Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Przed rozdziałem, chciałam podziękować za pierwszy tysiąc wyświetleń. Jestem bardzo zadowolona i wdzięczna czytelnikom, którzy dostrzegli w w tym opowiadaniu coś dla siebie. Miłej lektury.

~~~

   Niedziela minęła szybko. Dziewczyny spędziły ją na regeneracji, plotkowaniu i zajadaniu się słodyczami. Gdy telewizor w salonie nie był okupowany, oglądały filmy familijne. Poświęciły trochę czasu na powtórzenie matematyki. Zjadły pokaźny obiad z rodzicami, Rose podczas którego nasłuchały się o zasadach panujących pod ich nieobecność. Ten dzień bardzo je zbliżył, czuły się dla siebie ważne, a przede wszystkim Buckley widziała zalety w tym, że nie przeszkadzał im Munson. Miała ją tylko dla siebie, jej śmiech, specyficzne poczucie humoru i ciepło jakim potrafiła obtoczyć drugiego człowieka, kiedy już pozwoliła mu na to by wszedł do jej życia. Spędziły tak cały dzień, aż do wieczora kiedy poszła do domu. W ten o to sposób nadszedł poniedziałek. Lekcje mijały powoli, jak to już w poniedziałki bywa. Pogoda była coraz bardziej jesienna przez co nikt nie wiedział jak właściwie się ubrać, jedni narzekali na chłód a inni na to, że im za gorąco. Jedyną osobą której zdawało się to nie przeszkadzać był Eddie. Chodził po szkole w bluzce klubu ognia piekielnego, miał swoja dżinsową kamizelkę i dżinsowe spodnie. Na jego twarzy widniał uśmiech, którego nic tego dnia nie było w stanie zetrzeć. Szczęście go rozpierało do takiego stopnia, że gdy przechodził obok Rose, chwycił ją znienacka i podniósł. Dziewczyna pisnęła ale szybko uciszył ją delikatnym całusem i odstawił bezpiecznie na ziemię. Patrzył w jej oczy, szczerzył się całym sobą i patrzył na nią z wielką wdzięcznością, której nie potrafiła  zrozumieć. 

-Dostałem 3 z plusem. -Powiedział, a jej oczy zabłysły. Pokiwała w niedowierzaniu głową i z szczerym uśmiechem chwyciła jego twarz w dłonie i pocałowała go w policzek, czując jak rozpiera ją duma.

- Na prawdę ?-Zapytała, nie mogąc uwierzyć, że chwila nauki pozwoliła mu zdać pozytywnie ten temat.- Ja dostałam 4 z minusem.- Zaśmiała się, wiedząc, że dzielił ich prawdopodobnie zaledwie punkt.- Mamy co dzisiaj świętować.- Uśmiechnęła się dwuznacznie, a on podszedł do niej bliżej, aż oparła się o plecami o zimne szafki. Położył dłonie po obu stronach jej głowy, zamykając ją w klatce z ramion, z której nie miała zamiaru uciekać. Patrzyli na siebie pożądliwie. Widziała jego uroczy uśmiech, delikatne dołeczki w policzkach i błysk w jego oczach. To było czyste szczęście, które widziała na jego twarzy prawdopodobnie po raz pierwszy.

- Tak, a co masz zaplanowane?-Zapytał, będąc tak blisko, że z trudem łapała oddech. Położyła dłoń na jego klatce piersiowej, czuła jak się unosi i zjechała dłonią niżej sunąc po mięśniach na jego brzuchu. Widziała, jak przechodzą go delikatne dreszcze, co zachęciło ją by nakręcić go jeszcze bardziej. Uśmiechnęła się kokieteryjnie i przyjęła najbardziej zmysłowy głos jaki potrafiła.

- Przyjdź do mnie ok osiemnastej. Spakuj się. Mamy całe dwa tygodnie na to by pobawić się w dom.- Wyszeptała do jego ucha, po czym delikatnie przygryzła jego płatek na co westchnął czując, jak coś rośnie w jego spodniach. Zauważyła to spoglądając w dół, a chłopak zmieszał się. 

-Co ty ze mną robisz?- Zapytał wpatrując się w jej oczy, a ona uśmiechnęła się niewinnie i uciekła, przechodząc pod jego ramieniem. Zostawiła go samego z problemem, a on tylko widział jak odchodzi w głąb korytarza zmysłowo, kręcąc biodrami.

~~~

  Ekscytacja zjadała ją od środka. To był ten dzień. Miała wolny dom, który wysprzątała, podobnie z resztą postąpiła ze sobą. Pod prysznicem spędziła ponad godzinę, szorując każdy zakamarek swojego ciała i goląc się tak dokładnie na ile pole widzenia jej pozwoliło. Zrobiła sobie świeży makijaż, trochę bardziej wyraźny niż ten, który miała w zwyczaju do szkoły. Zdobiła delikatne kreski i nałożyła tusz na rzęsy. Usta obsmarowała błyszczykiem. Nie robiła nic z włosami, rozczesała je pozwalając na to by spoczywały luźno na jej ramionach i obojczykach. Użyła trochę delikatnych perfum, które przypominały jej zapach jagód i polnych kwiatów. Ubrała czarną, zmysłową koronkową bieliznę, pas do pończoch i pończochy. Doskonale wiedziała co planuje na ten wieczór, więc chciała wyciągnąć najmocniejsze działo. Miała jedną sukienkę, którą zawsze odkładała na inną okazję, bo była zbyt wyzywająca by ją ubrać na domówkę czy na randkę poza domem. Była to biała sukienka w stylu pin up girl, w czarne groszki. Była luźna i zwiewna. Miała pokaźny dekolt i całkowicie odsłonięte plecy. Na nogi włożyła czarne obcasy, które eksponowały jej zgrabne łydki. To był jej wieczór. Stresowała się, chciała by wszystko było perfekcyjnie. Zniosła adapter do jadalni i ustawiła jedną z swoich ulubionych płyt Queen. Zabrała się do robienia obiadu, wyciągnęła książkę kucharską i założyła fartuszek. Jak to zjesz to cię z kapci wyjebie. Pomyślała krojąc warzywa. Chciała mu podać swój specjał. Penne z sosem szpinakowym i mozzarellą. Wszystko już było prawie gotowe, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Spojrzała na zegar, który wskazywał  17:45. Zdenerwowała się widząc, że przyszedł za wcześnie. Podbiegła do drzwi i otworzyła je widząc Edwarda, którego szczęka opadła prawie do ziemi, a torba którą trzymał wypadała mu z rąk. Przypominała mu seksowna kobietę z plakatów z lat 50 czy 60. Nie mógł oderwać wzroku od jej cudownej figury.

-Wyglądasz tak...- Zawiesił się na moment nie mogąc zebrać myśli.-Inaczej.- Przełknął ślinę, a ona zaśmiała się i zrobiła mu przejście w progu. Widziała, że on też się postarał. Jego włosy były świeżo umyte, pod swoją ramoneską miał na sobie białą koszulę, w której rozpiął dwa pierwsze guziki. Użył innej wody kolońskiej niż za zwyczaj, ta była zdecydowanie bardziej delikatna i zmysłowa. Gdy zamknęły się za nim drzwi upuścił torby na ziemię i spojrzał na nią tak, że zmiękły jej kolana.

-Jesteś za wcze..-Nie było dane jej dokończyć bo mężczyzna podszedł do niej i przyparł ją do ściany, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Czekał na to cały dzień. Czuła dłoń sunącą wzdłuż jej uda, zaciskał na nim dłonie i uniósł je na wysokość jego biodra. Poczuła jego wzwód na swoim kroczu i z trudem potrafiła to przerwać, chciała mieć go już w sobie, ale popsułby jej wszystko co przygotowała. Odepchnęła go od siebie, przez co mężczyzna pociągnął jej dolną wargę.- Musisz poczekać, zrobiłam nam obiad.- Mówiła, ale chłopak wpatrywał się w jego oczy, jego klatka piersiowa unosiła się mocno i nierównomiernie. Miał wrażenie, że zaraz eksploduje jeśli poczeka choćby chwilę dłużej. Przygotowywał się do tego wieczoru, ogolił się i kupił najdroższe prezerwatywy jakie znalazł.

- Odczuwam teraz inny głód.- Wyszeptał do jej ucha, a ona cała zadrżała. Miała ochotę się rozpłynąć pod jego głosem. Musiała być jednak silniejsza. Praktycznie wysapała.

-Jak poczekasz, będzie lepiej smakowało.- Odepchnęła go, zostawiając go rozczarowanego w holu. Podeszła do kuchenki, by dokończyć robienie obiadokolacji. Nie zamierzał łatwo ustąpić. Poszedł za nią. Jej widok nie pozwalał mu logicznie myśleć. Zaszedł ją od tyłu i zaczął całować ją po karku i ramionach, na co tylko westchnęła z udawanym niezadowoleniem. Czuła jak schodzi pocałunkami niżej, jak schodzi na kolana, podwija jej sukienkę i zaczyna obcałowywać jej pośladki. W tle leciał akurat refren piosenki Fat bottomed girl, przez co oboje się zaśmiali, a dziewczyna odwróciła się. Munson zaczął obcałowywać jej uda, zbliżał się niebezpiecznie do jej krocza, które miało już prawdopodobnie temperaturę rozgrzanego piekarnika. Zirytowana chwyciła go za włosy i odchyliła jego głowę, spoglądając w dół w prosto w jego oczy.- Edwardzie Munsonie, jeśli zaraz się nie uspokoisz i popsujesz mi plany na dzisiejszy wieczór będziesz zmuszony spać w ogrodzie.- Burknęła, puszczając jego włosy, a mężczyzna wstał niepocieszony. Spojrzał jej w oczy i burknął.

-Niech ci będzie.-Powiedział, kierując się do jadalni.  Zobaczył rozłożone talerze i świeczki. Adapter stojący w kącie zaraz obok wielkiego zdobionego segmentu i barku na alkohol. Nad dużym dębowym stołem widział ogromny żyrandol. Zdobienia wyglądały jakby były zrobione z kryształu. Im dłużej tam stał, im więcej szczegółów, drogich wazonów i obrazów widział tym bardziej czuł jak jego zamiary się studzą. Usiadł przy stole czując dywan, który był tak miękki jakby zrobiony był z jedwabiu. Poczuł wstyd. Wszystko mu mówiło, że tu nie pasuje. Był biednym chłopakiem, który zarabiał sprzedając dzieciakom trawkę. To go dobiło, oparł się łokciami o stół, chowając twarz w dłoniach. Z zamyślenia wyrwała go dziewczyna, która przyniosła na stół brytfannę z jedzeniem i położyła ją na stole, na drewnianej desce. Nim usiadła wyciągnęła z barku białe winno. Nawet nie śmiał pytać o rocznik czy cenę. Wiedział jednak, ze z pewnością nigdy nie było dane mu takiego pić. Starał się uśmiechać widząc, jak dziewczyna krząta się po pomieszczeniu, jak bardzo się stara i nie  chciał jej tego psuć. Nalała wina do jego kieliszka i zajęła miejsce przy stole. Oboje nałożyli sobie jedzenie i patrzyli na siebie w milczeniu. Czuła, że coś jest nie tak, że Eddie przygasł.

-Wszystko okej ?-Zapytała, a on wymusił najbardziej realny uśmiech jaki potrafił i wkładając makaron do ust powiedział.

- Tak, oczywiście a jedzenie jest przepyszne.- Mówił, biorąc do ust więcej makaronu. Na prawdę mu smakowało, był pod wrażeniem jej umiejętności, ale to nie wystarczyło by ona czuła się usatysfakcjonowana. Przez chwilę jadła w milczeniu, ale jego postawa nie dawała jej spokoju.

-Przesadziłam prawda?- Zapytała czując, jak jej tętno przyśpiesza.- Te świeczki, muzyka i to jak się wystroiłam i wysprzątałam i wszystko zaplanowałam krok po kroku.

- Nie, oczywiście że nie. To urocze, że się starasz.- Mówił patrząc na nią z uwielbieniem. Podziwiał jej dobroć, piękno i starania jakie włożyła w to, by ten wieczór doszedł do skutku. Wszystko wyglądało cudownie. Widział jak posmutniała i poczuł się głupio. 

-Ale ?-Zapytała, doskonale wiedząc, że jakieś musi być. Była na siebie zła, chciała żeby było idealnie i zapomniała o jego potrzebach. On nie chciał jej tego psuć, ale wiedział, że musi być szczery. Nie chciał budować świeżego związku na iluzji i kłamstwach. 

-Wiesz jak żyje i że jestem prostym człowiekiem. A przez to czuje się taki malutki.- Pokazał na palcach odległość. Poczuła się z tym okropnie.

-To ja może pójdę zgasić te świeczki u góry. -Chciała wstać, ale chłopak zaśmiał się tym samym zatrzymując ją.

-Nie musisz.- Powiedział z szczerym uśmiechem. Topiło mu to serce i chciał się wytłumaczyć, najlepiej jak mógł.- Po prostu, ty jesteś taka piękna, dobra i to jedzenie, o matko jest przepyszne. Tak na to wszystko patrzę i myślę o tym, że ja jestem ćpunem i dziwakiem i nie wiem jakim cudem teraz tu siedzę i mam ciebie na przeciwko i nie wiem jakim cudem ty, w ogóle chcesz żebym tu siedział.- Mówił, a w jej oczach zbierały się łzy. Wstała i podeszła do niego. Usiadła mu na kolanach wprawiając go w zaskoczenie. Chwyciła jego twarz w dłonie, spojrzała w jego smutne oczy, widziała jak z nerwów drży.

-Nie mów tak o sobie.- Powiedziała, gładząc kciukiem jego policzek. Przełknął nerwowo ślinę, ona drugą dłonią zaczęła gładzić go po głowie, wplątywała palce w jego gęste włosy.- To wszystko nie ma żadnego znaczenia, nie nadaje ci wartości. To gdzie żyjesz nie ma znaczenia, znaczenie ma to jak żyjesz, a ty jesteś najcieplejszą, najbardziej kochaną i opiekuńczą osobą jaką dane mi było poznać w swoim beznadziejnym nastoletnim życiu. Ja też jestem inna, jaram zielsko, jestem odludkiem i kiedyś się cięłam. Także to czy żyje tak czy inaczej nic nie znaczy, bo patrzę na ciebie i ci zazdroszczę.- Mówiła, a jego oczy zaczęły się szklić. Widziała pierwszy raz, żeby był w takim stanie. Jej też zaczynał łamać się głos.- Zazdroszczę ci tego, że zawsze jesteś sobą, ze masz nieograniczone pokłady cierpliwości i dobra, zazdroszczę ci wrażliwości i kreatywności. Tego, że potrafisz cieszyć się małymi rzeczami i masz w sobie mnóstwo pokory. Jesteś niesamowity Edwardzie Munsonie i nie ma absolutnie nic dziwnego w tym, że cię chce w moim życiu. -Powiedziała, a po jego policzku spłynęła samotna łza, którą otarła kciukiem. Ujął jej twarz w dłonie i złożył na jej ustach ciepły pocałunek. Czuła jak jego wargi delikatnie drżą, a jego dłonie  gładzą jej talię i biodra. Objęła go ramionami i przytuliła się tak mocno jak tylko potrafiła. Chciała, by to trwało wiecznie. By poczuł się przy niej swobodnie, tak jak ona czuję się przy nim.


~~~

Mam nadzieję, że rozdział sprostał waszym wymaganiom. Na jutro zapowiada się ciekawy rozdział. Dajcie znać co uważacie o tym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro