Długość...?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak ostatnio przeglądałam różne poradniki na wattpadzie i zauważyłam, że dość często przewija się temat długości rozdziałów...  Szczerze mówiąc, dość mocno zaskoczyła mnie większość opinii na ten temat.

To znaczy, jak najbardziej rozumiem to, jeżeli chodzi o dolne granice. Też mnie denerwuje, kiedy widzę rozdziały regularnej "książki" (nie mówię o tzw. one shotach, wierszach i innych tego typu rzeczach, ale właśnie o "książkach") liczą sobie po 200-300 słów. To jest po prostu okropne. Przecież w tych dwustu słowach to można co najwyżej jakiś ładny opis zrobić, a nie wcisnąć akcję z jednego rozdziału!

I przypominają się te wszystkie próbne matury z angielskiego, kiedy kazali napisać coś w 200-250 słowach (na rozszerzeniu, na podstawie tych słów było wręcz przerażająco mało), a człowiek później siedział i wykreślał co drugie zdanie, żeby się zmieścić...

No, ale nie to chciałam tutaj napisać. Płakanie nam krótkimi rozdziałami zostawiam innym, po co ja mam się jeszcze nad tym rozwodzić? Moje zdanie jest takie: krótki rozdział nie jest rozdziałem, a co najwyżej opisem.

To teraz przejdźmy może do tej górnej granicy? Bo tutaj, przy sporej części poradników przeżywam coś na kształt załamania nerwowego...

Uwielbiam czytać. Wspominałam coś o tym? Nieważne... Jestem przyzwyczajona do rozdziałów książkowych, które mają po kilkadziesiąt stron, ewentualnie do tych z różnego rodzaju blogów, które też potrafiły osiągnąć ładną długość.

Do tej pory uważałam, że moje rozdziały są krótkie. Bo nie ukrywajmy: są. Jednak w ten sposób znacznie łatwiej mi się pisze. Te minimum 1000 słów wystarcza, żeby wcisnąć jedną, dwie ciekawsze akcje (bądź długi i strasznie nudny opis, też czasami trzeba), a do dwóch tysięcy słów rozdziały piszę się szybko, dzięki czemu są później łatwiejsze w sprawdzaniu. Również znacznie częściej mogę je przez to wstawiać :3

Jednak trafiłam na opinie, że rozdziały na wattpadzie nie mogą być za długie, bo "większości czytelników nie chce się ich czytać"... Spotkałam się z różnymi wersjami, niektórzy polecali długość 1600-2000 słów (ok, da się przeżyć), inni: 800-1200, jeżeli komuś bardzo chce się pisać (serio?). I nie na zasadzie "taka ilość słów to minimum", a bardziej "więcej to zło".

I po pewnym czasie naszło mnie takie pytanie... Naprawdę? Czy ludzie są aż tak leniwi? Zdaję sobie sprawę z tego, że teraz mamy pokolenie analfabetów, gdzie niektórzy czytają nawet mniej niż jedną książkę rocznie, ale żeby aż tak? Byłam niemal pewna, że skoro są osoby, które wchodzą na tego typu strony (przeznaczone do czytania, tak swoja drogą. No i pisania.), to chcą one czytać... A może faktycznie to ze mną jest coś nie tak? Przecież czytanie to takie prehistoryczne zajęcie.  Co my, jaskiniowcy, żeby czytać? (pismo zostało wynalezione gdzieś koło starożytności, ale ciii) Przecież można oglądać filmy! Ale nie takie z fabułą, ale jakieś głupie filmiki, gdzie ludzie wiążą cegłę do kota i sprawdzają, jak długo ten utrzyma się na powierzchni...

Dobra, chyba przesadzam. I zbaczam nieco z tematu. Ale naprawdę, czy tylko mi skojarzyło się to z tym filmem "Idiokracja"? Dość głupia komedia, ale pokazuje bardzo realną i jak najbardziej przerażającą wizję przyszłości. Bez zombie, zabójczych pandemii bądź broni nuklearnej, ale taką naprawdę przerażającą, gdzie ludzie to zwyczajni idioci niezdolni do samodzielnego funkcjonowania.

Wracam do tematu! Moim zdaniem, nie powinno być limitu na to, jak długi może być rozdział. Autor najczęściej sam doskonale wie, jakiej długości powinny być jego twory i gdzie je skończyć. I jakkolwiek mnie to nie boli: prawdopodobnie dotyczy to też tych aż ZA krótkich. Chociaż tam często się zastanawiam, czy autor wie przynajmniej, o czym pisze, ale to tylko moja skromna opinia.

I przypominam: nie jest to opinia jakiegoś polonisty, który wyrwany w środku nocy ze snu, wyliczy, jakie słowa nie są liczone przy dolnej granicy (wciąż tego nie wiem... najczęściej uznaję, że są to te krótkie...), a typowego ścisłowca, który skróty myślowe stosuje nawet do skrótów myślowych... Tak, tacy ludzie też potrafią czytać i mogą się na tym choć trochę znać.

Właśnie się zorientowałam, że to, co do tej pory napisałam starczyłoby spokojnie na trzy rozdziały co poniektórych ludzi... Cóż, pozostaje mi mieć nadzieję, że ktokolwiek to przeczytał i nie uznał tego bezładnego wywodu za "zbyt długi", a co najwyżej za "nudny".  Naprawdę, taka opina podniosłaby moją wiarę w ludzkość, która obecnie kręci się gdzieś na poziomie piwnicy. A to bardzo nisko, biorąc pod uwagę, że mieszkam na trzecim piętrze.

A co Wy o tym myślicie? Jakiej długości rozdziały są dla Was najbardziej optymalne i czy uznaliście kiedyś jakiś twór za zbyt długi do czytania? Piszcie swoje przemyślenia :)

Co by tu napisać w następnym tworze... Znowu coś o książkach? A może wcisnąć kolejny nieskładny wywód, tym razem o... strachu? Albo coś jeszcze innego?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro