, wiedziała że zasypia i zaczynała się niecierpliwić. Chciała z nim porozmawiać bo móc w spokoju zasnąć.-Eddie...- Powiedziała cichutko, a on szybko jej odpowiedział.

-Wiem o czym chcesz porozmawiać. To może poczekać do jutra.

-Ale...

-Wszystko jest w porządku. Postaraj się zasnąć. Jestem tu.- Mówił, a ona zaczynała rozumieć, że nie musi martwić się na zapas. Był przy niej i nie zamierzał uciekać. Czuła jego ciepły oddech na swoim karku, jego spokojnie bijące serce i pozwoliła sobie na chwilę wyciszenia. Zamknęła oczy i czując się bezpiecznie odpłynęła. 

~~~

  Słonce delikatnie ogrzewało jej skórę, chłodne powietrze przedostawało się przez uchylone okno. Budząc się czuła zapach deszczu i otaczające ją ciepło. Ręka mężczyzny, znajdowała się na jej brzuchu, jego oddech rozwiewał jej włosy za uchem. Na krótki moment zapomniała o tym, że jest w rozsypce. Zaczęły się ferie, a ona leżała wtulona w mężczyznę z jej snów. Otworzyła leniwie oczy, przetarła je, a on przebudził się czując jej ruchy. Uśmiechnął się widząc, jej zaspaną twarz, podkrążone oczy, pokruszony tusz na jej policzkach. 

-Dzień dobry.- Uśmiechnął się, a jego zachrypiały głos dotarł do jej uszu i przyprawił o przyjemne ciarki. Odwzajemniła jego serdeczny uśmiech, jednak po chwili rzeczywistość zaczynała do niej dochodzić. Uśmiech z każdą chwilą malał, zmieniał się w odwróconą podkowę. Odwróciła wzrok, a on chwycił jej twarz w dłonie. Spojrzał w jej przekrwione, przerażone oczy i zaczął gładzić kciukami jej policzki.-Co się dzieje ?

-Nie wiem co mam zrobić.-Odpowiedziała. Jej oczy zaszkliły się, a on ją przytulił. Całował ją w czubek głowy, wciągnął ją na siebie a ona usiadła na nim okrakiem i ułożyła głowę na jego torsie. Cicho szlochała, a on gładził jej plecy.

-Wszystko będzie dobrze, nie ważne jaką decyzję podejmiesz damy sobie z tym radę.

-Łatwo ci mówić.-Płakała coraz mocniej i głośniej, mocząc jego klatkę piersiową. Była jak małe dziecko, a on nie wiedział co zrobić by poczuła się lepiej. Sam miał ochotę się rozpłakać, musiał być jednak silny. Potrzebowała tego, a on zamierzał dać z siebie wszystko.  Westchnął głęboko i zaczął po prostu mówić, to co mówiło mu jego serce.

-Jeśli zdecydujesz się przerwać ciąże, będę przy tobie. Będę cię wspierał. Kiedyś gdy przyjdzie odpowiedni na to moment założymy rodzinę na naszych zasadach i damy z siebie wszystko to, czego nie jesteśmy w stanie dać teraz. - Mówił. Zwrócił tym jej uwagę, a ona zaczynała czuć, że trafiła na odpowiedniego mężczyznę.-Jeśli zdecydujesz się zatrzymać dziecko czego bym chciał, też przy tobie będę, będę cię kochał i dam temu dziecko wszystko co mam. Znajdę pracę, zajmę się wami. Będziemy mieć duży dom na przedmieściach, przedszkole za rogiem. Będziemy zwykłą, szczęśliwą rodziną z gromadką dzieci.-Mówił, a ona podniosła wzrok. Spojrzała mu głęboko w oczy i poczuła ciepło na sercu. Wiedziała, że to najszczersze świadectwo miłości jakie mógł wydać. - Nie opuszczę cię nie ważne jak zdecydujesz. Jesteś miłością mojego życia i twoje dobro jest dla mnie najważniejsze.

-Kocham cię.- Wyszeptała przez łzy. Wdrapała się wyżej i pocałowała go. Otarł jej mokre od łez policzki i zaczął gładzić ją po głowię. Nie spodziewał się, że ta rozczulająca dla obojga chwila zejdzie na inny tor. Dziewczyna całowała go coraz namiętniej, gładziła jego ramiona, zaciskała palce na jego mięśniach. Delikatnie poruszała się na jego kroczu, drażniąc jego męskość przez materiał cieniutkich bokserek. Czuł się skonfundowany, rzadko zdarzało im się łączyć, aż tak skrajne emocje. Seks przeważenie nie szedł w parze z łzami. Tym razem coś było inaczej. Hormony w jej ciele sprawiały, że wszystko czuła bardziej. Smutek zmieniał się histerię, a szczęście w euforie. Odrobina ciepła na sercu rozbudziła w niej żądze tak silną, że nie mogła jej okiełznać. Nie chciała się hamować, postanowiła słuchać swojego ciała, które teraz płonęło od pożądania.

- Czy to na pewno dobry moment ?-Zapytał niepewnie, nie bardzo rozumiejąc co właściwie się dzieje. Szybko zamknęła mu usta swoimi, spierzchniętymi i wygłodniałymi. Nie przyjmowała wymówek, a on starał się jednak wyrwać.-Nie zdarza ci się tak reagować w sytuacjach kryzysowych.- Mówił pomiędzy pocałunkami, a ona przerwała i zmierzyła go spojrzeniem tak gniewnym, że poczuł się sparaliżowany. 

-Przestań gadać i mnie zerżnij.-Powiedziała, na co uniósł wysoko brwi. Nie spodziewał się tego, nie bardzo był pewien czy ma ochotę, targały nim skrajne emocje, smutek, strach a teraz nie był nawet pewien czy czuje podniecenie, jednak nie musiała powtarzać tego dwa razy. Uniósł dłonie w geście poddania, a ona znów przywarła do jego ust. Wplątał dłonie w jej gęste włosy, masował skórę jej głowy, aż w końcu przejął kontrolę i przewrócił ją na plecy i zawisł nad nią. Obcałowywał jej szyję i dekolt, a ona cicho jęczała. Ledwo ją dotykał, a ona cała drżała nie rozumiejąc co się z niej dzieje. Gdy włożył dłoń w jej bieliznę, bał się że się utopi, wykonał kilka ruchów dookoła jej łechtaczki, a ona zaczęła wić się w spazmach i doszła dając o tym znać całemu osiedlu. Patrzył na nią w głębokim zaskoczeniu, delikatnie rozchylił usta nie wiedząc co powiedzieć, a ona sapała jakby robili to co najmniej przez ostatnią godzinę.-Matko, co ty ze mną zrobiłeś?- Zapytała, a on westchnął głęboko.

-No właśnie jeszcze nic.- Powiedział zdezorientowany.- Ale widzę, że ciążowe hormony ci służą.

-Jeszcze.- Powiedziała, kompletnie ignorując jego słowa. Weszła mu na kolana i nadziała się na niego, na co gardłowo jęknął. Poruszała się na nim z początku po woli, jednak przyśpieszała z każdą chwilą coraz bardziej. Gubił się w tym wszystkim, starał się za tym wszystkim nadążyć. Całował ją po karku, zostawiał na nim mokre ślady, dłońmi pieścił jej obolałe piersi, a ona już po chwili doszła kolejny raz i opadła na łóżko, nie dając mu okazji by sam skończył.-Ale się zmęczyłam.- Powiedziała, wsuwając na siebie materiał bielizny. Siedział niepocieszony, przyglądając się jak dziewczyna się ubiera, zostawiając go z wzwodem. Podrapał się nerwowo po głowię, a ona zarzuciła na siebie ubrania.- Idę się umyć.-Powiedziała wychodząc z jego sypialni. Zostawiła go samego  z głową pełną przemyśleń. Chwilę zajęło mu by dojść do siebie. Dołączył do niej pod prysznicem, jednak dziewczyna straciła już chęć na amory. Umyli się jakby nigdy nic i wyszli. Ubrali się, przepychali przed lustrem myjąc zęby. Kłócili się o suszarkę do włosów. Byli zadowoleni z dnia, jakby nigdy nie dowiedzieli się o ciąży. Eddie chciał z tego korzystać, jednak coś mu nie pozwalało. Miał tajemnicę, która zadręczała go już od jakiegoś czasu. Robiąc śniadanie, nie opuszczało to jego głowy. Z każdym kolejnym naleśnikiem na patelni, czuł się coraz bardziej winny. Zerkał na siedząco przy stole Rose. Widział jej uśmiech na zarumienionej twarzy, mokre włosy opadające na jej drobne ramiona i nie był już w stanie dłużej tego ukrywać. Położył na stole talerz z naleśnikami, zajął miejsce na przeciwko niej i zaczął.

-Rose.- Zatrzymał się na moment, czując że teraz ta informacja może ją dobić. Nie mógł jednak już dłużej z tym czekać. To miało być jak oderwanie plastra, szybkie i konkretne.-Jest coś co muszę ci powiedzieć i nie będziesz zadowolona.-Powiedział, a ona odłożyła sztućce z powrotem na stół, czując że to co usłyszy po raz kolejny wywróci jej świat do góry nogami. 


~~~

Oto kolejny rozdział. Trochę krótszy, spokojniejszy ale mam nadzieję, że dobrze wam się czytało.

Jak myślicie co powie jej Eddie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro